-
Liam, dlaczego nie odbierasz! – krzyknęłam zbliżając się do swojego domu.
Jedną
ręką szukałam kluczy w kieszeni, a drugą miałam zamiar ponownie zadzwonić do
przyjaciela. Tak bardzo go potrzebowałam… W słuchawce usłyszałam dźwięk
wiadomości. Spojrzałam na telefon: 1 nowa
wiadomość od: Nathan. WYNIK JEST SFAŁSZ… Szybko odczytałam całą wiadomość i
biegiem ruszyłam w drogę powrotną. Co tu się dzieje? Czy to jakaś gra?
Przyrzekam, jeszcze raz usłyszę o jakichkolwiek badaniach na pokrewieństwo,
spoliczkuje autora tych słów. Brakowało mi tchu, nienawidziłam biegać, ale tym
razem osobiste ambicje odrzuciłam na bok i ile sił w nogach biegłam do domu
chłopaków. Gdy dotarłam na miejsce wzięłam kilka głębokich wdechów, by uspokoić
oddech i powoli, jak gdyby nigdy nic weszłam do środka. Chciałam wejść dalej,
ale to, co usłyszałam powstrzymało mnie.
-
Zrobiłam to dla twojego dobra! Tyle się znamy, przyjaźnimy! A ona nagle się
zjawia i ty tracisz dla niej głowę!
Jess?!
Co ona tu robi? I co takiego zrobi… Nie, to niemożliwe, ona na pewno nie
sfałszowałaby wyników, ona…
-
Przecież mówiłaś, że ją lubisz. Nie rozumiem o co ci chodzi! Przychodzisz tu i
mówisz, że mnie kochasz, ale ja to wiem! Też cię kocham, Jess…, ale jak młodszą
siostrę, jak przyjaciółkę, której mogę zaufać, z którą mogę pogadać…
-
Nie, Jay nie! – krzyknęła przeraźliwie blondynka.
To,
co chłopak jej powiedział… W pewnej chwili myślałam, że on naprawdę ją kocha.
Nie mogę uwierzyć, że tak pomyślałam, ale ton jego głosu…
-
Jess, zawiodłem się na tobie i to bardzo. Jak mogłaś… myślałem, że cieszysz się
moim szczęściem, wszyscy tak myśleliśmy! Okłamałaś nas wszystkich, zrobiłaś
coś… Gdyby Nath nie przyniósł tego listu nigdy bym mu nie uwierzył!
-
Proszę…
- Jak
mogłaś tak nami manipulować! Jess, jak?!
- Ale
ja cię kocham, rozumiesz? Przyjaźń do ciebie przerodziła się w coś większego,
kontrolowałam to, ale zaczęłam myśleć, że ty mnie też, te znaki które mi
dawałeś…
- Co?
Jess, jakie znaki?!
-
Przytulałeś mnie tak czule i wychodziliśmy wszędzie razem…
- Na
litość boską Jess! Znasz mnie, powiedziałbym ci od razu! A ty, gdybyś powiedziała
mi wcześniej, co czujesz… myślę, że moglibyśmy spróbować, pobyć chwilkę bliżej,
tydzień może dwa… Ale teraz, kiedy wiem, jaka jesteś naprawdę…
Nie
słuchałam dalej. Wyznanie Jay’a jakoś mnie odtrąciło. To nie była zazdrość.
Raczej rozczarowanie. Nie, nie myślałam, że gdyby nie ja to Jay i Jessica
byliby razem i to moja wina, że blondynka tak się zmieniła. Po prostu coś ze
mnie uleciało. Gdyby nikt nie odkrył podstępu Jess, bylibyśmy zmuszeni do
rozstania i prawdopodobnie wyjechałabym z Londynu. Nawet, gdyby kiedyś ta
sprawa wyszła na jaw, wątpię czy wróciłabym do Jay’a, czy znów bylibyśmy razem.
-
Psst. Dobrze, że już jesteś, chodź.
Nathan
wyglądając z kuchni zawołał mnie po cichu, tym samym wyrywając mnie z
zamyślenia.
-
Cześć chłopaki – powiedziałam nieśmiało.
-
Cześć, jak się trzymasz? – zapytał troskliwie Seev.
