- Psst.
Chłopak spojrzał w moją stronę, a ja gestem głowy
pokazałam mu, żebyśmy przeszli do holu.
- Słuchaj... muszę wyjść.
- Teraz? – zapytał nieco zdziwiony.
- Przyjaciółka napisała mi, czy możemy się spotkać.
- Aa, rozumiem. Podwieźć cię?
- Dzięki, ale... przejdę się – powiedziałam ubierając
kurtkę.
- Jest późno... Gdyby coś się działo, dzwoń – wziął jakąś
kartkę i napisał na niej swój numer.
- Okey – powiedziałam biorąc kawałek papieru – To pa –
posłałam mu uśmiech i wyszłam.
Jak na środek wiosny wieczór był chłodny. Naciągnęłam
rękawy i ruszyłam w kierunku kafejki. Szłam nieco szybszym krokiem, ponieważ
miałam na sobie krótkie spodenki i po plecach zaczęły spacerować mi dreszcze.
Po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Pod niewielkim budynkiem stała
dziewczyna w miętowej kurtce. Podeszłam do niej.
- Patrycja...?
- O, hej – uśmiechnęła się odwracając się do mnie –
Szybka jesteś.
- Tak jakoś... Coś się stało?
- Wiesz... Chciałam pogadać.
- Słuchaj... nie możemy tego przełożyć na jutro? Jest...
troszkę zimno.
- Nie chciałam się spotkać, żeby ot tak sobie
poplotkować. Odwiedziła nas dzisiaj siostra Nathana – Jess.
Niezbyt ucieszyła mnie ta wiadomość. Gdy poznałam
Jessicę, wydała się sympatyczną dziewczyną, lecz odniosłam wrażenie, że czuje
do mnie niechęć. Myślałam, że to tylko pozory, lecz z czasem nabrałam pewności,
że ona po prostu mnie nie lubi. Problem w tym, że nie wiedziałam, czemu.
- Dlaczego mi o tym mówisz? – zapytałam, jak gdyby nigdy
nic.
- Była nieco zdziwiona, że zastała nas, a nie ciebie.
Widocznie wiedziała, że mieszkasz u chłopaków.
Pytała, gdzie jesteś i kiedy wrócisz... Powiedziałyśmy
jej, że na jakiś czas zatrzymałaś się u znajomych. Wydawała się być lekko podenerwowana.
Zauważyłam, że w ręce trzymała gazetę. Tę, w której... No wiesz...
- Wiem – powiedziałam przywołując widok zdjęć.
- Powiedziała jeszcze, że zależy jej na rozmowie z
tobą... i wyszła.
- Ona... mnie szukała?
- A czy to dziwne?
No tak. Przecież Patrycja nic nie wie. Streściłam jej to,
jak się poznałyśmy i powiedziałam o tym, że ona nie bardzo za mną przepada.
- Dlatego to wydaje mi się dziwne...
- Teraz rozumiem – powiedziała po chwili – Wydaje mi się,
że zależy jej, byście porozmawiały przed przyjazdem chłopców.
- A... kiedy oni...
- Pojutrze wieczorem. Seev dzwonił do Nareesh`y.
- Nie wiem czemu, ale coś mi mówi, żebym się z nią nie
spotykała. A i tak prędzej, czy później będę musiała pogadać z chłopakami...
Boję się.
- Ale się porobiło, nie? – powiedziała po chwili patrząc
w niebo.
- Taa... Odkąd wyjechali, dowiedziałam się paru ciekawych
rzeczy... Ciekawsze jest to, od kogo.
- Mam się bać? – zapytała przenosząc na mnie wzrok.
- Wiesz... – zaczęłam błądząc wzrokiem – Cieszę się, że
cię poznałam. Gdy zmarła moja babcia, straciłam wszystko. Jedyną rodzinę,
przyjaciółkę... Od tej pory nie miałam kogoś takiego, z kim mogłabym pogadać,
jak dziewczyna z dziewczyną. Może to zabrzmi głupio, ale odkąd cię znam, wydaje
mi się, że babcia jakby wróciła.
- Em, dziękuję. To miłe – uśmiechnęła się.
- To ja dziękuję. Prawie nic o mnie nie wiesz, a martwisz
się. Tak jak Nareesha. Nie znamy się dobrze... Wszystko ci opowiem. Obiecuję.
