Forever to touch you,
‘Cause I know that
You feel me somehow
You’re the closest to
Heaven that I’ll ever be,
And I don’t want to go
Home right now
And all I can taste is
This moment
And all I can
Breathe is your life
‘Cause sooner or later over
I just don’t want to
Miss you tonight
‘Cause I know that
You feel me somehow
You’re the closest to
Heaven that I’ll ever be,
And I don’t want to go
Home right now
And all I can taste is
This moment
And all I can
Breathe is your life
‘Cause sooner or later over
I just don’t want to
Miss you tonight
Gdy skończył, ze łzami w oczach wróciłam do pokoju. Jedno
nie dawało mi spokoju. Dlaczego on jest taki uparty? Dlaczego tak mu zależy…?
Czy nie może tak po prostu odpuścić? A jeśli… rzeczywiście jest inny? Jeśli źle
się czuje z tym, że mnie okłamał? Może powinnam mu wybaczyć i wyjechać,
zapomnieć… Nie!
W głębi duszy dobrze wiedziałam, że nie mogłabym od tak o
nim zapomnieć…
„A może tak…
wybaczysz mu? (…) Przecież go kochasz…”
I nagle… Coś we mnie pękło… Coś się poruszyło… Nie mogę
już tak dłużej… Nie dam rady… On naprawdę tego żałuje, teraz to widzę. Zależy
mu na tym, bym mu wybaczyła…
Chłopak powoli wszedł do pokoju. Oparł gitarę o ścianę i
czekał. Podniosłam się z łóżka, na którym wcześniej usiadłam i błądziłam
wzrokiem po pokoju. Bałam się na niego spojrzeć…
Jay powoli podszedł do mnie, a moje serce włączyło
szybszy bieg. Stało się. Spojrzałam na niego, a on? Patrzył na mnie tymi
niebieskimi oczami, w których… powoli gromadziły się łzy… Widziałam w nich
ogromny żal… Przytulił mnie. Powoli, delikatnie objął mnie w talii i…
przytulił. To było, jak kubeł zimnej wody. Jakby wstąpiła we mnie nowa, czysta
dusza, jakbym po długiej przerwie wzięła głęboki oddech, na nowo otworzyła
oczy. Po moich policzkach spłynęły krople łez.
- Przepraszam – wyszeptał – tak bardzo cię przepraszam.
- Dlaczego… - zapytałam, jak automat wpatrując się w
jeden punkt.
Chłopak odsunął się.
- Wiedziałeś, że…, że nienawidzę tego zespołu i mimo to…
Co takiego strasznego jest w prawdzie?
- Powiedziałbym ci, ale po tym, co się wydarzyło… nie
uwierzysz mi – spuścił wzrok.
- Chcę wiedzieć…
Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
- Bałem się powiedzieć ci prawdę, bo… martwiło mnie to,
jak zareagujesz. Myślałem, że nie będziesz chciała mnie znać…, rozmawiać ze
mną…, spotykać się… To wszystko dlatego, że… Gdy zobaczyłem cię wtedy w parku…
dziwnie się poczułem. Bałem się napotkać twój wzrok, ale jednocześnie chciałem
tego… Po powrocie do domu cały ten czas myślałem o tobie… Poszedłem się przejść
i gdy na ciebie wpadłem – a zrobiłem to specjalnie – próbowałem być taki, jak
ty… Oschły, bo myślałem, że wtedy ze mną porozmawiasz. Głupie, nie? – zaśmiał
się ironicznie i złapał mnie za dłonie, lecz wciąż mówił tym spokojnym tonem,
jakby chciał przekazać mi to, co sam czuje – Gdy nie ma cię przy mnie, jest mi
źle… Gdy jesteś smutna, gotów jestem uczynić wszystko, byś znów się
uśmiechnęła… Chcę być przy tobie zawsze… Nie mogę znieść widoku twoich łez… Gdy
ty jesteś szczęśliwa, to ja również… Wiem, że jestem od ciebie starszy…, ale
nic na to nie poradzę… Ania, ja… Zakochałem się w tobie… Od dłuższego czasu
uświadamiam sobie, że… to nie jest zauroczenie…, bo gdyby tak było… nie
mówiłbym ci o tym… Nie miałem najmniejszego zamiaru cię okłamywać, ale im
dłużej zwlekałem, tym trudniej było mi powiedzieć ci prawdę… Wybaczysz mi?
