niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 18

                 Miałam dość tego samotnego przesiadywania. Wyłączyłam laptopa i poszłam wziąć prysznic. Przebrałam się w czyste, szare dresy i pojechałam do szpitala.

- Ania? Słońce, co ty tu robisz o 1 w nocy?
- Nie mogłam zasnąć…
- Płakałaś? – zapytała babcia z obawą.
- Nie, no coś ty, babciu – uśmiechnęłam się siadając na krześle obok łóżka.
- Przecież widzę… Kochanie, co się stało?
„Zostałam najperfidniej w świecie oszukana.”
- Babciu, miałaś zawał.
- Nie to cię dręczy.
Przecież jej nie powiem. W takim stanie… Nie mam zamiaru jej niczym denerwować.
- Wszystko jest w porządku.
- Kłamczucha – powiedziała melodyjnie uśmiechając się przy tym.
Pani Lena zmizerniała. Jej zmarszczki pogłębiły się, zrobiła się blada… i słaba. Iskierki w oczach przygasły. Jedną ręką ścisnęła moją prawdą dłoń, a drugą przytknęła mi do policzka.
- Aniu… Teraz mnie posłuchaj.
Coś było nie tak. Widziałam, że każde słowo sprawia jej ból.
- Za parę dni masz osiemnaste urodziny… Życzę ci wszystkiego, co dobre i dziękuję ci za to, że spędziłaś ze mną te piękne lata. Dziękuję, że byłaś wnuczką, której nigdy nie miałam… Widzę, że coś się stało…, coś niedobrego i nie chcesz powiedzieć, ale i tak się dowiem co to – uśmiechnęła się – Jesteś najlepszym, co mnie spotkało. Tak bardzo cię kocham i wiedz, że nigdy nie przestanę…
Z mych oczu pociekły łzy. Nagle babcia zwolniła uścisk mojej dłoni i po chwili w pokoju rozległ się najgorszy na świecie dźwięk. Z przerażeniem spojrzałam na monitor, na którym ciągła linia połykała życiodajne nierówności.
- Babciu… Babciu, nie!! Nie rób mi tego, nie teraz!! Potrzebuję cię! – krzyczałam przez gorzkie łzy palące moje policzki.
Wybiegłam z pokoju.
- Pomocy!!! Moja babcia!!
Nim się obejrzałam do sali wbiegło kilku lekarzy i pielęgniarki ze sprzętem reanimacyjnym. Nie, nie, nie!!! To sen. To mi się śni! Ona nie może… Nie teraz, gdy tak bardzo jej potrzebuję!! Z pokoju wyszedł lekarz. Spojrzał na mnie i podszedł bliżej. Przełknęłam ślinę. Wdech…, wydech. Ona żyje… Na pewno.
- Babcia… - wyszeptałam.
- Miał miejsce drugi atak serca… Pani Blake… zmarła. Bardzo… mi przykro…
Świat się zatrzymał.
Nie mam nikogo… Babcia odeszła… Tak bardzo bałam się… zostać sama…
- Proszę mnie teraz uważnie posłuchać – powiedział lekarz łapiąc mnie za ramię.
Spojrzałam na niego opuchniętymi oczami.
- O ile wiem, nie masz jeszcze 18 lat, a babcia była twoim jedynym opiekunem. Wiem też, że za parę dni wkroczysz w pełnoletniość, ale i tak moim obowiązkiem jest poinformować opiekę społeczną o tym, co się stało. Gdy się tu zjawią, sprawdzą, czy jesteś w stanie żyć dalej sama, czy też muszą cię zabrać do ośrodka na różnego typu terapie, a uwierz, nie chcesz przez to przechodzić. Wtedy będzie jeszcze gorzej. Uspokój się, wytrzyj oczy, a  gdy przybędzie przedstawiciel i zapyta, jak się czujesz odpowiedz najbardziej obojętnie, jak się da, że byłaś na to przygotowana i wiedziałaś, iż prędzej czy później to musiało się stać. Wiem, że brzmi to bezczelnie, co do zaistniałej sytuacji, ale to najlepsze wyjście. Proszę usiąść i spróbować się uspokoić. Ja pójdę poinformować opiekę.
