Zamarła.
Przeczytała wiadomość jeszcze kilka razy i nie mogła uwierzyć w to, co przed
chwilą zobaczyły jej piwne oczy. Zamknęła lodówkę i usiadła przy blacie. Po
kilkunastu sekundach ocknęła się patrząc na zegar. 9:15. Miała zaledwie pół
godziny. Pobiegła na górę, chwyciła jakąś kartkę i napisała na niej krótką
wiadomość, po czym po cichu położyła ją na poduszce obok Zayn’a. wyszła na
korytarz i odetchnęła. Dlaczego się spieszy? Przecież wcale nie musi tam iść.
Ale chce. W końcu będzie miała okazję, by na spokojnie porozmawiać z
dziewczyną, która bądź, co bądź przewróciła jej życie o kilkadziesiąt stopni. Zbiegła
po schodach, włożyła buty i wybiegła z domu.
Nienawidziła biegać. Po prostu ten
sport nie był dla niej. Pływanie, piłka nożna okej, ale nie bieganie! Już nawet
sam fakt, że wiąże się z tym football nie zniechęcał jej do tej gry. Nazywała
to lataniem za piłką. Zmęczona
zatrzymała się przed ogromną halą, która była chyba największą galerią handlową
w Londynie. Oparła dłonie na kolanach, wzięła kilka głęboki wdechów i
przeczesując włosy, by wyglądały w miarę normalnie, ruszyła w kierunku wejścia.
Pokonała obrotowe drzwi i rozejrzała się po galerii uspokajając oddech. Przeleciała
wzrokiem po ludziach zgromadzonych wokół fontanny, składającej się z czterech
różnej wielkości strumieni wody. Zobaczyła ją.
Blondynka siedziała na granitowej ławce i nerwowo bawiła
się palcami. Miała na sobie krótkie beżowe rybaczki i zwiewną kwiecistą bluzkę.
Wyglądała ładnie. Brunetka spokojnym krokiem ruszyła w jej kierunku. Jessica
zauważyła ją i podniosła się.
- Cześć – powiedziała nieśmiało, gdy Ania zbliżyła się
wystarczająco. Chciała wyciągnąć ku niej rękę na przywitanie, ale zrezygnowała
– Nie myślałam, że przyjdziesz.
- Cześć – odpowiedziała chowając dłonie do kieszeni
spodenek – Ja też nie.
- Siadaj – wskazała miejsce obok siebie i sama zrobiła to
samo – Uwierz, że nie mogłam doczekać się tego spotkania – zaczęła patrząc na
wodę przelewającą się w błękitnej fontannie.
- Cieszę się, że się na to odważyłaś. W końcu mamy okazję
szczerze porozmawiać – wtrąciła brunetka patrząc na nią wyczekująco.
- Słuchaj, nie przyszłyśmy tutaj, żeby się kłócić. Ja…
Zmieniłam się – powiedziała spokojnie przenosząc wzrok na Anię.
- Ostatnio dość często to słyszę – odparła szeptem
bardziej do siebie.
- Słucham? – zapytała blondynka marszcząc delikatnie
brwi, co dodało jej uroku.
- Nie, nic. Przepraszam – zakłopotana dziewczyna machnęła
dłonią – Ja także nie chcę się kłócić. Po prostu… Dlaczego to zrobiłaś?
Jess jakby tylko czekała na to pytanie. Wyprostowała się
i wzięła głęboki oddech. Układała sobie w głowie tysiące razy, co ma jej
powiedzieć i od czego zacząć, lecz i tak postanowiła pójść na żywioł.
- Kiedy dowiadujesz się, że cierpisz na zaburzenia
psychiczne, to cię dobija. Zaczynasz zachowywać się, jakby było z tobą o wiele
gorzej, niż rzeczywiście jest. Na szczęście w porę sobie to uświadomiłam, i to
dzięki mojemu kochanemu braciszkowi, który tylko po mnie wrzeszczy i wciąż mnie
nienawidzi – ostatnie zdanie wypowiedziała z wrodzoną jej ironią, na co Ania
tylko się uśmiechnęła – Teraz zmieniło się to, że wiem o chorobie i zaczynam
rozumieć swoje zachowanie oraz to, jak wiele krzywdy nim wyrządziłam… Ale nie
jestem wariatką – Spojrzała na przyglądającą jej się brunetkę i uśmiechnęła się
smutno. To było coś, rozmawiać z kimś, komu rzucało się kłody pod nogi na
każdym kroku – Zrozumiałam, że zraniłam cię i to bardzo. Skrzywdziłam niewinną
osobę, która nigdy nie próbowała odebrać mi przyjaciela. Odkąd cię poznał,
przestaliśmy spędzać wspólnie czas i rozmawiać, tak jak kiedyś. I teraz wiem,
że to nie była twoja wina. Tylko moja i Jay’a. Przestał mi mówić o czymkolwiek,
przestał mi się zwierzać, nie spotykaliśmy się tak, jak kiedyś. A ja sobie to
wszystko wyolbrzymiłam i jako powód uznałam ciebie. I tak zaczęłam się mścić…
Po prostu przepraszam cię, naprawdę – powiedziała chwytając jej dłoń – szczerze
jest mi przykro i chcę żebyś mi wybaczyła.
