Jej słowa sprawiły, że nie mogłam się ruszyć. To było tak absurdalne, że
nie wiedziałam, czy się śmiać, czy rozpłakać.
- Co proszę? Przecież... Ona ma włosy ciemniejsze niż ja!
Nie mam takich!
Dziewczyna uważnie mi się przyjrzała.
- Hmm..., czyli jednak nie... – mruknęła do siebie i
złożyła gazetę.
- Hej! – krzyknęłam powstrzymując ją – O co... O co
właściwie ci chodzi?
Jessica spojrzała mi w oczy.
- Gdy zobaczyłam te zdjęcia w telewizji, pomyślałam, że
to ty. No, wybacz, nie widuję cię codziennie i aż tak dobrze nie pamiętam, jak
wyglądasz. Z tego, co zapamiętałam z telewizji, ta dziewczyna, z boku wyglądała
jak ty. A przynajmniej była do ciebie podobna... – rzuciłam jej irytujące spojrzenie
– No dobra, wybacz. Wracając do tematu..., następnego dnia wybrałam się do
sklepu i zobaczyłam tę gazetę. Bez zastanowienia kupiłam ją i gdy przyjrzałam
się tym zdjęciom, zaczęłam myśleć, że to jednak nie możesz być ty, ale z
drugiej strony nie byłam tego taka pewna. Poszłam do domu chłopaków, bo
domyśliłam się, że tam zostałaś. Niestety nie było cię, a pomysłu, gdzie
mogłabyś być nie miałam, więc chyba sobie odpuściłam te poszukiwania... No, a
gdy dzisiaj spacerowałam sobie po parku zauważyłam grupkę chłopaków grających w
nogę, a wśród nich ciebie... Resztę już znasz. I... bądź tak dobra i puść moją
rękę.
Na słowa dziewczyny cofnęłam dłoń.
- Ale... skąd przyszło ci do głowy, że to mogę być ja?!
Przecież... Nie rozmawiałyśmy długo, nie widywałyśmy się... Czemu pierwszą
osobą, o której pomyślałaś, byłam ja?
- Cóż... Mieszkasz z nimi, co oznacza, że jesteście
przyjaciółmi. Widzę, że... Jay cię lubi – ostatnie słowa powiedziała takim
tonem, jakby miała zaraz je zwymiotować – i pomyślałam, że to była ustawka. Rzadko
się zdarzało, żeby Jay tak się zachowywał... Chyba nawet wcale nie było takiego
przypadku. Mniejsza z tym. Nie wiem, jaka jesteś. Pomyślałam, że pewnie chcesz
się wybić, zostać sławna, czy coś... Ustawili cię pod sceną, Jay
"przypadkiem" cię zobaczył, zaprosił i potem... czule pożegnał – znów
ten obrzydliwy ton – ... w każdym razie... Dzięki za rozmowę – powiedziała
podnosząc się – Możesz... wrócić do swoich nowych znajomych – mówiąc to,
uśmiechnęła się chytrze.
- Czekaj... Chyba nie powiesz im, że...
- ...że pod ich nieobecność zadajesz się z zespołem,
którego najprawdopodobniej nienawidzą najbardziej na świecie?
- Ja nie... Hej! Przecież nie robię tego specjalnie! Nie
mam zamiaru mścić się na nim, za to co...
- O co ci znowu chodzi? To nie jest mój interes, a poza
tym... to tylko twój przyjaciel, czyż nie? Przecież nie złamał ci tym serca.
Zdziwiły mnie jej słowa. Czyżby ona nie miała pojęcia, co
się między nami wydarzyło?
- Jess, my...
- Jutro wracają, więc...
- Więc nic im nie powiesz – przerwałam jej ostrym tonem –
Nie robię tego specjalnie, nie szukałam ich i nie prosiłam o pomoc! Gdy
chłopaki jutro wrócą, wszystko im powiem, możesz być tego pewna.
Dziewczyna patrzyła na mnie lekko zdziwiona, lecz po
chwili znów zmieniła wyraz twarzy.
- Cześć – powiedziała i odeszła.
Wpatrywałam się w oddalającą się sylwetkę blondynki rozmyślając, jak to się stało, że ona niczego nie wie. Tylko o tym potrafiłam myśleć, bo w głowie miałam bałagan. Powoli zaczęłam sobie wszystko układać i to, co powiedziała mi Jess zgadzało się z tym, co usłyszałam od Patrycji.
