Jay
odpiął mój biustonosz i nie przerywając pocałunków, powoli schodził niżej. Podniecenie
wzięło górę i cała moja skóra pokryła się gęsią skórką, gdy chłopak muskał
ustami mój brzuch. Pragnęłam go, a wraz ze mną każda komórka mojego ciała. Pozbyliśmy
się reszty ubrań. Jay pochylił się nade mną i wpił się w moje usta, a ja
odwzajemniałam każdy pocałunek. Jego ręka zjeżdżała coraz niżej. Palcami zaczął
bawić się moimi wargami sprawiając, że drżałam. Chcąc mu się odwdzięczyć
chwyciłam w dłoń jego członka i zaczęłam rytmicznie nią poruszać. Jay jęknął z
zadowolenia. Uśmiechnęłam się w duchu bo – może to się wydać śmieszne, że myślę
o tym w takiej sytuacji – nie miałam wprawy, to miał być mój pierwszy raz.
Kolejnym dźwiękiem w tej sytuacji był mój jęk, gdy Jay delikatnie, lecz
stanowczo wsunął we mnie palec. Z każdą chwilą byłam coraz bardziej rozpalona.
Czy się bałam? Jasne, że tak, lecz nie chciałam o tym myśleć. Nie chciałam być
spięta, bo wtedy czułabym tylko ból. Spojrzałam na Jay’a, a ten wszedł we mnie.
Wygięłam się jak struna odchylając głowę do tyłu i pojękując cicho gdy ten
poruszał się we mnie rytmicznie. Trwało to kilka minut, gdy wbiłam paznokcie w
jego plecy i zaczęłam szybciej oddychać. Chłopak oparł głowę na mojej szyi i
obydwoje doszliśmy.
- I
jak? – zapytał zdyszany.
- To
chyba ja powinnam o to zapytać – odparłam rumieniąc się.
-
Może nie kochaliśmy się, jak kochankowie w tych wielkich romantycznych
klasykach, ale…
-
Jay, ja jestem zadowolona. I szczęśliwa – dodałam z uśmiechem całując go – a
teraz wybacz, pójdę wziąć prysznic i wracam do łóżka, jest 6:00 rano.
-
Nieludzka godzina – puścił mi oczko.
Gdy
wyszłam z łazienki Jay rozmawiał z kimś przez telefon. Położyłam się przy nim i
szybko zasnęłam.
-
Wstawaj, jest 10:00.
-
Co…? – mruknęłam.
-
Wstawaj, dzwonił Nathan. Chce byśmy przyszli jak najszybciej, podobno to ważne.
-
Okej, już się zbieram – uśmiechnęłam się.
-
Czekam w kuchni ze śniadaniem – pocałował mnie w czoło i zszedł na dół.
Gdy
się umyłam, spróbowałam zadzwonić do Liam’a, lecz nie odbierał. Postanowiłam,
że spróbuję później.
Po
pół godzinie zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy do reszty chłopaków.
-
Idą, idą! – zakomunikował Tom.
Chłopcy
siedzieli w salonie, Max pił colę i jakoś nie udzielało mu się wszechobecne
napięcie, wręcz przeciwnie – był tym rozbawiony.
-
Jesteśmy! Co to za ważna sprawa?
-
Cześć Ania! – krzyknęła cała czwórka.
Dziewczyna
uśmiechnęła się na ich widok i pomachała na przywitanie.
- Też
tu jestem moi kochani przyjaciele – zauważył Loczek.
-
Tak, ale ty nie jesteś ładny, mądry i nie masz dwóch półkul mózgu!
-
Hahaha, Tom!
- Też
was kocham, a więc…?
-
Jess przyniosła wczoraj wyniki – powiedział Max.
- I
to jest tak strasznie ważne? Przecież to oczywiste – odpowiedział Jay kręcąc
głową i wziął kopertę.
Ze
spokojem otworzył ją, pobieżnie przeczytał i spojrzał na wszystkich.
- A
nie mówiłe… Ej, co jest.
Mina
chłopaka wyrażała wszystko. Coś było nie tak. Jeszcze raz oczami przeleciał
tekst, tym razem dokładniej. Koperta, w której znajdowała się kartka wypadła z
ręki chłopaka. Max poprawił się w fotelu. Siva nerwowo się wyprostował. Tom
nagle zgubił swój zadziorny uśmiech. Ania uniosła brwi w oczekiwaniu na
jakiekolwiek słowo z ust Loczka.