Ania wpatrywała się w jej oczy,
jakby chciała znaleźć w nich potwierdzenie słów blondynki. Nie wyobrażała sobie
w ten sposób tego spotkania. Myślała, że to ona będzie mówić i się żalić, jak
Jess bardzo ją zraniła. Tymczasem wszystko jest na odwrót.
- Nie wiem, co powiedzieć odnośnie
twojej choroby, ja… Mam nadzieję, że to się jakoś nie odbije na twoim
zachowaniu i tak, cieszę się, że zrozumiałaś to, co powinnaś… Ja też chciałam
cię przeprosić – westchnęła – Tak naprawdę nie widziałam poza nim świata, nie
interesowałam się innymi, tylko tym, co mam zrobić z tym, co do niego czuję. A
kiedy to sobie z nim wyjaśniłam… Powinnam go o ciebie wypytać, dlaczego już nie
rozmawiacie, dlaczego…
- Nie! – przerwała jej nagle –
Przestań na siłę szukać w sobie winy. I nie masz mnie za co przepraszać, nie
powinnaś czuć się odpowiedzialna – Ania uśmiechnęła się delikatnie słysząc te
słowa – Mam tylko nadzieję, że to nie przeze mnie z nim zerwałaś…
Dziewczyna odwróciła głowę w stronę
fontanny. Przypomniała sobie ten moment, kiedy chłopak chciał dać im jeszcze
jedną szansę, kiedy nagle oprzytomniał i zrozumiał, że ona nie rozpłynęła się w
powietrzu, wciąż tu jest i go kocha…
- Ania…?
- Wybacz, zamyśliłam się – odparła
spuszczając głowę – Nie, to nie twoja wina. To Jay nie wie, czego chce. Nie
zrozum mnie źle – popatrzyła na jej smukłą twarz. Jess była piękną dziewczyną,
teraz to zauważyła – Ale w momencie, gdy było między nami źle, mam wrażenie,
że… on odpuścił. I zaczął interesować się tobą. Nie wiem dlaczego, ale właśnie
takie miałam wrażenie. Jakby się bał podjąć próbę rozwiązania problemu…
- Rozumiem cię. I to wszystko przez
ciebie, tak go otumaniłaś swoją wyjątkowością – powiedziała blondynka machając
artystycznie palcem i zaczęła się śmiać.
- Ej! Przypominam, że on otumanił
również mnie! – śmiała się Blake.
- Cieszę się, że między nami jest
okej.
- Posłuchaj Jess. Nie potrafię ci ot
tak wybacz z dnia na dzień. Owszem, między nami jest już w porządku, co mnie
bardzo cieszy, ale zanim powiem, że ci wybaczyłam, musi minąć jeszcze trochę
czasu…
- Oh, rozumiem – odpowiedziała
spokojnym tonem – Liczyłam na to, że każesz mi pójść do diabła i dać sobie
spokój, więc nie jest źle w tym wypadku.
- Haha, jesteś niesamowita… - śmiała
się brunetka.
- Dzięki! – uśmiechnęła się szeroko
– A co tam u ciebie słychać?
- Wiesz co, słychać i to aż za dużo.
Wczoraj byłam spotkać się z moimi prawdziwymi rodzicami. Dzisiaj z Liam’em
idziemy do szpitala powtórzyć bada… - przerwała patrząc na otwarte usta
blondynki – To może ja zacznę od początku – uśmiechnęła się ciepło.
- Em, wiesz co, znam przytulną
kawiarnię za rogiem. Usiądziemy i spokojnie wszystko mi opowiesz – Jess posłała
dziewczynie zachęcające spojrzenie i razem z Blake ruszyły w kierunku kawiarni.
