- Ania? Słońce, co ty tu robisz o 1 w nocy?
- Nie mogłam zasnąć…
- Płakałaś? – zapytała babcia z obawą.
- Nie, no coś ty, babciu – uśmiechnęłam się siadając na
krześle obok łóżka.
- Przecież widzę… Kochanie, co się stało?
„Zostałam najperfidniej w świecie oszukana.”
- Babciu, miałaś zawał.
- Nie to cię dręczy.
Przecież jej nie powiem. W takim stanie… Nie mam zamiaru
jej niczym denerwować.
- Wszystko jest w porządku.
- Kłamczucha – powiedziała melodyjnie uśmiechając się
przy tym.
Pani Lena zmizerniała. Jej zmarszczki pogłębiły się,
zrobiła się blada… i słaba. Iskierki w oczach przygasły. Jedną ręką ścisnęła
moją prawdą dłoń, a drugą przytknęła mi do policzka.
- Aniu… Teraz mnie posłuchaj.
Coś było nie tak. Widziałam, że każde słowo sprawia jej
ból.
- Za parę dni masz osiemnaste urodziny… Życzę ci
wszystkiego, co dobre i dziękuję ci za to, że spędziłaś ze mną te piękne lata.
Dziękuję, że byłaś wnuczką, której nigdy nie miałam… Widzę, że coś się stało…,
coś niedobrego i nie chcesz powiedzieć, ale i tak się dowiem co to – uśmiechnęła
się – Jesteś najlepszym, co mnie spotkało. Tak bardzo cię kocham i wiedz, że
nigdy nie przestanę…
Z mych oczu pociekły łzy. Nagle babcia zwolniła uścisk
mojej dłoni i po chwili w pokoju rozległ się najgorszy na świecie dźwięk. Z
przerażeniem spojrzałam na monitor, na którym ciągła linia połykała życiodajne
nierówności.
- Babciu… Babciu, nie!! Nie rób mi tego, nie teraz!!
Potrzebuję cię! – krzyczałam przez gorzkie łzy palące moje policzki.
Wybiegłam z pokoju.
- Pomocy!!! Moja babcia!!
Nim się obejrzałam do sali wbiegło kilku lekarzy i
pielęgniarki ze sprzętem reanimacyjnym. Nie, nie, nie!!! To sen. To mi się śni!
Ona nie może… Nie teraz, gdy tak bardzo jej potrzebuję!! Z pokoju wyszedł lekarz.
Spojrzał na mnie i podszedł bliżej. Przełknęłam ślinę. Wdech…, wydech. Ona
żyje… Na pewno.
- Babcia… - wyszeptałam.
- Miał miejsce drugi atak serca… Pani Blake… zmarła.
Bardzo… mi przykro…
Świat się zatrzymał.
Nie mam nikogo… Babcia odeszła… Tak bardzo bałam się…
zostać sama…
- Proszę mnie teraz uważnie posłuchać – powiedział lekarz
łapiąc mnie za ramię.
Spojrzałam na niego opuchniętymi oczami.
- O ile wiem, nie masz jeszcze 18 lat, a babcia była
twoim jedynym opiekunem. Wiem też, że za parę dni wkroczysz w pełnoletniość,
ale i tak moim obowiązkiem jest poinformować opiekę społeczną o tym, co się
stało. Gdy się tu zjawią, sprawdzą, czy jesteś w stanie żyć dalej sama, czy też
muszą cię zabrać do ośrodka na różnego typu terapie, a uwierz, nie chcesz przez
to przechodzić. Wtedy będzie jeszcze gorzej. Uspokój się, wytrzyj oczy, a gdy przybędzie przedstawiciel i zapyta, jak
się czujesz odpowiedz najbardziej obojętnie, jak się da, że byłaś na to
przygotowana i wiedziałaś, iż prędzej czy później to musiało się stać. Wiem, że
brzmi to bezczelnie, co do zaistniałej sytuacji, ale to najlepsze wyjście.
Proszę usiąść i spróbować się uspokoić. Ja pójdę poinformować opiekę.
Opadłam na krzesło. Lekarz ma rację. Na pewno ją ma. To
zapewne nie pierwszy taki przypadek… Nie dam się nigdzie zabrać. Nigdzie!
Wstąpiła we mnie niepohamowana złość. Poszłam do kiosku.
