piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 69

               Zamarła. Przeczytała wiadomość jeszcze kilka razy i nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą zobaczyły jej piwne oczy. Zamknęła lodówkę i usiadła przy blacie. Po kilkunastu sekundach ocknęła się patrząc na zegar. 9:15. Miała zaledwie pół godziny. Pobiegła na górę, chwyciła jakąś kartkę i napisała na niej krótką wiadomość, po czym po cichu położyła ją na poduszce obok Zayn’a. wyszła na korytarz i odetchnęła. Dlaczego się spieszy? Przecież wcale nie musi tam iść. Ale chce. W końcu będzie miała okazję, by na spokojnie porozmawiać z dziewczyną, która bądź, co bądź przewróciła jej życie o kilkadziesiąt stopni. Zbiegła po schodach, włożyła buty i wybiegła z domu.

               Nienawidziła biegać. Po prostu ten sport nie był dla niej. Pływanie, piłka nożna okej, ale nie bieganie! Już nawet sam fakt, że wiąże się z tym football nie zniechęcał jej do tej gry. Nazywała to lataniem za piłką. Zmęczona zatrzymała się przed ogromną halą, która była chyba największą galerią handlową w Londynie. Oparła dłonie na kolanach, wzięła kilka głęboki wdechów i przeczesując włosy, by wyglądały w miarę normalnie, ruszyła w kierunku wejścia. Pokonała obrotowe drzwi i rozejrzała się po galerii uspokajając oddech. Przeleciała wzrokiem po ludziach zgromadzonych wokół fontanny, składającej się z czterech różnej wielkości strumieni wody. Zobaczyła ją.
Blondynka siedziała na granitowej ławce i nerwowo bawiła się palcami. Miała na sobie krótkie beżowe rybaczki i zwiewną kwiecistą bluzkę. Wyglądała ładnie. Brunetka spokojnym krokiem ruszyła w jej kierunku. Jessica zauważyła ją i podniosła się.
- Cześć – powiedziała nieśmiało, gdy Ania zbliżyła się wystarczająco. Chciała wyciągnąć ku niej rękę na przywitanie, ale zrezygnowała – Nie myślałam, że przyjdziesz.
- Cześć – odpowiedziała chowając dłonie do kieszeni spodenek – Ja też nie.
- Siadaj – wskazała miejsce obok siebie i sama zrobiła to samo – Uwierz, że nie mogłam doczekać się tego spotkania – zaczęła patrząc na wodę przelewającą się w błękitnej fontannie.
- Cieszę się, że się na to odważyłaś. W końcu mamy okazję szczerze porozmawiać – wtrąciła brunetka patrząc na nią wyczekująco.
- Słuchaj, nie przyszłyśmy tutaj, żeby się kłócić. Ja… Zmieniłam się – powiedziała spokojnie przenosząc wzrok na Anię.
- Ostatnio dość często to słyszę – odparła szeptem bardziej do siebie.
- Słucham? – zapytała blondynka marszcząc delikatnie brwi, co dodało jej uroku.
- Nie, nic. Przepraszam – zakłopotana dziewczyna machnęła dłonią – Ja także nie chcę się kłócić. Po prostu… Dlaczego to zrobiłaś?
Jess jakby tylko czekała na to pytanie. Wyprostowała się i wzięła głęboki oddech. Układała sobie w głowie tysiące razy, co ma jej powiedzieć i od czego zacząć, lecz i tak postanowiła pójść na żywioł.
