wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 26

3 komentarze:
                 Wzrokiem podążaliśmy za odchodzącym Max'em, a gdy wreszcie zniknął z pola widzenia, wiedziałam, że zaraz posypią się pytania na temat całej tej sytuacji. Pierwszy spojrzał na mnie Seev. W jego oczach widziałam ciekawość, lecz jego wypowiedź nieco mnie zaskoczyła.
- Co chcecie na obiad?
Chłopcy spojrzeli na niego jak na idiotę. Nie spodziewali się, że temat tabu tak szybko zostanie zamknięty, wręcz przeciwnie. Chcieli się jak najwięcej dowiedzieć na temat najstarszego członka zespołu i nowo poznanej dziewczyny, lecz domyślili się, że nie warto nawet próbować, bo nie miałoby to najmniejszego sensu.
- Eh, mi to obojętne – odparł Nath z rezygnacją w głosie.
- Więc chodź, pomożesz mi – powiedział mulat i razem z brunetem ruszyli do kuchni.
Tom spojrzał na mnie z podejrzanym uśmiechem. Zapewne myślał, że dowie się czegoś ode mnie, lecz ja bezsilnie wzruszyłam ramionami. Chłopakowi zrzedła mina, ale po chwili na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek i w sekundzie zbiegł na parter. Tymczasem ja spojrzałam na stojącego obok mnie Jay'a, który myślami błądził daleko w swoim świecie.
- Jay…?
Wyglądał tak, jakby nic nie uszło jego uwadze; jakby cały czas był świadomy, co się wokół niego dzieje.
- Czy nie miałabyś nic przeciwko…, gdybyś została dzisiaj wieczorem sama w domu…?
- Oczywiście, że nie – odpowiedziałam nieco zaskoczona pytaniem – Doskonale dam sobie radę sama. Przecież nie musicie się mną opiekować – uśmiechnęłam się – Jeśli chcecie, możecie chodzić codziennie na imprezy.
- Nie, tu nie chodzi o imprezę – sprostował – Marc chce… chce ustalić parę szczegółów…
Na widok miny Jay'a miałam ochotę zadać cisnące mi się na usta pytanie „szczegółów czego?”, ale stwierdziłam, że nie będę się wtrącać.
- Nie ma sprawy – posłałam mu ciepły uśmiech.
- …no ale Max, powiedz coś!
- Tom! Dajże spokój! Między mną i Patrycją… No przecież ledwo ją znam! Zresztą… wczoraj byłem się spotkać z Michelle…
- Pójdę pomóc chłopakom w przygotowaniu obiadu – powiedział Jay całując mnie w policzek.
Podążałam wzrokiem za oddalającym się Loczkiem. Wydawało mi się, że coś go gryzie, lecz może po prostu przejmuje się tym wieczornym spotkaniem…
- Widziałem jak na nią patrzysz! Przyznaj się Max – Tom usiłował wydusić coś z przyjaciela, tym samym przerywając moje rozmyślania.
- Po prostu oblałem ją herbatą! Chciałem być grzeczny i… pomóc jej zmyć plamę z bluzki i tyle. A teraz wybacz, muszę posprzątać ten bałagan – wskazał mokrą od napoju podłogę.
Zrezygnowany Parker patrzył, jak Max ściera podłogę, po czym przeniósł spojrzenie na mnie i uśmiechnął się podejrzanie.
-Tom czemu tak patrzysz?
- Wiesz… mam pewną sprawę – powiedział podchodząc do mnie – Chodźmy do mnie – uśmiechnął się, po czym pokuśtykałam do jego pokoju.