Żeby moja obojętność była bardziej wiarygodna, kupiłam gumę do żucia i pół jej
paczki wylądowało w moich ustach. Wróciłam na miejsce i czekałam. Po 10
minutach podeszła do mnie jakaś kobieta. Podnosząc głowę zmierzyłam ją
wzrokiem. Miała na sobie wysokie buty, czarną ołówkową spódnicę, żakiet do
kompletu oraz białą bluzkę. Włosy związane były w ciasnego, idealnego koka, a
na czubku nosa widniały okulary. W rękach trzymała brązowy dziennik.
- Proszę nie wstawać – powiedziała, gdy chciałam się
podnieść.
Kobieta usiadła obok mnie.
- Anna Blake, tak? – wyczytała z dokumentów.
- Zgadza się – odpowiedziałam cicho.
Spokój… Wdech… i wydech.
- Najgłębsze wyrazy współczucia. Bardzo mi przykro z powodu
twojej… babci – wyrecytowała, jak regułkę powtarzaną przy każdym tego typu
spotkaniu.
„Bądź obojętna.”
- Mhmm – przytaknęłam oschle mimo, iż do oczu uporczywie
pchały mi się łzy.
- Jak się czujesz po tym, co się stało?
Zaczęłam głośno rzuć gumę. W tym momencie brzydziłam się
samą sobą, ale nikt mnie nigdzie nie wywiezie. Do żadnego domu dziecka.
- Byłam na to gotowa. Od dłuższego czasu babcia źle się
czuła, więc… - spokój – prędzej, czy później to i tak musiałoby się wydarzyć –
odpowiedziałam.
Kobieta przyjrzała mi się, przeszukała papiery i zamknęła
teczkę.
- Za cztery dni, w najbliższy piątek obchodzisz 18
urodziny. Po tej, jakże krótkiej rozmowie, nie widzę potrzeby zabierania cię do
jakiegokolwiek zakładu, czy ośrodka. Najlepszego i… Żegnam – powiedziała i
odeszła.
Poczekałam, aż stukot jej wysokich butów ucichnie i
zaczęłam płakać. Tak nagle, jak to na
mnie spadło, tak szybko odeszło. To, że nie musiałam bać się interwencji opieki
społecznej jest jedynym plusem… Moja babcia… Tak bardzo potrzebuję, by mnie
teraz przytuliła…
- Ania? Co się stało? – zapytał znajomy głos.
Podniosłam głowę.
- Em… - przytuliłam się do niej.
- Cicho… Cichutko…
Nie musiałam nic mówić. Dziewczyna sama domyśliła się, co
jest przyczyną mojego aktualnego stanu.
- Co tu robisz o drugiej w nocy? Skąd wiedziałaś… –
zapytałam.
- Razem z mamą martwiłyśmy się o ciebie. Pomyślałam, że
zapewne nie będziesz mogła zasnąć i chciałam cię odwiedzić. Zobaczyłam pusty
garaż i od razu wiedziałam, gdzie będziesz. Przyjechałam taksówką, bo brat
zabrał samochód.
- Dziękuję, że jesteś – szepnęłam.
- Poczekaj chwilkę. Pójdę porozmawiać z lekarzem –
uśmiechnęła się pocieszająco i odeszła.
Nie przestawałam płakać… Kłamstwo Jay'a to kolec, o który
się potknęłam i upadłam na śmierć babci, która utkwiła w sercu…
Gdy Emma wróciła, pojechałyśmy do domu moim samochodem.
Powiedziała, że wpadnie do mnie o 11:00 i pomoże załatwić sprawy związane z
pogrzebem. Podziękowałam jej i tak, jak stałam, położyłam się na kanapie w
salonie i zasnęłam.
Gdy się obudziłam, byłam zdziwiona, że w ogóle zdołałam zasnąć. To przez
zmęczenie… Wzięłam gorącą kąpiel i przebrałam się w czarne rurki oraz bluzę.
Zeszłam do kuchni w celu zjedzenia jakiegoś normalnego posiłku. Kończyłam robić
herbatę, gdy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam i wpuściłam Emmę do środka.
- Wiem, że to głupie pytaniem ale… jak się czujesz?
Usiadłam przy stole i wpatrywałam się w ciecz znajdującą
się w moim kubku.
- Źle… - odparłam.
- Twoja… Czy twoja…
- Em. To, że babcia odeszła, nie znaczy, że musimy unikać
tego tematu…
- Wybacz. Czy twoja babcia wspominała coś o testamencie?
Zaskoczyło mnie to pytanie, gdyż nigdy o tym nie
myślałam. Pani Lena nie miała ani dzieci, ani rodzeństwa. Czy to możliwe, aby
coś mi przypisała…?
