Długo
zastanawiała się nad zachowaniem chłopaka. Przywoływała jego wczorajsze słowa i
nie mogła uwierzyć, że to ten sam Zayn, który z początku chciał ją wykorzystać.
Obwiniał siebie o to, że między nią i Jay’em się popsuło.
I w końcu do niej
dotarło. Mulat nie chciał dłużej zostać z nią sam w pokoju, nie chciał, by do
czegoś między nimi doszło, bo przecież wciąż jest z McGuiness’em. Musi
uporządkować sprawy między nią i Loczkiem i wtedy wróci do chłopaków. Porozmawia z nimi,
przecież ona i Liam… muszą im powiedzieć, że są rodzeństwem! Była to wiadomość,
która przepełniała Anię ogromną radością. Co prawda, mieli się udać na testy,
które miały to potwierdzić, lecz wszystko tylko na to wskazywało, że jej nowe
nazwisko będzie brzmieć Payne. Tak, trudno było się jej rozstać z jedyną
częścią, którą miała zawsze przy sobie i należała do jej przybranej babci, ale
wiedziała, że pani Lena nie miała by nic przeciwko.
Skręciła do domu i pobiegła do swojego pokoju. Wzięła
szybki prysznic, przebrała się w białe spodenki z wysokim stanem, różową zwiewną koszulę i
szybkim krokiem wyszła z domu, kierując się w stronę mieszkania The Wanted.
Brunet
patrzył na dziewczynę siedzącą po turecku na jego łóżku. Jego gość nerwowo
skubał rękaw swojego niebieskiego sweterka, zerkając czasem w stronę chłopaka.
- Nie denerwuj się – powiedział podchodząc do
blondynki.
- Ja… nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Nie
powinnam tu przychodzić – odpowiedziała po dłuższej chwili patrząc na swoje
palce, jakby akurat teraz było w nich coś
na tyle interesującego, by nie spojrzeć na chłopaka.
- Hej… Chciałem z tobą porozmawiać.
- O czym – ucięła szybko.
- Najpierw to chcę cię przeprosić, za to, co ci wtedy
powiedziałem. Byłem wściekły. Wybacz za te ostre słowa.
- Jay… powinieneś być wściekły – wzięła głęboki wdech –
To, co zrobiłam było niemądre i nie myślałam o konsekwencjach swojego czynu –
wyrecytowała, jak wierszyk z pamięci.
Miała olbrzymie szczęście, że nie siedziała teraz
więzieniu oczekując na rozprawę za fałszerstwo. Rodzice porozmawiali z
dyrektorem szpitala, wyjaśnili mu wszystko i ten jakimś cudem nie wniósł
oskarżenia. Mało tego, to dzięki niemu dziewczyna tak szybko rozpoczęła
terapię. Nie docierało do niej jeszcze w pełni to, co mogłoby się stać, gdyby
Nathan wtedy nie znalazł prawdziwego listu. Lecz była na dobrej drodze, by
dokładnie zdiagnozować chorobę i zacząć brać odpowiednie leki. Nikt nie
przypuszczał, że Jessica Sykes jest chora psychicznie. Dopiero po rozmowie z
psychologiem skierowano ją na głębsze badania psychiatryczne, które tylko
potwierdziły obawy. Nathan nadal trzymaj ją na dystans, chora siostra to
ciężar, który musi nauczyć się dźwigać. Minie trochę czasu, zanim wybaczy jej
wszystko i zacznie ją inaczej traktować.
- Wiem Jess… Rozmawiałem z twoimi rodzicami. Powiedział gładząc ją po policzku.
- Nie jestem dzieckiem Jay. Mimo choroby, o której sama nie wiedziałam, do
tej pory jakoś normalnie z wami rozmawiałam i wykonywałam codzienne czynności,
więc proszę nie traktuj mnie jak wariatki.
- Wybacz – odpowiedział zaskoczony.
W tym samym czasie Ania weszła do domu
przyjaciół. Siva przywitał ją przyjacielskim uściskiem i reszta chłopców zaczęła wypytywać ją, co u niej słychać.
- Wkrótce wszystko wam opowiem, obiecuję.
- Wszystko? To coś się dzieje? – dopytywał Max.
- Em… powiedzmy, że tak – odpowiedziała uśmiechając się szeroko.
- Te szczerzące się białe ząbki mówią wszystko – cieszył się Tom – To coś
dobrego!
- Spokojnie, wszystkiego się dowiecie. A gdzie jest Jay?