- Tom, dowiem się, czemu jesteś taki tajemniczy? – zapytałam zniecierpliwiona siadając na łóżku chłopaka.
- Czy Max i…
- Przecież powiedział ci, że nie.
- No tak, ale jakoś mu nie wierzę.
- A dlaczego to cię tak strasznie interesuje?
- Czysta ciekawość – uśmiechnął się niewinnie – A tak poważnie, to martwię się trochę o niego.
- Dlaczego? – spytałam zaskoczona.
- Bo wiesz – chłopak usiadł obok mnie – Max już długo nie miał dziewczyny. On nie szuka przygody, czy coś tego rodzaju. Po prostu chce mieć przy sobie kogoś bliskiego, kto zachowuje się tak, jak on wobec tej osoby. Kto go po prostu zrozumie. Jego ostatnia dziewczyna nie była taka, a Michelle… nie wydaje mi się, żeby należała do takiej właśnie grupy osób.
Odpowiedź chłopaka nieco mnie zaskoczyła. Do tej pory nie wiedziałam nic na temat życia uczuciowego Max'a. Nie miałam zielonego pojęcia jaki on jest w tych sprawach. Teraz zaczęłam inaczej patrzeć na to wszystko.
- Wiesz…, nie mam pojęcia, czy Max czuje coś do Patrycji. Znają się kilka dni, trudno mi cokolwiek powiedzieć. Nie chcę się wtrącać…
- Ja też nie. Po prostu się martwię – uśmiechnął się delikatnie.
- Tom… Teraz ja mam do ciebie pytanie – powiedziałam patrząc przed siebie tępym wzrokiem. Było mi trochę głupio, że pytałam o to Toma, ale czasu niestety nie cofnę.
- Tak?
- Jay wspominał, że dzisiaj wieczorem macie spotkanie z szefem i musicie ustalić „pewne szczegóły”…
- No tak – przerwał mi – Rozmawialiśmy ostatnio na temat trasy koncertowej, a dziś właśnie mamy ustalić kiedy dokładnie wyjeżdżamy i czy ma być to pół roku, 3 miesiące, miesiąc lub tylko tydzień.
- Trasa… koncertowa? – zapytałam zszokowana.

- Powiedziałeś jej? – zapytał Nath Loczka.
Jay zdawał się nie słyszeć zadanego mu pytania, więc brunet ponowił pytanie,
- Jay! – krzyknął zdenerwowany.
- Tak? – zapytał zdezorientowany chłopak.
Nath spojrzał na niego gniewnym wzrokiem, na co Loczek jeszcze bardziej się zdziwił. Postanowił się nie wtrącać i czekać, co wyniknie z tej rozmowy.
- Pytałem, czy powiedziałeś Ani o naszych planach.
Jay odwrócił wzrok i zajął się mieszaniem makaronu w gotującej się wodzie.
- Powiedziałem, że wychodzimy dziś na spotkanie.
- Spotkanie w sprawie… - Nath za wszelką cenę próbował coś z niego wciągnąć.
- Nie.
Nath odstawił miskę, w której pieczołowicie mieszał sos.
- Co?
- Czemu nic jej nie powiedziałeś? Masz zamiar zrobić to przed samym wyjazdem? Przecież nie możemy jej tak zos…
- Wiem! Nath, ja to wszystko wiem! Ale jakoś nie potrafię jej powiedzieć, że prawdopodobnie wyjeżdżamy na pół roku w trasę i nie będziemy mogli jej zabrać! Po prostu nie potrafię…
Chłopak oparł ręce o blat i spuścił głowę.
Siva popatrzył na niego, jakby prosił, żeby coś powiedział. Cokolwiek.
- Jay – zaczął powoli – Powinieneś jej powiedzieć. Wolisz, żeby dowiedziała się teraz od ciebie, czy później od kogoś innego? Zresztą nikt nie powiedział, że jedziemy na pół roku – dodał dziewiętnastolatek.
- Zobaczysz, że wszystko się ułoży. Właśnie po to tam jedziemy, żeby ustalić ile ma to trwać. Jeśli tydzień, będą to miasta położone najbliżej Londynu - wtrącił Seev.
- Eh… Macie rację. Powiem jej.
Chłopak poprawił czapkę, wziął głęboki wdech i wyszedł z kuchni.
- A my już załatwimy, żeby była to tygodniowa trasa – uśmiechnął się Nath.