Opadłam na krzesło. Lekarz ma rację. Na pewno ją ma. To zapewne nie pierwszy taki przypadek… Nie dam się nigdzie zabrać. Nigdzie!
Wstąpiła we mnie niepohamowana złość. Poszłam do kiosku. Żeby moja obojętność była bardziej wiarygodna, kupiłam gumę do żucia i pół jej paczki wylądowało w moich ustach. Wróciłam na miejsce i czekałam. Po 10 minutach podeszła do mnie jakaś kobieta. Podnosząc głowę zmierzyłam ją wzrokiem. Miała na sobie wysokie buty, czarną ołówkową spódnicę, żakiet do kompletu oraz białą bluzkę. Włosy związane były w ciasnego, idealnego koka, a na czubku nosa widniały okulary. W rękach trzymała brązowy dziennik.
- Proszę nie wstawać – powiedziała, gdy chciałam się podnieść.
Kobieta usiadła obok mnie.
- Anna Blake, tak? – wyczytała z dokumentów.
- Zgadza się – odpowiedziałam cicho.
Spokój… Wdech… i wydech.
- Najgłębsze wyrazy współczucia. Bardzo mi przykro z powodu twojej… babci – wyrecytowała, jak regułkę powtarzaną przy każdym tego typu spotkaniu.
„Bądź obojętna.”
- Mhmm – przytaknęłam oschle mimo, iż do oczu uporczywie pchały mi się łzy.
- Jak się czujesz po tym, co się stało?
Zaczęłam głośno rzuć gumę. W tym momencie brzydziłam się samą sobą, ale nikt mnie nigdzie nie wywiezie. Do żadnego domu dziecka.
- Byłam na to gotowa. Od dłuższego czasu babcia źle się czuła, więc… - spokój – prędzej, czy później to i tak musiałoby się wydarzyć – odpowiedziałam.
Kobieta przyjrzała mi się, przeszukała papiery i zamknęła teczkę.
- Za cztery dni, w najbliższy piątek obchodzisz 18 urodziny. Po tej, jakże krótkiej rozmowie, nie widzę potrzeby zabierania cię do jakiegokolwiek zakładu, czy ośrodka. Najlepszego i… Żegnam – powiedziała i odeszła.
Poczekałam, aż stukot jej wysokich butów ucichnie i zaczęłam płakać. Tak nagle, jak to na mnie spadło, tak szybko odeszło. To, że nie musiałam bać się interwencji opieki społecznej jest jedynym plusem… Moja babcia… Tak bardzo potrzebuję, by mnie teraz przytuliła…
- Ania? Co się stało? – zapytał znajomy głos.
Podniosłam głowę.
- Em… - przytuliłam się do niej.
- Cicho… Cichutko…
Nie musiałam nic mówić. Dziewczyna sama domyśliła się, co jest przyczyną mojego aktualnego stanu.
- Co tu robisz o drugiej w nocy? Skąd wiedziałaś… – zapytałam.
- Razem z mamą martwiłyśmy się o ciebie. Pomyślałam, że zapewne nie będziesz mogła zasnąć i chciałam cię odwiedzić. Zobaczyłam pusty garaż i od razu wiedziałam, gdzie będziesz. Przyjechałam taksówką, bo brat zabrał samochód.
- Dziękuję, że jesteś – szepnęłam.
- Poczekaj chwilkę. Pójdę porozmawiać z lekarzem – uśmiechnęła się pocieszająco i odeszła.
Nie przestawałam płakać… Kłamstwo Jay'a to kolec, o który się potknęłam i upadłam na śmierć babci, która utkwiła w sercu…
Gdy Emma wróciła, pojechałyśmy do domu moim samochodem. Powiedziała, że wpadnie do mnie o 11:00 i pomoże załatwić sprawy związane z pogrzebem. Podziękowałam jej i tak, jak stałam, położyłam się na kanapie w salonie i zasnęłam.