Nie otwierając oczu przeciągnął się i
wysunął lewą rękę w celu przytulenia się do dziewczyny, która ostatnimi czasy
nieźle zawróciła mu w głowie. Zdziwiony, że nie natrafił na żadną przeszkodę
zmarszczył brwi. Otworzył oczy i zamrugał kilkakrotnie, by pozbyć się mgły,
spowodowanej nagłym rozbudzeniem. Widząc odsunięty kawałek kołdry podniósł się
gwałtownie rozglądając po pokoju. Wpatrując się w miejsce, gdzie powinna być
Ania lewą ręką błądził po szafce nocnej w poszukiwaniu telefonu, lecz przestał
widząc zgięty na pół kawałek papieru leżący na poduszce. Usiadł i rozłożył go
przeczesując swoje ciemne jak węgiel włosy.
„Obudziłam się i
miałam zamiar zrobić Wam śniadanie, lecz wypadło mi ważne spotkanie. Gdy będę
wracać zrobię zakupy i zabiorę się za obiad : ). Przepraszam, że po raz drugi
uciekam ci z łóżka. Do zobaczenia.
Ania ;)”
Uśmiechnął się mimowolnie i opadł na łóżko. Dochodziła
10:00, więc wstał z i otworzył okno, by rozejrzeć się po okolicy. Tak, po raz
drugi mu uciekła. Ale następnym razem postara się jej tak łatwo nie wypuścić.
Wciąż uśmiechając się do siebie włożył ciuchy i zszedł na dół, by przygotować
wszystkim śniadanie.
Po pół godzinie na stole znajdowały się dwa talerze
naleśników i kilka kubków z kawą. Zadowolony mulat kończył po sobie zmywać, gdy
do kuchni wszedł zaspany Niall.
- Oo, Aniu jak miło, że zrobiłaś… Zayn – wydukał gdy
zobaczył przyjaciela z gąbką w dłoni i po raz kolejny przetarł oczy.
- Nie ma za co – zaśmiał się chłopak.
- Czy… dziś jest jakieś święto? – zapytał podchodząc do
stołu – Twoje urodziny? Stary,
zapomniałem! Ale spokojnie, zorganizujemy jeszcze jakąś imprezkę – powiedział
wpychając sobie do buzi naleśnika.
- Nie, nie mam dziś urodzin. I masz rację, Ania chciała
zrobić śniadanie, ale coś jej wypadło.
- Komu coś wypadło? – zapytał Harry wpadając do kuchni –
Mmm! Mam nadzieję, że nie chili do ciasta na naleśniki, bo pachnie nieziemsko –
dodał siadając przy blacie i przysuwając sobie śniadanie.
- Ej! Zostaw coś dla mnie – oburzył się blondynek
odsuwając od niego talerz.
Loczek rzucił mu groźne spojrzenie i zabrał się za
smarowanie naleśnika dżemem porzeczkowym.
- Miałem taką myśl, żeby specjalnie dla ciebie coś do
nich wrzucić – odgryzł się Zayn – Ania, zostawiła mi wiadomość, że wypadło jej
jakieś spotkanie.
- Może chodziło o Jay’a – wtrącił Louis stając w drzwiach
kuchni.
- Musicie tak wchodzić jeden po drugim? – zapytał Zayn
patrząc, czy ktoś jeszcze ma ochotę zawitać.
- Wybacz – uśmiechną się przepraszająco biorąc naleśnika
i zwijając go w rurkę.
- Mmm… One są pyszne!
- Dzięki Niall – uśmiechnął się szybko mulat – Mówiłeś
coś o spotkaniu…? – zwrócił się do Lou.
- Hm? – zapytał z pełną buzią czochrając się po włosach –
Aaa, wybacz. Musiałem… - wskazał na usta, na co Harry zaczął się śmiać – Może
to spotkanie dotyczyło The Wanted.
- Czemu tak myślisz…
- No, wczoraj kiedy szedłem do sklepu, a wy sobie słodko
spaliście – kontynuował akcentując końcowe słowa – Natknąłem się na nią ,
podczas żywej rozmowy z Jay’em. Wyglądało to trochę dziwnie, bo byli na
zewnątrz i on jakby… No po prostu zaczęli się troszkę szarpać.
- Szarpać?! – krzyknął zdenerwowany Zayn.