Wpatrywałam się w oddalającą się sylwetkę blondynki rozmyślając, jak to się stało, że ona niczego nie wie. Tylko o tym potrafiłam myśleć, bo w głowie miałam bałagan. Powoli zaczęłam sobie wszystko układać i to, co powiedziała mi Jess zgadzało się z tym, co usłyszałam od Patrycji.
Przejechałam dłonią po twarzy i podniosłam się ruszając w
stronę chłopaków.
- Kto to był? – zapytał Niall.
- Sio... Khmm, znajoma – uśmiechnęłam się sztucznie
zerkając na Liam`a.
- To jak, gramy? – powiedział Louis zacierając ręce.
- Jeśli macie ochotę na porażkę... – dodał Zayn i
ruszyliśmy z powrotem na boisko.
Moi przeciwnicy – Niall, Zayn i Liam – rozpoczęli grę. Tym razem udało im się nas ominąć i skutecznie zakończyli swoją akcję. Nie mogłam się skupić na grze, cały czas myślałam o rozmowie z Jess...
Moi przeciwnicy – Niall, Zayn i Liam – rozpoczęli grę. Tym razem udało im się nas ominąć i skutecznie zakończyli swoją akcję. Nie mogłam się skupić na grze, cały czas myślałam o rozmowie z Jess...
- Nie martw się, to tylko jeden gol. Odrobimy to –
powiedział do mnie Harry.
Pokiwałam głową i wróciliśmy do gry. Jako, że straciliśmy bramkę, zaczynaliśmy od środka. Wybiegłam do przodu, by Loczek mógł mi podać. Tymczasem on zwinnie wyminął Blondynka i biegł w moją stronę. Jedyną przeszkodą na mojej drodze był Zayn. Na mój widok uśmiechnął się delikatnie, zerkając co chwilę w stronę Niall`a. Jak ona mogła pomyśleć, że robię to specjalnie? Może to tak wygląda, ale skąd miałam wiedzieć, że się nienawidzą! Przecież nie śledzę nałogowo mediów i tego, o czym w nich gadają na temat chłopaków. Liam powiedział mi, że za sobą nie przepadają, ale żeby aż tak? Swoją drogą mogłam ją zapytać, dlaczego tak bardzo mnie nie lubi. Przecież...
Pokiwałam głową i wróciliśmy do gry. Jako, że straciliśmy bramkę, zaczynaliśmy od środka. Wybiegłam do przodu, by Loczek mógł mi podać. Tymczasem on zwinnie wyminął Blondynka i biegł w moją stronę. Jedyną przeszkodą na mojej drodze był Zayn. Na mój widok uśmiechnął się delikatnie, zerkając co chwilę w stronę Niall`a. Jak ona mogła pomyśleć, że robię to specjalnie? Może to tak wygląda, ale skąd miałam wiedzieć, że się nienawidzą! Przecież nie śledzę nałogowo mediów i tego, o czym w nich gadają na temat chłopaków. Liam powiedział mi, że za sobą nie przepadają, ale żeby aż tak? Swoją drogą mogłam ją zapytać, dlaczego tak bardzo mnie nie lubi. Przecież...
- Ania!!
Z zamyślenia wyrwał mnie krzyk Harry`ego, który do mnie
podał.
- Strzelaj! – darł się Louis.
Bez dłuższego wahania podbiegłam do piłki i kopnęłam ją w
kierunku bramki. Niestety uderzenie było zbyt słabe i Niall zdążył przyjąć na
główkę, zanim Liam by ją złapał. Pokręciłam głową i ruszyłam za uciekającym z
piłką brunetem. Dogoniłam go, lecz było za późno. Zayn podał do Blondynka, a
ten uciekł Harry`emu i wpakował piłkę do bramki.
- Jestę! Mistrzę!! – darł się chłopak.
- Haha, brawo Niall!
- Ania, wszystko w porządku? – zapytał Lou podchodząc do
mnie.
- Em, przepraszam, poprawię się.
- Nie chodzi o grę – uśmiechnął się – przecież to tylko
zabawa.
- Macie dość? – żartował przybyły Liam.
- Ja chyba tak – powiedziałam – Wcześniej... Ta
dziewczyna, z którą rozmawiałam, to siostra... Nathana – dodałam szeptem. Miny
chłopaków mówiły same za siebie – Po prostu przez tę rozmowę nie mogę się skupić.
