- Ey!! Chłopaki! – krzyczał Parker biegnąc po schodach.
- Wiecie, że Ania…!! – dołączył się Max.
- Ma dzisiaj urodziny?! – nie mogło zabraknąć Nathana.
Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
- Czemu nic nie…
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! – krzyknęli równocześnie
Tom, Max oraz Nath.
Zwariowali. Moje uszy tego nie wytrzymają. Jeszcze tego
brakuje, żeby zaczęli…
- HAPPY
BIRTHDAY TO YOU! HAPPY BIRTHDAY TO YOU! HAPPY BIRTHDAY TO ANIA! HAPPY BIRTHDAY
TO… YOUUU!!!
Jednak zaśpiewali. Zaczęli klaskać i mnie przytulać!
Przyznam, że takich urodzin jeszcze nie miałam.
- Skąd wiedzieliście? – zapytałam ocierając łzę, która ze
szczęścia spłynęła po policzku.
- Ma się te źródła – wyszczerzył się Max.
- Nie mówcie, że dzwoniliście do urzędu…
- To był jego pomysł – bronił się Nath wskazując Toma.
- No co. Chciałem wiedzieć, kiedy je masz i urządzić ci
niespodziankę, a tu proszę! – wyszczerzył się.
- Powiedzieli ci? Tak bez niczego? – pytał Seev.
- Ma się tą siłę perswazji – odpowiedział Parker
poruszając brwiami – Dasz nam klucze do twojego domu?
- A po co ci one? Jeśli masz na myśli…
- Nie! Żadnej imprezy. Po prostu… no daj.
Wręczyłam mu pożądany przedmiot.
- Ym, trzeba upiec tort! – krzyknął mulat.
Oo, nie. Wiem, o co mu chodzi. Nie jestem jeszcze gotowa,
żeby z nim porozmawiać!!
- On ma rację!
- Chłopaki, ruszamy! – oświadczył Sykes i po chwili na
pożegnanie usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi wejściowych.
Nieeee! Jeszcze nie…
- Może pójdziemy do mnie?
Jego głos… Spokojnie. Przeżyję… Może…
Po chwili siedziałam na łóżku chłopaka, z zaciekawieniem
obserwując śpiącą jaszczurkę.
- Jak twoja mama? – zapytałam cicho.
- Dobrze – powiedział wpatrując się w przestrzeń za oknem
– To nic poważnego. Zbyt niskie ciśnienie…
Wzięłam głęboki oddech nie przestając patrzeć na
terrarium.
- Ania… - automatycznie odwróciłam głowę i zobaczyłam
siedzącego obok mnie Jay'a. Nawet nie zauważyłam, kiedy tu usiadł… Teraz moja
kolej… Spokojnie… Zamknij oczy i mów… Nie dam… Dam! Potrafię! Nie mogę się tak
dołować. Już sama siebie zaczynam denerwować.
- Jay, posłuchaj – spojrzał na mnie i dotknął mojej
dłoni; poczułam narastający spokój – Zmieniłam się… Zmieniłam i to bardzo…
Najbardziej broniłam się przed tym, żeby się nie zakochać… Ale spotkałam
ciebie… Wmawiałam sobie, jak głupia, że to tylko i wyłącznie przyjaźń. Babcia
od razu zauważyła, a ja… Wreszcie to do mnie dotarło, ale nie dawałam żadnych
szans, że ty także do mnie coś czujesz… Przecież jestem młodsza, a ty nie
interesujesz się takimi, jak ja… Na początku nie miałam najmniejszego zamiaru
mówić ci o tym, co czuję. Bałam się, że przestaniesz się ze mną przyjaźnić…
Chciałam wczoraj…, ale to pierwszy raz, gdy wyznaję komuś, co tak naprawdę
czuję… Myślałam, że się odkocham, ale to nie jest zauroczenie…
Udało się… Nie wierzę…
Powoli odwróciłam głowę i ze strachem w oczach spojrzałam
na niego. Ujrzałam te niebieskie siatkówki… On cały czas na mnie patrzył…
Spuściłam wzrok.
- Nie odwracaj się – powiedział – Uwielbiam twoje oczy.
Tak bardzo bałem się, że tego nie usłyszę… Przepraszam, że ci nie powiedziałem…
- Nie przepraszaj.
- Gdybym tylko zebrał się w sobie. Gdybym ci wcześniej powiedział, nie
musiałabyś tak przeze mnie cierpieć! Jestem idiotą, że… - nie mogłam dłużej
słuchać tej wyliczanki, więc mocno go przytuliłam.
- Proszę, przestań – wyszeptałam.
Chłopak odwzajemnił gest. Czułam wariujące w brzuchu
motyle. To było takie… przyjemne.
- Jeszcze nigdy się tak nie czułem.
- TA TA RARA RAAA!! – zaśpiewał Tom wpadając do pokoju –
Czy wy…? – zapytał na nasz widok.
- My…?
- No wy…?!