Byłam… zaskoczona…, zszokowana… Choć tak naprawdę nie
umiem opisać wszystkiego, co wtedy czułam. To nie może być prawda… To by było
zbyt piękne… Powoli docierało do mnie każde jego słowo. Nie dopuszczałam do
siebie myśli, że on może do mnie czuć coś więcej poza przyjaźnią.
W jego oczach nie było cienia kłamstwa…
Wybaczyć? I co dalej? On jest sławny, starszy. Ale nie
jest taki, jak myślałam…
- Ania… powiedz coś. Błagam cię – powiedział ze strachem.
Bał się tego, co ode mnie usłyszy. I to cholernie.
Widziałam to po nim. Nic nie odpowiedziałam, tylko zarzuciłam mu ręce na szyję
i mocno się w niego wtuliłam. Potrzebowałam tego. Bliskości kogoś, kto choć
trochę mnie zrozumie.
Zaczęłam płakać. Zdezorientowany chłopak nie wiedząc, co
się dzieje, dopiero po chwili odwzajemnił gest.
- Wybaczam ci – wyszeptałam te dwa, tak ważne dla niego
słowa.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Zostańmy przyjaciółmi
– dodał po chwili – będę się starał…
- Nie! – odsunęłam się od niego.
Chłopak spojrzał na mnie z niezrozumieniem i dotarło do
mnie, jak to musiało dziwnie wyglądać. Powiem mu. Powiem prawdę… Coś mi mówi,
że on nie kłamie, że mogę być szczęśliwa…
- No bo…, no bo ja… - zaczęłam, lecz nic więcej nie
mogłam z siebie wydusić.
Jeszcze nigdy w życiu nie wyznawałam swoich uczuć… I to
TEJ osobie. Nie wiedziałam, co powiedzieć, by dobrze mnie zrozumiał… Jak
zacząć… Od czego zacząć… Nie umiem… Nie potrafię… Jestem beznadziejna… Nie dam
rady…
„Słońce. Nie
denerwuj się… Wszystko będzie dobrze, no dalej.”
- Chciałam…
- Tak…?
- Też od dłu…
Przerwał mi telefon chłopaka. Byłam tak blisko…
- Odbierz – powiedziałam, gdy Jay zignorował dzwonek.
- Najpierw dokończ.
- Jeśli to coś ważnego?
- No dobrze – powiedział i odebrał.
Spojrzałam za okno. Kolejne łzy przecięły moje policzki
na dwie równe połowy. Nie dam rady. Każdy inny potrafiłby, tylko nie ja! Czemu
jestem taka głupia i bezsilna? Dlaczego do jasnej cholery nie mogę mu
powiedzieć, co do niego czuję?!
- Uhh… - westchnął chłopak.
Odwróciłam się do niego. Jay w prawej ręce trzymał
komórkę, a lewą drapał się pod czapką, wpatrując się w trzymany przedmiot z
rozczarowaniem wymalowanym na twarzy.
- Co się stało? – zapytałam.
Głęboko miałam nadzieję, że to pilna sprawa i McGuiness
będzie zmuszony przybyć na wezwanie. Bo mimo, iż chciałam mu wyznać, co czuję,
dzwonek komórki, jak nóż kartkę papieru, nieodwracalnie przeciął atmosferę,
którą wcześniej wywołały słowa chłopaka.
- Moja mama źle się poczuła, zabrano ją do szpitala –
odpowiedział chowając urządzenie.
Nie taką sytuację miałam na myśli…
- Jedź – powiedziałam gwałtownie – To twoja mama.
- To już drugi raz… Ale ty miałaś coś powiedzieć.
- Nie. To znaczy… Nie jest to tak bardzo ważne. Może…
poczekać – wymusiłam uśmiech.
- Na pewno? – zapytał z obawą.
- Tak.
- Dokończymy, gdy wrócę – uśmiechnął się i wyszedł.
- Pomocy – powiedziałam do siebie, opadając na łóżko.
Naprawdę potrzebuję pomocy. Muszę… Seev!
