- I jest wolny! Wystarczy, żeby wrócili do Londynu,
spotkali nas... – odezwała się druga tym samym tonem.
- ... to by było cudowne! Te jego włoski... tak
niesfornie ułożone...
- No tak... A te loczki!
Na samo to słowo przeszedł mnie dreszcz. Ze sklepu obok
wyszły dwie wystrojone lalunie i nie zauważając nas ruszyły
wzdłuż witryn sklepowych nie przerywając sobie zaciętej wymiany
"ochów" i "achów".
- Takich nikt nie ma!
- Muszę cię zmartwić. On chyba już kogoś ma...
- Też widziałaś te foty?
Coś ukuło mnie w serce. Wiedziałam o czym rozmawiały.
Przed oczami stanęły mi te zdjęcia, a oczy zaszły mgłą.
- Oj nie przejmuj się nią! Jesteś od niej sto razy
lepsza...
Dziewczyny oddalały się i coraz mniej dochodziło do nas z
ich rozmowy. Ale ja już nie słuchałam. Wpatrywałam się w jeden nieokreślony
punkt przede mną. Myśli kłębiły się w mojej głowie, tworząc chaos. On...
całował inną...
- Ania?
Spojrzałam na bruneta, jakby jego obecność tutaj była
najdziwniejszym zjawiskiem na ziemi. W oczach gromadziło się coraz więcej łez.
Znów wszystko powróciło i zakotwiczyło się w mojej głowie. Co mam teraz ze sobą
zrobić? A co, gdy wrócą? Oni myślą... Seev myśli, że wszystko jest okej, że... Co
mam zrobić?!
- Bez sensu... – powiedziałam cicho spuszczając wzrok.
- Co?
- Nieważne...
Pokręciłam głową i odeszłam od niego. Zrobiłam kilka
kroków i zatrzymałam się. Poczułam wibracje telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz
i głośno przełknęłam ślinę, po czym drżącą ręką odebrałam.
- Słucham...
- Hej. Co tam u ciebie?
- Hej Seev. Bez zmian, nic... nowego. A u was?
- To chyba dobrze – zaśmiał się – Jesteśmy trochę
zmęczeni i najchętniej spakowalibyśmy się i wrócili do domu pierwszym lepszym samolotem.
- No tak...
- Nie było cię wczoraj na skype...
- Emm, coś mi wypadło, wybacz.
- Ania, masz taki dziwny głos... płakałaś?!
- Ja..., nie, nie. Seev, po prostu... muszę kończyć. Ale
wszystko jest... dobrze. Pogadamy, jak wrócicie... Cześć – powiedziałam i
rozłączyłam się.
Nie mogłam dłużej z nim rozmawiać. Z pewnością wyczuł, że kłamię, a przynajmniej nie mówię mu całej prawdy. Zresztą nie potrafiłabym dalej go oszukiwać, a poza tym w gardle czułam narastającą gulę... musiałam to zrobić.
Nie mogłam dłużej z nim rozmawiać. Z pewnością wyczuł, że kłamię, a przynajmniej nie mówię mu całej prawdy. Zresztą nie potrafiłabym dalej go oszukiwać, a poza tym w gardle czułam narastającą gulę... musiałam to zrobić.
- Jeśli chcesz... wrócimy do domu.
Odwróciłam się i zobaczyłam Zayn`a.
- Nie. Wszystko w porządku – uśmiechnęłam się sztucznie
pociągając nosem.
- Jak chcesz – wzruszył ramionami i odszedł.
Ze zdziwieniem wpatrywałam się w oddalającą się sylwetkę bruneta. Tak po prostu sobie poszedł! Zresztą, czego się spodziewałam? Cały czas jestem dla niego oschła i niemiła. Ta cała sytuacja u mnie w domu... wciąż byłam o to zła. A on wczoraj w parku nie zostawił mnie, nie okazał się być takim, za jakiego go uważałam. Eh, teraz to wszystko jest nieważne.
Ze zdziwieniem wpatrywałam się w oddalającą się sylwetkę bruneta. Tak po prostu sobie poszedł! Zresztą, czego się spodziewałam? Cały czas jestem dla niego oschła i niemiła. Ta cała sytuacja u mnie w domu... wciąż byłam o to zła. A on wczoraj w parku nie zostawił mnie, nie okazał się być takim, za jakiego go uważałam. Eh, teraz to wszystko jest nieważne.
Nie mając głowy do zakupów skierowałam się do wyjścia.
Odnalazłam samochód chłopaków i stanęłam obok niego. Starałam się nie myśleć o
chłopakach i o tym, co będzie, gdy wrócą. Będę musiała się z nimi spotkać.
Porozmawiać o tym wszystkim, a dziewczyny...
Zauważyłam dwóch chłopaków zmierzających w moją stronę.
- Ty już po zakupach? – zapytał Niall. Chłopak taszczył
ze sobą kilka toreb.
- Nie miałam głowy do tego. Ale widzę, że ty wręcz
przeciwnie – uśmiechnęłam się.