Ale teraz...
- Jest ci zimno – dodała, po czym zaczęłyśmy się śmiać.
- Idź już – uśmiechnęła się – Jeszcze się przeziębisz.
- Haha, lepiej nie. Co by to było, gdyby... Khm,
nieważne. Uściskaj Nareeshę ode mnie. Dobranoc.
- Dobranoc... – dziewczyna podeszła i przytuliła mnie –
Będzie dobrze.
Odwzajemniłam uścisk, uśmiechnęłam się do niej i
odeszłam. Być może ma rację. Kiedyś będzie dobrze. Tylko kiedy?
Gdy wróciłam do domu, była 22:56. Zdjęłam buty oraz kurtkę i po cichu
wyszłam na górę. Sprawdziłam, czy wyjęłam z kieszeni komórkę i usłyszałam za
sobą szmer. Gwałtownie obróciłam się, lecz nic nie zobaczyłam, jako, że w domu
było ciemno. Z sercem przy gardle odwróciłam się i ruszyłam w stronę mojego
pokoju. Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka po cichu je zamykając.
Zrobiłam krok do przodu i nagle zaświeciło się światło. Odruchowo zakryłam oczy
ręką i powoli przyzwyczajałam oczy do oświetlenia. Spojrzałam przed siebie i drgnęłam.
Na fotelu przy łóżku siedział Zayn. Nie
martwiło mnie, że wszedł sobie do tego pokoju bez mojego pozwolenia, lecz to,
co będzie miał mi do powiedzenia. Mieszkam u nich i być może nie powinnam
wychodzić bez słowa – chociaż Louis wiedział – i wracać tak późno.
- Przepraszam, że...
- Wszystko w porządku? – zapytał podnosząc się.
Tylko na niego popatrzyłam. On... martwi się, czy
wszystko jest okej?
- Em... tak...
- Na pewno?
- Ymm... Nie powiesz, że wróciłam zbyt późno?
- Dlaczego miałbym tak mówić?
- Bo...
- Nie czekałem tutaj na ciebie – przepraszam, że tak
wszedłem – żeby powiedzieć ci, że późne wracanie w tym domu jest
niedopuszczalne – uśmiechnął się – Po prostu zmartwiło nas trochę, że twoja
przyjaciółka chce się z tobą tak późno spotkać... Chłopaki stwierdzili, że..
jakby co, to... będziesz dzwonić..., no ale ja wolałem jednak poczekać.
- Wszystko w porządku – odpowiedziałam, rozumiejąc, co ma
na myśli – Ona... chciała się spotkać, bo miała mi coś ważnego do powiedzenia.
Gdzieś tam moja podświadomość mówiła mi, że on
najnormalniej w świecie martwił się o mnie, co było dla mnie miłe.
- Nie musisz mi się tłumaczyć - powiedział podchodząc do
mnie – Dobranoc – chwycił za klamkę i
otworzył drzwi.
- Zayn – powiedziałam, sama nie wiedząc czemu.
Ugryzłam się w język. Co ja mu teraz powiem? Chłopak odwrócił się do mnie.
Ugryzłam się w język. Co ja mu teraz powiem? Chłopak odwrócił się do mnie.
- Tak? – popatrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi
oczami.
Dlaczego oni tak na nas działają? Wystarczy jedno głupie spojrzenie i kolana mamy jak z waty. Całe szczęście w porę udało mi się coś wymyślić.
Dlaczego oni tak na nas działają? Wystarczy jedno głupie spojrzenie i kolana mamy jak z waty. Całe szczęście w porę udało mi się coś wymyślić.
- Em..., to miłe, że na mnie czekałeś... dziękuję –
uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Nie ma za co – chłopak uśmiechnął się uroczo, podszedł
do mnie i ku mojemu zaskoczeniu musnął mój policzek – Dobranoc.
Wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Lekko oszołomiona
wpatrywałam się w jeden punkt. Nie bardzo trafiało do mnie to, co się stało.
Potrząsnęłam lekko głową i z uśmiechem na ustach usiadłam na łóżku. Czułam się
dziwnie. Zayn to dobry chłopak. Z pozoru wydaje się być oschły i arogancki, ale
to tylko przykrywka. Nie miałam pojęcia, co dokładnie między nami jest. Nie
była to zwykła znajomość, całowałam się z nim. Ale równocześnie nie było to nic
więcej. Mogłabym spróbować z nim być..., ale coś we mnie mówiło mi, a nawet
krzyczało, że powinnam zostawić go w spokoju, że to nie ten. Powinnam zaczekać.
