- Eee, stary... ja cię tak bar...
Nie dokończył, bo brunet otworzył pojemnik i z całej siły
go ścisnął celując w chłopaka. Czerwony sos trysnął na jego włosy, twarz i
koszulkę.
- Nie, nie piżamka w serek ... – wyszeptał tym razem Liam
łapiąc się za głowę.
Każdy obecny w kuchni domyślił się, jak sytuacja dalej się potoczy. No to po spokojnym śniadaniu. Usatysfakcjonowany Zayn obrócił się z powrotem do Harry`ego. Tymczasem Niall jedną ręką wytarł sobie twarz, drugą zaś sięgnął po musztardę.
Każdy obecny w kuchni domyślił się, jak sytuacja dalej się potoczy. No to po spokojnym śniadaniu. Usatysfakcjonowany Zayn obrócił się z powrotem do Harry`ego. Tymczasem Niall jedną ręką wytarł sobie twarz, drugą zaś sięgnął po musztardę.
- Nie, Horan, nie – powiedział Liam patrząc na
szykującego zemstę chłopaka.
Później wszystko działo się szybko. Zayn na słowa przyjaciela odwrócił się, zrozumiał, co Blondynek knuje i gdy Niall ściskał pudełko, zrobił unik, przez co cała musztarda wylądowała na twarzy Louis`a. Dalej, jak było, można się tylko domyślić. Tomlinson przejął ketchup i wycelował w muchobójcę, niestety trafił w Zayn`a, ten chwycił majonez i także nie trafiając poprawnie, ubrudził Liam`a. Rozpętała się prawdziwa bitwa. Chcąc wyjść z tego cało i czysto odsunęłam się i stanęłam koło okna. Miałam nadzieję, że skończy się na użyciu tego, co mieli pod ręką, lecz niestety nie. Harry podszedł do szafki i wyciągnął pudełko jajek. Niall odnalazł mąkę, a Lou mleko. To nie mogło skończyć się dobrze. Starając się uniknąć ciosu jakimkolwiek produktem pochyliłam się i powoli wyszłam z niebezpiecznego pomieszczenia. Wyprostowałam się stając w drzwiach kuchni i zauważyłam siedzącą na framudze muchę.
Później wszystko działo się szybko. Zayn na słowa przyjaciela odwrócił się, zrozumiał, co Blondynek knuje i gdy Niall ściskał pudełko, zrobił unik, przez co cała musztarda wylądowała na twarzy Louis`a. Dalej, jak było, można się tylko domyślić. Tomlinson przejął ketchup i wycelował w muchobójcę, niestety trafił w Zayn`a, ten chwycił majonez i także nie trafiając poprawnie, ubrudził Liam`a. Rozpętała się prawdziwa bitwa. Chcąc wyjść z tego cało i czysto odsunęłam się i stanęłam koło okna. Miałam nadzieję, że skończy się na użyciu tego, co mieli pod ręką, lecz niestety nie. Harry podszedł do szafki i wyciągnął pudełko jajek. Niall odnalazł mąkę, a Lou mleko. To nie mogło skończyć się dobrze. Starając się uniknąć ciosu jakimkolwiek produktem pochyliłam się i powoli wyszłam z niebezpiecznego pomieszczenia. Wyprostowałam się stając w drzwiach kuchni i zauważyłam siedzącą na framudze muchę.
- I co, zadowolona?! – powiedziałam patrząc na nią
gniewnie.
Owad zabrzęczał, jakby się zgadzał. Zrobiłam głupią minę i w tym samym momencie poczułam, jak coś roztrzaskuje się na mojej głowie i mokrą, lepką smugą spływa po szyi. Zrobiło się dziwnie cicho. Powoli odwróciłam się w stronę chłopaków, dotykając pokrytych czymś mokrym włosów.
Owad zabrzęczał, jakby się zgadzał. Zrobiłam głupią minę i w tym samym momencie poczułam, jak coś roztrzaskuje się na mojej głowie i mokrą, lepką smugą spływa po szyi. Zrobiło się dziwnie cicho. Powoli odwróciłam się w stronę chłopaków, dotykając pokrytych czymś mokrym włosów.
- O kurde... – powiedział któryś z nich.
- To ja chcę być miła. Wstaję wcześnie i z dobrego serca
robię wam śniadanie. A w zamian dostaję w
głowę... – spojrzałam na brudną rękę.
- To było jajko... – podpowiedział Harry.
- Dostaję jajkiem?!
Chłopcy mieli na twarzach wymalowane przerażenie.
Spojrzałam po nich i zauważyłam pudełko jajek trzymane przez... Zayn`a. Bez
słowa podeszłam do stołu, chwyciłam lekko zgniecionego pomidora, zamachnęłam
się i rzuciłam nim w bruneta. Niestety schylił się i czerwonym warzywem oberwał
Liam. Horan wybuchł śmiechem.
