niedziela, 22 września 2013

Rozdział 35

- Naprawdę?
- Jeśli to nie problem.
- Ależ skąd! – ucieszył się – To zaczekaj tu, a ja skoczę i powiem mu, żeby się tyle nie stroił.
Chłopak pobiegł na górę, a ja zostałam sama. A jeśli Zayn powie mu do czego doszło? Ej, do niczego nie doszło. To była tylko chwila słabości, nic więcej. Przerwałam te idiotyczne rozmyślania, bo Liam zszedł na dół i stanął obok mnie.
- No – uśmiechnął się – To jedziemy.
Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
- Mam pytanie – powiedział Liam przerywając ciszę – Może ono się wydać trochę... osobiste.
- Słucham?
- Czy Zayn... próbował cię uwieść?
Zaskoczyło mnie to. Czy on o wszystkim wie? Niemniej jednak postanowiłam odpowiedzieć na to pytanie.
- Tak.
- Eh, a jednak.
Spojrzałam na niego.
- Jak to...
- Wiesz, podwiozłem go raz pod twój dom. Podczas drogi powiedział mi o tobie. Nie wszystko, no ale przynajmniej domyślałem się, co ta szczwana bestia knuje – uśmiechnął się do siebie – Zayn nie był taki. Kiedyś zachowywał się, jak naprawdę miły chłopak, dopóki ta... Margaret...
- Wiem – przerwałam mu.
- Wiesz? – zerknął na mnie zdziwiony.
- Powiedział mi dziś...
- Ale jak...? – przerwał mi – Nieważne – dodał – W każdym razie kiedyś był inny. W stosunku do nas pozostał taki sam. Tylko długo po... nie odzywał się prawie do nikogo. Na szczęście z czasem mu przeszło, ale co do dziewczyn... Nienawidzi ich na swój sposób. Jedyny plus to to, że media się nie dowiedziały. Bo inaczej... byłoby z nim gorzej.
- Gdy ktoś nas zrani... zawsze po takim czymś mamy uraz, niechęć do kogoś lub czegoś... To tutaj – wskazałam palcem dom.
- Mam wjechać na podjazd, czy...
- Nie. Zostań tutaj – uśmiechnęłam się. Chłopak zaparkował kilka metrów dalej – Może mi to chwilę zająć...
- Nic się nie dzieje. Poczekam – powiedział posyłając mi uśmiech i wysiadłam z samochodu. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę domu. Weszłam do środka. Wewnątrz było cicho, jakby nikt w nim nie mieszkał. No cóż, chłopców nie było, a dziewczyny wróciły do siebie.
- Albo i nie – powiedziałam patrząc na dwie damskie kurtki wiszące na wieszaku. No super. Trzeba się spakować, jak najciszej się da i wyjść, jakby nigdy nic. Po cichu weszłam na górę. To nie tak, że nie chciałam ich widzieć. Po prostu nie czułam się na tyle dobrze, by opowiadać im to, co wczoraj zaszło. Po prostu...
Skręciłam w prawo i zobaczyłam świecące się światło w łazience. Zdrętwiałam. Może jeszcze nie wszystko stracone. Wejdę po cichu do pokoju, spakuję się, zostawię jakąś kartkę... Cały plan szlag trafił, bo drzwi łazienki otworzyły się i stanęła w nich Nareesha, której na mój widok dosłownie szczęka opadła.
- A... Ania?! – krzyknęła patrząc na mnie, jakbym miała się zaraz rozpłynąć w powietrzu.
- Nareesha, ja...
Dziewczyna podbiegła i przytuliła mnie.
- Tak się cieszę... Nic ci nie jest... Nawet nie wiesz, jak bardzo martwiłyśmy się o ciebie!
- Wiem, przeprasza...
- Gdy dostałyśmy tego SMS`a, że dzisiaj rano ktoś cię odwiezie, nieco się uspokoiłyśmy, ale...
- SMS`a?
- No tak, ktoś napisał wczoraj z twojej komórki..., ale czy to ważne? Jesteś cała! – krzyknęła i ponownie mnie przytuliła.
- Nareesha, posłuchaj...
- Ania...?
Odwróciłam się odsuwając od siebie brunetkę i w drzwiach jednego z pokoi zobaczyłam Patrycję. Ona też...?
- Wróciła! Tak, jak ktoś obiecał.
- Nic ci nie jest – powiedziała przytulając mnie.
Zrobiło mi się przykro. Wczoraj, gdy uciekłam, nie myślałam, że będą mnie szukać. Nie myślałam o niczym. Ale teraz... Nie mogłam tu zostać. Jest za wcześnie, jeszcze nie teraz...
- Przebierz się, a ja skombinuję coś na śniadanie – powiedziała ożywiona Nareesha.
- Dziewczyny...
- W takim razie ja skoczę do sklepu – przerwała mi Patrycja.
- Mogę coś powiedzieć?! – krzyknęłam. Przyjaciółki spojrzały na mnie, jakby po tym, co się stało, w ogóle nie powinnam się odzywać – Nie mogę tu zostać.
- Co??
- Nie mogę... Ja... muszę się wyprowadzić...
Dziewczyny patrzyły na mnie, jak na dziwoląga.
- Ale...
- Posłuchajcie. Ja to wszystko przeżywam po raz pierwszy, ja... nie wiem już, czy Jay cokolwiek jeszcze do mnie czuje – głos mi się załamał – Dlatego zabiorę swoje rzeczy i... wrócę do siebie. Przez dwa dni nie będzie mnie w domu, więc... proszę, nie szukajcie mnie. Wszystkiego się dowiecie, tylko... dajcie mi czas.
Nareesha zmarszczyła brwi. Miała coś powiedzieć, zapewne zaprotestować, ale Patrycja powstrzymała ją, kładąc jej dłoń na ramieniu.
- Przepraszam – wyszeptałam i poszłam po swoje rzeczy. Weszłam do pokoju, chwyciłam torbę i dosłownie zaczęłam wrzucać do niej swoje ciuchy. Pospiesznie ją zasunęłam i zbiegłam po schodach.
- Ania... – usłyszałam, gdy chwyciłam klamkę. Odwróciłam się i zobaczyłam Patrycję stojącą w drzwiach kuchni – Dzisiaj rano... dzwonił...
- Jay? – dokończyłam za przyjaciółkę.
- Nie, Seev. Pytał, co u ciebie, czy... wszystko w porządku...
- Nie powiedziałyście mu chyba... – przerwałam nieco zdenerwowana. Nie chciałam, by chłopak cokolwiek wiedział. Nie teraz. Jest w trasie i nie może się mną przejmować. Gdy wrócą... gdy wróci, wszystko mu wyjaśnię.
- Powiedziałyśmy mu, żeby wrócił. Za te trzy głupie dni. Po prostu... wrócił.
- Dzięki – odetchnęłam – Muszę iść... Jeszcze raz... przepraszam – powiedziałam i wyszłam.
Nie zastanawiając się podeszłam do samochodu Liam`a. Położyłam torbę na tylnym siedzeniu, a sama usadowiłam się z przodu. Odetchnęłam głęboko.
- Wszystko OK? – zapytał chłopak przyglądając mi się.
- Tak. Ja po prostu... Nie mogłam dłużej zostać w tym pokoju, w tym... domu...
- Hm, wydaje mi się, jakbym go już gdzieś widział – powiedział, zerkając w stronę, skąd przyszłam – Wiesz, wszystkie domy są prawie takie same, ale ten... Ah, może mi się coś pomieszało – uśmiechnął się.
- Może nie.
- Czemu?
- Bo to dom... The Wanted.
- Mieszkasz... Mieszkałaś z nimi? – zapytał patrząc na mnie.
Z trudem przełknęłam ślinę. Czyżbym powiedziała za dużo? Oh, jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B...
- Khm. Tak. Jeśli teraz to kłopot...
- Co? Nie! W żadnym wypadku. To nie tak, że my ich nienawidzimy i walczymy z nimi o każdego fana. To media podsycają to wszystko. Gdzie się nie pojawimy, tam nas pytają o The Wanted, a The Wanted zapewne o nas... My nic do chłopaków nie mamy. Zayn już chyba też...
- Czemu? – zapytałam zaciekawiona.
- Wiesz, niektóre rzeczy powinnaś dowiedzieć się od niego samego – powiedział przekręcając kluczyk – A zareagowałem tak, bo... wiesz ile dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu? Mieszkać ze swoimi idolami...
- No tak – uśmiechnęłam się