Z myślą o najlepszym przyjacielu wykonałam poranną
toaletę i włożyłam czyste ciuchy. Poszedłszy do garderoby zabrałam czapkę i
dopiero po chwili zorientowałam się, skąd ją mam…
„- Ekhem, czapka
się należy – wyciągnęłam rękę.
- Ale to moja
ulubiona – jęknął i złapał się za głowę – W takim razie musisz wziąć ją sobie
sama.”
Wciągnęłam przedmiot moich rozmyślań na głowę i udałam
się do mulata, uprzednio zamykając dom na klucz.
Jeśli mu nie powiem, między nami nie narodzi się nic,
oprócz przyjaźni, a ja tego nie chcę…
Powoli zaczęło do mnie docierać każde słowo Jay'a… Podobam
mu się… Tylko, co on we mnie widzi? Przecież jest sławny… Milion dziewczyn
oświadcza mu się w Internecie… Dlaczego akurat ja? Myślałam, że to nie jest
możliwe…
Rozmyślania zajęły mi całą drogę. Wzięłam głęboki wdech i
nacisnęłam dzwonek.
- … Ania – jedyne słowo, które przeszło
dziewiętnastolatkowi przez gardło na mój widok.
- Jest… Wszystko dobrze? – zapytałam zaskoczona, gdy
Nathan rzucił się na mnie i mocno przytulił.
- Przepraszam, że ci nie powiedzieliśmy.
- Spokojnie. Nie jestem zła – uśmiechnęłam się
delikatnie.
Chłopak odsunął się i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Naprawdę?
Pokiwałam głową.
- Uff. Kamień spadł mi z serca. A tak właściwie, to Jay
czasem nie miał być… - nie dokończył, bo przerwał mu przeraźliwy krzyk Toma.
- Młody!! Ileż można otwierać zwykłe drewniane… ANIA!?! –
wrzasnął i tak, jak Nath zaczął mnie ściskać.
Najpierw stracę przy nich słuch, później wszystkie żebra.
Nie wiem czemu, lecz przy nich zawsze jakoś poprawia mi się humor.
- Też się cieszę, ale nie jestem drewniana – śmiałam się.
- Miałem na myśli drzwi – uśmiechnął się lekko
zawstydzony.
- Co wy się tak drzecie… Ania!!
- Nie! Max, błagam. Tylko się na mnie nie rzucaj.
- Okay. A mogę przytulić…?
- No niech ci będzie – uśmiechnęłam się.
Chłopak rozłożył ręce i delikatnie się przywitał.
- Jest Siva? – zapytałam.
- Oczywiście. Już go wołam Si…
- Nie! Proszę cię. Nie krzycz – powiedziałam, gdy chłopak
zaczął nabierać powietrza – Pójdę do niego.
Po chwili otwierałam już drzwi pokoju mulata. Na mój
widok uśmiechnął się szeroko, a ja podbiegłam do niego i bliska płaczu rzuciłam
mu się na szyję.
- Seev… Ja nie umiem… Nie potrafię mu tego powiedzieć!
- Ania… Spokojnie. Usiądź.
Usadziłam się na łóżku, a chłopak zrobił to samo obok
mnie.
- Jay powiedział mi dzisiaj…
- Wiem – uśmiechnął się ciepło dotykając mojej dłoni.
- A ja… Nie mogłam z siebie wycisnąć najmniejszego nawet
dźwięku… Tak bardzo chciałam mu wszystko powiedzieć…, ale zawładnął mną strach…
Nigdy nie byłam w takiej sytuacji… Nigdy nie mówiłam komuś, co czuję… Nie umiem
tego robić!
Zalałam się złami. Gdy wypowiedziałam to na głos poczułam
się jeszcze bardziej bezsilna.
- Nie płacz – powiedział podając mi pudełko chusteczek –
Już wystarczająco dużo łez wylało się z twoich oczu. Naprawdę, wystarczy. A co
do ciebie… Tego się nie można nauczyć. Powiesz mu to wtedy, gdy będziesz
gotowa. Gdy będziesz czuć całą sobą, że nadszedł ten moment. Nie zmuszaj się.
Wyciągnęłam biały przedmiot i wydmuchałam nos.
- Czemu Jay nie przyszedł z tobą?
