piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 47

- Dzień dobry chłopcy - powiedziała uśmiechnięta kobieta.
- Dzień dobry - odpowiedzieli chórem.
- Cześć mamo - powiedział nieco zdziwiony Liam - Emm...
- Chcesz zapytać, co tu robię? - uśmiechnęła się i jej wzrok spoczął na mnie.
Wyprostowałam się.
- Ym, dzień dobry...
- Mamo, to jest Ania, nasza znajoma. Aniu, to jest... moja mama - powiedział Liam tym samym mnie ratując.
- Miło mi poznać - kobieta podeszła i wyciągnęła do mnie rękę.
- Mnie również - uśmiechnęłam się ściskając jej dłoń.
Poczułam przyjemne ciepło rozchodzące się po mojej ręce. Zmieszana zwolniłam uścisk.
- Dziewczyno, ależ ty masz zimne ręce - powiedziała śmiejąc się - Zupełnie, jak mój Liam.
- Od zawsze tak mam, nawet w lipcu są zimne - odparłam rumieniąc się lekko.
- A więc... - przerwała przyglądając się twarzy Zayn`a - Czy powinno mnie `to` martwić?
- Em, nie. My tylko... sprzątaliśmy - odpowiedział kiwając głową.
- To widzę, że poważnie potraktowaliście te porządki - odpowiedziała z ciepłym uśmiechem.
Brunet spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Może napije się pani herbaty? - zaproponował Harry.
- Dziękuję, ale wpadłam tylko na chwilkę. Liam, nie chcę wyjść na nadopiekuńczą mamusię, ale wiesz, że za tydzień masz kontrolne badania? W szpitalu?
- Wiedziałem, tylko... zapomniałem - odpowiedział drapiąc się po głowie.
- Dlatego ci przypominam - kobieta uśmiechnęła się ciepło - Proszę, nie zapomnij. Wiesz, jakie są ważne...
- Mamo, przecież wiem. Nie martw się, nie zapomnę - chłopak uśmiechnął się.
- Trzymam cię za słowo - powiedziała wskazując na niego palcem - To będę się zbierać. Miło było mi cię poznać - powiedziała spoglądając na mnie pełnym ciepła spojrzeniem.
- Mnie także jest bardzo miło - uśmiechnęłam się.
- Do widzenia.
- Do widzenia!
Kobieta wyszła z kuchni i po chwili usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi. Hm, to było dziwne. Najpierw było mi zimno, ale to zapewne przeciąg, a to dziwne ciepło... Dałabym wszystko, żeby choć przez chwilę mieć tak ciepłe dłonie. Ale... o jakich tak bardzo ważnych badaniach ona mówiła? Spojrzałam na chłopaka. Miałam ochotę zapytać go o to, lecz ugryzłam się w język i postanowiłam wstrzymać się z tym chwilę.
- A więc... poznałaś moją mamę - powiedział wzdychając.
- Bardzo miła kobieta, zazdroszczę ci... Hej, dlaczego masz taką minę?
- Czasami... zachowuje się, jakbym miał sześć lat, o wszystkim mi przypomina - powiedział siadając do stołu z kubkiem herbaty.
- Po prostu się martwi. Oddałabym wszystko za taką mamę... - przygryzłam dolną wargę.
Za dużo powiedziałam, za dużo. Przecież oni nie znają prawdy, nie wiedzą, że jestem adoptowana i to w niecodzienny sposób. Powiedzieć im? Ale przecież miało o tym wiedzieć jak najmniej osób...
- Em..., nie rozumiem - odezwał się Niall.
Reszta chłopców spojrzała na mnie. Cóż... chyba nie mam innego wyjścia, jak wszystko im wyjaśnić.
- Twoja mama gdzieś wyjechała...?
- Nie, ja... nie mam rodziców.
Na twarze chłopaków wlało się zdziwienie.
- Jak to... -  powiedział cicho Zayn, odkładając worek z lodem.
Spojrzałam po nich, wzięłam głęboki wdech i wytłumaczyłam im, jak babcia Lena mnie znalazła, jak się mną zajmowała, jaka była...
Gdy skończyłam, Harry podszedł do mnie i przytulił.
- Twoja babcia była wspaniała - powiedział.
- Dziękuję - odpowiedziałam wtulając się w jego ramię.
- Już wiemy, czemu jesteś taka wyjątkowa - uśmiechnął się Louis.
Loczek postawił przede mną szklankę gorącego napoju i usiadł przy stole, po czym zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Byłam im wdzięczna, że nie ciągnęli dalej tematu moich rodziców i babci Leny. Już drugi raz jakby czytali mi w myślach.
- Będę się zbierać - powiedziałam zerkając na zegarek. Była 22:50 - Dzięki za wszystko - uśmiechnęłam się do nich.
- Nie ma sprawy - odpowiedział Liam - Wpadaj częściej.
- Zapamiętam.
- Odprowadzę cię - zaproponował Zayn.
Jeszcze raz pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam do drzwi.
- Zayn, przepraszam za to...
- To nie twoja wina - przerwał mi - Nie obwiniaj się, jasne? Zresztą, nie po to chciałem cię odprowadzić - uśmiechnął się.
- Nie rozumiem.
- Wiesz, podobasz mi się i zaczynałem myśleć, że może coś jednak z tego będzie... Ale po tym, co powiedział Jay... Nie chcę niszczyć tego, co być może między wami jest. Oczywiście, jak każdy inny na moim miejscu wolałbym, żebyś wybrała mnie. Jednak do niczego cię nie będę zmuszał i... zrobisz, jak zechcesz.
- Em, no tak... - wydusiłam zaskoczona. Spodziewałam się wszystkiego, tylko nie tego. Nie za bardzo
wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć - Ja... sama nie wiem, co mam myśleć na ten temat... Po prostu muszę odpocząć.
- Zawsze możesz wpaść pogadać.
- Wiem, dziękuję - uśmiechnęłam się. Chłopak otworzył mi drzwi - Zayn?
- Tak?
- Może lepiej zostań w domu. Z taką twarzą...
- Masz coś do mojej buźki? - zapytał udając oburzenie.
- Ależ skąd - śmiałam się - Ale jeśli chcesz widzieć jutro na okładce swój potłuczony pyszczek...
- Racja. Zostanę w domu.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - powiedział przytulając mnie. Odwzajemniłam uścisk i ruszyłam w stronę domu.


