„Iść na badania”.
- Faktycznie – mruknął pod nosem i powoli wstał z
łóżka.
Po wykonaniu rutynowych czynności zszedł do kuchni, zjadł śniadanie i pojechał do szpitala. Co prawda miał je zrobić dopiero za trzy dni, ale pomyślał, że nie stanie się nic złego, gdy zrobi to wcześniej. Przynajmniej będzie miał je z głowy. Miał szczęście i od razu w oczy rzuciło mu się wolne miejsce. Zaparkował i wszedł do budynku. Po piętnastu minutach pielęgniarka poprosiła Liam'a do zabiegowego i po pół godzinie Payne miał wszystko za sobą.
Po wykonaniu rutynowych czynności zszedł do kuchni, zjadł śniadanie i pojechał do szpitala. Co prawda miał je zrobić dopiero za trzy dni, ale pomyślał, że nie stanie się nic złego, gdy zrobi to wcześniej. Przynajmniej będzie miał je z głowy. Miał szczęście i od razu w oczy rzuciło mu się wolne miejsce. Zaparkował i wszedł do budynku. Po piętnastu minutach pielęgniarka poprosiła Liam'a do zabiegowego i po pół godzinie Payne miał wszystko za sobą.
- Jay! Długo jeszcze? Spóźnimy się!
Dochodziła 11, a my wciąż czekaliśmy na Loczka. Tom
chodził w kółko, Nath próbował dodzwonić się do swojej siostry, która musiała
być na konferencji, Seev próbował się uspokoić i powtarzał głębokie wdechy.
Jedynie Max stał oparty o ścianę i zadowolony rozmyślał o Bóg wie czym.
- Ania… proszę cię… idź po niego… - jęczał Parker.
Pobiegłam po schodach na górę i skierowałam się do pokoju Loczka.
Pobiegłam po schodach na górę i skierowałam się do pokoju Loczka.
- Jay, miałeś zejść zaraz za mną, czemu jeszcze cię… nie
ma… Co tu się stało? – zapytałam zdziwiona widokiem bałaganu w pokoju chłopaka.
- Nie mogę znaleźć mojej czapki! – usłyszałam z wnętrza
garderoby – Nie ruszę się bez niej – w jego głosie dało się słychać nutę
rozpaczy. Uśmiechając się pod nosem podeszłam do niego i przytuliłam go – Em,
wszystko okej…? – zapytał nieco zdziwiony.
- Kocham cię wariacie.
- Skarbie, też cię kocham – powiedział patrząc mi w oczy.
- Idziemy? – zapytałam z nadzieją.
- Uh… no doobra.
- Nie bocz się, znajdziemy ją, jak wrócimy – pocałowałam
go w policzek i zeszliśmy na dół.
Po kilku kąśliwych uwagach ze strony chłopaków dotyczących guzdrania się Loczka wsiedliśmy do samochodów i ruszyliśmy.
Po kilku kąśliwych uwagach ze strony chłopaków dotyczących guzdrania się Loczka wsiedliśmy do samochodów i ruszyliśmy.
Na
miejscu byliśmy nieco po 11. Szybkim krokiem weszliśmy do budynku, w którym
miała odbyć się konferencja. Przed drzwiami pokoju stał lekko zdenerwowany Marc
i siostra Nathana – winna całego zamieszania – Jessica.
- Wreszcie jesteście – powiedział – szybko, dziennikarze
zaczynają się niecierpliwić.
Marc otworzył drzwi i wszyscy weszliśmy do środka. Cała
sala wypełniona była dziennikarzami, którzy bacznie obserwowali nas, gdy
zasiadaliśmy przy stole, na którym mieściło się dziesiątki mikrofonów.
Wszystkie skierowane były w naszą stronę, jakby czekały, żeby pochłonąć każde
wypowiedziane słowo. Marc przywitał się i powiedział parę słów czego spotkanie
ma dotyczyć i tak dalej… Szczerze, to mało z tego pamiętam, bo na widok tych
wszystkich par oczu wpatrujących się we mnie zaczęłam się denerwować. Po chwili
ciszy Nath podniósł się i wziął głęboki wdech.
