niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 52

                Obudził go budzik. Już czwarty raz włączał drzemkę, lecz ten nieugięcie wyrywał chłopaka ze snu. Lekko poirytowany sięgnął po komórkę i jednym okiem zerknął na wyświetlacz.
„Iść na badania”.
- Faktycznie – mruknął pod nosem i powoli wstał z łóżka.
Po wykonaniu rutynowych czynności zszedł do kuchni, zjadł śniadanie i pojechał do szpitala. Co prawda miał je zrobić dopiero za trzy dni, ale pomyślał, że nie stanie się nic złego, gdy zrobi to wcześniej. Przynajmniej będzie miał je z głowy. Miał szczęście i od razu w oczy rzuciło mu się wolne miejsce. Zaparkował i wszedł do budynku. Po piętnastu minutach pielęgniarka poprosiła Liam'a do zabiegowego i po pół godzinie Payne miał wszystko za sobą.


- Jay! Długo jeszcze? Spóźnimy się!
Dochodziła 11, a my wciąż czekaliśmy na Loczka. Tom chodził w kółko, Nath próbował dodzwonić się do swojej siostry, która musiała być na konferencji, Seev próbował się uspokoić i powtarzał głębokie wdechy. Jedynie Max stał oparty o ścianę i zadowolony rozmyślał o Bóg wie czym.
- Ania… proszę cię… idź po niego… - jęczał Parker.
Pobiegłam po schodach na górę i skierowałam się do pokoju Loczka.
- Jay, miałeś zejść zaraz za mną, czemu jeszcze cię… nie ma… Co tu się stało? – zapytałam zdziwiona widokiem bałaganu w pokoju chłopaka.
- Nie mogę znaleźć mojej czapki! – usłyszałam z wnętrza garderoby – Nie ruszę się bez niej – w jego głosie dało się słychać nutę rozpaczy. Uśmiechając się pod nosem podeszłam do niego i przytuliłam go – Em, wszystko okej…? – zapytał nieco zdziwiony.
- Kocham cię wariacie.
- Skarbie, też cię kocham – powiedział patrząc mi w oczy.
- Idziemy? – zapytałam z nadzieją.
- Uh… no doobra.
- Nie bocz się, znajdziemy ją, jak wrócimy – pocałowałam go w policzek i zeszliśmy na dół.
Po kilku kąśliwych uwagach ze strony chłopaków dotyczących guzdrania się Loczka wsiedliśmy do samochodów i ruszyliśmy.
                Na miejscu byliśmy nieco po 11. Szybkim krokiem weszliśmy do budynku, w którym miała odbyć się konferencja. Przed drzwiami pokoju stał lekko zdenerwowany Marc i siostra Nathana – winna całego zamieszania – Jessica.
- Wreszcie jesteście – powiedział – szybko, dziennikarze zaczynają się niecierpliwić.
Marc otworzył drzwi i wszyscy weszliśmy do środka. Cała sala wypełniona była dziennikarzami, którzy bacznie obserwowali nas, gdy zasiadaliśmy przy stole, na którym mieściło się dziesiątki mikrofonów. Wszystkie skierowane były w naszą stronę, jakby czekały, żeby pochłonąć każde wypowiedziane słowo. Marc przywitał się i powiedział parę słów czego spotkanie ma dotyczyć i tak dalej… Szczerze, to mało z tego pamiętam, bo na widok tych wszystkich par oczu wpatrujących się we mnie zaczęłam się denerwować. Po chwili ciszy Nath podniósł się i wziął głęboki wdech.
- Zwołaliśmy to spotkanie, jak wcześniej wyjaśnił Marc, by wyjaśnić plotkę, że obecna tutaj Anna Blake jest siostrą Jay’a. Fałszywa informacja pojawiła się wczoraj w prasie i zależy nam, by jak najszybciej to wyprostować. Nie dociekamy, kto wypisał te brednie, jednakże jest mi żal tej osoby, że kierowała się niesprawdzonymi informacjami.
- Panie Sykes, skoro mowa o niesprawdzonych informacjach, źródło tej „plotki” jest chyba jak najbardziej wiarygodne – odezwała się jakaś kobieta, która wstając elegancko poprawiła okulary.
Nathan usiadł i rzucił siostrze karcące spojrzenie.
- Co pani ma na myśli, mówiąc źródło? – zapytał Seev.
- Siostrę pana Sykes’a, Jessicę oczywiście. Rozmawiała w kafejce ze znajomą, cytuję: „Podobieństwo tych dwojga jest wręcz uderzające i z każdym dniem upewniam się co do ich pokrewieństwa… podejrzane jest to, że nic nie wiemy o jej rodzicach…” - odpowiedziała czytając zapisane notatki.
Poczułam, jak po plecach przeszły mi ciarki. Zesztywniałam. Rozmawialiśmy z Jess i przyznała się, co do rozmowy z przyjaciółką, ale nigdy bym nie pomyślała, że mówiła o mnie w taki sposób. Widziałam, jak Jay powoli odwrócił głowę w stronę blondynki. Było mu przykro. Przyjaźnił się z tą dziewczyną od kilku lat, a teraz jej zachowanie wszystko niszczy.
- Tak, wiemy, że to moja siostra – odezwał się Nathan. W jego głosie słychać było gorycz – Lecz były to tylko jej… spostrzeżenia. Nie powiedziała wprost, że Ania i Jay są rodzeństwem, bo nie są.
- Jakie są na to dowody?
Popatrzyliśmy po sobie, a następnie wzrokiem zaczęliśmy szukać właściciela tej wypowiedzi. Na końcu sali, w ostatnim rzędzie siedział mężczyzna w bawełnianej koszuli i markowych spodniach. Poprawił kołnierz i podniósł się.
- Jakie macie dowody na to, że oni nie są rodzeństwem? – zapytał ponownie.
Światło padające przez okno rzucało pojedyncze promyki na jego twarz, co dodało mu uroku.
Jay spojrzał na Nath’a. Nikt nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie spodziewaliśmy się takiego pytania, tym samym nie byliśmy na to przygotowani. Chcieliśmy tylko wyjaśnić, że plotka o naszym pokrewieństwie nie jest prawdziwa.
- To chyba jasne, że… - zaczął Max, lecz brutalnie mu przerwano.
- Skoro Anna Blake nie ma rodziców, a bynajmniej nic o nich nie wiemy, skąd macie pewność, że nie są rodzeństwem? – zapytała pewna kobieta wymachując długopisem.
- Czy możemy porozmawiać z twoimi rodzicami?
- Moglibyście przedstawić jakiś dokument informujący…
- Dlaczego doszło do takich spekulacji…
Dziennikarze zaczęli zadawać masę pytań, przekrzykując jeden drugiego. Nie wiedziałam, co robić. Chłopcy podobnie. Patrzyliśmy na Marc’a szukając ratunku, lecz ten także zdawał się nie wiedzieć, co robić dalej, by zatrzymać tę lawinę pytań.
- Może po prostu zróbcie test DNA…
Wszyscy zamilkli. Dziennikarze zaczęli się rozglądać, kto rzucił taką propozycję, gdy jeden z nich spojrzał na Jess. Odwróciłam się w jej stronę i zobaczyłam, że dziewczyna nachyla się do mikrofonu.
- Jess… - uciął Nath, lecz blondynka zdawała się nie słyszeć brata.
Marc głośno przełknął ślinę; spojrzał na zebranych dziennikarzy i zrozumiał, że dziewczyna dała im to, czego chcieli – dowodu.
- Dobrze – powiedział Marc podnosząc się – Zrobimy test DNA, ale w dniu, w którym ujawnimy wyniki, ta sprawa ma się zakończyć. Ani jednego więcej artykułu na ten temat nie chcemy widzieć.
- Ma pan moje słowo – odezwał się ten sam głos, który na początku konferencji żądał dowodów. Spojrzałam w tym kierunku karcącym wzrokiem i powoli wyszliśmy na zewnątrz.
- No, nie ma za co – powiedziała Jess odgarniając włosy.
Ze zdziwieniem popatrzyliśmy na nią.
- Że co..??
- Tom, spokojnie…
- Siostra, powaliło cię? Dałaś im powód, by myśleli, że coś ukrywamy!
Blondynka zmieszała się, lecz szybko znalazła wyjście z sytuacji: - Przecież wam pomogłam! Sami widzieliście, że nie dalibyśmy im rady. Coraz więcej pytań, a odpowiedzi? Ani jednej. Zrobicie testy... poczekamy na wyniki.
- Wiesz co, może lepiej już nic nie mów – powiedział Max i razem z chłopakami ruszył w stronę domu. Rzuciłam Jess ostatnie spojrzenie i dołączyłam do reszty.