- Mamy sukienkę!!
– oświadczył Nath dołączając do Parkera.
- Jaką sukienkę? – zapytałam.
- No twoją! Tą niebieską – odpowiedział Sykes teatralnie
poruszając brwiami.
- To twoje urodziny, więc musisz wyglądać, jak nigdy
wcześniej! – powiedział przybyły Max.
- Porwiemy ci Jay'a. Przebierz się i zejdź do nas –
uśmiechnął się Seev.
Myślałam, że mówiąc porwiemy,
mają na myśli przenośnię. Tymczasem Tom i Siva wzięli pod ręce McGuiness'a i
wyprowadzili z pokoju. Nathan podał mi pokrowiec i z uśmiechem na ustach
wyszedł z pokoju. Przebrałam się w tę sukienkę, którą kiedyś kupił mi brunet. Poprawiłam
włosy, naciągnęłam czapkę i wyszłam na korytarz. Zbliżając się do schodów
usłyszałam rozmowę.
- No, to masz już wszystko z… Ej!! Baby Nath nie tykaj
tortu!!
- Ja ci dam ‘Baby Nath’!!
- Uspokójcie że się!
- Ale on mi powie…
- Tom! Nie mów na niego ‘Baby Nath’, młody nie podjadaj
tortu Ani!
- Dobrze Baby Jay – powiedzieli równo, jeszcze przed
chwilą kłócący się przyjaciele.
Uśmiechnęłam się do siebie. Wzięłam głęboki wdech i
zeszłam do kuchni. Delikatnie pchnęłam drzwi, wspominając ostatnie skutki tej
czynności… Nath w cieście, hahaha.
- Przestań ruszać to ciasto! Max!
- Jak ja cię poruszam!
- Hej, nie zapędzaj się tak. Spokojnie.
- Oo, już tak długo tego nie robiłeś, że wszystko ci się
z jednym kojarzy?
- A… Dla twojej wiadomości, Max…
Tom wpatrywał się we mnie, jak zahipnotyzowany. Po chwili
w jego ślady podążyła reszta zespołu. Nie wiedziałam, co robić. To dobrze, czy
źle?
- Ty to masz szczęście Jay – powiedział Seev, klepiąc
Loczka po ramieniu.
Zrobiłam się czerwona jak burak. O co im chodzi?
- Max, zamknij buzię! – śmiał się Nath zatykając
chłopakowi usta.
- Co się stało? – zapytałam cicho.
- Ty się stałaś! – uśmiechnął się Tom.
Dalej nie rozumiem.
- Wyglądasz cudownie – szepnął Jay, podchodząc do mnie.
Spaliłam jeszcze większego buraka.
- To dla ciebie – uśmiechnął się Siva, wskazując ogromny
tort w kształcie babeczki z liczbą 18 na szczycie.
- Chłopaki… Dziękuję – wydusiłam ze łzami w oczach.
- Czemu płaczesz?
- Nigdy nikt tyle dla mnie nie zrobił. Jeszcze raz
dziękuję.
- Dmuchaj – powiedział Tom zapalając świeczki.
Nabrałam powietrza i zdmuchnęłam dwa ogniki.
- NAJLEPSZEGO!!
- O czym pomyślałaś?
- Żebyśmy na zawsze pozostali przyjaciółmi.
- Ooooo – zrobiliśmy zbiorowego przytulasa.
Następnie Seev pokroił tort i każdy mógł delektować się
kawałkiem pysznego ciasta. Później każdy z osobna złożył mi swoje oryginalne
życzenia i usadowiliśmy się w salonie. Max otworzył wino i mimo mojej
dzisiejszej niechęci do alkoholu, jego charyzma przekonała mnie do jednej
lampki bordowego napoju. Włączyliśmy jakieś reality show. Chłopaki zachowywali
się, jakby sami brali w nim udział. Ze śmiechu rozbolał mnie brzuch. Po jakimś
czasie Nath przyniósł parę piw i włączył dość ciekawy film. Musiałam mu pomóc,
bo nie mógł włożyć płyty do odtwarzacza. Gdy usiadłam na sofie dołączył do mnie
Jay. Objął mnie ramieniem, przez co w moim brzuchu zaczęły się rozmnażać
motyle. Po skończonym seansie zorientowałam się, że poza mną i Loczkiem wszyscy
śpią. Wyłączyliśmy TV i udaliśmy się na górę.
- Nie zdążyłem ci złożyć życzeń – powiedział podchodząc
do mnie.
Moje serce zaczęło wariować na samą myśl, że poczuję na
sobie jego dotyk.
- Życzę ci, żebyś już nigdy więcej nie musiała cierpieć.
Szczególnie przeze mnie…
- Jay…
- I żebyś była szczęśliwa – uśmiechnął się delikatnie.
- Jestem – powiedziałam, a po moim policzku spłynęła łza.
- Co się stało? – zapytał z obawą.
Bez słowa się w niego wtuliłam. Chłopak zrobił to samo.