- Zwołaliśmy to spotkanie, jak wcześniej wyjaśnił Marc,
by wyjaśnić plotkę, że obecna tutaj Anna Blake jest siostrą Jay’a. Fałszywa
informacja pojawiła się wczoraj w prasie i zależy nam, by jak najszybciej to
wyprostować. Nie dociekamy, kto wypisał te brednie, jednakże jest mi żal tej
osoby, że kierowała się niesprawdzonymi informacjami.
- Panie Sykes, skoro mowa o niesprawdzonych informacjach,
źródło tej „plotki” jest chyba jak najbardziej wiarygodne – odezwała się jakaś
kobieta, która wstając elegancko poprawiła okulary.
Nathan usiadł i rzucił siostrze karcące spojrzenie.
Nathan usiadł i rzucił siostrze karcące spojrzenie.
- Co pani ma na myśli, mówiąc źródło? – zapytał Seev.
- Siostrę pana Sykes’a, Jessicę oczywiście. Rozmawiała w
kafejce ze znajomą, cytuję: „Podobieństwo
tych dwojga jest wręcz uderzające i z każdym dniem upewniam się co do ich
pokrewieństwa… podejrzane jest to, że nic nie wiemy o jej rodzicach…” - odpowiedziała czytając zapisane notatki.
Poczułam, jak po plecach przeszły mi ciarki.
Zesztywniałam. Rozmawialiśmy z Jess i przyznała się, co do rozmowy z przyjaciółką,
ale nigdy bym nie pomyślała, że mówiła o mnie w taki sposób. Widziałam, jak Jay
powoli odwrócił głowę w stronę blondynki. Było mu przykro. Przyjaźnił się z tą
dziewczyną od kilku lat, a teraz jej zachowanie wszystko niszczy.
- Tak, wiemy, że to moja siostra – odezwał się Nathan. W
jego głosie słychać było gorycz – Lecz były to tylko jej… spostrzeżenia. Nie
powiedziała wprost, że Ania i Jay są rodzeństwem, bo nie są.
- Jakie są na to dowody?
Popatrzyliśmy po sobie, a następnie wzrokiem zaczęliśmy
szukać właściciela tej wypowiedzi. Na końcu sali, w ostatnim rzędzie siedział
mężczyzna w bawełnianej koszuli i markowych spodniach. Poprawił kołnierz i
podniósł się.
- Jakie macie dowody na to, że oni nie są rodzeństwem? –
zapytał ponownie.
Światło padające przez okno rzucało pojedyncze promyki na jego twarz, co dodało mu uroku.
Światło padające przez okno rzucało pojedyncze promyki na jego twarz, co dodało mu uroku.
Jay spojrzał na Nath’a. Nikt nie wiedział, co
odpowiedzieć. Nie spodziewaliśmy się takiego pytania, tym samym nie byliśmy na
to przygotowani. Chcieliśmy tylko wyjaśnić, że plotka o naszym pokrewieństwie
nie jest prawdziwa.
- To chyba jasne, że… - zaczął Max, lecz brutalnie mu
przerwano.
- Skoro Anna Blake nie ma rodziców, a bynajmniej nic o nich nie
wiemy, skąd macie pewność, że nie są rodzeństwem? – zapytała pewna kobieta
wymachując długopisem.
- Czy możemy porozmawiać z twoimi rodzicami?
- Moglibyście przedstawić jakiś dokument informujący…
- Dlaczego doszło do takich spekulacji…
Dziennikarze zaczęli zadawać masę pytań, przekrzykując
jeden drugiego. Nie wiedziałam, co robić. Chłopcy podobnie. Patrzyliśmy na
Marc’a szukając ratunku, lecz ten także zdawał się nie wiedzieć, co robić
dalej, by zatrzymać tę lawinę pytań.
- Może po prostu zróbcie test DNA…
Wszyscy zamilkli. Dziennikarze zaczęli się rozglądać, kto
rzucił taką propozycję, gdy jeden z nich spojrzał na Jess. Odwróciłam się w jej
stronę i zobaczyłam, że dziewczyna nachyla się do mikrofonu.
