poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 59

               Jay odpiął mój biustonosz i nie przerywając pocałunków, powoli schodził niżej. Podniecenie wzięło górę i cała moja skóra pokryła się gęsią skórką, gdy chłopak muskał ustami mój brzuch. Pragnęłam go, a wraz ze mną każda komórka mojego ciała. Pozbyliśmy się reszty ubrań. Jay pochylił się nade mną i wpił się w moje usta, a ja odwzajemniałam każdy pocałunek. Jego ręka zjeżdżała coraz niżej. Palcami zaczął bawić się moimi wargami sprawiając, że drżałam. Chcąc mu się odwdzięczyć chwyciłam w dłoń jego członka i zaczęłam rytmicznie nią poruszać. Jay jęknął z zadowolenia. Uśmiechnęłam się w duchu bo – może to się wydać śmieszne, że myślę o tym w takiej sytuacji – nie miałam wprawy, to miał być mój pierwszy raz. Kolejnym dźwiękiem w tej sytuacji był mój jęk, gdy Jay delikatnie, lecz stanowczo wsunął we mnie palec. Z każdą chwilą byłam coraz bardziej rozpalona. Czy się bałam? Jasne, że tak, lecz nie chciałam o tym myśleć. Nie chciałam być spięta, bo wtedy czułabym tylko ból. Spojrzałam na Jay’a, a ten wszedł we mnie. Wygięłam się jak struna odchylając głowę do tyłu i pojękując cicho gdy ten poruszał się we mnie rytmicznie. Trwało to kilka minut, gdy wbiłam paznokcie w jego plecy i zaczęłam szybciej oddychać. Chłopak oparł głowę na mojej szyi i obydwoje doszliśmy.
- I jak? – zapytał zdyszany.
- To chyba ja powinnam o to zapytać – odparłam rumieniąc się.
- Może nie kochaliśmy się, jak kochankowie w tych wielkich romantycznych klasykach, ale…
- Jay, ja jestem zadowolona. I szczęśliwa – dodałam z uśmiechem całując go – a teraz wybacz, pójdę wziąć prysznic i wracam do łóżka, jest 6:00 rano.
- Nieludzka godzina – puścił mi oczko.
Gdy wyszłam z łazienki Jay rozmawiał z kimś przez telefon. Położyłam się przy nim i szybko zasnęłam.

- Wstawaj, jest 10:00.
- Co…? – mruknęłam.
- Wstawaj, dzwonił Nathan. Chce byśmy przyszli jak najszybciej, podobno to ważne.
- Okej, już się zbieram – uśmiechnęłam się.
- Czekam w kuchni ze śniadaniem – pocałował mnie w czoło i zszedł na dół.
Gdy się umyłam, spróbowałam zadzwonić do Liam’a, lecz nie odbierał. Postanowiłam, że spróbuję później.
Po pół godzinie zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy do reszty chłopaków.


- Idą, idą! – zakomunikował Tom.
Chłopcy siedzieli w salonie, Max pił colę i jakoś nie udzielało mu się wszechobecne napięcie, wręcz przeciwnie – był tym rozbawiony.
- Jesteśmy! Co to za ważna sprawa?
- Cześć Ania! – krzyknęła cała czwórka.
Dziewczyna uśmiechnęła się na ich widok i pomachała na przywitanie.
- Też tu jestem moi kochani przyjaciele – zauważył Loczek.
- Tak, ale ty nie jesteś ładny, mądry i nie masz dwóch półkul mózgu!
- Hahaha, Tom!
- Też was kocham, a więc…?
- Jess przyniosła wczoraj wyniki – powiedział Max.
- I to jest tak strasznie ważne? Przecież to oczywiste – odpowiedział Jay kręcąc głową i wziął kopertę.
Ze spokojem otworzył ją, pobieżnie przeczytał i spojrzał na wszystkich.
- A nie mówiłe… Ej, co jest.
Mina chłopaka wyrażała wszystko. Coś było nie tak. Jeszcze raz oczami przeleciał tekst, tym razem dokładniej. Koperta, w której znajdowała się kartka wypadła z ręki chłopaka. Max poprawił się w fotelu. Siva nerwowo się wyprostował. Tom nagle zgubił swój zadziorny uśmiech. Ania uniosła brwi w oczekiwaniu na jakiekolwiek słowo z ust Loczka.
- T-to niemożliwe…
- Jay…? – wykrztusiła ledwo słyszalnym tonem i złapała go za rękę.
Chłopak spojrzał na nią ze strachem w oczach.
- Nie wiem jak…, ale jesteś moją siostrą.