- Na górze mamy wolny pokój – powiedział Liam, gdy wchodziliśmy do ich mieszkania – Chodź, pokażę ci.
Zdjęłam buty i ruszyłam po schodach za chłopakiem.
- To pokój Niall`a, ten Zayn`a... – wskazywał kolejno pokoje od prawej – Tamten Louis`a – pierwszy od lewej – a te drzwi naprzeciw jego pokoju, to twój. Tam dalej jest łazienka. Pozostałe dwa – Harry`ego i mój – są na dole. Chodź – uśmiechnął się, podszedł do drzwi i otworzył je. Weszliśmy do środka – Podoba się?
- Pewnie – powiedziałam rozglądając się – Ściany były jasnożółte, zasłony obłędnie niebieskie, a meble w kolorze białej czekolady – Jest cudowny – Liam uśmiechnął się – A-ale wiesz. Khm. Jutro wieczorem już mnie tu nie będzie.
- Wiesz, możesz zostać, ile tylko chcesz.
- Dzięki, ale... to skomplikowane...
- Jeśli nie chcesz – nie mów. Nie nalegam.
Uśmiechnęłam się i pomyślałam, że należą mu się jakieś wyjaśnienia. Pozwolił mi u siebie zostać i nie wie, dlaczego wczoraj byłam w parku… Wzięłam głęboki wdech i wszystko mu opowiedziałam.
- Widzę, że życie ci się przewróciło do góry nogami – westchnął a ja spojrzałam na niego smutnym wzrokiem – Ale wiesz, nie będziemy teraz o tym rozmawiać – uśmiechnął się ciepło – Rozpakuj się i zejdź do nas.
Chłopak wyszedł zamykając za sobą drzwi. W duchu byłam mu wdzięczna, że nie chciał ciągnąć dalej tej rozmowy. Rozpakowałam to, co ze sobą wzięłam, jeszcze raz zerknęłam na pokój i zeszłam na dół.
- Witamy naszego nowego lokatora! – krzyknął radośnie Niall, gdy weszłam do kuchni. W odpowiedzi uśmiechnęłam się nieśmiało.
Oprócz blondynka przy stole siedzieli jeszcze Liam i Harry.
- Czyli to już potwierdzone? – uśmiechnął się Loczek.
- Tak – powiedział Liam patrząc na mnie.
- Zapewniam cię, że z nami nie będziesz się nudzić – powiedział Harry zacierając ręce.
- A więc? – wtrącił Niall – Co robimy? Nie możemy tak siedzieć!
- Horan, uspokój się.
- Przykro mi, ale ja nie mogę tak bezczynnie... nic nie robić!
- ADHD? – zapytałam cicho.
Liam parsknął śmiechem.
- Hej! Nie śmiejcie się ze mnie! Jestem tylko małym niewinnym chłopcem, któremu strasznie się nudzi – powiedział robiąc maślane oczka.
- Eh, masz rację. To bezczynne siedzenie zaczyna mnie dobijać – powiedział Harry po chwili namysłu.
- Lodówka prawie pusta – mruknął Liam wpatrując się w jej wnętrze.
- O nie nie nie. Na mnie nie patrz – powiedział Styles unosząc ręce – Dzisiaj jest kolej Zayn`a. Ja zakupy robiłem wczoraj.
- To jest to! – zerwał się spokojny do tej pory Niall.
- Co?
- No zakupy! – krzyknął uradowany.
- Jeśli chcesz włóczyć się po spożywczaku z wózkiem i listą w ręce, to beze mnie – odparł Harry.
- Nie chodzi mi o takie zakupy głupku! Przydałyby mi się nowe buty... – powiedział przyglądając się swoim stopom.
- A mi nowe spodnie.
- To nie jest taki zły pomysł...
- Pewnie, że nie! Jedziesz z nami! – blondynek uśmiechnął się do mnie.
- Spróbowalibyście pojechać beze mnie – śmiałam się.
- Na co czekacie?
- Myy... Eee – zaczął Liam.
- Zbierać się i jedziemy! – krzyknął ponownie Niall i pogonił kolegów na korytarz.
- Hej, wolniej!
- Chcesz znaleźć wolne miejsce parkingowe? – mina Harry`ego mówiła sama za siebie – No to już!
Pospiesznie włożyliśmy buty, a Niall pobiegł po pozostałą dwójkę.
- Jak już mówiłaś, ADHD – uśmiechnął się Liam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Zmieścimy się do jednego auta? – zapytałam.
- Dalibyśmy radę, ale skoro mamy zaszaleć, przyda się drugie auto na te zakupy.
Po chwili trójka chłopaków dołączyła do nas i ruszyliśmy. W jednym aucie był Louis, Harry i ja, a w drugim Niall, Zayn i Liam.
- Więc zostajesz u nas? – zapytał Louis.
- Tak, ale nie na długo – uśmiechnęłam się.
- Nie na długo mówisz... A więc musimy dzisiaj zaszaleć – odpowiedział z zawadiackim uśmiechem.
- Coś czuję, że nie zapomnę tego do końca życia – westchnął Harry.