-
Jakoś… To prawda? Że Jess…
-
Ania, bardzo mi przykro, przepraszam cię. To co zrobiła moja siostra i to, co
przez nią przeszłaś…
-
Nathan, nie obwiniaj się. To, że jest twoją siostrą nie znaczy, że masz z tym
coś wspólnego.
- No
dobrze, ale jak ty się czujesz? Lepiej, czy…
- Nie
wiem Tom, naprawdę. Wybaczcie, ale nie wiem nawet czy chcę rozmawiać z Jay’em.
- Co?
-
Dlaczego?
-
Chłopcy, ja naprawdę nie wiem, czy chcę przeżywać takie sytuacje, to jest dla
mnie wykańczające, ja nie jestem gwiazdą i nie przywykłam do skandali. Jeśli
chcę z kimś być to mam nadzieję na spokojny związek, w sensie bez takich
zaskoczeń, jak dzisiaj rano..
-
Rozumiem cię – powiedział Siva przytulając mnie – odpocznij sobie od nas, co?
Przemyśl różne sprawy.
-
Dziękuję za zrozumienie chłopaki – uśmiechnęłam się serdecznie.
-
Wiesz, że jesteś naszą rodziną – powiedział Max łapiąc mnie za rękę – Zawsze
możesz na nas liczyć.
- Jesteście
wspaniali – otarłam łzę – wymknę się jakoś, nie chcę im przeszkadzać w
rozmowie. Do zobaczenia.
-
Paa!
-
Odezwij się czasem!
- Nie
ma sprawy Tom, pa – pożegnałam się z uśmiechem na ustach i odwróciłam się by
otworzyć drzwi. Wyszłam z kuchni i zobaczyłam Jay’a zamykającego drzwi
wejściowe.
-
Ania, chciałem właśnie… zadzwonić… Rozmawiałaś z nimi?
Poczułam
uścisk w żołądku. Nie wiem, naprawdę nie wiem czemu, ale nie miałam ochoty z
nim rozmawiać. Powinnam prawda? Rzucić mu się na szyję i powiedzieć jak bardzo
go kocham i że jestem szczęśliwa, że to była tylko pomyłka! Ale niestety nie.
- Tak
– uśmiechnęłam się trochę sztucznie – Już wszystko wiem i przykro mi… z powodu
Jess.
- Uh…
niepotrzebnie. Wyjaśniliśmy sobie wszystko – powiedział i podszedł żeby mnie
przytulić, a ja odruchowo zrobiłam malutki krok w tył. Na tyle malutki, że Jay
zauważył to i patrząc na mnie zmarszczył brwi.
-
Wybacz – szepnęłam.
-
Hej, przecież nawet jako rodzeństwo mogę cię przytulić, a że nim nie jesteśmy,
to tym bardziej mogę to zrobić – uśmiechnął się do mnie słodko.
-
Proszę… przestań udawać, że nic się nie stało… - spuściłam głowę.
-
Przecież wszystko wyjaśnione, Jess sfałszowała wyniki i chciała, żebyśmy się
rozstali.
- Jak
to wszystko wyjaśnione? Rozmawiałeś ze mną na ten temat? Poza tym, jak możesz
mówić o tym tak spokojnie! Jakby to był upadek z roweru!
- Nie
złość się, po prostu myślałem, że nie chcesz do tego wracać.
Spojrzałam
na niego jak na idiotę. Naprawdę to powiedział.
- Już
drugi raz podejmujesz za mnie decyzję, jakbym była dzieckiem i nie wiedziała co
do czego służy. Najpierw dowiaduję się, że jestem twoją siostrą, mój świat leży
w gruzach, bo mój chłopak z którym kilka godzin wcześniej się przespałam
okazuje się być moim bratem. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, gdzie pójść, jak
to wszystko zrozumieć, że prawdopodobnie twoi rodzice są także moimi rodzicami.
Później dowiaduję się, że to Jessica podmieniła wyniki, bo tak bardzo cię
kocha, że nie chce pozwolić na nasz związek! I ty mi teraz mówisz, że nie chcę
do tego wracać?
- A
nie chcesz tego na razie zostawić i wyjść gdzieś ze mną, na spokojnie wszystko
ułożyć i wyjaśnić? Nie po to kazałem Jess wynosić się stąd i zapomnieć o mnie,
żebyś teraz mi wypominała moje błędy.