- Dobra, źle to ująłem. Po prostu nagle chwycił ją za
rękę i zaczął prosić o drugą szansę… - przerwał zastanawiając się nad czymś.
- Co jest? – zapytał podejrzliwie Harry patrząc na
przyjaciela i wkładając sobie do ust kolejnego naleśnika.
- Opowiadając wam o tym czuję się jak szpieg. Zresztą,
nieważne. Powiedziałem, co widziałem. Jeśli macie pytania – dodał szybko
widząc, jak Zayn otwiera usta – zapytajcie o to ją – wzruszył ramionami i
świecącymi oczami spojrzał na drugi talerz śniadania.
- Mhm – mruknął Malik wychodząc z kuchni.
- Ej, a co to za okazja? Takie pyszne śniadanie, to do
ciebie nie podobne!
Louis niestety nie otrzymał odpowiedzi. Zamyślony chłopak
stanął przy schodach i zaczął szukać czegoś w telefonie. Pospiesznie nacisnął
zieloną słuchawkę i nerwowo stukał palcami o drewnianą poręcz. Po szóstym
sygnale rozłączył się i pobiegł na górę.
- Nie wiecie co go naszło na takie śniadanie? – zapytał
Tomlinson popijając kawę.
- Mówił, że to Ania miała się tym zająć, lecz coś jej
wypadło – powiedział Niall przeciągając się na krześle.
- Swoją drogą, dalej nie mogę w to uwierzyć, że jest
siostrą naszego Liam’a – zaczął Harry – Owszem, jestem w mniejszym szoku, niż
wczoraj, ale…
- To był niezły szok – śmiał się Horan na widok miny
Loczka.
- Chłopaki, ja wychodzę – zakomunikował Zayn wpadając do
kuchni i zabierając naleśnika.
- Gdzie tak pędzisz? – zapytał Louis, gdy ten już
opuszczał pomieszczenie.
- Nic ważnego! – krzyknął i pożegnał ich trzaśnięciem
drzwiami.
Przyjaciele spojrzeli po sobie i wrócili do picia kawy.
- A tego gdzie tak wywiało? – w drzwiach kuchni pojawił
się ostatni członek zespołu.
- Sam słyszałeś – odparł blondyn – Wyspany?
- Można tak powiedzieć – odpowiedział i uśmiechnął się na
widok śniadania – Widzę, że Ania nie próżnuje – powiedział biorąc gryza.
- To nie Ania – cmoknął aktorsko Harry.
- To Zayn – wyjaśnił Lou – Tak, też się zdziwiliśmy –
dodał, gdy zobaczył wyraz twarzy przyjaciela.
- Co?? Może jest chory? Albo czegoś chce? Pewnie
potrzebuje kasy…
- Nic z tych rzeczy – pokręcił głową Niall.
- Czyli, że co… - zaczął Payne siadając obok Styles’a –
dorósł?
- Na to wygląda – uśmiechnął się Louis.
- Widzicie, co dziewczyna może zrobić z facetem? –
powiedział Horan unosząc brwi – Strzeżcie się – dodał, po czym zaczęli się
śmiać.
- A… gdzie jest Ania? – zapytał Liam.
- Coś jej wypadło – odpowiedzieli chórem.
Szybkim krokiem zmierzał w tylko sobie
znanym kierunku. Nie miał co do tego pewności, ale na pewno nie pozwoli na to,
by ktoś stanął mu na drodze do szczęścia. Nie chciał zachowywać się jak taran,
który niszczy wszystko, by osiągnąć cel. Po prostu chciał załatwić to
polubownie. Zero przemocy. Oczywiście, w najgorszym wypadku…
Według niego Jay nie zasługiwał na żadną drugą szansę. Z tego,
co mówiła mu Ania zaczął zachowywać się, jak rozkapryszone dziecko. Coś się
zepsuło, więc rzuca to w kąt i zajmuje się czymś innym. Na samą myśl o nim
przypomniał sobie dzień, kiedy wpadł do ich mieszkania i zaczęli się bić. Wtedy
był w niej zakochany. Ale nie obchodziło go to, teraz nadeszła jego szansa.
Włożył ręce w kieszenie ciemnych spodenek i zwolnił
trochę krok. Bez paniki, to nikomu nie pomoże. Może… po prostu jakaś
przyjaciółka chciała się zobaczyć, pogadać.
- Pisało, że to ważne spotkanie – mruknął sam do siebie
odpychając domysły.