- Hahaha, prosto w nos!
Przeraziłam się. Celowałam w Zayn`a, ten zdążył uciec
i...
- Liam, ja cię tak bardzo przepraszam! Nie chciałam
rzucić w ciebie, ja...
Nie skończyłam, bo oberwałam od któregoś chłopaka ogórkiem.
Lekko rozzłoszczona chwyciłam, co miałam pod ręką i rzuciłam, nie patrząc nawet
w kogo. I tym sposobem ponownie rozpętała się wojna. Wszyscy byli prawie tak
samo brudni, oprócz mnie, jako, że później dołączyłam do bitwy. W pewnym momencie
tuż obok głowy przeleciał mi jakiś "pocisk". Spojrzałam w stronę,
skąd go wyrzucono i zobaczyłam zbliżający się do mojej twarzy kawałek mięsa.
Oberwałabym nim, gdyby coś, a raczej ktoś nie chwycił mnie za rękę i wciągnął
pod stół. Potrząsnęłam głową i zobaczyłam, kto to.
- Uf, dzięki – powiedziałam cicho.
- Nie ma sprawy – uśmiechnął się Zayn – Nie jesteś... na
mnie zła?
Spojrzałam na niego dziwnie, lecz po chwili zrozumiałam.
Chłopak miał na myśli naszą wczorajszą rozmowę. Nathan... Jakoś nie miałam
okazji dłużej nad tym porozmyślać. Może to i lepiej...
- Em, nie, nie jestem zła. To... to zdarzyło się dawno
temu. Zostawmy przeszłość w spokoju – powiedziałam tłumacząc to zarówno jemu,
jak i sobie.
- Cieszę się, że nie jesteś zła – uśmiechnął się ciepło –
Ja... Uważaj! – krzyknął przysuwając mnie
bardziej do ściany.
- Po raz kolejny ratujesz mi życie – śmiałam się.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego obłędnie brązowe tęczówki. Chłopak wpatrywał się w moje oczy, jakby czegoś w nich szukał. Poczułam, że jego ręka spoczywa na moich plecach. Była tak przyjemnie ciepła. Po raz kolejny nasze twarze dzielą centymetry i po raz kolejny powstrzymuję się, by nie zatopić się w jego ustach. Raz skończyło się to niepowodzeniem. Ale tym razem chciałam zachować silną wolę i nie dopuścić do tego. Brunet zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, a ja próbowałam opanować drżenie – cała się trzęsłam.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego obłędnie brązowe tęczówki. Chłopak wpatrywał się w moje oczy, jakby czegoś w nich szukał. Poczułam, że jego ręka spoczywa na moich plecach. Była tak przyjemnie ciepła. Po raz kolejny nasze twarze dzielą centymetry i po raz kolejny powstrzymuję się, by nie zatopić się w jego ustach. Raz skończyło się to niepowodzeniem. Ale tym razem chciałam zachować silną wolę i nie dopuścić do tego. Brunet zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, a ja próbowałam opanować drżenie – cała się trzęsłam.
- Jesteś... taka inna... – wyszeptał miękkim tonem –
Przepraszam...
Nachylił się jeszcze bardziej i delikatnie musnął moje
wargi. Nie odsunęłam się, nie protestowałam. Po prostu nie miałam już siły
dłużej się opierać. Poczułam, że jego usta oddalają się od moich, więc wplotłam
dłonie w jego gęste włosy i odwzajemniłam pocałunek. Nie chciałam, by to
kiedykolwiek się skończyło. Na te kilka sekund chciałam zapomnieć o wszystkim,
co było i cieszyć się chwilą. Trudno, że być może będę później przez to
cierpieć. Wyleczę się z tego. Dam radę. Zayn wpił się w moje usta, przez co
moje ciało przeszedł przyjemny dreszczyk. Jego wargi były tak przyjemnie...
- DAWAĆ KIEŁBASĘ!!
Krzyk któregoś z chłopaków ocucił nas i sprawił, że
odsunęliśmy się od siebie.
- Khm... – odchrząknęłam odgarniając włosy za ucho.
- Em, lepiej ich powstrzymajmy – powiedział Zayn i
wygramoliliśmy się spod stołu.
- Dość! – krzyknął brunet, gdy Niall wziął zamach, by
rzucić mięsem w swoją ofiarę.
Cała trójka spojrzała na nas z zaciekawieniem.
Cała trójka spojrzała na nas z zaciekawieniem.
- Wiecie, chyba starczy tej wojny – powiedziałam – teraz
trzeba to wszystko posprzątać.