Zatrzymaliśmy się przed jakąś galerią.
- Idziemy? – zapytał Louis.
- Pewnie! – krzyknął Niall dosłownie wyskakując z drugiego samochodu.
- Nie chcę być niemiła, ale on zachowuje się...
- ...jak baba – dokończył za mnie Liam i zaczęliśmy się śmiać.
- Więc... mamy cały dzień.
- O tak – westchnął radośnie Louis.
- Jakby co, spotkamy się przy aucie – powiedział Harry i weszliśmy do ogromnego budynku. Liam poszedł szukać butów , moi współlokatorzy z auta udali się do restauracji, ponieważ nie jedli śniadania, a ja ruszyłam przed siebie. Tak się złożyło, że zabrałam ze sobą kurtkę, do której włożyłam portfel, więc mogłam troszkę poszaleć. Skręciłam do jakiegoś sklepu odzieżowego. Moją uwagę przykuła bluzka w kratę. Uwielbiałam je, ale jakoś nigdy nie miałam okazji by sobie taką kupić. Może to właśnie ten dzień? Chwyciłam metkę. Uuu... Nigdy w życiu nie wydam tyle na marną koszulę. O nie. Była ładna, ale naprawdę. Nie przesadzajmy. Jak najszybciej wyszłam ze sklepu.
Przechadzałam się wzdłuż kolorowych witryn, gdy na jednej z wystaw zobaczyłam świetne okulary przeciwsłoneczne. Weszłam do sklepu. Ruszyłam do półki, na której leżały takie same, gdy ktoś nagle zastąpił mi drogę.
- Khmm, przepraszam, ale... mógłbyś się przesunąć?
Chłopak – który wciąż stał do mnie tyłem i kogoś mi przypominał – potrząsnął głową, jakby wyrwany z transu.
- Jasne, ja... tylko... Oo – powiedział odwracając się.
- Nieważne – rzuciłam zakłopotana i wyszłam ze sklepu.
- Czekaj!
Zayn wybiegł za mną.
- Em, tak?
- Unikasz mnie?
- Co...?
- Po tym, co... się dziś...
Nie usłyszałam, co powiedział, ponieważ jakiś znudzony mężczyzna przejechał obok nas z jakąś niemożliwie hałasującą maszyną. Brunet pokręcił głową, złapał mnie za rękę i zaprowadził w jakiś zaułek, gdzie było o wiele ciszej.
- Pytałem, czy mnie unikasz.
- Em, nie – odpowiedziałam krótko.
- Wydaje mi się, że jednak tak – powiedział odchylając głowę do tyłu.
- Nie unikam cię! Czekałam na korytarzu i... Liam zapytał, czy chcę u was chwilę pomieszkać... no i zgodziłam się... później pojechaliśmy do mnie... to znaczy do znajomych, bo...
- Będziesz u nas mieszkać? – przerwał mi.
- Tak – założyłam ręce na piersi – Co prawda tylko do jutra, ale...
- Hm, chłopaki nic mi o tym nie wspominali...
- Nie będę nocować w twoim łóżku. Nie bój się.
- Szkoda – posmutniał zbliżając się do mnie – Wiesz, mógłbym... nauczyć cię grać na... fortepianie na przykład... – mówił ściszonym głosem drapiąc się przy tym po głowie – albo na... gitarze...
Przysunął się do mnie jeszcze odrobinę i spojrzał mi w oczy. Czekałam, aż skończy swoją jakże długą wypowiedź, ale dotarło do mnie, co on kombinuje. Wyprostowałam się, gdy nagle usłyszałam kroki i strzępki jakiejś rozmowy.