Chciał myśleć, że to coś innego, ale po tym, co
powiedział Lou… Wszystko na to wskazywało. Spojrzał na kamień, do którego się
zbliżał i z całej siły w niego kopnął.
- A ty co taki przybity? – usłyszał głos, na dźwięk
którego podniósł gwałtownie głowę.
Dziewczyna stała przed nim uśmiechając się promiennie. W
oczach wciąż miała te szalone iskierki, które przeskakiwały radośnie. Miał
nadzieję, że działo się tak z powodu jego widoku.
- Ania… Gdzie byłaś? – zapytał najspokojniej jak się
dało.
- Zostawiłam ci chyba wiadomość na poduszce… -
powiedziała marszcząc delikatnie brwi.
- Tak! Tak, przeczytałem…
- Zayn. Wszystko w porządku?
- Po prostu… Daj, pomogę ci – odparł wymijająco i zabrał
z rąk dziewczyny siatkę z zakupami.
- Dziękuję – odpowiedziała uśmiechając się – Wybacz, że
nie było mnie tak długo, siostra Nathan’a chciała ze mną porozmawiać.
- Rozumiem – uśmiechnął się z wyraźną ulgą – Babskie
pogaduszki.
- Ej! To była ważna sprawa – śmiała się dając mu kuksańca
między żebra – Czemu byłeś taki spięty?
- A co to za ważna sprawa?
- Nieładnie jest odpowiadać pytaniem na pytanie –
powiedziała unosząc głowę i pokazując mu teatralnie wskazujący palec – No
dobrze, już ci wszystko wyjaśniam – uśmiechnęła się.
- Nie naciskam, tylko…
- Przecież widzę, że coś cię dręczy – przerwała mu
patrząc głęboko w oczy. Nie wiedziała, skąd ma w sobie tyle odwagi na takie
zachowanie i dlaczego tak swobodnie to robi. Być może to zasługa tej rozmowy z
Jess – Spotkałam się z nią, bo o to poprosiła. Jakoś nigdy się nie lubiłyśmy.
To znaczy ona za mną nie przepadała, ja czułam tę niechęć i nie starałam się
jej poznać… Ona i Jay od zawsze się przyjaźnili, a kiedy pojawiłam się ja, on
przestał zwracać na nią uwagę i dbać o ich relacje. Była o mnie okropnie
zazdrosna, robiła wszystko, żebyśmy się rozstali. Posunęła się nawet do
podrobienia wyników DNA moich i Jay’a po tym, jak całkiem przypadkiem
zaproponowała na konferencji prasowej, by je przeprowadzić – mówiła starając
się nie ominąć żadnego szczegółu. Czuła, że jeśli chcą z Zayn’em coś zacząć, to
muszą dużo rozmawiać i wiedzieć o sobie wiele rzeczy – Okazało się, że jestem
siostrą Jay’a. To rozdzieliłoby nas na zawsze, ale Nathan znalazł w jej pokoju
prawdziwe wyniki i wszystko wydało się po kilku godzinach. Wiem, to okropne i
powinnam ją nienawidzić. Ale dzisiaj porozmawiałyśmy szczerze. Ona jest chora,
ale wie o tym, akceptuje to i się leczy. Doszłyśmy także do wniosku, że to Jay
sam nie wie czego chce. Co nie zmienia faktu, że z nim też chce porozmawiać i
go przeprosić.
- Naprawdę tyle się wydarzyło? I do tego Liam? – zapytał,
a dziewczyna pokiwała ochoczo głową – No nieźle – westchnął głęboko.
- Obiecuje, że pogadamy o tym, kiedy tylko znajdzie się
wolna chwila – zapewniła gestykulując rękami.
- Dobrze – uśmiechnął się do niej i zastanowił nad czymś.
- A ty? Odpowiesz na moje pytanie? – spojrzała na niego
wyczekująco – Dlaczego byłeś taki spięty i przybity?
- Nie wiedziałem gdzie poszłaś – powiedział obojętnie –
Tak, zostawiłaś wiadomość – dodał widząc jej minę – Ale kiedy Louis zaczął
mówić przy śniadaniu o twoim spotkaniu z Jay’em i w jaki sposób rozmawialiście…
Przestraszyłem się! Że to on chciał się z tobą zobaczyć i będzie próbował cię
odzyskać… A ja nie chce cię… stracić – powiedział cicho i poprawił włosy, by
nie dać po sobie poznać, że się martwił.