- Jay! - krzyknął Max, lecz chłopak nie reagował - Jay! Poczekaj!
Loczek zatrzymał się.
- Czego chcesz - warknął odwracając się do przyjaciela.
- Twój nos... może być złamany.
- Trzeba to obejrzeć - powiedział Tom.
- Nic mi nie będzie.
- Jay! - krzyknął Seev łapiąc chłopaka za ramię - Rozmawiaj z nami normalnie. Każdy z nas wie, dlaczego tak się zachowałeś i nikt nie ma do ciebie o to pretensji. Więc wsiądź do samochodu, wróć z nami do domu i daj sobie pomóc.
Loczek spojrzał na przyjaciela. Jego rozcięta brew napuchła jeszcze bardziej i przybrała kolor dojrzałej śliwki.
- Seev - westchnął - Puść mnie.
Mulat cofnął rękę nie spuszczając wzroku.
- Muszę się przejść... - powiedział Jay odwracając się do nas plecami.
- Gdzie idziesz? - zapytał cichy do tej pory Tom - W takim stanie?
- Poczekam na nią.
- W jej domu?
- Tak...
- A co, jeśli nie wróci na noc? - powiedział i natychmiast ugryzł się w język.
Każdy z nas wiedział, że może do tego dojść, ale lepiej było nie mówić tego na głos. Wszyscy wstrzymaliśmy oddech z obawy na to, co zrobi Jay.
- Wiem - powiedział cicho - Jeśli nie wróci... poczekam do rana.
Widzieli, jak Nathan otwiera usta, by coś powiedzieć, lecz koniec końców zrezygnował. Natomiast Jay rozumiejąc, że żadne z nas nie ma ochoty się z nim kłócić i go zatrzymywać ruszył przed siebie. Spojrzeliśmy po sobie.
- Wracajmy do domu... - powiedział Seev i razem z Nareeshą udali się do swojego samochodu.
Za nimi poszedł zbity Nathan.
- Zostajesz? - zapytał Max patrząc na Patrycję.
Spojrzał na niego wyrwana z zamyślenia.
- Ja... Myślę, że lepiej będzie, jak wrócę do siebie.
- Czemu? - zapytał delikatnie marszcząc brwi.
- Już wystarczająco długo się u was namieszkałam. Zresztą..., to nie jest chyba najlepszy czas na gości... Pewnie będziecie chcieli zostać sami.
- Hmm... Chłopaki być może tak, ale nie ja. Najchętniej posiedziałbym z kimś i chciałbym, żebyś tą osobą była ty - powiedział po czym dziewczyna lekko się zarumieniła. Zganiła się za to w duchu. Przecież to tylko znajomy, nie mogła tak reagować, bo jeszcze coś sobie pomyśli - Chyba, że bardzo chcesz wrócić do domu, to...
- Nie, chętnie z tobą posiedzę - uśmiechnęła się koniec końców.