- Wiesz, nie wiem, jak reszta, ale na dziś mam dość –
Louis uśmiechnął się pocieszająco.
- Jak tam cieniasy? – śmiał się Niall – Ania, bez obrazy,
ale... przegraliście!
- Wybacz mi przyjacielu, że muszę zniszczyć twą radość –
powiedziałam obejmując go ramieniem – i zburzyć dumę ze zwycięstwa, ale... jest
remis.
- Co??
- No to, że jest 2:2.
- A niech to... Więc na co czekamy? Do roboty!
- Niall, na dzisiaj koniec. Jesteśmy zmęczeni –
powiedział Liam.
- Wybacz, ale muszę się z nim zgodzić – przytakną Zayn.
- W sumie to... macie rację. Wracajmy.
Zgodnie ruszyliśmy w stronę domu.
- A może wstąpimy na jakieś ciacho, hmm? – podsunął
Harry.
- Zgadzam się!
- A nie musisz przypadkiem dbać o linię? – zapytał
Niall`a Zayn.
- Martw się o swoje fałdki grubasie!
- No wiesz co... Sam jesteś grubas!
- Ja grubas? Popatrz w lustro!
Razem z pozostałą trójką zaczęliśmy się śmiać. Widać było,
że oni sami się z tego śmieją.
- Kto to mówi? Taki prosiaczek jak ty!
- Ja nie podjadam czekolady wieczorami!!
- A więc to ty... – wtrącił Lou poważnym tonem i ponownie
wybuchłam śmiechem.
- Oj no już, nie gniewaj się – powiedział Zayn czochrając
przyjaciela.
- Hej! Moje kochane włoski! – odsunął się Blondynek.
- Nie bądź zły! To z miłości – uśmiechnął się brunet
ponownie dobierając się do włosów chłopaka.
- Tak? Okey! – krzyknął i w odpowiedzi poczochrał Zayn`a.
- Ey!!
- No co. To z miłości.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Jesteśmy na miejscu – powiedział Harry zatrzymując się
przed jakąś cukiernią.
- No to chodźmy!
Wszyscy zgodnie weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsce
przy stoliku pod oknem. Po chwili zastanowienia zamówiłam sobie kawę i jakieś
ciasto z malinami, którego nazwy nie potrafiłam przeczytać, a co dopiero
wymówić.
- Więc dzisiaj już wracasz? – zapytał Louis.
- Tak, niestety tak – odpowiedziałam uśmiechając się do
niego.
- Odwieziemy cię.
- Wszyscy...?
- Czemu nie! – powiedział zadowolony Niall.
Zza rogu wyszedł kelner z sześcioma talerzykami, a za nim
drugi niosący tyle samo napojów. Podziękowaliśmy i zajęliśmy się smakowaniem
zamówionych ciast.
- Najlepsze... – mruknął Zayn masując się po brzuchu.
- Myślę, że jeszcze dwa takie by ci się zmieściły –
powiedziałam wskazując pusty talerzyk – W końcu od czegoś ma się te fałdki, no
nie?
Na moje słowa Niall wybuchł śmiechem.
- Piątka siostro! – wystawił rękę.
Przybiłam i razem z Blondynkiem zaczęliśmy chichotać.
Przybiłam i razem z Blondynkiem zaczęliśmy chichotać.
- Ha ha ha. Baardzo śmieszne – udawał Zayn – Wam całe menu
by nie wystarczyło.
Wymieniliśmy z Niall`em spojrzenia.
- A ty jesteś taki gruby, że...
- Nie! Nie tutaj... – powiedziałam powstrzymując Niall`a,
który nabrał na łyżeczkę ogromny kawałek ciasta i zrobił z niej katapultę.
- Masz szczęście, murzynie – wycedził przez zęby.
Razem z pozostałymi zaczęłam się śmiać. Gdy wszyscy się
już uspokoili zapłaciliśmy i wróciliśmy do domu. Weszłam do swojego pokoju i
zaczęłam pakować swoje rzeczy. Zasuwałam właśnie jedną z kieszeni torby, gdy
usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę!
Drzwi otworzyły się i stanął w nich Liam.
- Hej, nie przeszkadzam?
- Nie nie. Pakuję się – posłałam mu uśmiech.
- Wszystko w porządku? Chodzi mi o te rozmowę z Jess...
- Znasz ją?
- Nie, ale obiło mi się o uszy, jak ma na imię.