- Nic o tym nie wiem…
- Mój wujek zajmuje się takimi sprawami. Już do niego
zadzwoniłam. Dobrze by było, gdybyśmy… poszukały czegoś.
Nie miałam siły wchodzić teraz do jej sypialni.
Poprosiłam, by sama to zrobiła. Gdy wróciła, zadzwonił telefon. Odebrałam i okazało
się, że to testator babci. Został poinformowany o śmierci Pani Leny i chciał
się ze mną spotkać dzisiaj o 18:00. Zgodziłam się mimo, iż nie miałam ochoty z
nikim rozmawiać.
Moje oczy nie przestawały być mokre… Ona mnie przygarnęła…,
wiedziała, jaka jestem…, znała mnie w stu procentach..., wychowała… A teraz jej nie ma…
Gdzie nie spojrzę, tam ją widzę. W kuchni, gdy przygotowuje obiad…, w jadalni, gdy
rozmawiamy przy ciastku…, w salonie przy naszym ulubionym programie… To było
nie do zniesienia…
Emma poinformowała wszystkich znajomych babci o tym, co
się stało oraz o pogrzebie, który odbędzie się jutro o godzinie 14:00. Poprosiłam,
by zamiast wieńców, przyniesiono najzwyklejsze stokrotki – ulubione kwiaty
babci.
Była godzina 15:00. Emma wróciła do siebie, a ja
siedziałam na parapecie mojego okna. Obok mnie leżało czwarte pudełko
chusteczek. Płakałam. Bezustannie wylewałam łzy goryczy i bólu. Nie mogłam
pogodzić się z decyzją Boga. Czemu zabrał jedyną, tak bliską mi osobę? Czy nie
widzi, że zostałam sama? Nie mam nikogo?
Rozległ się dzwonek. Niechętnie zeszłam z parapetu i
ruszyłam do drzwi powłócząc nogami. Miałam chwytać za klamkę, lecz uprzytomniłam sobie, że Emma załatwiła
już wszystko. Mówiła, że przyjdzie dopiero jutro o 13:00. Poszłam do kuchni i
wyjrzałam przez okno.
„ – Mnie nie
pobijesz (…)
– A założysz się?”
„- Masz jaszczurkę?
– Tak, tylko… nie mogę jej znaleźć.”
„- Już? Nawet nie poczułem!
– Ale ja poczułam”
„ – Ty go kochasz…”.
– A założysz się?”
„- Masz jaszczurkę?
– Tak, tylko… nie mogę jej znaleźć.”
„- Już? Nawet nie poczułem!
– Ale ja poczułam”
„ – Ty go kochasz…”.
- Jay… Czego on tu chce…
Cofnęłam się i usiadłam przy stole. O flakon z tulipanami
stało oparte zdjęcie Pani Leny, a obok niego leżały stokrotki.
- Zero znajomych, Zero chłopców. Wracamy na stare śmieci - powiedziałam do siebie ze łzami w oczach i
wróciłam do pokoju.
♥♥♥
_________
Nie skomentuję rozdziału...
Tak na początku, to nie wiem nawet co napisać od siebie... Jest mi głupio. I to okropnie. Ja... codziennie budząc się moja pierwszą myślą był blog. I to, ile osób zawodzę codziennie nie dodając rozdziału... Ja PRZEPRASZAM. Każdą osobę, która czuje się przeze mnie urażona. eh.. czuje się gorzej niż przestępca... Nie wiem, co jeszcze napisać, byście mi wybaczyły... Ale nie zdziwię się, jeśli nikt już nie czeka na rozdziały. Takie zachowanie jest niedopuszczalne! I ja o tym wiem...
Dziękuję wszystkim, którzy czekali... codziennie mieli nadzieję, że dodałam ten rozdział...; // Przepraszam Was ; *
Dedykuję WSZYSTKIM! naprawdę dziękuję za pozostałe komentarze, które mnie podbudowują. Nawet nie macie pojęcia ile jdno słowo od Was zostawione pod marnym rozdziałem daje mi radości ; *
Dedykuję Weronice - Dziewczyno! dziękuję za wszystko! za te miłe słowa no i wgl że Cię poznałam! rozdział jako spóźniony prezent urodzinowy ; **
Jeszcze raz przepraszam...