-
T-to niemożliwe…
-
Jay…? – wykrztusiła ledwo słyszalnym tonem i złapała go za rękę.
Chłopak
spojrzał na nią ze strachem w oczach.
- Nie
wiem jak…, ale jesteś moją siostrą.
Słowa
ranią. Czasem bardziej, niż czyny. Lecz za tym, co właśnie wypowiedział Jay
kryje się tajemnica. I nikt nie interesuje się przeszłością. Wszyscy patrzą na
to, co jest teraz.
Wszyscy
wpatrywali się w Anię. Wyczekiwali na to co zrobi, co powie. Dziewczyna zrobiła
krok w tył i zakryła ręką usta.
-
Nie…, na pewno nie…
- To
da się jakoś wytłumaczyć… My…
Siva
szukał słów, by pocieszyć przyjaciółkę, lecz nie potrafił ich dobrać.
-
Czyli Jess miała rację…
- A
co ona ma z tym wspólnego?! – krzyknął Jay.
-
Hej, spokojnie. Przyniosła wczoraj te kopertę i powiedziała że niepokoją ją
liczby, które zobaczyła przez prześwitującą kopertę – tłumaczył spokojnie Max.
- A
ja tak ją potraktowałem… Wybaczcie, muszę ją przeprosić – powiedział Nath i
wyszedł.
- To
niemożliwe, wiedziałabym!
-
Ania…
-
Czułabym, że… no cokolwiek! Nie całowałabym cię… nie…
-
Spokojnie, już… - powiedział mulat tuląc dziewczynę, która zaczęła płakać.
- Tam
musi być pomyłka! – krzyczała wyrywając się – To nie może być prawda!
Jay
stał jak wryty gapiąc się na kartkę, która właśnie zrujnowała jego życie. Z
dziewczyny, którą kochał zrobiła jego siostrę. Zwykła biała kartka.
Nie
zwracał uwagi na ludzi, jak najszybciej chciał się znaleźć w domu swojej
siostry. Było mu tak przykro, targały nim okropne wyrzuty sumienia; ostatnio
był dla niej tak oschły i niemiły, powinien wierzyć swojej siostrze, tymczasem
on wrzeszczał na nią i był przeciwko niej. Szybko znalazł się przed drzwiami
wejściowymi, zapukał i wszedł do środka. Dziewczyna zbiegła ze schodów i na
widok brata zwolniła krok.
-
Nath? Rodziców nie ma, pojechali na…
- Ja
przyszedłem do ciebie – dziewczyna zdziwiona uniosła brwi – Chciałem cię
przeprosić… Martwiłaś się tak jak my, cała ta sytuacja z testami DNA… a ja na
ciebie wrzeszczałem i podejrzewałem cię…
Blondynka
uśmiechnęła się niewinnie.
-
Rozumiem cię, byłeś zdenerwowany… - powiedziała niepewnie.
Nie
wiedziała co tak nagle skłoniło brata do przeprosin. Widziała, że śpieszył się
do niej.
-
Nath, wszystko w porządku? Jesteś zdyszany…
-
Tak. To znaczy nie, śpieszyłem się, bo kiedy dowiedzieliśmy się, że Ania… te
wyniki… chciałem jak najszybciej cię przeprosić siostrzyczko – powiedział
przytulając dziewczynę.
Jessica
rozszerzyła oczy ze zdziwienia.
- Zrobię
nam herbatę i opowiesz mi wszystko od początku. Idź na górę – uśmiechnęła się i
poszła do kuchni z mieszanymi uczuciami.
-
Ania, proszę…
-
Nie! To nie jest możliwe! Przeszliśmy przez tyle i… nigdy przez myśl mi nie
przeszło, nigdy nie poczułam z tobą jakiejś więzi… kochaliśmy się dzisiaj! Mam
rozumieć, że zakochałam się w swoim bracie?!
- Że
co? – zapytał zaskoczony Siva – Jay, wytłumaczysz mi cokolwiek?!
-
Ania, ja także w to nie wierzę, to jest straszne, okropne i… niemożliwe, zbadamy
się jeszcze raz, my…
-
Nie! Nie mam zamiaru znowu przez to przechodzić!
