Siedziała przy biurku, na którym znajdował się otwarty
przed nią laptop. Ja usadowiłam się na skraju łóżka. Już po raz kolejny – nie
wiem dokładnie który, bo przy osiemdziesiątym szóstym przestałam liczyć –
zamierzała powtórzyć tę samą kwestię. Przewróciłam oczami.
- Hej! Staramy się ustalić, czy to na pewno ten sam
chłopak.
- To możliwe, że ich jest dwóch? – zapytałam udając
zaskoczenie.
Patrycja rzuciła mi spojrzenie typu „ha ha ha bardzo śmieszne” i kontynuowała.
- A więc. Przedwczoraj, gdy wybrałaś się na –
odchrząknęła – nieprzemyślany spacer w okolice swojego domu natknęłaś się na
nieznajomego. Ów chłopak zirytował cię swoją natarczywością oraz głupimi
pytaniami.
Przerwała, by sprawdzić, czy słucham. Energicznie
pokiwałam głową.
- Następnego dnia – to jest wczoraj – pod impulsem znów
wybrałaś się na n i e p r z e m y ś l a n y spacer – chciałam jej przerwać i
powiedzieć, że zrozumiałam aluzję za pierwszym razem, ale wolałam oszczędzić
sobie zabójczego spojrzenia – Kiedy przebywałaś w garderobie, ktoś zadzwonił do
drzwi. Otworzyłaś i okazało się, że to ów chłopak wypytujący cię o sprzedaż
domu. Po chwilowej rozmowie doszło między wami do jednoznacznej sytuacji, w
której…
- Tak wiem – powiedziałam stanowczo.
Wcale nie podobało mi się ciągłe przypominanie mi tego,
co wczoraj zaszło.
- No. Na szczęście do niczego nie doszło. Chłopak cię
postraszył i odszedł.
Kilkanaście minut temu, po moim lekkim oszołomieniu
pobiegłyśmy na górę. Pobiegłyśmy, czytaj: Patrycja z lekko podniesionym
ciśnieniem wbiegająca po schodach, jak tornado, zadająca wiązankę pytań typu: „Gdzie jest laptop?! Komputer?! Internet?!”,
oraz ja powoli włócząca nogami po stopniach i jedną ręką trzymająca się za
głowę, a drugą poręczy. Gdy trochę ochłonęłam, odpowiedziałam bardzo
wyczerpująco: „W pokoju”, po czym
Patrycja wbiegła do pierwszego lepszego i uruchomiła laptopa. Takim oto
sposobem znalazłyśmy się akurat w pokoju Sivy.
- Tak.
- No dobrze. Jesteś pewna…
- Tak, jestem cholernie pewna, że ten typ, którego
spotkałam, to ten sam z telewizji.
- Dobra, już dobra. Nie denerwuj się.
Przysunęła się do biurka i wystukała coś na klawiaturze.
- Pokaż mi, który to – powiedziała obracając laptopa w
moją stronę.
Chciałam powiedzieć, że przecież sama go widziała w TV i
że to bez sensu, ale nie chciałam się kłócić. Podeszłam bliżej i przyjrzałam
się wyszukanym zdjęciom. Na prawie wszystkich piątka chłopaków stała blisko
siebie, jeden obok drugiego i uśmiechała się, pokazując szereg olśniewająco białych
zębów. I na każdym zdjęciu był on.
- To ten – wskazałam palcem.
Patrycja ponownie wpisała coś w wyszukiwarkę. Nacisnęłam
klawisz enter i na ekranie pojawiły się nowe propozycje. Na każdym zdjęciu był
on. Ten sam uśmiech. Te same oczy. Te same włosy. Podniosłam wzrok na brunetkę
i skinęłam głową.
- No nieźle.
Spojrzałam na nią pytająco.
- No co. Przecież to nic wielkiego.
- Nic wielkiego? Ania, to Zayn Malik.
- Wybacz, ale nie jestem jakąś fanką, ani nic z tych
rzeczy. Nie ślęczę przed TV godzinami,
nie wiem, kto to
jest.
- Dziewczyno. To jeden z członków zespołu One Direction –
wschodzących pięciu gwiazd.
Każdy z nich ma
już ponad... milion fanek. Jest to...
- Jest to co?
- Jest to konkurencja dla The Wanted.
Ostatnie słowa sprawiły, że zesztywniałam.
- Ale to nie znaczy, że się nienawidzą, przestań – dodała
widząc moją minę.
- To dokładnie to oznacza.
- Skąd wiesz, może akurat nie? Nie bądź zła...
- Jak on tak może? Nie wystarczy mu, że jest sławny? Że
każda się za nim ugania? Nie! To za mało dla niego.
Lepsza frajda iść z każą do łóżka! O nie. Zaraz mu pokażę, że jest kretynem!
- Ej czekaj! Gdzie ty idziesz? – zatrzymała mnie.
- Poszukać go.