- Nawet chłopak czasem potrzebuje iść na zakupy, nie
Louis?
- Tak, jasne – śmiał się.
Po dłuższej chwili zjawili się pozostali zakupoholicy i
wróciliśmy do domu.
- Seev, po prostu... muszę kończyć. Ale wszystko jest...
dobrze. Pogadamy, jak wrócicie... Cześć – powiedziała i rozłączyła się.
Wpatrywałem się w komórkę, którą trzymałem w dłoni.
- Co słychać w Londynie? – zapytał Tom wyrywając mnie z
zamyślenia. Spojrzałem na niego – Czemu patrzysz na mnie, jak na śmierć?
- Coś jest nie tak...
- Nie tak w sensie...
- Rano dzwoniłem do Nareeshy. Gdy zapytałem o Anię, powiedziała,
żebym wracał.
- Stęskniła się – powiedział nalewając sobie soku.
- Dzwoniłem teraz do Ani, a ona... powiedziała, że
porozmawiamy, jak wrócę.
Przez twarz chłopaka przemknął cień.
- Chyba nie myślisz...
- Musimy wrócić.
- Seev, nie możemy odwołać reszty koncertów. Zostały
niecałe trzy dni. Cokolwiek się stało – miejmy nadzieję, że nic poważnego – dziewczyny się nią zaopiekują.
- Masz rację...
W tym momencie do kuchni wpadła reszta zespołu. Widać
było, że humor im dopisywał.
- Max! Wyglądasz w tej czapce, jak idiota. Oddaj mi ją! –
krzyczał Nathan.
- A odczep się! Myślisz, że tylko ty jesteś taki piękny?
- Baby Nath się zdenerwował – śmiał się Jay – Uuuu.
- Nie odzywaj się Afrykański Buszmenie.
- Ej! Moje loczki to nie busz!
- Psst, Seev – spojrzałem na Tom`a – Jay dzwonił do Ani?
- Próbował – odpowiedziałem szeptem – Ale nie
odbierała...
- Ooo Tom, Seev! Przyjaciele! – darł się Nath.
- Nie, nie pożyczę ci kasy.
- Chciałem zapytać, czy nie wiecie, co słychać u naszych
dziewczyn. Dzwoniliście do nich?
- Tak, wszystko po staremu.
- A Ania? Co u niej? Nie mogę się do niej dodzwonić –
zapytał Jay.
Spojrzeliśmy po sobie.
- Jay...
- Chłopaki, dajcie spokój. Nie zrobiłem tego specjalnie!
Nawet nie chciałem... Byłem pijany, dobrze o tym wiecie... Możecie się wreszcie normalnie zachowywać?
- Jay, chciałem powiedzieć, że... po rozmowie z nią
wydaje mi się, że coś jest nie tak – odpowiedziałem. Wczoraj rozmawialiśmy o
wszystkim i wyjaśniliśmy sobie to, co trzeba. Tak czy tak jesteśmy przyjaciółmi
i ta kłótnia długo by nie potrwała. Postanowiłem być szczery i niczego przed
nim nie ukrywać.
- Co? Jak to?
- Nie wiem..., ale za niedługo wrócimy i wszystkiego się
dowiemy.
- Racja... – powiedział cicho.
- Będzie dobrze – powiedział uradowany Max. Nathan spojrzał
na niego unosząc prawą brew.
- Pewnie tak, ale ty nadal wyglądasz idiotycznie. ODDAWAJ
CZAPKĘ!!
Na miejscu wszyscy zgodnie uznaliśmy, że jesteśmy zbyt zmęczeni na jakiekolwiek pogaduchy i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Usiadłam na moim łóżku i odwróciłam wzrok na okno i przestrzeń za nim. Tyle się już wydarzyło... a ile jeszcze mnie czeka! Chłopcy wrócą z trasy, to jasne, że będą chcieli się ze mną widzieć. Mało tego – będą dopytywali, czemu wróciłam do siebie, skoro dziewczyny nocują u nich... Zbyt dużo pytań, a zbyt mało... Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedziałam.
Drzwi uchyliły się i do pokoju wszedł Zayn. Przytoczyłam
to, o czym myślałam w galerii. On mi pomógł. Przestań się boczyć...
- Gadałem chwilę z chłopakami i… Chciałem… zapytać na ile
zostajesz…?
- Nie na długo. Muszę wrócić do siebie – powiedziałam
ponownie odwracając się do okna.
- Wszystko… w porządku? Wtedy, w galerii...
- Jest okej.
- Jeśli coś na prawdę jest nie tak, to...
- Nie. Jest... dobrze.
Nastała chwila ciszy.
- Wiesz, nie naciskałem, byś wytłumaczyła mi, co się
stało, że byłaś wtedy w parku. Nie obchodziło mnie to, a przynajmniej starałem
się, żeby tak było. Tłumaczyłem sobie, że to nie moja sprawa, że ty sobie
wszystko poukładasz. Zresztą miałem cię dziś odwieźć do domu, więc tym bardziej
nie nalegałem. Ale ta sytuacja w galerii... w dodatku mieszkasz ze mną, więc...
nie wypominam ci tego, ale chcę wiedzieć.