Jest zbyt wcześnie, by wplątać się w coś nowego. Ale czy ja właśnie tego nie robię?
Z głową pełną pytań poszłam wziąć prysznic. Przebrałam
się w piżamki i ułożyłam w łóżku. Nie było łatwo zasnąć, ale w końcu
odpłynęłam.
Przecierając oczy powoli je
otworzyłam. Jedyne, co teraz potrzebowałam, to pilna wizyta w łazience. Wygramoliłam
się z pościeli i poszłam do łazienki. Wychodząc zerknęłam w lustro, czy wyglądam
na tyle normalnie, by po drodze nikogo nie przestraszyć i wróciłam do siebie.
Cały czas patrzyłam przed siebie przez półprzymknięte oczy. Drapiąc się po
głowie ruszyłam w stronę łóżka. Po drodze zawadziłam o ścianę, która nie
wiedząc czemu, jakby wyrosła mi przed nosem. Ziewając wsunęłam się z powrotem
pod kołdrę, przykrywając się po same uszy. Było mi tak bardzo wygodnie, że po
kilku sekundach zasnęłam.
Mrużąc powieki, po raz drugi dzisiaj otwierałam oczy. Ostatni
dzień mieszkania z chłopakami. Ciekawe, co wymyślą... Właśnie! Taki dzień, a ja
leżę sobie w najlepsze śpiąc do... późna. Postanowiłam bezzwłocznie wstać z
łóżka. Właśnie miałam się podnieść, lecz nie mogłam. Przerażona zesztywniałam.
Poczułam, jak coś trzyma mnie w talii. Z trudem przełknęłam ślinę i powoli się odwróciłam.
Sam widok zszokował mnie jeszcze bardziej. Zayn?! Do cholery, co on tu... O
nie. Czy ja..., on... czy my... Nie, to niemożliwe. Przecież nic nie wypiłam,
pamiętałabym! Powoli zaczęłam odsuwać się od niego, centymetr po centymetrze...
- Aaa!
Krzyknęłam spadając z łóżka. Jaka ja inteligentna.
Zamiast normalnie się stąd zmyć, to odprawiam jakieś cyrki. Błagam, żeby się
nie...
- Co jest... Ania? Wszystko... w porządku? – chłopak
nachylił się i spojrzał na mnie zszokowany. Zlustrował mnie wzrokiem, a potem
spojrzał na łóżko – Zaraz, czy... my spa... Khm...
Zrobiłam się czerwona. Nie miałam pojęcia, jak do tego
doszło!
- Em, nie! To... nie na pewno nie, tylko... mogę
wiedzieć, co ty właściwie robisz... w... – rozejrzałam się i dotarło do mnie,
że nie jestem u siebie – to nie jest... mój pokój.
- No nie – uśmiechnął się.
- A-ale... Przecież kładłam się w swoim łóżku! Nigdzie
nie wychodziłam! Tylko rano..., gdy... Aaa, teraz wszystko jasne – mruknęłam do
siebie podnosząc się z podłogi.
- To znaczy...?
Na twarz wlał mi się rumieniec. Ależ ja jestem ciamajda.
Jak mogłam pomylić pokoje?! Tak to jest, gdy śpi się drugą noc w obcym
mieszkaniu i spaceruje się na wpół żywym. Gdybym nie wpadła na to, jak się tu
znalazłam, Zayn mógłby pomyśleć, że...
- Em, ja... przepraszam – zaczęłam, a z każdym słowem
czułam, że staję się coraz bardziej czerwona – gdy..., wychodziłam z
łazienki, musiałam pomylić pokoje i... wejść do twojego – powiedziałam ciszej.
Na moje słowa twarz chłopaka rozjaśnił ciepły uśmiech. Patrzył na mnie
zaspanymi oczami, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię – Jeszcze raz...
przepraszam.
- No już, nie przepraszaj mnie tyle. Przecież nic mi się
nie stało, nie pogryzłaś mnie chyba, prawda?
- No przecież – uśmiechnęłam się.