- Nie pamiętasz już, co ci mówiłam? Jemu o to chodzi!
Dasz mu tę satysfakcję?
Miała rację.
- Nie.
- Więc zostań w domu.
Odwróciłam się twarzą do okna.
- Muszę wracać. Późno już – zerknęła na zegarek. 21:00 –
Zrobisz, jak zechcesz. Mówię tylko, jak według mnie
byłoby lepiej. Do zobaczenia.
- Patrycja. Dziękuję – uśmiechnęłam się.
Dziewczyna odwzajemniła gest i wyszła. Stałam sama w
ciszy. Przetrawiałam to, co mi powiedziała. Miała
rację. Nie dam się sprowokować, zostaję w domu. Opadłam na krzesło. Po moich
policzkach spłynęły łzy. Miałam dość. Wszystkiego. Tęskniłam za dawnym
spokojnym życiem z Babcią
Leną. Tylko my dwie. Chciałabym cofnąć się wstecz. Nagle z laptopa dobiegł jakiś dźwięk. Spojrzałam na
ekran. Skype Siv’y uruchamiał się razem z włączeniem
komputera i teraz dzwonił Max. Nie mogę odebrać. Nie w takim stanie. Z drugiej strony,
gdy tego nie zrobię zaniepokoją się, że ktoś jest zalogowany na komputerze mulata, ale nie
odbiera. Pobiegłam do łazienki i spojrzałam w lustro.
- O matko.
Mój delikatny makijaż rozmazał się i gdybym teraz powiedziała komuś, że umalowałam tylko rzęsy – nie uwierzyłby. Nie zdążyłabym się teraz na tyle umyć, by nie było widać, że płakałam. Max wciąż dzwonił. Myśl! W odbiciu lustra zauważyłam prysznic. W głowie zaświtał mi jakiś plan. Nie, nie miałam zamiaru się kąpać. Szybko ściągnęłam bluzkę i stanik. Sięgnęłam po dwa ręczniki – jednym owinęłam siebie, a drugim włosy. Biegiem wróciłam do pokoju i odebrałam. Na ekranie pojawił się Nathan.
Mój delikatny makijaż rozmazał się i gdybym teraz powiedziała komuś, że umalowałam tylko rzęsy – nie uwierzyłby. Nie zdążyłabym się teraz na tyle umyć, by nie było widać, że płakałam. Max wciąż dzwonił. Myśl! W odbiciu lustra zauważyłam prysznic. W głowie zaświtał mi jakiś plan. Nie, nie miałam zamiaru się kąpać. Szybko ściągnęłam bluzkę i stanik. Sięgnęłam po dwa ręczniki – jednym owinęłam siebie, a drugim włosy. Biegiem wróciłam do pokoju i odebrałam. Na ekranie pojawił się Nathan.
- No co tak... długo.
Jego mina była bezcenna.
- Hej Nath – uśmiechnęłam się – Brałam prysznic, kiedy dzwoniłeś. Nie zdążyłam – wskazałam palcem twarz – się
umyć.
- Aaa... Nie przejmuj się i tak jesteś ładna.
- Tak tak - śmiałam się - gdyby siedział obok mnie, dałabym mu kuksańca w bok - Co robicie?
- Odpoczywamy. Nie masz pojęcia, jak męczący potrafi być
jeden koncert – powiedział, udając zmęczonego – A co u ciebie? Dom w całości?
- Emm, wiesz ekipa budowlana chyba kończy kłaść płytki w
kuchni.
Sykes zrobił krzywą minę.
- Haha, żartowałam! Przecież w domu nie został Tom, tylko
ja – śmiałam się.
- Hej! Słyszałem!
- Cześć Tom!
- No cześć łobuzie – chłopak przysiadł się do Nathana –
Posprzątane po imprezie?
- Tom, nie śmiałabym robić imprezy bez ciebie.
- Dobra odpowiedź – puścił oko – Jak noga?
- Wspaniale, dzięki. Dzisiaj pozbyłam się opatrunku i w
końcu w pełni jestem samodzielna – uśmiechnęłam się zwycięsko.
- To świetnie. A co u...
Nagle usłyszałam krzyki. Nie dobiegały one z mojego
otoczenia, tylko z komputera. Spojrzałam na chłopaków, a oni patrzyli w
nieznanym mi kierunku.
- Seev, nie przesadzaj.
- Ja przesadzam? Ja?!
- Seev proszę, nie krzycz.
- Bo co? Boli główka?! Gdybyście wczoraj z Max`em tyle
nie wypili, to bym nie miał pretensji!
- Hej! Wcale nie było tego tak dużo. Zresztą, odczep się.
- Nie chcę się powtarzać, ale powiem to jeszcze raz. To,
że jesteś tu sam nie oznacza, że możesz sobie nadużywać i ca...
- Yyy Seev!! – wrzasnął Tom kręcąc głową.
- Co?! – warknął.