               Słowa ranią. Czasem bardziej, niż czyny. Lecz za tym, co właśnie wypowiedział Jay kryje się tajemnica. I nikt nie interesuje się przeszłością. Wszyscy patrzą na to, co jest teraz.
Wszyscy wpatrywali się w Anię. Wyczekiwali na to co zrobi, co powie. Dziewczyna zrobiła krok w tył i zakryła ręką usta.
- Nie…, na pewno nie…
- To da się jakoś wytłumaczyć… My…
Siva szukał słów, by pocieszyć przyjaciółkę, lecz nie potrafił ich dobrać.
- Czyli Jess miała rację…
- A co ona ma z tym wspólnego?! – krzyknął Jay.
- Hej, spokojnie. Przyniosła wczoraj te kopertę i powiedziała że niepokoją ją liczby, które zobaczyła przez prześwitującą kopertę – tłumaczył spokojnie Max.
- A ja tak ją potraktowałem… Wybaczcie, muszę ją przeprosić – powiedział Nath i wyszedł.
- To niemożliwe, wiedziałabym!
- Ania…
- Czułabym, że… no cokolwiek! Nie całowałabym cię… nie…
- Spokojnie, już… - powiedział mulat tuląc dziewczynę, która zaczęła płakać.
- Tam musi być pomyłka! – krzyczała wyrywając się – To nie może być prawda!
Jay stał jak wryty gapiąc się na kartkę, która właśnie zrujnowała jego życie. Z dziewczyny, którą kochał zrobiła jego siostrę. Zwykła biała kartka.


               Nie zwracał uwagi na ludzi, jak najszybciej chciał się znaleźć w domu swojej siostry. Było mu tak przykro, targały nim okropne wyrzuty sumienia; ostatnio był dla niej tak oschły i niemiły, powinien wierzyć swojej siostrze, tymczasem on wrzeszczał na nią i był przeciwko niej. Szybko znalazł się przed drzwiami wejściowymi, zapukał i wszedł do środka. Dziewczyna zbiegła ze schodów i na widok brata zwolniła krok.
- Nath? Rodziców nie ma, pojechali na…
- Ja przyszedłem do ciebie – dziewczyna zdziwiona uniosła brwi – Chciałem cię przeprosić… Martwiłaś się tak jak my, cała ta sytuacja z testami DNA… a ja na ciebie wrzeszczałem i podejrzewałem cię…
Blondynka uśmiechnęła się niewinnie.
- Rozumiem cię, byłeś zdenerwowany… - powiedziała niepewnie.
Nie wiedziała co tak nagle skłoniło brata do przeprosin. Widziała, że śpieszył się do niej.
- Nath, wszystko w porządku? Jesteś zdyszany…
- Tak. To znaczy nie, śpieszyłem się, bo kiedy dowiedzieliśmy się, że Ania… te wyniki… chciałem jak najszybciej cię przeprosić siostrzyczko – powiedział przytulając dziewczynę.
Jessica rozszerzyła oczy ze zdziwienia.
- Zrobię nam herbatę i opowiesz mi wszystko od początku. Idź na górę – uśmiechnęła się i poszła do kuchni z mieszanymi uczuciami.


