… Aał… Moja bańka… Powoli
otwierałam oczy… i zobaczyłam wpatrującego się we mnie chłopaka o kręconych…
- Jay! – krzyknęłam i
poderwałam gwałtownie głowę, czego natychmiast pożałowałam.
Czułam, jak krew pulsuje w
każdej komórce mojego mózgu. Pomasowałam sobie czoło.
- Nawet nie próbuj się
podnosić – odezwał się przyjaznym tonem.
Przetarłam paczadła i
spojrzałam na niego.
- Jay?
- Niestety nie – uśmiechnął
się – Jestem jego bratem bliźniakiem.
- Że kim?
- Że bratem bliźniakiem –
zaśmiał się na mój sposób zapytania.
Przejechałam ręką po czole i
poczułam przeszywający moje ciało ból.
- Radziłbym ci tego nie
dotykać. Upadając, natrafiłaś na ławkę i rozcięłaś sobie środek czoła.
- Środek? Centralnie?
- Niestety. Wolałabyś skroń i
prawdopodobny zgon? Ciesz się, że nie
skończyło się to wstrząsem mózgu.
- Przydałby się. Może
zapomniałabym o pewnej osobie.
- Oj przestań – uśmiechnął
się.
I tak zaczęłam z nim rozmawiać.
Miał na imię Tom. Dopiero po dłuższej chwili zauważyłam minimalne różnice
między nim, a jego bratem. Po dwóch godzinach wyczerpujących konwersacji, ból
głowy zmniejszył się do tego stopnia, że bez problemu mogłam chodzić.
- Odwiozę cię, tylko wstąpimy
jeszcze do chłopców – oświadczył chowając telefon – Dzwonił Jay, że ma do mnie
jakąś sprawę.
- Ale nie powiedziałeś mu o
mnie…
- A nie powinienem…?
- To opiekę pięciu wariatów
mam zapewnioną.
- Oj, wybacz. Ja…
- Skąd mogłeś wiedzieć?
Przecież nic się nie stało – uśmiechnęłam się pokrzepiająco i po chwili
ruszyliśmy.
Gdy dotarliśmy na miejsce,
ledwo wysiedliśmy z samochodu, a drzwi mieszkania otworzyły się z hukiem.
- ANIA!!! – krzyknęła cała
piątka zmierzając ku mnie.
- O… mój… Boże... – wyszeptałam i
zrobiłam krok w tył.
- Nic ci nie jest?
- Ile widzisz palców?
- Bardzo cię boli?
- Jak to się stało?
- Ktoś cię popchnął?
- Wiesz jak wygląda?
Z przerażeniem patrzyłam na nich
i próbowałam odpowiedzieć przynajmniej na jedno z zadawanych pytań, lecz zaraz
pojawiało się kolejne.
- Może chcesz usiąść?
Ledwo otworzyłam usta, a Max i
Tom złapali mnie za ręce i zaczęli prowadzić do domu. W ostatniej chwili
odwróciłam głowę i spojrzałam na bliźniaka.
- Pomocy! – wyszeptałam i po
chwili znalazłam się w salonie.
No to koniec.
- Chcesz się czegoś napić?
- Może wody?
- Soku?
- A może jesteś głodna?
- Czipsa? – zapytał Tom
przysuwając mi paczkę.
- Nie, dzięki…
- Może loda? – Nath podał mi
miskę pełną białego, waniliowego puchu.
Nie, tylko nie lody. Błagam,
niech on je zabierze zanim… Poczułam, jak robię się blada i zbiera mi się na
wymioty. Wyrwałam paczkę chipsów z rąk Toma i… stało się.
- Ej!! To jest… A dobra, już
są twoje.
- Fuuuj…
- Nathan, bądź tak dobry i
zabierz mi te lody z oczu – powiedziałam wciąż trzymając twarz w chipsach.
Chłopak zrobił, o co
poprosiłam i do salonu wpadł Jay.
- Jak się… Co ty robisz z
głową w…
- Nigdy więcej nie kupię tych
czipsów – skrzywił się Tom.
- Nigdy więcej nie zjem trzech
pudełek lodów naraz – powiedziałam do siebie.
- Aaaa.