- U siebie, zawołać go?
- Dzięki Seev, pójdę do niego – odpowiedziała i pobiegła na górę.
- Ale tam jest Jess… - powiedział Nath stając w drzwiach kuchni.
Dziewczyna biorąc głęboki wdech zapukała w brązowe dębowe drzwi i nie
czekając na zaproszenie weszła do środka.
- Cześć Jay! Możemy poro… Ooo.
Loczek spojrzał na dziewczynę z otwartymi ustami, które miały zamiar coś
powiedzieć, lecz koniec końców żaden dźwięk się z nich nie wydostał.
- Ania… - wyszeptała Jess.
- Oh, przepraszam. Nie będę wam przeszkadzać – uśmiechnęła się tak
sztucznie, na ile było ją stać i wyszła trzaskając za sobą drzwiami.
Przyłożyła rękę do twarzy masując sobie powieki. Wzięła wdech i zrobiła
kilka kroków, gdy drzwi, które przed chwilą tak zamaszyście zamknęła otworzyły
się i wyjrzał z nich Jay.
- Poczekaj – złapał ją za nadgarstek.
- Puść mnie – wyrwała mu się odwracając się do niego twarzą.
- Ania proszę…
- Czego chcesz? Widzę, że ze mną nie potrzebujesz już niczego wyjaśniać.
Idź do niej, nie przeszkadzaj sobie.
- Nie mów tak! To nie jest tak, jak myślisz – odpowiedział stanowczo
chwytając ją delikatnie za rękę.
Po ciele dziewczyny przeszedł znajomy dreszcz, lecz opanowała się.
- A jak jest? Zresztą… Nieważne. Przyszłam, żeby spokojnie z tobą
porozmawiać, wyjaśnić kilka rzeczy, ale jak widać, ty już sobie wszystko poukładałeś
bez jakiejkolwiek rozmowy ze mną, więc pójdę już – drugi raz dzisiaj posłała mu
ten sztuczny uśmiech i skinęła głową na do widzenia.
Rozgoryczony Jay ponownie chwycił dziewczynę za nadgarstek i z całej siły
przyciągnął ją do siebie, po czym wpił się namiętnie w jej miękkie usta.
Oszołomiona zesztywniała. Gdy w końcu odzyskała dostęp do zdrowego
rozsądku, jak najszybciej odsunęła się od chłopaka. W jej oczach krył się
strach, a na twarzy malowało się niemałe zaskoczenie. Bez słowa zbiegła po schodach
i mijając po prawej salon chciała jak najszybciej stąd wyjść, lecz zatrzymał ją
zaskoczony Nath.
- Ania! Co się dzieje? – zapytał nerwowym głosem.
- Poczekaj!
Jay dogonił ją i po raz kolejny chwycił za ręce, by mu nie uciekła.
Zdezorientowany Nath cofnął się i wrócił do salonu przyglądając się sytuacji z
pozostałymi przyjaciółmi.
- Zostaw mnie, proszę.
- Co się stało?
- Właśnie chciałam z tobą porozmawiać, nie rozumiesz?! Ale ty nie
potrzebujesz, jak widzę, doprowadzić nierozwiązanych spraw do końca!
- Wybacz… Chodź, poproszę Jess, by wyszła, a my spokojnie porozmawiamy.
- A dlaczego nie tutaj? Ja nie mam przed nimi żadnych tajemnic –
powiedziała wskazując ręką chłopaków siedzących na sofie w salonie i
przyglądających się im.
- Dobrze, a więc o czym chciałaś porozmawiać? – zapytał nieco
podenerwowany.
- Czyli ty nie miałeś zamiaru rozmawiać ze mną, co dalej z nami?
Widać było, że zaskoczyło go to pytanie.
- Oczywiście, że chciałem. Ale kiedy dowiedzieliśmy się o chorobie Jess,
chciałem ją przeprosić za to, co jej wtedy powiedziałem.
- Ja chyba oszaleję – westchnęła łapiąc się za czoło – Ty chciałeś
przeprosić ją? A czy ona przeprosiła ciebie? Albo mnie? Gdyby nie Nath do tej
pory płakałabym gdzieś i zastanawiała się, jak to się stało, że nie poczułam do
ciebie jakiejś więzi! I że byłam zdolna kochać się z moim bratem! Czy ona
przeprosiła mnie za to? Nie jestem ani mściwa, ani pamiętliwa, ale to nie był
wypadek. Ona to zaplanowała i już wtedy chyba każdy z nas się domyślił, że coś
jest z nią nie tak. Bez obrazy Nathan – dodała spoglądając na niego.