-
Poczekaj!
-
Dajcie mi spokój! - krzyknęła
i wybiegła z domu.
Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim łóżku i
opłakiwać całe swoje nędzne życie. Kto ją teraz zrozumie? Kto powie jej
cokolwiek, co choć na chwilę sprawi, że poczuje się lepiej?
Liam.
Przez
łzy wybrała jego numer i zadzwoniła.
Nathan
stał w oknie i obserwował ruch na ulicy. Jak to się mogło stać? Jakim cudem
Ania jest rodziną Jay’a? Nigdy nie wspominał o zaginionej siostrze, czy
czymkolwiek takim. To cios dla nas wszystkich, bo co teraz będzie? Co dalej?
-
Ehh… - westchnął zwieszając głowę i usiadł na łóżku.
Zamyślony
zaczął błądzić wzrokiem po pokoju. Coś tu nie pasowało. Ogólny nieład psuł
pusty kosz. Może to dziwne, ale to aż raziło po oczach. niezaścielone łóżko, ciuchy na krześle, torba w kącie... Na biurku leżały jakieś
pogniecione kartki, obok kosza kolejna, zgięta kilka razy, a kosz pusty. Spod
kosza wystawała koperta z jakąś niebieską pieczątką.
-
Gdzie ja ją widziałem… - zastanowił się Nathan przekręcając głowę.
- Spokojnie, Nath…
- Daj mi spokój Tom, nie
widzicie, że ona cały czas jest wobec niej niemiła?
- Nathan…, ja tylko martwię się
tymi wynikami…
- Nieważne. Nie wiem jak wy, ale
ja idę spać. Napiszę do Loczka, że są wyniki i to on je otworzy, nikt inny…
- No
tak, na kopercie ze szpitala! – powiedział zadowolony, że pamięć fotograficzna
po raz kolejny go nie zawiodła. Podniósł się, podszedł do kosza i wyciągnął
kopertę. Nie była starannie przecięta, lecz niedbale rozdarta, jakby ktoś się
śpieszył, by ją otworzyć – Powinienem zostać detektywem – powiedział pod nosem
– Ale co tu robi taka sama koperta jak… Chwila…
-
Nathan! Mógłbyś mi pomóc! – krzyknęła siostra wchodząc powoli po schodach, lecz
jej brat był teraz zbyt zaabsorbowany czymś innym, by jej odpowiedzieć.
Sykes
schylił się, sięgając po zgiętą kartkę. Rozłożył ją z zaciekawieniem i
zdenerwowaniem, czy to co widzi to na pewno to, co myśli…
__________
Ha! Zabijecie mnie teraz, wiem :p Dodaję, a gorliwą prośbę Queen of the Night, która zaskakuje mnie swoimi komentarzami ;) Nie wiem czy można dostać Nobla; tak, to że urodziłam się 13, tak jak twoja przyjaciółka to dość ciekawy zbieg okoliczności i rozdział trochę później, niż o 15, ale jest w poniedziałek, tak jak chciałaś :)
Następny będzie koło niedzieli, musicie wytrzymać:*
Cieszę się, że sprowokowałam kogoś do pisania własnego opowiadania i dzięki wielkie za komentarze, w nich siła motywacji!
I mam do Was jeszcze gorącą prośbę... Proszę nie kopiować moich rozdziałów, ani fabuły, ani wątków czy postaci i tego kim są bądź czym się zajmują, kto kogo nienawidzi a kto kogo lubi... czytam blogi, różne i dostrzegłam kilka, których fabuła przypomina mojego bloga... To nie jest miłe uwierzcie. Bo myślę, że każda z nas pisze także dla siebie, po to by spróbować czy ma do tego żyłkę talentu, pochwalić się swoją wyobraźnią, poznać inne ciekawe osoby i ich blogi... Jeśli ktoś opiera się na obcym pomyśle i zbiera za to pochwały, to wybaczcie ale dla mnie ta osoba nie ma żadnego systemu wartości...
To tak na marginesie, trochę nam spoważniała atmosfera. Dziękuję za zrozumienie, zachęcam do komentowania i widzimy się w niedzielę z kolejnym rozdziałem!
Buziaki :*
Następny będzie koło niedzieli, musicie wytrzymać:*
Cieszę się, że sprowokowałam kogoś do pisania własnego opowiadania i dzięki wielkie za komentarze, w nich siła motywacji!