♥♥♥
Codziennie wchodziłam na twojego bloga i sprawdzałam czy aby czasami nie dodałaś nowego rozdziału. I WRESZCIE SIĘ DOCZEKAŁAM !!! <3
OdpowiedzUsuńChodź rozdział jest smutny, to i tak genialny ! Nie wiem jak ty to robisz, że uczucia, które opisujesz są tak prawdziwe i czasem nawet mi się udzielają ;)
Boże, ale się rozpisałam xD Weny kochana i pisz szybko kolejny rozdział ;*
PS. Nominowałam cię do nagrody Liebster Award :) Więcej informacji znajdziesz na moim blogu http://alltimelowthewantedstory.blogspot.com/
Usuńawh smuteczek .. ;<
OdpowiedzUsuńale ma sie ulozyc .. rozkaz :D
next plz
Ale smutne :'(. Ale rozdział jest jak zwykle fenomenalny. Ciszę się że wreszcie dodałaś rozdział bałam się że porzuciłaś bloga. Mam nadzieję że niedługo pojawi się nowy rozdział po kocham to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńP.S Mam nadzieję że zajrzysz na mojego nowego bloga, wydaje mi się że te opowiadanie jest lepsze a bardzo zależy mi na twojej opinii. http://mojahistoriathewanted.blogspot.com/
przeczytałam ile dałam radę i stwierdzam że jest świetne! bardzo mi się podoba i bede starała się je czytać ; * dziękuję za komentarz i czekam na kolejne Twoje rozdziały ; *
Usuńaleś się wbiła w moją sytuację... dokładnie wczoraj zmarł mój dziadek...
OdpowiedzUsuńrozdział smutny, ale świetny ♥
ja wybaczam bo tym rozdziałem po prostu odpuściłaś sobie winy
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że bedziesz już pisać regularnie ;D
i
zostałaś nominowana ;D
http://untildeathdoustopart.blogspot.com/2012/11/liebster-awords.html
jejku jaki świetny ... ♥
OdpowiedzUsuńnie rób nam tego, pisz częściej. chociaż raz na jakiś czas ale regularnie. tak się steskniłam za Twoim pisaniem że masakra :0
weny i pozdro :*
Cześć! Nie wiem czy wiesz, ale pewnie nie, że zostałaś nominowana do Liebster Award! ♥ http://feelthisrainbow.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Przeczytałam dzisiaj twoje opowiadanie od samego początku i, kurde! nie mogę wyjść z podziwu dla ciebie i twojego talentu! ♥ I hej, każdy rozumie, że masz jakieś obowiązki. Nie musisz przepraszać za to, że nie dodałaś rozdziału przez dłuższy czas. :)
OdpowiedzUsuńJak nikt nie czeka jak każdy :)
OdpowiedzUsuńI powiem więcej... Warto było czekać ;*
Tylko szkoda, że Ania znowu chce się od wszystkich odwrócić.
Ale może jeszcze zmieni zdanie ;)
Czekam na następny ;) nie ważne ile ;*
Smutaśny i przepięknaśny rozdział
OdpowiedzUsuńNawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo tęskniłam za twoim opowiadaniem!
Już się doczekać następnego nie mogę!
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Weny kochana!
Nominowałam Cię do Liebster Award ;**
OdpowiedzUsuńhttp://friendshiporsomethingmore.blogspot.com/
Wróciłaś!;D
OdpowiedzUsuńJuż myślałam,że przez mój komentarz przestałaś dodawać rozdziały:D
Aż taka straszna to chyba nie jestem,chociaż...jakby się tak dłużej zastanowić^^
Mniejsza z tym:D
Nawet nie wiesz jak się cieszę,że wróciłaś<3
Normalnie ajm glad ju kombak:D
Czekam z niecierpliwością na next'a;)
Nominowałam Cię do Liebster Award
OdpowiedzUsuńJa chce nastepny rozdzial!! Szybko napisz!! :)
OdpowiedzUsuńkiedy napiszesz kolejny odcinek ?? już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńooo jaaa ;<
OdpowiedzUsuńbabcie umarła ;<
nienawidzę takich smutnych momentów ;(
mimo to rozdział świetny!
mam nadzieję, ze niedługo dodasz kolejny, bo zostaję tu na stałe ;D
tylko szybko, szybko <3;D
http://likeasweets.blogspot.com/
jej ..rozdział smutny ale genialny..:D..twój blog jest ...***..najlepszy na świecie <3 kochaam cię mychaaa ;** nexta proszę i weny <33
OdpowiedzUsuń*-----*
OdpowiedzUsuń