- To jest moja przyjaciółka, spróbuj zrozumieć, że nie potrafię jej teraz
tak zostawić.
- A ja jestem twoją dziewczyną! I mnie potrafisz zostawić.
Zapadła cisza. Wypowiedziane przed chwilą słowa jakby zawisły nad nimi w
powietrzu i zagęszczały atmosferę. Nikt nie odważył się nawet mrugnąć. Każdy
czekał na reakcję Jay’ a.
- Przepraszam cię… Nie wiem, dlaczego tak postąpiłem,
może zrobiło mi się żal Jess przez tą chorobę, może to dlatego, że znam ją już
tak długo…
- Proszę cię – prychnęła przerywając mu – Mnie nie
było ci żal, kiedy wybiegłam stąd zdruzgotana?
- Ania, ale…
- Nie. Przestań się tłumaczyć, bo to mnie rani.
- Ale ja chcę z tobą być – powiedział zbliżając się do
niej.
Dziewczyna marszcząc czoło spojrzała na niego. Była
przekonana, że gdyby doszło między nimi do spokojnej rozmowy, Jay przyznałby
jej rację i zostaliby przyjaciółmi, nikim więcej. A tymczasem on na każdym
kroku potrafi ją zaskoczyć.
- Posłuchaj, ja nie uważam, że my…
- Ale ja cię kocham!
- Ale ja tego nie czuję, że mnie kochasz! Myślisz
teraz o Jess, o tym, że jest chora, że trzeba ją wspierać, pomagać jej i nie
widzisz poza tym innych problemów. Nie widzisz mnie.
- Dasz mi coś powiedzieć? Nie wiem, dlaczego tak się
zachowuję, mówiłem ci! Nie chcę tego tak kończyć, spróbujmy jeszcze raz, może
to jeszcze nie jest… koniec.
Ania westchnęła obracając głowę. Nie spodziewała się,
że to będzie tak trudne. Do niego nic nie dociera, wmawiaj mu, że czujesz się
źle przez jego zachowanie, a on i tak powie ci, że nie wie dlaczego, ale tak ma
być.
- Jay… Nie mogę się zgodzić… Obydwoje patrzyliśmy
tylko na uczucie. Nie rozmawialiśmy, nie szukaliśmy wspólnych cech,
zainteresowań, tematów… Przykro mi, nie mam zamiaru niczego ciągnąć na siłę i
dalej tłumaczyć ci, że oprócz biednej, zranionej Jess, na tym świecie jestem
jeszcze zraniona ja – odpowiedziała stanowczo i odwróciła się, by wyjść z
mieszkania – Przez nią i teraz również przez ciebie – dodała otwierając drzwi.
- To by było na tyle z romantycznej pogawędki –
westchnął Nath i obrócił się w fotelu włączając telewizję.
Chłopcy spojrzeli po sobie. Nikt nie spodziewał się,
że ich historia tak szybko się skończy. Zaskoczony Seev opadł na sofę
odchylając głowę do tyłu. Jedyne, co go teraz pocieszało, to to, że Ania nie
była załamana. Zachowała się, jak dorosła osoba, przyszła tu i chciała
spokojnie porozmawiać z Jay’em. Ale ten, zachował się gorzej niż nastolatek.
Dziewczyna miała rację i mulat w nosie miał, do kogo Loczek coś teraz czuł; czy
jednak gdzieś tam skrycie kochał Jess, czy nie… nieważne. Ale powinien zamknąć
sprawę między nim i Anią. I zarówno ona, jak i Seev nigdy mu tego nie wybaczą.
- Ania, zaczekaj! – krzyknął Loczek i budząc się z
namysłu wybiegł za dziewczyną.
Lodówka
w mieszkaniu chłopaków świeciła pustkami i jakoś nikt nie palił się do tego, by
jak najszybciej ją uzupełnić. Jedynie Louis zauważając na zewnątrz piękną
pogodę postanowił wybrać się po zakupy, przy okazji zażywając świeżego
powietrza. Reszta chłopaków jeszcze spała. Jedyną żywą osobą – poza nim samym –
jaką zauważył przed wyjściem z domu, był Zayn, który zrobił sobie herbatę i
szybko wrócił z nią do pokoju, by zapewne znów pogrążyć się we śnie.