- Dostał telefon. Jego mama źle się poczuła i zabrano ją
do szpitala.
- Mam nadzieję, że to nic poważnego…
- A jeśli jednak nie jestem taka, jak on myśli? Jeśli
rozczaruje się poznając mój charakter? Jestem beznadziejna! Każdy inny potrafi…
tylko nie ja! – moje oczy zaszły mgłą.
- Przestań! Wcale tak nie jest! Po prostu jesteś sobą. A
to, że ciężko ci mówić o uczuciach, jest jakąś częścią ciebie! Nie możesz tak o
sobie myśleć… Po prostu zabrakło w tym wszystkim rodziców - uspokoiłam się… Zapewne ma rację... - Nie przeszło ci przez myśl, żeby czasem nie mówić mu
prawdy? – zapytał z obawą i podejrzeniem.
Starałam się na niego nie spojrzeć, lecz niestety
zrobiłam to. Milczenie oznacza zgodę? O tak… W tym wypadku tak.
- To była chwila słabości! – broniłam się przed wybuchem
chłopaka – Naprawdę! Powiem mu…
- To dobrze, że masz taki zamiar… Co cię w nim uspokaja?
- Jego dotyk…
Seev spojrzał na mnie z zamyśleniem.
- Gdy uczył mnie na gitarze pewnej piosenki, moje serce
oszalało, kiedy jedynie musnął moją dłoń. Lecz jednocześnie byłam spokojna.
Chłopak ze świstem wypuścił powietrze.
- Więc… Będziesz
musia…
- Nie będę go dotykać! – zerwałam się z łóżka, na samą
myśl o pomyśle Sivy - chłopak zaczął się śmiać - W sensie… no wiesz! – śmiałam się.
- Przynajmniej usiądź blisko niego – uśmiechnął się.
- Jay! Skoro jesteś już na górze, to bądź tak dobry i
przynieś mi CZYSTĄ koszulkę!!!
Tom rzeczywiście miał bardzo mocny głos. Było go słychać
wszędzie.
Spojrzałam ze strachem na mulata. On tu jest…!!
- Masz okazję, żeby dokończyć przerwaną rozmowę –
uśmiechnął się.
- Nie! Nie teraz! Jeszcze… nie jestem gotowa.
Usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi. Pewnie poszedł do
siebie…
- Wrócę do domu, przemyślę, co mam powiedzieć i
porozmawiam z nim.
- No, ale teraz masz okazję.
- Zaufaj mi… Możesz sprawdzić, czy… nie ma go przypadkiem
na korytarzu? – zapytałam.
- Okay – podniósł się i wyjrzał z pokoju – Czysto –
wyszczerzył się.
- Uff… Dziękuję – powiedziałam wychodząc – Seev obiecuję
ci to. A wiesz, że ja obietnic dotrzymuję. Do zobaczenia… Aaa…
Odwróciłam się i zobaczyłam Loczka. Zaniemówiłam. Miało
go tu nie być! Co mam powiedzieć? Co zrobić? Jak się zachować?
__________
Zebrałam się w sobie ii dodałam :] Mam poczucie winy, że przez tak długi okres czasu nic nie dodawałam ; /. Źle mi z tym i chcę odpokutować ;D. Dziękuję za taką masę wyświetleń ;OO. Naprawdę jestem w szoku. Przyjemnym szoku ^^. Naprawdę jestem wdzięczna ;** Uwielbiam Was. Dziękuję także za komentarze. Aż 16 :O, oraz za nominacje. Nominowałabym wiele blogów ale naprawdę nie mam kiedy się tym wszystkim zająć.. :( Przepraszam :C
Dedykuję:
Patrycja (Moje Małe Kochane Stworzenie) - Dla Cb bo ostatnio jest ciężko. Ale obiecuję, że choćby nie wiem co, ja zawsze będę przy Tobie ^^. Dziękuję że jesteś. Bo bez Ciebie to... ohoho nie mogę sb tego wyobrazić. Takie to by było okropne ; /. Kocham ;**
Alejandra Shadowhunters - Dziękuję za komentarz. Bardzo mi miło z tego powodu :). Mam nadzieję, że nie zanudzę Cie kolejnymi rozdziałami. ;** :D I to ja dziękuję ^^
♥♥♥