Parker, który wciąż kręcił głową, zaczął energicznie
gestykulować rękami, starając się uciszyć przyjaciela. Zaniepokoiłam się.
- Nath...? – zapytałam.
Chłopak nie odpowiedział, tylko przymknął ekran laptopa
tak, że widziałam tylko klawiaturę. Moje zaniepokojenie powoli przeradzało się
w coś większego.
- Nath! – tym razem prawie krzyknęłam.
Chłopcy rozmawiali szeptem. Rozumiałam tylko pojedyncze
słowa. Denerwowałam się coraz bardziej.
- Chłopaki!!
Cokolwiek gromadziło się we mnie od momentu tajemniczej
kłótni, teraz uleciało. Ktoś podniósł ekran.
- Seev!
- Ania, cześć – uśmiechnął się, lecz wydawało mi się, że
jest nieco spięty – Wybacz, przepychaliśmy się trochę i...
- Rozumiem. Wszystko okej?
- Taak. Czemu...
- Ta kłótnia...
- Aaa, nie to nic. Posprzeczaliśmy się trochę. Jeśli
przebywasz zbyt długo z czwórką wariatów, czasami ktoś powie o kilka słów za
dużo.
Widziałam, że Seev nie jest spokojny, ale to pewnie przez
tę kłótnię.
- A co u ciebie?
Nagle przed oczami stanęły mi wydarzenia ostatnich dni. Poznanie
tego chłopaka, ponowne spotkanie z nim, rozmowa i ta cała późniejsza sytuacja,
dzień spędzony z Patrycją i wreszcie odkrycie kim jest ten natrętny chłopak...
- Ania...?
- Wszystko okey – uśmiechnęłam się.
Jak ja nienawidziłam kłamać. Nie znosiłam siebie za to,
że po raz kolejny to robię. Czas z tym skończyć.
- Na pewno?
- Tak, tak – zapewniłam. Ugryzłam się w język. Co przed
chwilą pomyślałam?!
- Nie wygląda, żeby w stu procentach tak było.
Westchnęłam. Nabrałam ochoty, by powiedzieć mu, co się
dzieje i jak się czuję.
- Seev, gdy przedwczoraj wyszłam na spa...
- Cześć chłopaki! – krzyknął obcy głos.
- O, to Marc – powiedział Seev – Nasz menager.
Uśmiechnęłam się sztucznie.
- Pewnie chce z wami pogadać, więc... zadzwońcie jutro.
Ucałuj wszystkich.
- Okey. A ty ucałuj Patrycję. Od Max`a – puścił oko.
- Haha, dobrze. Masz jak w banku. To do jutra –
uśmiechnęłam się.
- Do jutra. Aha, jeszcze jedno. Pamiętaj, że nieważne, co
by się działo, ja zawsze będę z tobą, jasne? Zawsze. Ostatnie słowo
wypowiedział takim tonem, że przeszły mnie dreszcze. Skinęłam głową – No, to do jutra moja kochana młodsza siostrzyczko.
- Do jutra – moje usta wygięły się w coś na kształt banana.
Rozłączył się. Wpatrywałam się w ekran laptopa. Tapetą było
zdjęcie Sivy i Nareeshy. Obejmowali się na nim i uśmiechali do obiektywu.
Pomyślałam o sobie. Czy ja też kiedykolwiek będę w pełni szczęśliwa? Czy też
będę się tak uśmiechać? Czy będę tak kogoś przytulać? I czy tym kimś będzie
Jay?
__________
No i jest! O jak się cieszę *o*. Od wczoraj mam laptopa to pisanie pójdzie mi szybciej :D :D. Co tu jeszcze dziękuję za komentarze odwiedzam wasze blogi czytam czytam i nie moge wyjść z podziwu *o*. Do następnego! ;* :*
cuz some days stay gol forever :D
OdpowiedzUsuńskąd ja to wiedziałam, ze to będzie Zayn Malik ? MA się tą intuicje ! :D Zresztą bardzo zarąbistą intuicje.
A co do skajpaja - mam nadzieję, że to nie Jay sobie nadużywał, bo.. będzie ciężko.
I te słowa Sivy.. boję się ;c
czekam na nn!
Zapraszam do mnie na nowość:
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
o jaaaaaa :D
OdpowiedzUsuńMalik wypierdzielaj :D
Jezu, ale serio, gdybym nei wiedziała, że Malik w realnym życiu ma dziewczynę, to bym pomyślała, że jest jakimś gwałcicielo-podrywaczem :D
ostrooo :D
ale co ten Seev chciał?
hm...
co oni tam wgl gadali?
złe moce wyczuwam... :D
generalnie to strasznie miło mi się czytało, bo przed rozpoczęciem czytania się wysikałam i wiesz... :D
także to tyle w temacie :D
czekam na nn! :D
awrrr :3
już się boję, co to będzie :D
zapraszam do mniee czy coś tam:
http://likeasweets.blogspot.com/