- Wiesz... ja lepiej pójdę się umyć, bo później, gdy to
wszystko na mnie zaschnie, nie będzie chciało... no wiesz, zejść – mówił Harry
kierując się do wyjścia z kuchni – To... wy tu sobie róbcie porządki, a ja...
wpadnę później! – wykrzyknął i pobiegł na górę. Reszta spojrzała na nas i
uśmiechnęła się podejrzanie.
- Nie! Nawet nie myślcie o tym, żeby zwiać! – powiedział
Zayn zagradzając im drogę ucieczki.
- A Harry, to co – zaprotestował Lou.
- On pojedzie po brakujące po dzisiejszej bitwie produkty
– powiedziałam – A my, sprzątamy.
Niechętnie, ale jednak zabraliśmy się za porządki.
Kuchnia wyglądała okropnie – okno i firanki upaćkane były mąką i ketchupem,
ściany pokrywały przeróżne wzorki z majonezu, krzesła lepiły się od soku
pomarańczowego, a pod nogami chrupały skorupki po jajkach. To tylko niewielkie
uwagi, jak wyglądało pomieszczenie. Po trzydziestu minutach sprzątania do
kuchni wszedł zadowolony Harry. Włosy miał nienagannie ułożone i ubrany był w
czyste ciuchy. Wszyscy spojrzeliśmy na niego z irytacją wypisaną na twarzy.
- Eee... dobrze wam idzie nie przerywajcie sobie –
powiedział wycofując się.
- Stój! – krzyknął Louis trzymając w ręku pozostałość po
pomidorze.
- Ani się waż tym we mnie rzucać!
- Em, spokojnie. Nie potrzebujemy drugiej bitwy na żarcie
– powiedział Liam.
- Właśnie – przytaknął Harry.
- A ty pojedziesz po zakupy.
- Co??
- Po zakupy – powtórzył Niall – Wywinąłeś się od
sprzątania, więc pojedziesz po to, co straciliśmy w bitwie.
Styles zrobił krzywą minę.
- Ale... No dobra, dobra! Odłóż tego pomidora... –
powiedział patrząc z przerażeniem na przyjaciela –Co mam kupić – zapytał biorą
kluczyki.
- To, co widzisz – odpowiedziałam z uśmiechem.
Chłopak rozejrzał się, klepnął się w czoło i wyszedł. Spojrzeliśmy na Louisa trzymającego warzywo i wybuchliśmy śmiechem. Po chwili wróciliśmy do porządkowania kuchni. Szło nam całkiem sprawnie i po godzinie z dumą stwierdziliśmy, że nasza praca dobiegła końca.
Chłopak rozejrzał się, klepnął się w czoło i wyszedł. Spojrzeliśmy na Louisa trzymającego warzywo i wybuchliśmy śmiechem. Po chwili wróciliśmy do porządkowania kuchni. Szło nam całkiem sprawnie i po godzinie z dumą stwierdziliśmy, że nasza praca dobiegła końca.
- No, zostaliśmy jeszcze my – westchnął Zayn.
Dopiero teraz zauważyłam, jacy jesteśmy brudni. Liam miał
koszulkę i włosy całe w musztardzie, piżama Niall`a była czerwona od ketchupu,
Louis miał na twarzy kawałki pomidora, a Zayn... cóż, on miał na sobie chyba
wszystko, co było w lodówce.
- Więc... w końcu do tego doszło...
- Co? – zapytał zdziwiony Lou.
- To nowe hasło Niall`a – wyjaśnił Liam, na co ja
zaczęłam się śmiać.
- Dobre! – krzyknęłam i razem z Blondynkiem przybiliśmy
sobie piątkę.
- Mówiłem już, że macie takie same oczy? No ogarnijcie,
są takie same!
- Mówiłeś – śmiałam się.
- Nieważne. Łazienki są dwie, a nas piątka... –
powiedział Lou.
- Aktualnie tylko jedna...
- Jak to.
- Nie wiem, czy znasz taką zasadę, że panie mają
pierwszeństwo? – zapytał Liam.
Zrobiło mi się miło.
- Dziękuję, że o mnie pamiętacie – zarumieniłam się
lekko.
Chłopcy wymienili między sobą spojrzenia.
- Ja biorę drugą!
- Nie!! Ja jestem starszy, mam prawo iść pierwszy!!
- Jeszcze czego!!
- Zamknij się! To przez ciebie jesteśmy w takim stanie!!
- Idziesz ostatni!!
- Tam była mucha!!
Chłopcy przepychając się pobiegli do łazienki znajdującej
się na parterze. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, więc poszłam do nich,
by zobaczyć, co się dzieje. Przed łazienką stali Liam, Zayn i Louis, więc
zapewne w środku siedział Niall.