I tak oto Tomlinson przemierzał teraz spokojne ulice
Londynu napawając się lipcowym słońcem. Gdy tak szedł mijając zaparkowane
samochody, po swojej lewej zauważył jakąś kłócącą się parę. Uśmiechnął się do
siebie kręcąc głową.
- Ale żeby tak publicznie… - westchnął.
Pewnie przeszedłby obok nich tak obojętnie, jak tylko
by potrafił, lecz gdy w stojącym przodem do niego chłopaku rozpoznał Jay’a
McGuiness’a zwolnił kroku.
- Kocham cię, rozumiesz? I nie dam ci tak odejść! Nie
chcę tego w ten sposób kończyć! – krzyczał chłopak.
- Jay, przepraszam! Okej? Myślę, że ty też przez chwilę
czułeś, że to między nami… Coś jest nie tak! I zamiast starać się to naprawić,
to ty wolisz naprawiać coś innego! A mianowicie, przyjaźń z Jess.
- A ty, co wtedy robiłaś?!
- Starałam się zrozumieć, co jest nie tak! Tłumaczyłam
ci już, że przestaliśmy się interesować tym, co ważne, by związek dwojga ludzi
miał przyszłość! I przestań nam wmawiać, że mnie kochasz!
Dziewczyna wykrzyczała to prawdopodobnie najgłośniej,
jak mogła. Louis rozglądnął się nieswojo, sprawdzając, czy ktoś oprócz niego
jest jeszcze świadkiem tej kłótni.
- Przestań tak mówić, jeszcze nic nie jest stracone!
Daj nam jeszcze jedną szansę!
- Dlaczego dopiero teraz się obudziłeś? Gdybym dzisiaj
do ciebie nie przyszła, kiedy raczyłbyś się mną zainteresować?
- Porozmawiałbym z Jess i zadzwoniłbym do ciebie.
Ania, proszę. Daj nam tę szansę! – krzyknął chłopak gwałtownie chwytając
dziewczynę za rękę.
Louis widząc to przeszedł na drugą stronę ulicy, na
której znajdowała się obserwowana przez niego para. Był kilkanaście metrów od
nich, więc przyspieszył kroku i jakby nigdy nic zaczął gwizdać i szukać czegoś
w telefonie. Zerkał co chwilę przed siebie i sprawdzał, jak blisko nich się
znajduje. Ania zaczęła się szarpać. Nie mógł dopuścić, by przerodziło się to w
coś groźniejszego.
- Puść mnie, Jay...!
- Oo, przepraszam bardzo… O, Ania?
- Lo-Louis? – zapytała patrząc na niego, jakby
widziała go pierwszy raz w życiu.
- Szedłem właśnie do sklepu… Zagapiłem się, czytając
wiadomość – uśmiechnął się machając telefonem – Przepraszam, że tak w was
wpadłem.
- Nic się nie stało. Tylko rozmawialiśmy – powiedział
uszczypliwie Jay.
- Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem w ważnym
momencie – śmiał się Tomlinson, zaprzeczając samemu sobie – dokładnie o to mu
chodziło.
- Nie, nic się nie… stało – odpowiedziała dziewczyna
wyswobadzając rękę z uścisku Loczka.
- To świetnie! – stwierdził nazbyt entuzjastycznie
Louis – Dobrze się składa, bo jesteś mi potrzebna. To co, porywam cię na
zakupy!
Zdezorientowany Jay patrzył to na niego, to na Anię.
- Ale my… mieliśmy rozmawiać! – krzyknął chłopak, lecz
Tomlinson chwycił dziewczynę pod rękę i żwawym krokiem oddalali się od niego.
- Przykro mi Jay… - szepnęła na odchodne i odwróciła
się od niego, zostawiając chłopaka samego.
- Miło było cię widzieć!
- Ciebie… też – odpowiedział nadal nie rozumiejąc, co
tu się przed chwilą wydarzyło.
__________
Rozdział dla Optimist, Karolina Ciska, Ateliee oraz będę kimś. A także dla Alicee_, której bloga, brzydko mówiąc odgrzebałam i teraz go sobie przypominam czytając od początku. Cieszę się, że go znalazłam i jeśli autorka to czyta, dziękuję Ci :) No i jeszcze Queen of the Night - zakręcona pozytywnie osóbko cieszę się, że jesteś :)
Jestem wdzięczna za komentarze - dodają otuchy i napędzają do pisania.
Cieszę się z kilku nowych osób, które przeczytały bądź będą czytać od początku i dały o sobie znać, to dla mnie ważne.