-
Czyli to moja wina? To ja włożyłam ci w usta te słowa?
-
Nie, to nie tak miało zabrzmieć. Chcę, żebyś zrozumiała jak bardzo to było dla
mnie bolesne i chcę to na chwilę zostawić.
- To
powiedz mi to od razu! Wytłumacz, dlaczego tak się stało i co robimy z tym
dalej, nie podejmuj znowu decyzji za mnie! Znowu czuję się jak małolata.
-
Właśnie ci mówię, o co ci chodzi. Ania…
Czułam
na sobie wzrok chłopaków, którzy wyszli z kuchni jakiś czas temu i chcąc, nie
chcąc wszystko słyszeli.
- A
czy to, że Jess zrobiła to z miłości do ciebie, że gdybyś znał jej uczucie to
byś z nią był, też mi powiedziałeś? Przestaliście ze sobą rozmawiać! Nie
twierdzę, że to jest moja wina, bo nie zrobiłam niczego umyślnie, ale
zaniedbałeś swoją przyjaciółkę Jay. Prędzej czy później powiedziałaby ci co
czuje, gdybyś tylko z nią porozmawiał.
-
Możesz przestać gdybać? Nikt cię o nic nie obwinia, poza tym, to Jess odsunęła
się od nas gdy tylko ty się pojawiłaś i to nie jest nasza wina.
- Ja
jej nie bronię! Mówię tylko jak jest. Nic mi nie powiedziałeś i dlatego sobie
„gdybie” bo ty wolisz podjąć decyzję za wszystkich dookoła i jesteś zadowolony.
Ja też tu jestem! Też mam prawo decydować o sobie, no!
-
Jay… Ona ma rację. Nie możesz za nią decydować. Musisz jej słuchać.
Loczek
spojrzał na Seev’a i skarcił go spojrzeniem.
-
Dobra, niech ci będzie. To co teraz? Jaką decyzję chcesz podjąć? Co robimy?
Miałam
już tego dość, łzy zaczęły napływać mi do oczu.
- Co
się z tobą stało Jay… - wyszeptałam.
-
Przepraszam… Ta sytuacja, gdy dowiedziałem się, że to Jess… Nie mogę w to
uwierzyć!
-
Jeśli mamy być razem to nikt nie decyduje za drugą osobę, podejmujemy działania
wspólnie. A jeśli chodzi o to, co dalej… Nie wiem, muszę odpocząć od tego
zamieszania – powiedziałam i zostawiłam ich samych sobie.
Miałam
dość. Serdecznie dość. Ile można znosić takie coś? Najpierw jedno wielkie
kłamstwo dotyczące całego zespołu, o którym nie miałam pojęcia, później artykuł
w gazecie przez który mało się nie załamałam i teraz to… Ja nie jestem
stworzona do takiego życia! Ja tak nie chcę… Czy jest szansa, że dzisiaj
przytrafi mi się jeszcze coś dobrego?
Idąc
wzdłuż ulic tego urokliwego miasta wsłuchiwałam się w wieczorny hałas. Coraz
mniej samochodów, coraz więcej ludzi spacerujących po cichnącym mieście, coraz
więcej świateł. Coś pięknego. Wymacałam w kieszeni mój telefon. Spojrzałam na
niego. Okazało się, że był wyłączony, przypadkiem musiałam to zrobić. Szybko go
włączyłam i zauważyłam, że Liam dzwonił do mnie kilka razy. Klepnęłam się w
czoło. Najpierw sama się do niego dobijam, a teraz on do mnie nie może się
dodzwonić. Szybko wybrałam jego numer.
-
Cześć Liam! Tak bardzo cię przepraszam, musiałam przypadkiem wyłączyć telefon…
- Miło cię słyszeć… Nic się nie
stało. Chciałem zapytać, czy nie wpadłabyś do mnie?
-
Wiesz, że sama chciałam to zaproponować? Muszę z tobą pogadać, tyle się dzisiaj
wydarzyło… i to wszystko jednego dnia! Za dużo wrażeń jak na jeden raz –
powiedziałam lekko zmartwiona.
- Wszystko w porządku? Nic ci się
nie stało?