                
                Następnego dnia ja i Loczek udaliśmy się do szpitala, by wykonać test. Po niecałej godzinie było po wszystkim i wróciliśmy do domu.
                Tydzień nie różnił się niczym od poprzednich. Może Nath był bardziej zamyślony i kilka razy próbował porozmawiać z siostrą na temat jej zachowania, lecz na marne. Spokojnie czekaliśmy na wyniki testu, które miały być gotowe po dwóch tygodniach. W niedzielę, po powrocie z kościoła wszyscy usiedliśmy przed telewizorem. Seev znudzony przeglądał programy, gdy wreszcie zmęczony odłożył pilota i uciął sobie drzemkę.
- „Przerywamy program, by nadać wiadomość z ostatniej chwili. W szpitalu Świętego Tomasza w Londynie doszło do strzelaniny. Mamy informację, że jest to mężczyzna w wieku pięćdziesięciu – sześćdziesięciu lat, średniego wzrostu. Nie znamy przyczyn jego zachowania, policja podejrzewa, że jest on niezrównoważony psychicznie. Funkcjonariusze robią co mogą, by schwytać przestępcę. Niepotwierdzone źródła mówią o dziewięciu zabitych…”.

__________


♥♥♥

3 komentarze:

  1. OMG jaki niesamowity rozdział. Ciekawe, o co chodzi z tą strzelaniną w szpitalu i jak to wpłynie na życie chłopaków i Ani. A teraz zadam ci jedno pytanie... GDZIE TY SIĘ PODIEWAŁAŚ?!? Ostatnio rozdział dodałaś w lutym. Super, że wróciłaś i mam nadzieję, że na dłużej. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłaś! Jej! Tak się cieszę ;)
    A rozdział jest dhfdhfsdfsfasdf ;)
    Pisz następny kochana i dużo weny, tak jak stąd do księżyca i z powrotem *

    OdpowiedzUsuń
  3. To sie nazywa wielki comeback !!! Rozdzialu nie ma i nie ma .... a tu BUM i takie efekty ;)
    Ja przeczuwam ze te badania Liama jakos sie zagmatwaja i wyjdzie ze Jay jest btatem Anki a tak na prawde to bd krew Liama i wgl ... bosz moje chore teorie hahaha ;)
    wracaj szybciutko kocie ,) buziaki ^^

    OdpowiedzUsuń

Neva Bajkowe Szablony