- Zayn… - szepnęła chwytając go za ramię – To urocze –
powiedziała stając naprzeciw niego i patrząc mu w oczy – Ale musisz mi zaufać.
Nie zerwałam z nim, bo taki miałam kaprys i jestem gotowa wrócić do niego w
każdej chwili. Zrobiłam to, bo przestałam się czuć kochana i szczęśliwa.
- Wybacz, to był impuls – odpowiedział przybliżając się
do niej. Spojrzał jej głęboko w oczy. Uwielbiał to robić, bo wiedział, że to ją
peszy. Miała wtedy te urocze rumieńce… I próbowała ukryć zakłopotanie, co
wywoływało na jego twarzy uśmiech. Rozchylił usta i zdawało się, że chce jej
coś powiedzieć, lecz uśmiechnął się tylko i chwycił ją za rękę.
- Chodźmy.
- Zrobiłeś śniadanie? – zapytała jakby nigdy nic.
Sytuacja sprzed chwili wydała jej się nieco dziwna, lecz przyzwyczaiła się do
tego, w końcu ma do czynienia z Zayn’em.
- Nie wiedziałem, kiedy wrócisz, więc… Chłopaki jeszcze
spali, no i…
- Czy ty właśnie czujesz się zawstydzony? – uśmiechnęła
się szeroko. Chłopak spojrzał na nią i wystawił jej język.
- Może trochę. Gwiazdom nie przystoi okazywać zbyt dużo
emocji – odparł udając próżnego.
- Ale ty nie jesteś gwiazdą – śmiała się z zachowania
chłopaka i wyrazu twarzy, jaki w tym momencie zrobił.
- Oh, czepiasz się!
- Cześć wszystkim – dziewczyna przywitała się wchodząc do
salonu.
- Nareszcie wróciłaś! – krzyknął Harry i rzucił się na
nią z uściskami – Jak się czujesz w skórze siostry Liam’a?
- Nie jest źle – uśmiechnęła się do niego – Słyszałam, że
mieliście pyszne śniadanie – powiedziała teatralnie unosząc brwi.
- Lepiej skończmy ten temat, bo nigdy więcej tego nie
zrobi – szepnął Lou patrząc na Zayn’a rozpakowującego zakupy w kuchni.
- Jesteś okropny – szturchnęła go śmiejąc się – Po
prostu… zmienił się – dodała patrząc na mulata.
- Khmm – chrząknął blondyn – Czy my o czymś nie wiemy?
- Znowu? – dodał Styles
- Em, nie! Jeśli będzie coś na rzeczy to wam o tym
powiemy – odpowiedziała odwracając się w ich kierunku – Jestem siostrą Liam’a z
czego się bardzo cieszę i myślę, że to wydarzenie mi na razie wystarczy.
Ostatnio dzieje się odrobinkę za dużo – powiedziała przybliżając do siebie dwa
palce.
- Gotowa? – usłyszała za sobą i odwróciła się gwałtownie.
Na widok brata uśmiechnęła się ciepło i przytuliła go z całej siły.
- Pomyślelibyście? Że ta dziewczyna i Liam… - zaczął
Niall krzyżując ręce na piersi.
- W życiu! Chociaż nos mają podobny – stwierdził Louis
przechylając głowę.
- Idziemy? – zapytał uśmiechnięty Payne.
- Tak. Włożę coś odpowiedniejszego i możemy iść –
powiedziała i pobiegła na górę.
Włożyła rurki i ziewną koszulkę. Przeczesywała włosy, gdy
ktoś wszedł do pokoju.
- Wychodzisz? – zapytał Malik.
- Tak, idziemy powtórzyć badania do szpitala. Wiesz,
upewnić się, że na pewno jesteśmy rodzeństwem – odparła i spojrzała na kołtun
włosów marszcząc brwi.
- Czyli dzisiaj nie będziesz wolna? – zapytał siadając na
łóżku.
- A o co chodzi? – stanęła naprzeciw niego wyczekując
odpowiedzi.
- Tajemnica – uśmiechnął się zadziornie – Za to jutro
zabieram cię… gdzieś.
- Em, okej – odpowiedziała nieco zaskoczona.
- Chcę na ciebie zasłużyć. Chcę się o ciebie starać… -
podszedł do niej i chwycił jej dłonie – Chcę…
Zbliżył się do jej twarzy i musnął subtelnie jej usta.
Odsunął się odrobinę i patrzył na nią rozmarzonym wzrokiem.