- Wyłaź!!
- Nie! Hahaha, mistrz! – cieszył się Blondynek - Jestę
geniuszę! Po prostu... Kurde.
Spojrzeliśmy po sobie.
- Wszystko OK? – zapytałam podchodząc do nich.
- Tak! Oprócz tego, że nie mam się w co przebrać!!
Zaczęliśmy się śmiać.
- Nie masz wyjścia Młody. Prędzej, czy później i tak stąd
wyjdziesz – powiedział Zayn.
- Chłopaki… – pokręciłam głową i poszłam na górę, do
drugiej łazienki.
- Ej, możecie przynieść mi czyste ciuchy?! Proszę!!
- Zapomnij!
- Hej...
- Hm?
- Ale..., gdy on w końcu wyjdzie, to mimo, iż któryś z
nas wejdzie, nie umyje się, bo też nie... ma...
Louis nie dokończył bo cała trójka rzuciła się biegiem na
górę o mało nie strącając mnie ze schodów.
- Wybacz!
- Przepraszam! – krzyknął Liam – Ale wiesz! To sprawa
życia i śmierci, lub... czystości lub śmierci!
Z uśmiechem pokręciłam głową. Weszłam do swojego pokoju
po czyste ciuchy i poszłam do łazienki, by doprowadzić się do normalnego stanu.
Wzięłam prysznic, rozczesałam włosy, przebrałam się w szare szorty i bordową
bokserkę i wróciłam do pokoju. Kończyłam suszyć włosy, gdy do pokoju wszedł
Harry.
- Jak zakupy? – zapytałam uśmiechając się szyderczo.
- Nie było tak źle – odpowiedział śmiejąc się – Em, nie
wiesz, co się dzieje na dole?
- Nie mów, że się pobili o łazienkę.
- Aaa, więc o to chodzi – spojrzałam na niego przerażona –
Nie, nie pobili się. Tylko stoją przed nią
trzymając w ręku jakieś ciuchy i walą w drzwi grożąc przy
tym biednemu Niall`owi.
- Przez cały czas tam siedział?
- Najwyraźniej tak...
- Chodźmy – powiedziałam ciągnąc chłopaka za sobą.
Zeszliśmy na dół. Tak, jak mówił Harry trzech wariatów ślęczało przed drzwiami łazienki.
Zeszliśmy na dół. Tak, jak mówił Harry trzech wariatów ślęczało przed drzwiami łazienki.
- Chłopaki – zaczęłam – możecie go wypuścić?
- Ale czy my go trzymamy? – odezwał się Zayn.
- W pewnym sensie tak – odpowiedziałam – Em, zwolniła się
druga łazienka, więc...
Na moje słowa chłopaki zerwali się i ponownie pobiegli na
górę.
- Niall – szepnęłam do drzwi – Możesz wyjść.
Drzwi powoli uchyliły się i wyjrzał z nich Blondynek.
- Poszli sobie...?
- Pobiegli na górę.
- Uff – westchnął.
- Jeśli chcesz, popilnuję, żeby nikt ci nie zajął.
- A mogłabyś? – zapytał błagalnym tonem.
- Pewnie.
Chłopak z prędkością światła pobiegł po czyste ciuchy i
wrócił wpadając do łazienki, po drodze mówiąc "dziękuję". Gdy reszta
oszołomów doprowadziła się do normalności Harry – ku naszemu zadowoleniu –
oświadczył, że w drodze powrotnej kupił parę filmów i możemy sobie zrobić seans
filmowy. Tak więc przynieśliśmy sobie z kuchni prowiant i zasiedliśmy przed
telewizorem. Okazało się, że Harry zna się na rzeczy, bo kupił całkiem niezłe
filmy. W pewnej chwili spojrzałam na zegarek. Dochodziła 21:00. Cały dzień
przesiedzieliśmy w domu, ale dla takich filmów było warto. Nagle poczułam
wibracje komórki.
__________
Witam :) Nie było mnie długo, wiem :/ Ale ostatnio nie przesiaduje zbyt długo na komputerze.. Ale gdy u siebie będę miała internet to się zmieni :D Dzięki za komy i za wejścia - tak ich dużo :O - I do zobaczyska mordeczki :* :*
♥♥♥
jejunciu jakie cudowne zdjecie *.*
OdpowiedzUsuńrozdzial najzajebistszy pod sloneczkiem :)
NIECH-CI-CHLOPCY-W-KONCU-WROCA-BO-JA-JUZ-DLUZEJ-NIE-WYTRZYMAM-I-ZAYN-ODBIERZE-JAYOWI-ANIE-I-SIE-BAJKA-SKONCZY -,-
pozdrawiam, Anonimowy Czytacz ^^