I mam do Was jeszcze gorącą prośbę... Proszę nie kopiować moich rozdziałów, ani fabuły, ani wątków czy postaci i tego kim są bądź czym się zajmują, kto kogo nienawidzi a kto kogo lubi... czytam blogi, różne i dostrzegłam kilka, których fabuła przypomina mojego bloga... To nie jest miłe uwierzcie. Bo myślę, że każda z nas pisze także dla siebie, po to by spróbować czy ma do tego żyłkę talentu, pochwalić się swoją wyobraźnią, poznać inne ciekawe osoby i ich blogi... Jeśli ktoś opiera się na obcym pomyśle i zbiera za to pochwały, to wybaczcie ale dla mnie ta osoba nie ma żadnego systemu wartości...
To tak na marginesie, trochę nam spoważniała atmosfera. Dziękuję za zrozumienie, zachęcam do komentowania i widzimy się w niedzielę z kolejnym rozdziałem!
Buziaki :*
♥♥♥
Nie mam pojęcia jak ty to robisz, że tak szybko piszesz rozdziały. Podziwiam cię za to.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny zresztą tak jak zawsze. Mam nadzieję, że te wyniki to pomyłka lub że był to jakiś plan Jess. Mam tylko nadzieję, że ta sytuacja nie sprawi, że trafi w ramiona Zayna.
To nic, ja ci życzę weny i czekam na następny rozdział.
Rewelacja ! Uwielbiasz trzymać w niepewności :D Co będzie dalej ? Czy jest jakaś szansa, że jednak Jay i Ania nie są rodzeństwem ? A co z Zayn'em ? Jejku jaki dreszczyk emocji ;) Muszę jakoś wytrzymać do niedzieli ^^
OdpowiedzUsuńMam pytanie ^^ Skąd ten cytat '' Bo życie to droga usłana różami spomiędzy których wystają kolce '' ? :)
OdpowiedzUsuńSama go wymyśliłam ;)
UsuńPytam bo stało się moim motto ^^
UsuńCóż, nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńPo 1. Wiedziałam, ze Jess maczała w tym palce. Wiedziałam. Pewnie jest siostrą Liama. Mam rację?
Po 2. Rozdział Świetny
Po 3. Nie cierpię gdy ktoś (mam na myśli cb ;p) trzyma mnie w niepewności.
Po 4. Jay i Anka nie mogą byc rozdzeństwem,ale to już wyjaśniłam w punkcie 1.
Po 5. Dziś również Cię zaskoczę z komentarzem ;)
A może będę Cię prześladować na poczcie (internetowej)? To jest myśl!
Weny i buziaczki xx
Ps. Pertraktujmy. Rozdział opublikujesz w sobotę powiedzmy wieczorem, broń Boże wcześniej, bo o 17 wracam z parku linowego. A skoro poważnie potraktowałaś moją prośbę (;D), za co bardzo dziękuję.
Ps2. Zastanawiam się właśnie, czy taka długość rozdziału nie podchodzi juz pod spamowanie hihi
+ czy fragment: ''Następny będzie koło niedzieli, musicie wytrzymać:*'' to była aluzja dla mnie? haha
UsuńAle na szczęście Ty rozdział opublikujesz w sobotę ;)
I tak poza tym, czy to zaskakiwanie o którym piszesz to w sensie pozytywnym czy negatywnym? Bo mogę pisać skrótem :
bashdajshfdlsdfhj 5/5. Wybierz sama ;p
+ czy może kojarzysz bloga również o The Wanted, w którym była Miranda (była piosenkarką lub aktorką) i miała brata Liama z 1D. Chodziła przez pewien czas z Harrym ale się rozstali. Nath się w niej kochał. I ona organizowała zaręczyny Sivy. Wiem, ze autorka miała nick: mirandaaaxd. Czytałam całą historię ale później laptop mi się zepsuł i gdy do mnie wrócił to nie mogłam znaleść bloga tej autorki. Kojarzysz może? Lub ktoś inny?
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział, zaskakujący i pełen zwrotów akcji. Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Polubiłam bohaterów, podejrzewam, że ta Jessica podmieniła te testy :) Czekam na następną notkę.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.
Optimist
[the-emerald-eyes.blogspot.com]