- Ania, proszę…
- Nie! To nie jest możliwe! Przeszliśmy przez tyle i… nigdy przez myśl mi nie przeszło, nigdy nie poczułam z tobą jakiejś więzi… kochaliśmy się dzisiaj! Mam rozumieć, że zakochałam się w swoim bracie?!
- Że co? – zapytał zaskoczony Siva – Jay, wytłumaczysz mi cokolwiek?!
- Ania, ja także w to nie wierzę, to jest straszne, okropne i… niemożliwe, zbadamy się jeszcze raz, my…
- Nie! Nie mam zamiaru znowu przez to przechodzić!
- Poczekaj!
- Dajcie mi spokój! - krzyknęła i wybiegła z domu.
Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim łóżku i opłakiwać całe swoje nędzne życie. Kto ją teraz zrozumie? Kto powie jej cokolwiek, co choć na chwilę sprawi, że poczuje się lepiej?
Liam.
Przez łzy wybrała jego numer i zadzwoniła.


               Nathan stał w oknie i obserwował ruch na ulicy. Jak to się mogło stać? Jakim cudem Ania jest rodziną Jay’a? Nigdy nie wspominał o zaginionej siostrze, czy czymkolwiek takim. To cios dla nas wszystkich, bo co teraz będzie? Co dalej?
- Ehh… - westchnął zwieszając głowę i usiadł na łóżku.
Zamyślony zaczął błądzić wzrokiem po pokoju. Coś tu nie pasowało. Ogólny nieład psuł pusty kosz. Może to dziwne, ale to aż raziło po oczach. niezaścielone łóżko, ciuchy na krześle, torba w kącie... Na biurku leżały jakieś pogniecione kartki, obok kosza kolejna, zgięta kilka razy, a kosz pusty. Spod kosza wystawała koperta z jakąś niebieską pieczątką.
- Gdzie ja ją widziałem… - zastanowił się Nathan przekręcając głowę.
- Spokojnie, Nath…
- Daj mi spokój Tom, nie widzicie, że ona cały czas jest wobec niej niemiła?
- Nathan…, ja tylko martwię się tymi wynikami…
- Nieważne. Nie wiem jak wy, ale ja idę spać. Napiszę do Loczka, że są wyniki i to on je otworzy, nikt inny…
- No tak, na kopercie ze szpitala! – powiedział zadowolony, że pamięć fotograficzna po raz kolejny go nie zawiodła. Podniósł się, podszedł do kosza i wyciągnął kopertę. Nie była starannie przecięta, lecz niedbale rozdarta, jakby ktoś się śpieszył, by ją otworzyć – Powinienem zostać detektywem – powiedział pod nosem – Ale co tu robi taka sama koperta jak… Chwila…
- Nathan! Mógłbyś mi pomóc! – krzyknęła siostra wchodząc powoli po schodach, lecz jej brat był teraz zbyt zaabsorbowany czymś innym, by jej odpowiedzieć.
Sykes schylił się, sięgając po zgiętą kartkę. Rozłożył ją z zaciekawieniem i zdenerwowaniem, czy to co widzi to na pewno to, co myśli…

__________
Ha! Zabijecie mnie teraz, wiem :p Dodaję, a gorliwą prośbę Queen of the Night, która zaskakuje mnie swoimi komentarzami ;) Nie wiem czy można dostać Nobla; tak, to że urodziłam się 13, tak jak twoja przyjaciółka to dość ciekawy zbieg okoliczności i rozdział trochę później, niż o 15, ale jest w poniedziałek, tak jak chciałaś :)
Następny będzie koło niedzieli, musicie wytrzymać:*
Cieszę się, że sprowokowałam kogoś do pisania własnego opowiadania i dzięki wielkie za komentarze, w nich siła motywacji!
I mam do Was jeszcze gorącą prośbę... Proszę nie kopiować moich rozdziałów, ani fabuły, ani wątków czy postaci i tego kim są bądź czym się zajmują, kto kogo nienawidzi a kto kogo lubi... czytam blogi, różne i dostrzegłam kilka, których fabuła przypomina mojego bloga... To nie jest miłe uwierzcie. Bo myślę, że każda z nas pisze także dla siebie, po to by spróbować czy ma do tego żyłkę talentu, pochwalić się swoją wyobraźnią, poznać inne ciekawe osoby i ich blogi... Jeśli ktoś opiera się na obcym pomyśle i zbiera za to pochwały, to wybaczcie ale dla mnie ta osoba nie ma żadnego systemu wartości...
To tak na marginesie, trochę nam spoważniała atmosfera. Dziękuję za zrozumienie, zachęcam do komentowania i widzimy się w niedzielę z kolejnym rozdziałem!
Buziaki :*