- Więc – zaczął przykrywając się kołdrą – Jeśli chcesz,
możesz się tu położyć i dalej sobie pospać, mi to nie przeszkadza, albo wrócić
do siebie – posłał mi uśmiech, okrył się i wtulił w poduszkę.
I co teraz? Szczerze? Miałam ochotę ułożyć się obok niego i ponownie zasnąć, ale znowu coś głęboko we mnie mówiło "Nie rób tego!". Tak naprawdę sama nie wiedziałam, czy coś do niego czuję. Nie chcę
I co teraz? Szczerze? Miałam ochotę ułożyć się obok niego i ponownie zasnąć, ale znowu coś głęboko we mnie mówiło "Nie rób tego!". Tak naprawdę sama nie wiedziałam, czy coś do niego czuję. Nie chcę
ryzykować i niepotrzebnie robić komuś nadzieję. Owszem,
nie miałam pewności, że on również coś do mnie czuje, ale po tym wszystkim, co
się do tej pory stało miałam prawo myśleć, że jednak nie jestem mu obojętna.
- Coś nie tak? – zapytał odwracając się w moją stronę,
tym samym wyrywając mnie z zamyślenia.
- Ymm... – zaczęłam niepewnie, siadając na brzegu łóżka –
Wiesz... Ostatnio chyba zaczynam cię lubić i... Eh, po prostu posłuchaj. Nie ma
co ukrywać, całowaliśmy się i nie mam pojęcia, czy tylko o to ci chodziło,
czy... Wiem, to trochę głupie, bo od razu myślę, że taka gwiazda, jak ty
pocałuje mnie raz i ze mną będzie, ale uwierz, każda chyba by tak pomyślała
po tym, co się między nami wydarzyło. Więc... nie wiem, czy z czasem potraktuję
cię tylko, jako przyjaciela, czy kogoś więcej. Dlatego nie chcę się zachowywać
tak, jakbym na sto procent wiedziała, że dla mnie to nie tylko zwykła
znajomość. I jestem trochę rozdarta, bo chciałabym tu zostać, ale... coś mi
jakby... no mówi mi coś, żebym tego jednak nie robiła.
Pomyślałam, że całkiem nieźle mi poszło. Nie ma co owijać
w bawełnę. Powiedziałam, co mi leży na wątrobie, a to, co on z tym zrobi... no
cóż. Spojrzałam na niego po krótkiej chwili i zauważyłam, że jego usta wyginają
się w delikatnym uśmiechu.
- Jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie powiedziała mi
czegoś takiego.
Nie bardzo wiedziałam, czy mam się cieszyć, czy jak
najszybciej wracać do siebie.
- Ja...
- Szczera jesteś, a to ważna cecha. Wracając do tematu...
Podobasz mi się. Jesteś ładną dziewczyną i przede wszystkim – normalną. Też nie
wiem, czy przerodzi się to w coś większego, czy też nie, ale jestem pewien, że
nie chcę cię tylko wykorzystać. Wczoraj w kuchni... po tym, co się stało... Nie
chciałem, żebyś myślała, że albo próbuję cię uwieść i odsunąć od The Wanted,
albo tak bardzo się w tobie zakochałem. Ale ostatnio, kiedy tak na ciebie
patrzę, to... nie mogę o tym nie pomyśleć. I wczoraj, gdy po raz kolejny,
że tak to nazwę "nadarzyła" się okazja... No pocałowałem cię. Nie mogłem
się powstrzymać. Oczywiście nic gorszego nie chodziło mi po głowie, broń
Boże! No, ale jak widzę, jesteś inteligentną dziewczyną.
Siedziałam obok niego i przyswajałam każde jego słowo.
Myślałam, że usłyszę wszystko, tylko nie to. Śmiało mogłam powiedzieć, że nie
jest zadufaną w sobie gwiazdką, jak myślałam na początku. To, co powiedział...
bardziej mnie cieszyło, niż smuciło. Oboje wszystko sobie wyjaśniliśmy i teraz
mogłam spokojnie myśleć, że nie wszystko w moim życiu ostatnio się wali. Jeszcze
raz na niego spojrzałam i mój wzrok utkwił na jego torsie... brunet nie miał na
sobie koszulki. Jego ciało było po prostu idealne – każdy mięsień jakby osobno
ćwiczony, by razem z pozostałymi stworzyć coś... boskiego. Na prawej ręce
zauważyłam tatuaż, muszę przyznać, że nawet mi się spodobał. Ale ten jego
brzuch... Przygryzłam dolną wargę i zorientowałam się, że cały czas, jak głupia
gapię się na jego nagi tors. Speszona odwróciłam wzrok i zaczęłam nim błądzić
po ścianach.