                 Gdy się obudziłam, byłam zdziwiona, że w ogóle zdołałam zasnąć. To przez zmęczenie… Wzięłam gorącą kąpiel i przebrałam się w czarne rurki oraz bluzę. Zeszłam do kuchni w celu zjedzenia jakiegoś normalnego posiłku. Kończyłam robić herbatę, gdy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam i wpuściłam Emmę do środka.
- Wiem, że to głupie pytaniem ale… jak się czujesz?
Usiadłam przy stole i wpatrywałam się w ciecz znajdującą się w moim kubku.
- Źle… - odparłam.
- Twoja… Czy twoja…
- Em. To, że babcia odeszła, nie znaczy, że musimy unikać tego tematu…
- Wybacz. Czy twoja babcia wspominała coś o testamencie?
Zaskoczyło mnie to pytanie, gdyż nigdy o tym nie myślałam. Pani Lena nie miała ani dzieci, ani rodzeństwa. Czy to możliwe, aby coś mi przypisała…?
- Nic o tym nie wiem…
- Mój wujek zajmuje się takimi sprawami. Już do niego zadzwoniłam. Dobrze by było, gdybyśmy… poszukały czegoś.
Nie miałam siły wchodzić teraz do jej sypialni. Poprosiłam, by sama to zrobiła. Gdy wróciła, zadzwonił telefon. Odebrałam i okazało się, że to testator babci. Został poinformowany o śmierci Pani Leny i chciał się ze mną spotkać dzisiaj o 18:00. Zgodziłam się mimo, iż nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.
Moje oczy nie przestawały być mokre… Ona mnie przygarnęła…, wiedziała, jaka jestem…, znała mnie w stu procentach..., wychowała… A teraz jej nie ma… Gdzie nie spojrzę, tam ją widzę. W kuchni, gdy przygotowuje obiad…, w jadalni, gdy rozmawiamy przy ciastku…, w salonie przy naszym ulubionym programie… To było nie do zniesienia…
Emma poinformowała wszystkich znajomych babci o tym, co się stało oraz o pogrzebie, który odbędzie się jutro o godzinie 14:00. Poprosiłam, by zamiast wieńców, przyniesiono najzwyklejsze stokrotki – ulubione kwiaty babci.
Była godzina 15:00. Emma wróciła do siebie, a ja siedziałam na parapecie mojego okna. Obok mnie leżało czwarte pudełko chusteczek. Płakałam. Bezustannie wylewałam łzy goryczy i bólu. Nie mogłam pogodzić się z decyzją Boga. Czemu zabrał jedyną, tak bliską mi osobę? Czy nie widzi, że zostałam sama? Nie mam nikogo?
Rozległ się dzwonek. Niechętnie zeszłam z parapetu i ruszyłam do drzwi powłócząc nogami. Miałam chwytać za klamkę, lecz uprzytomniłam sobie, że Emma załatwiła już wszystko. Mówiła, że przyjdzie dopiero jutro o 13:00. Poszłam do kuchni i wyjrzałam przez okno.
„ – Mnie nie pobijesz (…)
– A założysz się?”
„- Masz jaszczurkę?
– Tak, tylko… nie mogę jej znaleźć.”
„- Już? Nawet nie poczułem!
– Ale ja poczułam”
„ – Ty go kochasz…”.
- Jay… Czego on tu chce…
Cofnęłam się i usiadłam przy stole. O flakon z tulipanami stało oparte zdjęcie Pani Leny, a obok niego leżały stokrotki.
- Zero znajomych, Zero chłopców. Wracamy na stare śmieci - powiedziałam do siebie ze łzami w oczach i wróciłam do pokoju.