Do następnego Kochani :)
Hahaha, od zawsze kocham Lou za te jego akcje, ale teraz przeszedł sam siebie =D Czyli, że to koniec związku Ani i Jaya... W sumie to kibicuje jej i Zaynowi, który ją kocha więc... :)
OdpowiedzUsuńDo następnego Skarbie <3
Nie lubię Jaya. Co on wyprawia? Gdyby ją kochał to by się tak nie zachowywał. Uwielbiam postać Louisa w tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać ciągu dalszego, ale niestety będę mogła kontynuować czytanie dopiero po wakacjach :( Nie wiem jak ja tak długo wytrzymam.
Życzę ci wspaniałych i słonecznych wakacji <3
Heeej.
OdpowiedzUsuńJay to dureń do potęgi entej. Jess go oszukała a ten chce ją przepraszać. Nie lubię go. Mówi, że ją kocha. Mówi, że chce z nią byc a takie cyrki wyrabia.
Kibicuje Ani i Zaynowi. Oni do siebie idealni pasują. Więc wiesz co robić *uśmiecha się szatańsko*
Jay ma czasami slow motion. Ania wybiegła to on po chwili się zorientował, co trzeba zrobić. A Lou to dopiero rozwala system. W tym opowiadaniu ma niezłe akcje, ale teraz przeszedł sam siebie. To jego "przypadkowe" wpadnięcie na nich. ;P
Żądam kolejnego rozdziału. Słyszysz?! Żądam!
Do następnego. Weny baaaaaaaaaaaaaaaardzo dużo ;)
A tak po za tym jak spędziłaś pierwsze dwa tygodnie wakacji?
Ps. Blogger zeżarł mi konto. Więc na dniach założę nowe. Nie martw się. Na razie będę komentować jako anonim ;(
Queen of the Night
Przeczytałam nareszcie !!!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że pierwsze kilka rozdziałów nie do końca przypadły mi do gustu.. ale przebrnęłam przez nie i się z tego bardzo cieszę ☺
Nigdy nie przepadają za Jayem ani 1D ale to jest po prostu...genialne !!!!!
Nie mogę się juz doczekać kolejnego rozdziału i mam nadzieje ze szybko się pojawi 😉
Co do wcześniejszych rozdziałów, myślałam że jej bratem faktycznie będzie Jay ewentualnie Nail, ale Liam świetnie będzie się nadawał na jej brata ! I to ze ich babcia będzie chciała z Ani zrobić księżniczkę <3 chciałabym juz to jej spotkanie z rodzicami o babcia 😉
Powiem Ci też ze jakoś przy 40 rozdziale.. wtedy co TW wpadło do 1D a raczej Jay na Zayna, ogarnęła ze ja to opowiadanie juz kiedyś czytałam !! ☺☺
Cóż , zostało mi już chyba tylko życzyć Ci weny i żeby kolejny rozdział pojawił się szybko 😉
Zapraszam do mnie ! :*
Super rozdział czekam na następne
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział ósmy!
http://adrianna-ocalic-istnienia.blogspot.com
Selene Neomajni
PS: Wybacz, że nie skomentowałam Twojego bloga jednak zdecydowanie bardziej lepiej mi się czyta blogi o tematyce Harry'ego Potter'a. A Twój blog po prostu... niezbyt mnie zainteresował. Uszanuję Twoją decyzję jeśli nie będziesz chciała już odwiedzać mojego bloga. Nie chciałabym pisać pod każdym Twoim postem czegoś w tym stylu: ,,Świetny rozdział, czekam na nn!", a pod spodem zaproszenie na nowy rozdział na swoim blogu. Postąpiłabym bardzo nie fair względem Ciebie robiąc coś takiego. Mam nadzieję, że nie zniechęcisz się moim komentarzem i dalej będziesz pisać. Zasługujesz na prawdziwych i wiernych czytelników. Przepraszam jeśli Cię zawiodłam.
Witam serdecznie,
OdpowiedzUsuńW końcu znalazłam czas, żeby przeczytać nowe rozdziały. ^^
Jay naprawdę zachowuje się okropnie. Bardziej przejmuje się Jess, niż Anią, a to w końcu ona jest jego dziewczyną. Albo była. I w dodatku nie daje sobie przemówić do rozumu. Dobrze, że Louis na nich wpadł i przeszkodził w dalszej sprzeczce.
Biegnę czytać dalej.
Pozdrawiam gorąco :* Dużo weny!
Optimist
Zapomniałam podziękować za dedykację. Gapa ze mnie.
UsuńDziękuję pięknie ♡