Byłam spokojna. Wiedziałam, że nic mi nie grozi.
- To moja czapka? – powiedział ukazując rząd białych
zębów.
- To twoja BYŁA czapka.
- A jeśli ją sobie wezmę, to będzie moja?
- Hmm… Jak to zrobisz to nie wiem – powiedziałam
odsuwając się od niego.
- Ale nie uciekaj! – śmiał się.
Nie mogłam spełnić jego życzenia i zaczęłam mu zwiewać. W
pewnym momencie znajdowaliśmy się po przeciwnych stronach łóżka. Zmyliłam go, w
skutek czego zagapił się, a ja przeskoczyłam materac i podbiegłam do drzwi. Już
miałam chwytać za klamkę, gdy Jay chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do
siebie.
- Mam cię! Teraz mi już nie… uciekniesz…
Staliśmy bardzo blisko siebie. Nasze ciała niemalże się
stykały, a ja czułam na sobie jego przyjemny oddech. Powoli podniosłam wzrok i
napotkałam jego spojrzenie. W tych powalająco błękitnych tęczówka dostrzegłam
zakłopotanie, które starał się ukryć. Moje oczy zapewne wyrażały to samo, a
serce, na samą myśl o tym, co powinno się po chwili wydarzyć, zaczęło bić jak
oszalałe. Jay delikatnie objął mnie w talii, zwalniając uścisk mojej ręki.
Nasze twarze bez pośpiechu zbliżały się do siebie. Moje ręce powędrowały na
jego ramiona. Odległość między naszymi ustami zmniejszała się, aż wreszcie
połączyły się one w delikatnym, lecz zarazem pełnym uczuć pocałunku. Każdą możliwą
komórkę mojego ciała przeszyła przyjemna fala ciepła. Nigdy wcześniej nie
czułam czegoś tak miłego, tak wspaniałego. Po raz pierwszy w życiu byłam szczęśliwa.
Po raz pierwszy doświadczyłam nieznanego wcześniej uczucia. Swoje palce
wplotłam w loczki chłopaka. Nie chciałam tego przerywać, a tym bardziej
kończyć.
- Podobają ci się moje loczki? – zapytał z uśmiechem
przerywając pocałunek.
- Loczki też – zaczerwieniłam się na myśl o tym, co przed
chwilą miało miejsce.
- Też? Haha, wiesz, że ślicznie się rumienisz? –
powiedział próbując spojrzeć mi w oczy, przed czym ja skutecznie uciekałam.
- Wcale nie – uśmiechnęłam się, jeszcze bardziej się
czerwieniąc.
- Uśmiech też masz piękny.
- Przestań! – śmiałam się.
- Śmiech masz jeszcze…
Nagle coś z hukiem uderzyło o drzwi pokoju. Spojrzeliśmy na
siebie ze zdziwieniem i Jay poszedł sprawdzić, co to takiego.
__________
Nie wiem, co napisać, ale wiem, że powinnam przeprosić za taką przerwę i nieobecność oraz podziękować za Waszą cierpliwość. Staram się czytać Wasze wspaniałe blogi. Nie komentuję, bo nie mam kiedy :( Czego ogromnie żałuję, bo chciałabym wyrazić, jak bardzo podobają mi się Wasze pomysły ;*. Dzisiaj napiszę 3 rozdziały, że taka przerwa się nie powtarzała ;* Dedykuję obserwatorom, których mam bardzo dużo, zaskoczyliście mnie :)) Dziękuję! Za wszystko, za to, że jesteście ;*
♥♥♥
o jujkuu rozdzial *.*
OdpowiedzUsuńjak fajnie ze wrocilas ♥
swietny ten rozdzial jest :)
czekam na next ;)
Kobieto, w końcu !!!
OdpowiedzUsuńPowinien Cię ktoś wytarmosić za uszy, że tak długo kazałaś nam czekać!
Urodziny miała świetne, a jeszcze zakończone pocałunkiem z Jay'em . Świetnie. Ciekawa jestem co/kto huknęło/huknął/huknęła w drzwi :D
Czekam na następny już wkrótce !
Zapraszam do mnie :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com
noo nareszciee ;d wytrwale czekalam na ten rozdział , a tu patrze o jest !
OdpowiedzUsuńWyszedl ci swietnie i jeszcze sa razem , sa przeslodcy ;>
Nie moge sie doczekac nastepnego , wiec pisz go szybko i dodawaj ! ;)
/Kika
nareszcie!!!
OdpowiedzUsuńpowiem, że odetchnęłam z ulgą bo myślałam, że już nie napiszesz, ale na szczęście moje obawy się nie spełniły!!! ;D
genialny rozdział, nareszcie są szczęśliwi! :D
pisz szybko ^^
Peace :*
jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział to miałam taki zaciesz;D
OdpowiedzUsuńNareszcie Ania jest szczęśliwa ;)))
czekam na następny rozdział