- Jess… - uciął Nath, lecz blondynka zdawała się nie
słyszeć brata.
Marc głośno przełknął ślinę; spojrzał na zebranych dziennikarzy i zrozumiał, że dziewczyna dała im to, czego chcieli – dowodu.
Marc głośno przełknął ślinę; spojrzał na zebranych dziennikarzy i zrozumiał, że dziewczyna dała im to, czego chcieli – dowodu.
- Dobrze – powiedział Marc podnosząc się – Zrobimy test
DNA, ale w dniu, w którym ujawnimy wyniki, ta sprawa ma się zakończyć. Ani jednego
więcej artykułu na ten temat nie chcemy widzieć.
- Ma pan moje słowo – odezwał się ten sam głos, który na
początku konferencji żądał dowodów. Spojrzałam w tym kierunku karcącym wzrokiem
i powoli wyszliśmy na zewnątrz.
- No, nie ma za co – powiedziała Jess odgarniając włosy.
Ze zdziwieniem popatrzyliśmy na nią.
Ze zdziwieniem popatrzyliśmy na nią.
- Że co..??
- Tom, spokojnie…
- Siostra, powaliło cię? Dałaś im powód, by myśleli, że
coś ukrywamy!
Blondynka zmieszała się, lecz szybko znalazła wyjście z
sytuacji: - Przecież wam pomogłam! Sami widzieliście, że nie dalibyśmy im rady.
Coraz więcej pytań, a odpowiedzi? Ani jednej. Zrobicie testy... poczekamy na
wyniki.
- Wiesz co, może lepiej już nic nie mów – powiedział Max
i razem z chłopakami ruszył w stronę domu. Rzuciłam Jess ostatnie spojrzenie i
dołączyłam do reszty.
Następnego
dnia ja i Loczek udaliśmy się do szpitala, by wykonać test. Po niecałej
godzinie było po wszystkim i wróciliśmy do domu.
Tydzień
nie różnił się niczym od poprzednich. Może Nath był bardziej zamyślony i kilka
razy próbował porozmawiać z siostrą na temat jej zachowania, lecz na marne. Spokojnie
czekaliśmy na wyniki testu, które miały być gotowe po dwóch tygodniach. W
niedzielę, po powrocie z kościoła wszyscy usiedliśmy przed telewizorem. Seev
znudzony przeglądał programy, gdy wreszcie zmęczony odłożył pilota i uciął sobie drzemkę.
- „Przerywamy
program, by nadać wiadomość z ostatniej chwili. W szpitalu Świętego Tomasza w
Londynie doszło do strzelaniny. Mamy informację, że jest to mężczyzna w wieku
pięćdziesięciu – sześćdziesięciu lat, średniego wzrostu. Nie znamy przyczyn
jego zachowania, policja podejrzewa, że jest on niezrównoważony psychicznie. Funkcjonariusze
robią co mogą, by schwytać przestępcę. Niepotwierdzone źródła mówią o dziewięciu
zabitych…”.
__________
♥♥♥
OMG jaki niesamowity rozdział. Ciekawe, o co chodzi z tą strzelaniną w szpitalu i jak to wpłynie na życie chłopaków i Ani. A teraz zadam ci jedno pytanie... GDZIE TY SIĘ PODIEWAŁAŚ?!? Ostatnio rozdział dodałaś w lutym. Super, że wróciłaś i mam nadzieję, że na dłużej. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńWróciłaś! Jej! Tak się cieszę ;)
OdpowiedzUsuńA rozdział jest dhfdhfsdfsfasdf ;)
Pisz następny kochana i dużo weny, tak jak stąd do księżyca i z powrotem *
To sie nazywa wielki comeback !!! Rozdzialu nie ma i nie ma .... a tu BUM i takie efekty ;)
OdpowiedzUsuńJa przeczuwam ze te badania Liama jakos sie zagmatwaja i wyjdzie ze Jay jest btatem Anki a tak na prawde to bd krew Liama i wgl ... bosz moje chore teorie hahaha ;)
wracaj szybciutko kocie ,) buziaki ^^