-
Nie, spokojnie. Odświeżę się i za godzinkę będę u ciebie.
- Okej, czekam. Do zobaczenia…
Claro.
-
Słucham? Haha, Liam musisz być bardzo zmęczony skoro mylisz moje imię – śmiałam
się cicho skręcając do domu.
- Przepraszam! Masz rację, to ze
zmęczenia. Widzimy się później!
- Do
zobaczenia – uśmiechnęłam się do siebie i otworzyłam drzwi.
Poszłam
do swojego pokoju, wybrałam beżową sukienkę i poszłam pod prysznic. Godzinę
później stałam przed drzwiami domu One Direction. Wyciągnęłam rękę, by zapukać
i w tej samej chwili drzwi się otworzyły. Stał w nich Zayn. Bez koszulki.
Pewnie gdyby wiedział, że to ja to otworzyłby te drzwi bez spodni, haha.
-
Cześć, wejdź. Wybacz, że jestem taki… goły, ale wychodzimy z chłopakami i… no –
powiedział drapiąc się po głowie.
-
Spoko, nie musisz się tłumaczyć – odpowiedziałam zdejmując buty.
Chłopak
uśmiechnął się i pobiegł na górę.
- A!
Ładnie ci w tej sukience! – zawołał.
- Em,
dzięki! – odpowiedziałam gładząc materiał.
- Tu
jesteś – powiedział Liam przytulając mnie mocno.
Wystarczył
jego uścisk i czułam się jak w domu. Z dala od zamieszania, krzyku i płaczu.
- Nie
masz pojęcia, jak się cieszę, że cię widzę Liam – westchnęłam – Tyle mam ci do
opowiedzenia! Powiedziałam gestykulując rękami.
- Ja
też się cieszę, że w końcu porozmawiamy – uśmiechnął się uroczo.
- A
chłopaków gdzie tak wywiewa? – zapytałam rozglądając się.
-
Cześć Ania!
-
Hej!
-
Cześć Louis, cześć Niall! – pomachałam im i zeszłam z drogi, żeby mnie
przypadkiem w biegu nie znokautowali.
-
Namówiłem ich, żeby wyszli do kina, podobno jest jakaś wielka premiera –
odpowiedział wyjmując z lodówki sok.
- Nie
boją się, że pożrą ich fanki? – zapytałam wyjmując szklanki.
-
Nie, to jakieś małe kino na obrzeżach miasta, poza tym są szybcy w razie czego
– puścił mi oczko i poszliśmy na górę.
Usadowiłam
się na jego ogromnym mięciutkim łóżku i westchnęłam głęboko.
- Skoczę
jeszcze po ciastka, mama Harry’ego dzisiaj przywiozła. Musisz ich spróbować. I
opowiesz mi o wszystkim.
-
Okej – posłałam mu ciepły uśmiech i spuściłam głowę – Bo wiesz… Zaczynam się
zastanawiać czy mój krótki związek z Jay’em ma jeszcze sens…
- Ym.
Zdziwiona
podniosłam głowę i jedyne co zobaczyłam to otwarte drzwi i zdezorientowanego
Zayn’a, stojącego na korytarzu i trzymającego w ustach szczoteczkę do zębów. Po
brodzie spływała mu piana, gdy tylko to dostrzegłam zaczęłam się śmiać,
zapominając o tym, co przed chwilą usłyszał.
-
Hmm? – wybełkotał marszcząc brwi.
Podeszłam
do niego rozbawiona i wyciągając mu ręcznik z ręki wytarłam mu brodę.
-
Byłeś brudny – śmiałam się – Nie ma za co – powiedziałam wciskając mu ręcznik z
powrotem w dłonie.
Podniosłam
głowę i od twarzy mulata dzieliło mnie kilka centymetrów. Odsunęłam się, a on
stał nieruchomo i patrzył mi głęboko w oczy. Zbyt głęboko. Wyciągnął z ust
szczoteczkę i uśmiechnął się.
-
Dzięki. Upaćkałbym dywan i Liam prędzej czy później wytarłby go mną.
-
Haha, zawdzięczasz mi życie. Zapamiętam to – powiedziałam i wróciłam do pokoju.