- Zayn… - szepnęła – Jesteś nieobliczalny – uśmiechnęła
się zwycięsko, poczochrała mu włosy i zbiegła na dół, rzucając mu krótkie
spojrzenie przez ramię.
- To przez ciebie się tak zachowuję – powiedział, lecz
bardziej do siebie.
- Co ty taki uśmiechnięty? – zapytała patrząc z uwagą na
brata.
- Cieszę się, że mam ciebie siostrzyczko – odparł i mocno
ją przytulił.
Byli w połowie drogi do szpitala, postanowili iść na
nogach, gdyż był koniec lipca, a takie upalne dni nie zdarzają się tutaj
często. Słońce przyjemnie ogrzewało ich twarze, zapewniając dawkę witaminy D.
- Liam… Co myślisz o Zayn’ie? – zapytała patrząc na
rozłożyste korony drzew, które dzięki promieniom słonecznym miały jeszcze
bardziej intensywny kolor.
- Hmm – zamyślił się – To Zayn, wiesz jaki jest –
odpowiedział wzruszając ramionami.
- Wiem, ale… myślisz, że zmienił się na dobre?
- Po dzisiejszym śniadaniu też się nad tym zastanawiam –
odparł wkładając dłonie w kieszenie spodni – A czemu pytasz?
- Myślę, że coś między nami jest. To znaczy, na pewno
jest, skoro całowaliśmy się wczoraj i… no sam widziałeś.
- Słucham? – zapytał zaskoczony po czym zaczął się uroczo
śmiać – Myślałem, że poszłaś spać!
- Bo poszłam! – dziewczynie udzielił się humor brata i
również zaczęła się śmiać – Tyle, że nie w swoim łóżku.
- Znowu?! Jesteś niesamowita – kręcił głową i zachodził
się ze śmiechu.
- Tak! Mam to po tobie! – odgryzła się i zaczęła go łaskotać.
- Dobra! Dobra, składam broń, biała flaga i tak dalej!
Przedrzeźniali się jeszcze chwilę, gdy w końcu zmęczeni
postanowili odpuścić.
- A tak na poważnie – zaczął Payne – to zamierzacie coś z
tym zrobić? – spojrzał na nią i wyczekiwał odpowiedzi. Zayn to jego przyjaciel
i w głębi czuł, że to, co jest między nimi w końcu przerodzi się w coś
głębszego, lecz wolał, żeby oni sami do tego doszli.
- Tak, myślę, że tak – odpowiedziała spokojnym tonem –
Skoro powiedział, że nie wyzna mi miłości, dopóki oboje nie będziemy tego
pewni… - przerwała, gdy zauważyła, że Liam się zatrzymał.
- Tak ci powiedział? – wydukał zaskoczony, a jego brwi
powędrowały do góry.
- Mhm – dziewczyna pokiwała głową, jak mała dziewczynka.
- A więc możesz być spokojna. Zayn w końcu zrozumiał –
powiedział obejmując siostrę ramieniem i ruszyli w stronę szpitala.
__________
Dzisiaj piątek, więc rozdział obowiązkowo :)
Jeszcze kilka i je skończę, a później zabieram się za następne ;3
Dziękuję za pięć magicznych komentarzy, które jak zwykle tworzą banana na mojej buźce :)
Rozdział dla Natiś* - cieszę się, że Ci się podoba <3, Neva - jesteś szalona, że przeczytałaś go w jedną noc :o Przeze mnie teraz mam fangirl w głowie :*, Patrycja :* - jesteś zbyt podejrzliwa! :*, Victoria Gotzeus - skaczę z radości, że spodobał Ci się mój blog! Ja pochłaniam powolutku Twój, rozkoszuję się nim i zakochałam się po prostu <3, Ateliee - trzymam kciuki za Twoje opowiadanie no i oczywiście będę motywować na GG :*
Jestem Wam wdzięczna dziewczyny, że czytacie i zostawiacie jak zwykle coś po sobie, to dla mnie bardzo ważne :) A tam po lewej macie button klikajcie dzisiaj o 17:00 zapraszam serdecznie! <3
Życzę Wam trochę ochłody w te upalne dni no i do następnego!
Pozdrawiam <3
♥♥♥
O tak, o tak! Zayn ziomie! Jak myślisz Anka, podzielimy się Zaynem z Anią?
OdpowiedzUsuńDobra, to wyżej brzmi głupio.