- Kiedy dowiadujesz się, że cierpisz na zaburzenia psychiczne, to cię dobija. Zaczynasz zachowywać się, jakby było z tobą o wiele gorzej, niż rzeczywiście jest. Na szczęście w porę sobie to uświadomiłam, i to dzięki mojemu kochanemu braciszkowi, który tylko po mnie wrzeszczy i wciąż mnie nienawidzi – ostatnie zdanie wypowiedziała z wrodzoną jej ironią, na co Ania tylko się uśmiechnęła – Teraz zmieniło się to, że wiem o chorobie i zaczynam rozumieć swoje zachowanie oraz to, jak wiele krzywdy nim wyrządziłam… Ale nie jestem wariatką – Spojrzała na przyglądającą jej się brunetkę i uśmiechnęła się smutno. To było coś, rozmawiać z kimś, komu rzucało się kłody pod nogi na każdym kroku – Zrozumiałam, że zraniłam cię i to bardzo. Skrzywdziłam niewinną osobę, która nigdy nie próbowała odebrać mi przyjaciela. Odkąd cię poznał, przestaliśmy spędzać wspólnie czas i rozmawiać, tak jak kiedyś. I teraz wiem, że to nie była twoja wina. Tylko moja i Jay’a. Przestał mi mówić o czymkolwiek, przestał mi się zwierzać, nie spotykaliśmy się tak, jak kiedyś. A ja sobie to wszystko wyolbrzymiłam i jako powód uznałam ciebie. I tak zaczęłam się mścić… Po prostu przepraszam cię, naprawdę – powiedziała chwytając jej dłoń – szczerze jest mi przykro i chcę żebyś mi wybaczyła.
Ania wpatrywała się w jej oczy, jakby chciała znaleźć w nich potwierdzenie słów blondynki. Nie wyobrażała sobie w ten sposób tego spotkania. Myślała, że to ona będzie mówić i się żalić, jak Jess bardzo ją zraniła. Tymczasem wszystko jest na odwrót.
- Nie wiem, co powiedzieć odnośnie twojej choroby, ja… Mam nadzieję, że to się jakoś nie odbije na twoim zachowaniu i tak, cieszę się, że zrozumiałaś to, co powinnaś… Ja też chciałam cię przeprosić – westchnęła – Tak naprawdę nie widziałam poza nim świata, nie interesowałam się innymi, tylko tym, co mam zrobić z tym, co do niego czuję. A kiedy to sobie z nim wyjaśniłam… Powinnam go o ciebie wypytać, dlaczego już nie rozmawiacie, dlaczego…
- Nie! – przerwała jej nagle – Przestań na siłę szukać w sobie winy. I nie masz mnie za co przepraszać, nie powinnaś czuć się odpowiedzialna – Ania uśmiechnęła się delikatnie słysząc te słowa – Mam tylko nadzieję, że to nie przeze mnie z nim zerwałaś…
Dziewczyna odwróciła głowę w stronę fontanny. Przypomniała sobie ten moment, kiedy chłopak chciał dać im jeszcze jedną szansę, kiedy nagle oprzytomniał i zrozumiał, że ona nie rozpłynęła się w powietrzu, wciąż tu jest i go kocha…
- Ania…?
- Wybacz, zamyśliłam się – odparła spuszczając głowę – Nie, to nie twoja wina. To Jay nie wie, czego chce. Nie zrozum mnie źle – popatrzyła na jej smukłą twarz. Jess była piękną dziewczyną, teraz to zauważyła – Ale w momencie, gdy było między nami źle, mam wrażenie, że… on odpuścił. I zaczął interesować się tobą. Nie wiem dlaczego, ale właśnie takie miałam wrażenie. Jakby się bał podjąć próbę rozwiązania problemu…
- Rozumiem cię. I to wszystko przez ciebie, tak go otumaniłaś swoją wyjątkowością – powiedziała blondynka machając artystycznie palcem i zaczęła się śmiać.
- Ej! Przypominam, że on otumanił również mnie! – śmiała się Blake.
- Cieszę się, że między nami jest okej.
- Posłuchaj Jess. Nie potrafię ci ot tak wybacz z dnia na dzień. Owszem, między nami jest już w porządku, co mnie bardzo cieszy, ale zanim powiem, że ci wybaczyłam, musi minąć jeszcze trochę czasu…
- Oh, rozumiem – odpowiedziała spokojnym tonem – Liczyłam na to, że każesz mi pójść do diabła i dać sobie spokój, więc nie jest źle w tym wypadku.
- Haha, jesteś niesamowita… - śmiała się brunetka.
- Dzięki! – uśmiechnęła się szeroko – A co tam u ciebie słychać?
- Wiesz co, słychać i to aż za dużo. Wczoraj byłam spotkać się z moimi prawdziwymi rodzicami. Dzisiaj z Liam’em idziemy do szpitala powtórzyć bada… - przerwała patrząc na otwarte usta blondynki – To może ja zacznę od początku – uśmiechnęła się ciepło.