Zamykając
za sobą drzwi obejrzałam się, lecz chłopaka już tam nie było. Dlaczego tak się
zachował? Gapił się na mnie i ani drgnął! A później po prostu powiedział
dziękuję… Muszę przyznać, że jestem zaskoczona. Pozytywnie zaskoczona. To dobry
znak, dał sobie w końcu spokój z tymi podchodami i uwodzeniem każdej napotkanej
dziewczyny. Tak przynajmniej mi się wydaje.
- Już
jestem – powiedział Liam wchodząc do pokoju. Postawił miskę na stoliku obok
łóżka i przysiadł się do mnie – Kiedy rozmawialiśmy przez telefon, wydawałaś
się strasznie zmęczona i smutna.
- Tak
było! Od kiedy przekroczyłam próg czuję się dobrze, zapomniałam o tym, co się
dzisiaj wydarzyło – odpowiedziałam odwracając głowę.
- A
więc? Opowiadaj – powiedział rozkładając się wygodnie na łóżku.
- Od
czego tu zacząć… - zamyśliłam się błądząc wzrokiem po pokoju – Wczoraj Jay
został u mnie na noc – mówiąc to spojrzałam wymownie na chłopaka.
-
Oouu… To twój pierwszy raz?
- Tak
– westchnęłam.
- Ej,
chciałaś tego? Czy coś się stało?
Cały
Liam. Opiekuńczy i troskliwy.
- Nie
nie. Wszystko jest w porządku. Dzisiaj rano wróciliśmy do chłopaków, podobno
mieli jakąś ważną sprawę do Jay’a. Na miejscu okazało się, że Jess odebrała
wyniki tych badań, które zmuszeni byliśmy zrobić, przez jej gadulstwo. Każdy
był przekonany o wyniku, ale ku naszemu zaskoczeniu list ze szpitala głosił, że
ja i Jay jesteśmy rodzeństwem.
- Że
co?! – krzyknął oszołomiony – To nie możliwe!
-
Uwierz mi, że zareagowałam tak samo, ale spokojnie. Wybiegłam stamtąd i to
właśnie wtedy próbowałam do ciebie zadzwonić. Wyobraź sobie, że dziewczyna,
którą kochasz i z którą już spałeś okazuje się być twoją siostrą. To całe
uczucie, to co między wami zaszło, przez ile przeszliście… Byłam zdruzgotana,
mój świat runął. I wtedy dostałam SMS’a od Nathan’a. Napisał, żebym jak
najszybciej się u nich zjawiła bo wyniki są sfałszowane. Najgorsze w tym
wszystkim było to, że zrobiła to Jessica. Tak bardzo kochała Jay’a, że nie
chciała pozwolić mu być ze mną – mówiłam biorąc ciastko – Wróciłam do nich i
usłyszałam kawałek rozmowy między nią i Jay’em. Nie obwiniam siebie o nic,
uwierz mi. To przypadek, że spotkałam ich wtedy w parku i że go pokochałam. Ale
gdy tam stałam i słuchałam tego wszystkiego, coś pękło, coś… zniknęło. I
wątpię, czy to kiedykolwiek do mnie wróci. W dodatku pokłóciłam się z Jay’em…
On traktuje mnie jak dziecko, podejmuje za mnie każdą możliwą decyzję, a ja nie
jestem już przedszkolakiem! Mam tego dość, uwierz. Tych afer, moich łez i
skandali między nimi.
-
Powiem ci, że to historia godna książki – powiedział po chwili namysłu – I co
masz zamiar teraz zrobić?
-
Nic. Chce odpocząć, ale nie gwarantuje nic nikomu. Że wrócę do tego
wszystkiego, co było i znów będzie tak pięknie i wspaniale… Ja się zraziłam już
kilka razy i boję się pakować w to ponownie. Mam to przemyśleć, ale jak na
razie nie mam na to najmniejszej ochoty – uśmiechnęłam się.
-
Pamiętaj, nic na siłę. Jeżeli podejmujesz decyzję to bierz pod uwagę argumenty
z przeszłości. To, co cię do tej pory spotkało musi dać ci jakieś wnioski.
Jeśli tego nie wykorzystasz, sytuacja się powtórzy.
-
Liam, jak zwykle masz rację! – dałam mu kuksańca – I zjadłeś prawie wszystkie
ciastka.