- Pozwolisz, że… to wyrzucę –
odparł Max i zabrał worek.
- Lepiej będzie, jak wrócę do
domu – wstałam, lecz zakręciło mi się w głowie i Seev musiał mnie przytrzymać.
- Jesteś pewna, że nie chcesz
u nas zostać?
- Nie. Położę się i jutro rano
wszystko wróci do normy.
- Jesteś tego na sto procent pewna? –
dopytywał mulat.
- Oczywiście. Poza tematem, to
nie chcę wam zawracać głowy.
- Wiesz, że nigdy tego nie
robisz? – wtrącił Max.
- Zapamiętam – uśmiechnęłam
się.
- Odprowadzę cię – zaoferował
się Jay.
Pożegnałam się z pozostałą czwórką
i wyszliśmy. Po minucie świeże powietrze zrobiło swoje i poczułam się, jak
nowo narodzona, lecz mimo to, Jay cały czas obejmował mnie w talii, gdyż bał
się, jak on to ujął: „że w każdej chwili mogę pocałować chodnik”. Wtedy o tym
nie myślałam, ale było to bardzo przyjemne uczucie, chociaż jak najszybciej
chciałam zapomnieć, co do niego czuję.
- Dzięki tobie pozbyłem się
zapachu tych okropnych chipsów – uśmiechnął się.
- Nawet mi nie przypominaj –
śmiałam się – A co mi dasz, za wybawienie cię z opresji?
- Odprowadzenie do domu, to
mało?
- Wybawienie od przykrego
zapachu, to mało? – droczyłam się.
Nie mam pojęcia, co we mnie
wstąpiło. To zapewne te lody…
- Racja – zamyślił się.
Ciekawe, co mu wpadnie do
głowy. Żeby było w miarę nor… Nagle Jay nachylił się i pocałował mnie w
policzek. Natychmiast się zarumieniłam. On mnie pocałował. On… mnie… Miało być
coś normalnego!! Nie mogę się pogłębiać w tym uczuciu… Byłam zła. Na siebie i
na niego, ale starałam się tego nie okazywać.
- Wystarczy?
Do jasnej… Jak ja mam o nim
zapomnieć?
- Muszę się nad tym głębiej
zastanowić. Dziękuję, że chciało ci się mnie odprowadzić.
- Nie ma sprawy. To… A co za
to dostanę?
- Jay! – śmiałam się – Mogę ci
dać kopa na rozbieg, żebyś szybciej wrócił.
- Obejdzie się bez tego –
uśmiechnął się – Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Zmęczona szybko wzięłam
prysznic i położyłam się spać.
- Chłopaki, to jest zły
pomysł…
- Jay, ty się nie znasz na
dobrych pomysłach.
- Ja się nie znam?
- Przymknijcie się, bo…
- Czasem mam ochotę
powiedzieć, że Was nie znam.
- Co ty powie…
- Ciii, poruszyła się.
- Brawo, obudziliście ją.
Co jest, kurcze. Albo mi się
zdaje, albo ktoś tu sobie rozmowy przeprowadza. Podniosłam się, przetarłam oczy
i gdy ICH zobaczyłam, aż podskoczyłam.
- Dzień dobry – wyszczerzył
się Tom.
- Chłopaki?! Co wy tu do
jasnej…
- Nam też miło cię widzieć –
uśmiechnął się Max, przerywając mi moją bogatą wypowiedź.
- Jak wy tu…
- Tak na przyszłość, to
zamykaj dom na klucz – powiedział Nathan nie pozwalając mi dokończyć.
- Czy wy do spodu
zgłupieliście? Żeby przychodzić o – spojrzałam na zegarek – wpół do dziesiątej
i zdzierać mnie z łóżka?
- Jeszcze tego nie zrobiliśmy,
ale skoro nalegasz…
- Nie!
- Tak poza tym, to był jego
pomysł – Jay wskazał palcem Parkera.
Rzuciłam mu karcące spojrzenie.
- No co. Nie było innego
wyjścia. Na 12:00 zarezerwowałem letni tor saneczkowy! Tylko dla nas! Czujecie
to?!
- I musieliśmy przyjść aż
tutaj, żebyś nam o tym powiedział? – zapytał z wyrzutem Siva.