Wiesz dobrze, że liczyłam na seksy w rozdziale 69. No, nie można mieć wszystkiego :c Przynajmniej Zayn jest romantico. Słodki chłopiec. FANGIRL FANGIRL! Przez ciebie zaczęłam ich wszystkich słuchać. Chodzę sobie po domu i mieszam wszystkie piosenki, drąc się na całe gardło. I like it :D
Cieszę się, że Jess wszystko wytłumaczyła Ani. Może nawet zostaną koleżankami, kto wie?
Mam ogromną nadzieję, że Jay już się wpierniczy (że tak to ujmę) i będzie sobie siedział sam ze swoim zespołem, którego piosenki nawalają mi po głowie.
No, chyba wystarczy. Komentarz jest cudnie głupi <3
Dziękuję Ci za to, że dzięki tobie i temu, iż rozdział był świetny, czytałam go z uśmiechem na twarzy :) Jak osoba powyżej, mam nadzieję, że Jay już nie będzie mieszać w życiu Ani. Myślę, że ona i Zayn stworzą piękną parę ;)
OdpowiedzUsuńDo następnego Skarbie <3
Nie podejrzliwa, wydaje Ci sie :D Święta Jess nie nie cos tu nie pasuje xd Mimo tego ze byla mila i tak jej nie lubie :D Oczekuje nastepnego juz ;*
OdpowiedzUsuńWitaj znowu, kochana!
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że cieszę się, że Ania tak trochę "pogodziła się" z Jess. Dobrze, że nie jest mściwa i nie chowa długo urazy, ale na pewno nie wybaczy jej tak łatwo.
Później narobiłaś mi ochoty na naleśniki. Chyba będę musiała coś z tym zrobić :D
Ogólnie, Zayn w tym rozdziale, tak jak w poprzednim był naprawdę uroczy i go polubiłam. Mam nadzieję, że niedługo coś więcej będzie pomiędzy nim i Anią ;)
Jestem ciekawa, jak wypadną te badania, ale chyba na pewno ona jest siostrą Liama. Chyba, że szykujesz dla nas jakąś niespodziankę :)
Pozdrawiam gorąco i życzę morza weny :*
Optimist
Wlasnie zaczynam czytac bloga :) bede miala duzo do nadrobienia....
OdpowiedzUsuńAke czuje ze bedzie super! Wyglad bardzo pasuje :)
Needlove979@gmail.com - chcialabym sie z toba skontaktowac, jestes moja stala czytelnicxka i bardzo sie ciesze <3 pozdrawiam!
Heej.
OdpowiedzUsuńByłam u babci i nie miałam dostępu do internetu. Sorki, ze nie ma komentarzu do ost rozdziału.
Dobrze, że Jess i Ania się pogodziły.
A Zayn był taaaaaaaaaaki uroczy ;) I ta jego zazdrość. U la la ‘’będzie, będzie się działo, będzie zabawa”
Choć liczyłam na małe co nie co. Wiesz co mam na myśli ;) Pamiętaj: Zayn tak, Jay nie.
Zayn tak, Jay nie. Żadnego Jaya.
Ciekawa jestem jaka niespodziankę na Zayn.
Jest zbyt gorąco na pisanie komentarzy. A na dodatek nie mam weny.
Do nastepnego ;*
Queen of the Night
xx
zostaje na dluzej, musze duzzooooo nadrobic :)
OdpowiedzUsuńkocham!!
jej dawno mnie tu nie było.. przepraszam ;C
OdpowiedzUsuńRozdziały jak zwykle świetne !! :))))
I az po prostu nie wiem co tu Ci napisać. ;/
Chyba pozostaje mi powiedziec, ze czekam z niecierpliwością na kolejny i zapraszam do mnie ;) <333
No nieźle :) Muszę nadrobić zaległości w czytaniu Twoich opowiadań ;) Nie wiedziałem, że dalej piszesz :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Po krótkiej przerwie wracam do czytania i komentowania.
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaję, że Ania już nie wróci do Jaya tylko będzie z Malikiem. Nadal mu nie ufam, bo człowiek nie może od tak się zmienić. No, ale teraz z innej beczki; cieszę się, że Ania postanowiła spotkać się z Jess i z nią porozmawiać. Czekam jeszcze tylko na spotkanie Ani i The Wanted.
Nie muszę ci chyba pisać, że rozdział super i w ogóle, bo chyba dobrze o tym wiesz. To ja lecę do następnego.