_________
Nie skomentuję rozdziału...
Tak na początku, to nie wiem nawet co napisać od siebie... Jest mi głupio. I to okropnie. Ja... codziennie budząc się moja pierwszą myślą był blog. I to, ile osób zawodzę codziennie nie dodając rozdziału... Ja PRZEPRASZAM. Każdą osobę, która czuje się przeze mnie urażona. eh.. czuje się gorzej niż przestępca... Nie wiem, co jeszcze napisać, byście mi wybaczyły... Ale nie zdziwię się, jeśli nikt już nie czeka na rozdziały. Takie zachowanie jest niedopuszczalne! I ja o tym wiem...
Dziękuję wszystkim, którzy czekali... codziennie mieli nadzieję, że dodałam ten rozdział...; // Przepraszam Was ; *
Dedykuję WSZYSTKIM! naprawdę dziękuję za pozostałe komentarze, które mnie podbudowują. Nawet nie macie pojęcia ile jdno słowo od Was zostawione pod marnym rozdziałem daje mi radości ; *
Dedykuję Weronice - Dziewczyno! dziękuję za wszystko! za te miłe słowa no i wgl że Cię poznałam! rozdział jako spóźniony prezent urodzinowy ; **
Jeszcze raz przepraszam...


♥♥♥

20 komentarzy:

  1. Codziennie wchodziłam na twojego bloga i sprawdzałam czy aby czasami nie dodałaś nowego rozdziału. I WRESZCIE SIĘ DOCZEKAŁAM !!! <3

    Chodź rozdział jest smutny, to i tak genialny ! Nie wiem jak ty to robisz, że uczucia, które opisujesz są tak prawdziwe i czasem nawet mi się udzielają ;)

    Boże, ale się rozpisałam xD Weny kochana i pisz szybko kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Nominowałam cię do nagrody Liebster Award :) Więcej informacji znajdziesz na moim blogu http://alltimelowthewantedstory.blogspot.com/

      Usuń
  2. awh smuteczek .. ;<
    ale ma sie ulozyc .. rozkaz :D
    next plz

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale smutne :'(. Ale rozdział jest jak zwykle fenomenalny. Ciszę się że wreszcie dodałaś rozdział bałam się że porzuciłaś bloga. Mam nadzieję że niedługo pojawi się nowy rozdział po kocham to opowiadanie :)
    P.S Mam nadzieję że zajrzysz na mojego nowego bloga, wydaje mi się że te opowiadanie jest lepsze a bardzo zależy mi na twojej opinii. http://mojahistoriathewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeczytałam ile dałam radę i stwierdzam że jest świetne! bardzo mi się podoba i bede starała się je czytać ; * dziękuję za komentarz i czekam na kolejne Twoje rozdziały ; *

      Usuń
  4. aleś się wbiła w moją sytuację... dokładnie wczoraj zmarł mój dziadek...
    rozdział smutny, ale świetny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. ja wybaczam bo tym rozdziałem po prostu odpuściłaś sobie winy
    mam nadzieje że bedziesz już pisać regularnie ;D
    i
    zostałaś nominowana ;D
    http://untildeathdoustopart.blogspot.com/2012/11/liebster-awords.html

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku jaki świetny ... ♥
    nie rób nam tego, pisz częściej. chociaż raz na jakiś czas ale regularnie. tak się steskniłam za Twoim pisaniem że masakra :0
    weny i pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć! Nie wiem czy wiesz, ale pewnie nie, że zostałaś nominowana do Liebster Award! ♥ http://feelthisrainbow.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział genialny! Przeczytałam dzisiaj twoje opowiadanie od samego początku i, kurde! nie mogę wyjść z podziwu dla ciebie i twojego talentu! ♥ I hej, każdy rozumie, że masz jakieś obowiązki. Nie musisz przepraszać za to, że nie dodałaś rozdziału przez dłuższy czas. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak nikt nie czeka jak każdy :)
    I powiem więcej... Warto było czekać ;*
    Tylko szkoda, że Ania znowu chce się od wszystkich odwrócić.
    Ale może jeszcze zmieni zdanie ;)
    Czekam na następny ;) nie ważne ile ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Smutaśny i przepięknaśny rozdział
    Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo tęskniłam za twoim opowiadaniem!
    Już się doczekać następnego nie mogę!
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Weny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominowałam Cię do Liebster Award ;**
    http://friendshiporsomethingmore.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Wróciłaś!;D
    Już myślałam,że przez mój komentarz przestałaś dodawać rozdziały:D
    Aż taka straszna to chyba nie jestem,chociaż...jakby się tak dłużej zastanowić^^
    Mniejsza z tym:D
    Nawet nie wiesz jak się cieszę,że wróciłaś<3
    Normalnie ajm glad ju kombak:D
    Czekam z niecierpliwością na next'a;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowałam Cię do Liebster Award

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja chce nastepny rozdzial!! Szybko napisz!! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy napiszesz kolejny odcinek ?? już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ooo jaaa ;<
    babcie umarła ;<
    nienawidzę takich smutnych momentów ;(
    mimo to rozdział świetny!
    mam nadzieję, ze niedługo dodasz kolejny, bo zostaję tu na stałe ;D
    tylko szybko, szybko <3;D

    http://likeasweets.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. jej ..rozdział smutny ale genialny..:D..twój blog jest ...***..najlepszy na świecie <3 kochaam cię mychaaa ;** nexta proszę i weny <33

    OdpowiedzUsuń

Neva Bajkowe Szablony