♥♥♥

9 komentarzy:

  1. Nie mam pojęcia jak ty to robisz, że tak szybko piszesz rozdziały. Podziwiam cię za to.
    Rozdział jest świetny zresztą tak jak zawsze. Mam nadzieję, że te wyniki to pomyłka lub że był to jakiś plan Jess. Mam tylko nadzieję, że ta sytuacja nie sprawi, że trafi w ramiona Zayna.
    To nic, ja ci życzę weny i czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacja ! Uwielbiasz trzymać w niepewności :D Co będzie dalej ? Czy jest jakaś szansa, że jednak Jay i Ania nie są rodzeństwem ? A co z Zayn'em ? Jejku jaki dreszczyk emocji ;) Muszę jakoś wytrzymać do niedzieli ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pytanie ^^ Skąd ten cytat '' Bo życie to droga usłana różami spomiędzy których wystają kolce '' ? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, nie wiem co napisać.
    Po 1. Wiedziałam, ze Jess maczała w tym palce. Wiedziałam. Pewnie jest siostrą Liama. Mam rację?
    Po 2. Rozdział Świetny
    Po 3. Nie cierpię gdy ktoś (mam na myśli cb ;p) trzyma mnie w niepewności.
    Po 4. Jay i Anka nie mogą byc rozdzeństwem,ale to już wyjaśniłam w punkcie 1.
    Po 5. Dziś również Cię zaskoczę z komentarzem ;)
    A może będę Cię prześladować na poczcie (internetowej)? To jest myśl!
    Weny i buziaczki xx
    Ps. Pertraktujmy. Rozdział opublikujesz w sobotę powiedzmy wieczorem, broń Boże wcześniej, bo o 17 wracam z parku linowego. A skoro poważnie potraktowałaś moją prośbę (;D), za co bardzo dziękuję.
    Ps2. Zastanawiam się właśnie, czy taka długość rozdziału nie podchodzi juz pod spamowanie hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + czy fragment: ''Następny będzie koło niedzieli, musicie wytrzymać:*'' to była aluzja dla mnie? haha
      Ale na szczęście Ty rozdział opublikujesz w sobotę ;)
      I tak poza tym, czy to zaskakiwanie o którym piszesz to w sensie pozytywnym czy negatywnym? Bo mogę pisać skrótem :
      bashdajshfdlsdfhj 5/5. Wybierz sama ;p

      Usuń
    2. + czy może kojarzysz bloga również o The Wanted, w którym była Miranda (była piosenkarką lub aktorką) i miała brata Liama z 1D. Chodziła przez pewien czas z Harrym ale się rozstali. Nath się w niej kochał. I ona organizowała zaręczyny Sivy. Wiem, ze autorka miała nick: mirandaaaxd. Czytałam całą historię ale później laptop mi się zepsuł i gdy do mnie wrócił to nie mogłam znaleść bloga tej autorki. Kojarzysz może? Lub ktoś inny?

      Usuń
  5. Witaj,
    Bardzo ciekawy rozdział, zaskakujący i pełen zwrotów akcji. Jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Polubiłam bohaterów, podejrzewam, że ta Jessica podmieniła te testy :) Czekam na następną notkę.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.
    Optimist
    [the-emerald-eyes.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń

Neva Bajkowe Szablony