- Jeśli nie chcecie, to…
- Nie! Już, szybko!
Przymrużonym okiem
obserwowałam poczynania chłopaków. Seev szukał czegoś w mojej szafie, a Nath
zniknął w garderobie. Nagle Max i Tom złapali mnie pod ręce i wyciągnęli z
łóżka. Następnie postawili przed lustrem, wepchali do rąk jakieś ciuchy i
zbiegli na dół.
- Tylko się pospiesz! –
krzyknął Nath wychodząc z pokoju.
- A ty co się śmiejesz? –
zapytałam Loczka, który ledwo trzymał się na nogach.
- Po pierwsze to chłopaki
szybko się uwinęli. A po drugie spójrz w lustro – uśmiechnął się i dołączył do
reszty.
Zrobiłam, co poradził i sama
wybuchłam śmiechem. Włosy odstawały mi, każdy w inną stronę, jedno oko
przymknięte, pogniecione piżamy, komiczna postawa… Chwila. Oni wszyscy poszli
do kuchni?! Jeśli teraz tam pobiegnę, wygonią mnie i każą się ubrać. Pozostaje
mi jedynie szybkie ogarnięcie się.
Jak pomyślałam, tak zrobiłam i
po 5 minutach byłam na dole.
- Tylko nie rozwalcie mi…
kuchni? – krzyknęłam wpadając do pomieszczenia, lecz to, co tam zobaczyłam
totalnie mnie zaskoczyło. Cała piątka siedziała przykładnie przy stole, każdy z
kubkiem herbaty w ręce. Na środku stał talerz z kanapkami, a wkoło panował
nienaruszony porządek.
- Szybko ci poszło –
uśmiechnął się Nath – Teraz siadaj i jedz.
Z zaskoczeniem wypisanym na
twarzy zaczęłam jeść śniadanie. Długo nie wytrzymali i ktoś kiedyś musiał
palnąć coś głupiego, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Po skończonym
posiłku zamknęłam dom i pojechaliśmy do mieszkania wariatów. Zajęłam sobie
miejsce z przodu, gdyż nie miałam najmniejszej ochoty walczyć o powietrze z czterema
chłopakami na tylnych siedzeniach. Na miejscu Nathan i Max przesiedli się do
drugiego auta, gdyż Sykes zabrał także swoją młodszą siostrę, a do jednego
samochodu byśmy się nie zmieścili, mimo iż już wcześniej było o jedną osobę za
dużo. Po półgodzinnej jeździe Tom zaparkował przed jakimś odgrodzonym wysokim
płotem miejscem. Chłopak potwierdził rezerwację i powoli ruszyliśmy za jakimś
mężczyzną.
__________
Taki...ło
xD Dobra, nie wypowiadam się, już siedzę cicho ;) Dziękuję za 8
komentarzy O.O. Rok szkolny a wy czytacie te moje... Efekty szalonej
wyobraźni! do nauki! Haha xD. Jestem wdzięczna naprawdę. I za
wyświetlenia i za komentarze. Cieszę się, że ktoś tu wchodzi ;**
Dzisiaj posypią się dedykacje:
Emely
- Dziękuję za taki entuzjazm wyrażony na tt. Naprawdę zaskoczyłaś mnie
;) Pozytywnie oczywiście. no dziękuję Ci Kochana, że czytasz i za miłe
słowa też no i... mam nadzieję, że się nie znudzi ;**
Dziękuję Wam
dziewczyny, że zaglądnęłyście tutaj i skomentowałyście rozdział ;)
Postaram się czytać wasze blogi. Powoli będę nadrabiać. Może nie zawsze
je skomentuję, ale wiedzcie, że je czytam ;** Jeszcze raz dziękuję i
zapraszam do czytania ;***
SPECIAL:
LiNkA - Dziękuję Ci moja BFF, że jesteś!!! Specjalna dla Ciebie, żebyś nigdy nie przestawała w siebie wierzyć. Kocham Cię ;**
Martha . :) - Tobie siostro dużo mówić nie muszę. Kocham rozmowy na GG i wiesz o tym dobrze. Dziękuję Ci (wiem, że tego nie lubisz) za wszystko. Za piękny nagłówek, za epopejskie zajebiaszcze komentarze i... no dziękuję ;**
willow - Ty też kochana sis!! ;) Masz mi tam wierzyć w siebie!!Bo się przejdę do Ciebie!! Potrafisz, tylko musisz chcieć. Wiesz o o co kaman ;** Kocham Cię i wiedz o tym, że zawsze możesz na mnie liczyć ;**.