- Skąd wiedziałeś, że mam ochotę pogadać? – zapytałam
siadając na łóżku.
Chłopak tylko wzruszył ramionami i usiadł obok mnie.
Chłopak tylko wzruszył ramionami i usiadł obok mnie.
- Więc...?
- Wczoraj, gdy wyszłam na to spotkanie z przyjaciółką,
dowiedziałam się, że Jessica pilnie chciała ze mną porozmawiać. Niezbyt mnie to
ucieszyło, bo od początku słusznie wydawało mi się, że ta dziewczyna mnie nie
lubi. Dzisiaj, gdy już doszło do tej rozmowy pokazała mi tę gazetę ze
zdjęciami... Myślała, że ta dziewczyna to ja. Wyjaśniłam jej, że to niemożliwe
i zapytałam, czemu akurat pomyślała o mnie. Odpowiedziała, że jestem ich
przyjaciółką i wpadło jej do głowy, że to wszystko może być ustawione, bo być
może "chcę się wybić". Zaczęła coś mówić o tym, że się z wami
poznałam, ale ja wytłumaczyłam jej, że nie miałam pojęcia – jeśli tak jest – że
chłopaki was nie lubią i nie robię tego z zemsty. Wtedy powiedziała, że to jej
nie obchodzi, bo przecież nie miałabym się za co mścić. W końcu nikt nie złamał
mi serca.
- Jak to? – zapytał zdziwiony.
- No właśnie. Jak to się stało, że ona nie wiedziała o
nas. Wiesz, oficjalnie, czy jak to tam nie byliśmy razem, ale... No
rozumiesz... – chłopak skinął głową – Zastanawia mnie to, czemu ona nic nie wiedziała.
Gdy mówiła, że Jay mnie lubi, powiedziała to tak, jakby... były to
najobrzydliwsze słowa, jakie miała wypowiedzieć.
- Hmm... Może ona sama coś do niego czuje?
Spojrzałam na niego.
- Nie, to niemożliwe. Oni przyjaźnią się od dobrych kilku
lat.
- W takim razie, nie mam pojęcia, dlaczego się tak
zachowała. Ale najwidoczniej dziewczyna ma jakiś powód.
- Tylko jaki?
- Tego nie wiem.
- Eh... – westchnęłam.
- Kiedy chłopaki wracają?
- Jutro wieczorem – chłopak uśmiechnął się do mnie – A
czemu py... Czeeemu masz taki dziwny
uśmie... O nie. No przestań. Nie, nie, nie!
- No, ale dlaczego. Proszę! Bardzo ładnie proszę!
- Liam, bardzo chętnie, ale... no nie będę tak wam
siedzieć na...
- Na czym? – spojrzał na mnie teatralnie unosząc brwi.
- Ty zboczuchu! – śmiałam się.
- Proszę. Zostań jeszcze jedną noc. Jutro pójdziemy...
yyy.. no gdzieś na pewno. Zjemy obiad i cię odwieziemy.
- Liam...
- Proszę...
- Eh. Niech ci będzie.
- Jest! – krzyknął uradowany – Pójdę powiedzieć...
Nagle moja komórka zaczęła dzwonić. Wyjęłam ją z kieszeni
i odebrałam.
- Słucham?
- Ania? Jak dobrze, nie mogę się do siebie dodzwonić.
Wszystko w porządku? – to był Seev. Spojrzałam porozumiewawczo na Liam`a, żeby
nigdzie nie wychodził – Cześć Seev. Wybacz, komórka mi padła i nie mogłam
znaleźć ładowarki...
- Nic się nie dzieje. Max telefonuje do Patrycji także
jesteśmy na bieżąco – śmiał się.
- Ooo, widzę, że się polubili.
- Pewnie tak. Wiesz, dzwonię, bo mam świetną wiadomość.
- Jaką?
- Właśnie jesteśmy w drodze do domu.
__________
No heeej :) Jestem jestem :D Nie było mnie długo bo ostatnio jakoś niezbyt przesiaduję na kompie :/ Ale bloga nie zostawię, nie ma szans ;). Dzięki za wejścia, oszalałam jak zobaczyłam dzisiaj liczbę wyświetleń :o
Anonimowy Czytacz - wybacz, że tak naciągam twoje nerwy, wytrzymaj jeszcze trochę i chłopcy wrócą, jak widzisz o jeden dzień szybciej ;) ;*
♥♥♥