- Em, Ania... – powiedział rozbawionym głosem. Fuck, zauważył
to. Odwróciłam głowę i zorientowałam się, że jesteśmy bardzo blisko siebie... –
O, wiedziałaś, że masz takie ładne oczy? – uśmiechał się, a ja torturowałam
się, by nie spojrzeć na... jego...
Nagle zauważyłam, że zbliża się, by mnie pocałować. Nie
potrafiłam zaprotestować i sama zaczęłam zmniejszać odległość między nami, gdy
ktoś wpadł do pokoju z hukiem otwierając drzwi. Odskoczyliśmy od siebie, jak
gdyby nigdy nic.
- Zayn! Śpiochu, nie wiesz możeee... Oouuu...
W drzwiach stał nie kto inny, jak Niall, który, jak widać
uwielbiał gwałtownie wyrywać przyjaciół ze snu. Lecz niestety – dzięki mnie –
już drugi raz mu to nie wyszło.
- Khm. Potrzebujesz czegoś? – zapytał Zayn normalnym
tonem.
- Ja... potrzebuję...? Aaa, tak potrzebuję – uśmiechnął
się unosząc brwi – Em, chciałem zapytać, czy nie wiesz może, gdzie jest Ania,
bo dzisiaj wieczorem – o ile Liam się nie pomylił i dobrze wszystko
zapamiętał – musi wracać, więc pomyśleliśmy, że coś
pokombinujemy. Ale..., chyba macie co inneg do roboty, więc...
- Em, nie, nie. Ja... właśnie miałam wracać do siebie... przebrać
się i... no – powiedziałam podnosząc się z łóżka. Blondynek nadal stał w
drzwiach z tym wszystko mówiącym uśmiechem, jakby czekał na to aż wyjdę – Em,
no to idę.
Zerknęłam na Zayn`a, który lekko się zarumienił i wyszłam
z pokoju. Szybkim krokiem ruszyłam do siebie, by uniknąć jakichkolwiek pytań.
- Khmm – chrząknął Niall – Jak będziesz gotowa to zejdź
do nas – powiedział posyłając mi ciepły uśmiech.
- Okey – odpowiedziałam i weszłam do pokoju.
Starając się nie myśleć, co miało miejsce przed kilkoma minutami wybrałam ciuchy. Włożyłam miętowe rurki i białą koszulkę ze złotym nadrukiem. Rozczesałam włosy, włożyłam ukochaną czapkę i skoczyłam jeszcze umyć zęby, po czym na prośbę Niall`a zeszłam na dół.
Starając się nie myśleć, co miało miejsce przed kilkoma minutami wybrałam ciuchy. Włożyłam miętowe rurki i białą koszulkę ze złotym nadrukiem. Rozczesałam włosy, włożyłam ukochaną czapkę i skoczyłam jeszcze umyć zęby, po czym na prośbę Niall`a zeszłam na dół.
- Cześć wszystkim – powiedziałam z uśmiechem siadając
przy stole.
- Sieema! – krzyknęli chórem. Brakowało tylko Zayn`a...
- Jak się spało? – zapytał Louis.
- Em, świetnie – zarumieniłam się.
Nie ma to, jak spać z chłopakiem i nawet o tym nie wiedzieć.
Nie ma to, jak spać z chłopakiem i nawet o tym nie wiedzieć.
- To dobrze, bo mamy zamiar trochę się dziś poruszać – odparł
zadowolony Harry.
- To znaczy...?
__________
Się spisałam ;) Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta.. Trochę dłużej mnie tu nie było :/ Wybaczcie.
Musiałam niestety zmienić wygląd bloga, bo wystąpiły pewne problemy z dodawaniem postów i okazało się, że to wina szablonu.. Szkoda mi go trochę, no ale musiałam coś poświęcić ;p
Dziękuję anonimowemu czytaczowi który zostawia komentarze pod każdym postem. Jesteś wspaniały/ła, a twoje komentarze motywują! :D Dziękujee także innym którzy czytają - jesteście wspaniaali <3
Do następnego :D
♥♥♥