♥♥♥
Rozdział powalił mnie na łopatki i teraz cytuję "pocałowałam podłogę" :D
OdpowiedzUsuńNo ja wiem, że ja muszę cierpliwie czekać i tak też robię...
Ale do jasnej cholery... Kiedy Ania będzie z Jayem????!!! ;D
Wiem, wiem, znowu marudzę :P hehe
Ale taki już mój urok :)
Ja muszę marudzić, nawet jak jest taki WSPANIAŁY rozdział jak ten :***
Kocham Cię Serducho Ty moje :***
I dziękuję za tą cudowną dedykacje :***
Czekam na więcej :P
nie ma! po prostu nie ma! opcji by kiedykolwiek znudził mi się Twój blog ;)! uśmiałam się do łez gdy to przeczytałam -> „że w każdej chwili mogę pocałować chodnik” xD jest moc :D! oby tak dalej! ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serrrrdecznie :)!
Emely.
Przepraszam że wcześniejszych nie komentowałam ale nie miałam możliwości :c. Kocham to opowiadanie i ciebie i w ogóle jest zajebiście do następnego.
OdpowiedzUsuńJa jak przeczytałam wypowiedź Nathana 'Może loda?' to coś mnie tknęło zapewne wiadomo co
OdpowiedzUsuńTylko policzek ? ;(((((
cud, miód i malinka ! ;*
Czekam na nexta !!!!♥
Jej.. Dziękuje za dedykację :*
OdpowiedzUsuńJestem zaszczycona :D
Rozdział jak zwykle wspaniały :)
Mam nadzieję, że na tym torze coś się stanie ciekawego :P
Czekam na następny :)
hahahahhahha! xddd
OdpowiedzUsuńpadłam xddd
świetny rozdział! :D next ♥
Rozdział świetny! Fenomenalny! Rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńJak ja kocham to opowiadanie! I ciebie!
No to teraz i lodów i chipsów nie tykam, ale to dobrze. ;)
Tak się zastanawiam, bo to jest 14 rozdział i Ania nie jest z Jayem. I tu jest moja pytanie: DLACZEGO?! Dlaczego Ania nie jest z Jayem?! Hmm... mam lepsze pytanie: Kiedy Ania będzie z Jayem?!
No ja już się nie mogę doczekać tego momentu!
Dziękuję za dedyk moja BFF! ;D
Weny kochana!
Nie musisz mi dziękować, czytanie tego opowiadania to takie oderwanie się od rzeczywistości <333.
OdpowiedzUsuńTa akcja z nadopiekuńczymi chłopakami po prostu bezbłędna ;D I tak jak inne czytelniczki nie mogę doczekać się prawdziwego, romantycznego, namiętnego pocałunku Ani i Jay'a <3
A czy ja już mówiłam, że kocham twój blog ? ;> Pewnie tak, ale będę to powtarzać jeszcze milion razy xD
No to czekam na kolejny rozdział i weny kochana ;***
siema sema !
OdpowiedzUsuńwłaśnie odkryłam twoje opo i stwierdzam , ze na pewno bede zagladac tu czesciej ;D
zapraszam rowniez do mnie : cassieandnathan.blogspot.com oraz twpolishfanficpart3.blogspot.com ;*
Hej jakby co to są dwa nowe rozdziały na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo jak obiecałam wczoraj wieczorem, tak wrobiłam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko, także od dzisiaj jestem na bierząco :D
jesteś ze mnie dumna??
Teraz powiem szczerze co myśle o tym opo
mam dla ciebie przykrą wiadomość, bd od teraz ...
bardzo częstym gościem twojego bloga!!! xD
Jestem tak zachwycona tym opo, że aż brak mi słów!!!
Kocham, to jestem uzależniona!!! Eh....
pisz szybko^^
peace :*