__________
Siema, siema siemaaa!!! Moi kochanie jestem i sie nigdzie nie wybieram :) Rozdziały zapewne będą co tydzień się pojawiać. Chyba że znajdę chwilę - dłuższą - w moim napiętym planie lekcji to wtedy dodam :D No, ale narazie proszę oto... no dziełem tego nie nazwę xd Takie se o macie proszę przetrawcie i napiszcie, co o tym sądzicie :D Poprawianie błędów przy ---> Christina Aguilera - Something's Got a Hold On Me (Burlesque) piosenka coś pięknego POLECAM!
Dedykuję mojej Best Friend z ławki! Myszo moja Tyy :* :*
Dzięki dla mojej kochanej Czytaczce, która niiigdy mnie nie zostawi *o* Alejandra Shadowhunters
wybacz, że nie komentuję Twojego bloga, ale na razie nie mam jak :/
Do zobaczyska Mordy! ;* 



♥♥♥

4 komentarze:

  1. rdz boski, czekam tylko na reakcję Jaya jak się o tym wszystkim dowie...
    A tak apropo wszystkiego i niczego... Pamiętasz jeszcze mnie? :(

    OdpowiedzUsuń
  2. niech ten debil Jay przyjedzie i się wytłumaczy ! Co za debil do kwadratuuu !!!!!! nie lubię go ;C ta jak już pewnie wcześniej wspominałam.
    Zayn, Liam.. ogólnie chłopcy są dla niej bardzo mili, a przecież dopiero co sie poznali !
    Postawa godna podziwu !
    Zayn jak ja pocałujesz to ci przywalę.!
    świetny rozdział !
    czekam na nn!
    zapraszam na nowość:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. dobre tez jest "Show me how you burlesqe" Krystyny :D
    boski rozdzial :)
    do nastepnego ;>

    OdpowiedzUsuń

Neva Bajkowe Szablony