Odwróciłam się do niego. W jego głosie była tylko pewność
siebie, zero jakiegokolwiek wahania. Niestety miał rację. Ja na jego miejscu
nie wytrzymałabym tyle i od razu chciałabym wszystko wiedzieć. Podniosłam się i
zrobiłam dwa kroki w jego stronę.
- Jakiś czas temu zakochałam się w kimś. Przez dłuższy
czas nie dopuszczałam do siebie tej myśli, bo on jest... na pewno nie jest taki
zwykły, jak ja. Zachowywałam się wobec niego, jak przyjaciółka, nic więcej.
Było ciężko ukrywać prawdę, a pewnego dnia wyszło na jaw, że mnie okłamał...
Nie chciałam mu wybaczyć, ale on był taki nachalny. W końcu postanowiłam mu
odpuścić. I wtedy powiedział, co do mnie naprawdę czuje. Jak w bajce no nie? Na
początku było pięknie ładnie kolorowo... do czasu. Wczoraj zobaczyłam
zdjęcia... zdjęcia w gazecie, na których on po prostu całował inną. Najgorsze jest to,
że cały czas żyłam w kłamstwie. Poczułam się tak okropnie...
Spuściłam wzrok powstrzymując łzy.
- Nie przejmuj się – powiedział przytulając mnie – Wiem,
jak się czujesz i uwierz, to z czasem minie.
- Najbardziej dręczy mnie to, że byłam na tyle głupia,
żeby myśleć, że taka gwiazda, jak on będzie czuć do mnie coś... więcej. Mało
tego, ja z nimi mieszkałam...!
- Gwiazda...?
Pociągnęłam nosem i odsunęłam się od niego.
- To Jay
z The Wanted...
Na moje słowa brunet cofnął ręce i odsunął się ode mnie. Na jego twarzy malowało się narastające z każdą chwilą zdziwienie.
- Ty... mieszkasz...
- Mieszkałam – powiedziałam z naciskiem – Czy to problem?
Czy... wiesz, myślałam, że to stereotyp, że się nienawidzicie. Nawet Liam
powiedział mi, że to nieprawda. Ale jak widać komuś to przeszkadza.
- On...
- On...
Chłopak zachowywał się dziwnie. Wcześniej zły – teraz
błądził wzrokiem po pokoju, jakby coś sobie przypominał.
- Przepraszam. Poniosło mnie trochę...
- Mieszkałaś z nim...?
- Z kim? – nie odpowiedział. Patrzył na mnie z nadzieją,
że zaprzeczę, lecz nie wiedziałam kogo ma na myśli – Zayn, o co chodzi?
Brunet spojrzał na mnie tak, że przeszły mnie dreszcze.
- Z... Nathan'em.
Powiedział to z taką pogardą, jakby była to
najobrzydliwsza rzecz na świecie. Zdziwiłam się, bo nie myślałam, że to o niego
może mnie zapytać.
- No tak..., ale Zayn, czemu o niego pytasz?
- Nieważne – powiedział i wyszedł z pokoju.
- Zayn!
Nie posłuchał mnie. Wybiegłam za nim, lecz usłyszałam
tylko trzask wejściowych drzwi. Zeszłam na dół i w holu spotkałam Harry`ego.
- O co tym razem się obraził? – zapytał jakby to było
normalne.
- Eee...
- Nie przejmuj się – uśmiechnął się – Ten typ tak ma.
- Ale...
- Naprawdę, nie ma się co zadręczać. Za jakąś godzinę mu
przejdzie i wróci.
- Nie wydaje mi się...
- O czym gadacie? – powiedział przybyły Liam.
- Zayn "wyszedł" – odpowiedział Styles
zakreślając palcami cudzysłów.
- Co tym razem?
- Pewnie nic ważnego – zamruczał Harry szukając czegoś po
kieszeniach.
- Powiedziałam mu z kim mieszkałam, a on zapytał o
Nathan`a i wyszedł – powiedziałam wpatrując się w drzwi, przez które przed
chwilą wybiegł Zayn.
Harry i Liam spojrzeli na mnie z lekkim przerażeniem.
Harry i Liam spojrzeli na mnie z lekkim przerażeniem.
- Co jest...? – zapytałam cicho.
__________
Jak się podoba? Osobiście to nie wiem, czy jest taki dobry, no ale mam nadzieję, że da się go przetrawić ;). Dzięki za szalone wyświetlenia - zaskakujecie mnie ;). Jak dobrze pójdzie to w tygodniu powinien pojawić się kolejny rozdział, nie wiem zobaczę jak to będzie :D. Ostrzegam, ostatnio naszła mnie taka wena takie olśnienie *o*. Trzy słowa: Będzie. Się. Działo.
Dedykuję: willow - której nie sposób zapomnieć! Dzięki, że pamiętasz o takiej nieważnej osóbce, jak ja :*
Doo następnego! ;*;*
♥♥♥