-
Pyszne są, nie?
-
Przepyszne! Reszta jest moja – powiedziałam przysuwając sobie miskę z
ciasteczkami – A ty? Co u ciebie słychać?
- Nic
ciekawego, planujemy nagrać coś nowego, później trasa koncertowa, odpoczynek. I
tak w kółko.
- Ale
opowiedz mi coś! Chłopaki odstawili coś ostatnio, hm? – śmiałam się.
-
Harry i Niall przygotowywali przedwczoraj kolację. Mimo tego, że później
musieliśmy sprzątać kuchnię ponad godzinę bo wszystko było tak upaćkane to
muszę przyznać, że ich spaghetti było całkiem niezłe.
-
Haha, mam rozumieć, że było pyszniejsze, niż się spodziewałeś? Wiem ile taka
ocena znaczy dla takiego kucharza, jak ty – odpowiedziałam przedrzeźniając go.
-
Przejrzałaś mnie – śmiał się.
- Już
dawno się tak nie śmiałam… Przez to wszystko zaczęłam myśleć o jakimś wyjeździe
gdzieś, na dłużej. Uwierz, że nigdy w życiu nie przypuszczałam, że o tym
pomyślę, ale… Przeszło mi przez myśl…
- Co
takiego?
-
Może by tak wyjechać i zacząć szukać moich rodziców? To chyba prześladuje każde
adoptowane dziecko. Próbowałabym poszukać
jakiegoś śladu, ale jeśli na nic bym nie trafiła to odpuściłabym. Może
jakieś zdjęcia? Nie wiem, tak tylko mówię…
__________
Miał być w niedzielę. Ale mam dzień wolny od pracy. I w końcu nie wracam do domu padnięta, zmęczona i wykończona. I dodaję dzisiaj, bo nie wiem czy będę w niedzielę w domu.
To tak skrótowo ;) A rozpisując się no to zachęcam do głosowania w ankiecie, o tam, po prawej w górze. Bo chcę wiedzieć, czy mam pisać coś po skończeniu tego czy nie. Mam kilka pomysłów i muszę je uporządkować, ale jeśli nie chcecie to zrozumiem ^_^ Otwarta na krytykę :3
Dziękuję za wyświetlenia i komentarze i zapraaszam do komentowania boo to motywuje i daje znak że te wyświetlenia z czegoś się biorą, naprawdę ^_^
Następny będzie wtedy, kiedy będę miała czas, bo jest już napisany tylko muszę go przeczytać na spokojnie i poprawić błędy. Chciałabym spełniać czasem życzenia Queen of the Night, ale uwierz, że robię co mogę, by cię zadowolić :*
Do następnego <3
♥♥♥
Dzisiaj napiszę ci tylko tyle, że świetny rozdział, bo nie czuję się najlepiej i nie stać mnie na dłuższy komentarz. Co do nowego opowiadania to jestem trzy razy na tak! Pozdrawiam i do następnego.
OdpowiedzUsuńHej, jestem nowa na twoim blogu i muszę przyznać, że spodobał mi się :0 Mam nadzieję, że Liam powie Ani, że jest jej bratem ;) I trochę smutno mi, że Ania już nie czuje tego samego uczucia do Jay'a co wcześniej ale kibicuje jej i Zayn'owi =D Może im się uda? :)
OdpowiedzUsuńDo Następnego Skarbie <3
Akurat ! ''Ty wiesz, ja wiem, ty wiesz, że możesz to zrobić.
OdpowiedzUsuńI ja wiem, ty wiesz, ja wiem, że dasz radę to zrobić''
Niedziela pasuje?
Dziś będzie krótki komentarz, bo nie zasłużyłaś.
Co do rozdziału:
1. Genialny
2. Cudo
3. Fantastico
4. Fantasievoll
5. Cool ;)]
6. Cieszę się, ze sprawa z Jess się wyjaśniła.
7. Żadnych więcej takich numerów.
8. Kibicuje Ani i Zaynowi ;)
And Musisz sie postarać, bo
1. Przestanę komentowac Twoj blog a to będzie wielka strata dla ludzkości i całego wszechświatu.
2. Chcesz abym się obraziła? No chyba nie.
Buziaki ;* xxx