                 Gdy dotarli do domu było już dosyć późno. Chłopcy porozchodzili się do swoich pokoi. Nareesha została dzisiaj z Seev`em, więc Patrycja nie musiała się martwić, że jeste jedyną dziewczyną wśród pięciu chłopaków. Razem z Max`em poszli do jego pokoju i rozsieli się na łóżku.
- Lubię Anię..., ale nie mam zielonego pojęcia, co o tym wszystkim myśleć - powiedział leżąc na plecach i zakładając sobie ręce za głowę.
- Nie wiedziałam, że to właśnie z nimi mieszka...
- A gdybyś wiedziała, zmieniłoby to coś? - zapytał patrząc na nią wyczekująco, a ona zmieszana spuściłam wzrok - Przepraszam - powiedział podnosząc się - Nie dość, że jestem zmęczony tą krótką trasą, to jeszcze to mnie rozdrażniło i wyładowuję się na tobie... Wybacz.
Uśmiechnęła się do niego.
- Nie znam Ani tak długo, jak wy, ale wiem na pewno, że nie zrobiła wam tego na złość. Przypadkiem go poznała, później zobaczyła te zdjęcia i... było jej ciężko. Uciekła, szukałyśmy jej. A oni pomogli. Możecie się nienawidzić, ale nie pozwólcie, by cierpiał na tym ktoś inny...
Zastanowiła się, czy nie powiedziała za dużo i stwierdziła, że poszło jej całkiem dobrze. Swoje sprawy niech załatwiają między sobą, bez niewinnych ofiar.
- Masz rację - powiedział zerkając na okno - Nie powinniśmy jej w to mieszać, ale tak wyszło, że wplątała się bez naszej wiedzy. Poniosło nas po prostu... Ale byłaś przy niej ty... No i Nareesha - dodał szybko - Z wami na pewno było jej jakoś lepiej... z tobą...
- Nie zadręczaj się. To... musi być skomplikowane - uśmiechnęła się do siebie.
Chłopak popatrzył na nią i również się uśmiechnął.
- Dziękuję, że zostałaś.
- Nie ma sprawy - powiedziała - Będę się zbierać - podniosła się z łóżka.
- Chcesz wrócić? - zapytał jakby zdziwiony.
- No... tak. To źle?
- Nie, tylko... myślałem, że zostaniesz na noc... - powiedział zerkając w bok - Oczywiście ja położyłbym się w salonie, nie spałbym z tobą - dodał i zauważyła, że jego policzki zrobiły się jakby bardziej różowe.
- No wiesz, nie będę cię wyganiać z własnego łóżka, zwłaszcza, że wróciłeś z jakże męczącej trasy i chcesz odpocząć.
- Czy to była ironia? - zapytał z uśmiechem podnosząc się.
- Hmm, pewnie troszkę tak - pokiwała głową.
- Możesz mi nie wierzyć, ale to było bardzo wyczerpujące siedem dni mojego życia.
- Powiedzmy, że ci wierzę.
- Powiedzmy? Siadaj - wskazał łóżko - Opowiem ci o tej trasie w taki sposób, żebyś zrozumiała, jak baaaardzo jestem zmęczony.

__________
Rozdział troszeczkę później XD Ale obiecuję dodać następny w niedzielę/poniedziałek :D zależy w jakim będę stanie :D Dziękówa za komentarze mordeczki moje szalone :33 Myślicie, że sytuacja się uspokaja? No i dobrze... :D :D Nic nie mówię :] Toooo do następnego i miłego czytania ^_^


♥♥♥

4 komentarze:

  1. ejjj a moze Liam to jakas rodzina do Ani ?! mam dzis natchnienie do snucia dziwnych podejrzen :* rozdzial magiczny :) weny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. @up <- bardzo mozliwa teoria :D
    bosko, bosko, bosko!
    pozdrawiam, AC :*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :P ale nie wiem dlaczego ja bym chciała połączyć Anie z Zayn i żeby byli już razem do końca.... Albo żeby jeszcze do tego opowiadanie doszła trzecia osoba i "zaprzyjaźniła " się z Anią

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fajny
    nominowałam cię do LA
    mirandaithewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Neva Bajkowe Szablony