- Na pewno nic ci nie mówił? – zapytał zdziwiony Tom.
- Em…, no nie. Nic nie mówił…
Zrobiło mi się przykro. Dlaczego Jay nic mi o tym nie powiedział? Że planują wyjechać na… na dość długo?
- Hmm – zamyślił się – Pewnie nie chce ci na razie nic o tym mówić, bo to nie jest jeszcze na sto procent pewne.
- Mam ochotę się przejść…
- Chyba nie wolno ci wychodzić z domu… Tobie nie wolno wychodzić z domu! – krzyczał patrząc, jak otwieram drzwi.
- Eh… –  westchnęłam – Wiem. Idę do siebie.
- Ania, czekaj!
Nie posłuchałam go. Po prostu nikogo nie chciałam już słuchać. Co sił w rękach kuśtykałam do pokoju, lecz Tom zagrodził mi drogę.
- Ania.
- Masz rację. Pewnie jest tak, jak mówisz – uśmiechnęłam się sztucznie.
Chłopak przytulił mnie. Zaskoczona upuściłam kule i odwzajemniłam gest.
- Nie przejmuj się tak – powiedział gładząc mnie po ramieniu.
- Postaram się.
- W porządku?
- Tak – podciągnęłam nosem.
Chłopak podniósł moje „dwie przyjaciółki” i podał mi je. Uśmiechnęłam się do niego.
- Wszystko w porządku…?
Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego na schodach Jay'a. Nie wiedziałam, jak się zachować. Między mną i Tomem nic nie ma i do niczego nie doszło. Ale on mógł pomyśleć inaczej…
- Wszystko okej? – zapytał.
- To ja was zostawię – powiedział Tom i wrócił do siebie.
Westchnęłam.
- Czemu mi nic nie powiedziałeś? – zapytałam patrząc mu w oczy.
Jay spojrzał na mnie ze strachem.
- Czyli już wiesz…
- Prędzej czy później i tak bym się dowiedziała… ale wolałabym to usłyszeć od ciebie.
- Ania, ja przepraszam. Nie wiedziałem jak… poza tym ciężko mi w ogóle myśleć, że miałbym cię zostawić na…
Oczy zaszły mi mgłą. Teraz go zrozumiałam; postawiłam się na jego miejscu i zrozumiałam, że mnie też nie byłoby łatwo przekazać coś takiego.
- Rozumiem – uśmiechnęłam się do niego ciepło – Nie przejmuj się. Jakoś… jakoś damy radę – przytuliłam go. Chłopak odwzajemnił gest.
- Nie chcę cie zostawiać na tak długo.
Wtuliłam się w niego. Nie chciałam nawet myśleć, jak to będzie, gdy wyjadą. Odkąd wyjaśniliśmy sobie wszystko z Jay'em liczyłam się z tym, że często będą gdzieś wyjeżdżać i długo nie będziemy się widywać, ale nie wiedziałam że to będzie aż tak trudne.
- Jay!! Zbieramy się!! – krzyknął Max z kuchni.
- Heej, nie płacz – powiedział patrząc mi w oczy – sama powiedziałaś, że damy radę.
- Dobrze – wytarłam oczy – No to leć – dałam mu buziaka i chłopak zbiegł do reszty zespołu.

__________
Wybaczcie mi, że rozdział tak krótki, ale sprężyłam się i napisałam ile dałam radę, bo obiecałam rozdział a jak dotąd go nie było :(. Obiecuję poprawę. Kolejny rozdział już piszę i jeśli mi się uda to w ramach rekompensaty dodam go dzisiaj, ale nie wiem tego na pewno ;) Dziękuję Kochani Czytacze ;*


♥♥♥

czwartek, 13 czerwca 2013

Informacja ;)

3 komentarze:
                 No hej ;) Wybaczcie, że przedłużyła się moja nieobecność. Mam nadzieję, że zrozumiecie :/ to przez końcówkę roku szkolnego, nauka, poprawianie itp. Rozdział napisany lecz nie do końca i nie mam go kiedy poprawić. Ale obiecuję, że  dodam go pod koniec przyszłego tygodnia o ile ktoś wgl to czyta jeszcze ;)
Dzięki!

__________ 


♥♥♥
Neva Bajkowe Szablony