- Em, wiesz co, znam przytulną kawiarnię za rogiem. Usiądziemy i spokojnie wszystko mi opowiesz – Jess posłała dziewczynie zachęcające spojrzenie i razem z Blake ruszyły w kierunku kawiarni.


               Nie otwierając oczu przeciągnął się i wysunął lewą rękę w celu przytulenia się do dziewczyny, która ostatnimi czasy nieźle zawróciła mu w głowie. Zdziwiony, że nie natrafił na żadną przeszkodę zmarszczył brwi. Otworzył oczy i zamrugał kilkakrotnie, by pozbyć się mgły, spowodowanej nagłym rozbudzeniem. Widząc odsunięty kawałek kołdry podniósł się gwałtownie rozglądając po pokoju. Wpatrując się w miejsce, gdzie powinna być Ania lewą ręką błądził po szafce nocnej w poszukiwaniu telefonu, lecz przestał widząc zgięty na pół kawałek papieru leżący na poduszce. Usiadł i rozłożył go przeczesując swoje ciemne jak węgiel włosy.
„Obudziłam się i miałam zamiar zrobić Wam śniadanie, lecz wypadło mi ważne spotkanie. Gdy będę wracać zrobię zakupy i zabiorę się za obiad : ). Przepraszam, że po raz drugi uciekam ci z łóżka. Do zobaczenia.
Ania ;)”
Uśmiechnął się mimowolnie i opadł na łóżko. Dochodziła 10:00, więc wstał z i otworzył okno, by rozejrzeć się po okolicy. Tak, po raz drugi mu uciekła. Ale następnym razem postara się jej tak łatwo nie wypuścić. Wciąż uśmiechając się do siebie włożył ciuchy i zszedł na dół, by przygotować wszystkim śniadanie.
Po pół godzinie na stole znajdowały się dwa talerze naleśników i kilka kubków z kawą. Zadowolony mulat kończył po sobie zmywać, gdy do kuchni wszedł zaspany Niall.
- Oo, Aniu jak miło, że zrobiłaś… Zayn – wydukał gdy zobaczył przyjaciela z gąbką w dłoni i po raz kolejny przetarł oczy.
- Nie ma za co – zaśmiał się chłopak.
- Czy… dziś jest jakieś święto? – zapytał podchodząc do stołu –  Twoje urodziny? Stary, zapomniałem! Ale spokojnie, zorganizujemy jeszcze jakąś imprezkę – powiedział wpychając sobie do buzi naleśnika.
- Nie, nie mam dziś urodzin. I masz rację, Ania chciała zrobić śniadanie, ale coś jej wypadło.
- Komu coś wypadło? – zapytał Harry wpadając do kuchni – Mmm! Mam nadzieję, że nie chili do ciasta na naleśniki, bo pachnie nieziemsko – dodał siadając przy blacie i przysuwając sobie śniadanie.
- Ej! Zostaw coś dla mnie – oburzył się blondynek odsuwając od niego talerz.
Loczek rzucił mu groźne spojrzenie i zabrał się za smarowanie naleśnika dżemem porzeczkowym.
- Miałem taką myśl, żeby specjalnie dla ciebie coś do nich wrzucić – odgryzł się Zayn – Ania, zostawiła mi wiadomość, że wypadło jej jakieś spotkanie.
- Może chodziło o Jay’a – wtrącił Louis stając w drzwiach kuchni.
- Musicie tak wchodzić jeden po drugim? – zapytał Zayn patrząc, czy ktoś jeszcze ma ochotę zawitać.
- Wybacz – uśmiechną się przepraszająco biorąc naleśnika i zwijając go w rurkę.
- Mmm… One są pyszne!
- Dzięki Niall – uśmiechnął się szybko mulat – Mówiłeś coś o spotkaniu…? – zwrócił się do Lou.
- Hm? – zapytał z pełną buzią czochrając się po włosach – Aaa, wybacz. Musiałem… - wskazał na usta, na co Harry zaczął się śmiać – Może to spotkanie dotyczyło The Wanted.
- Czemu tak myślisz…
- No, wczoraj kiedy szedłem do sklepu, a wy sobie słodko spaliście – kontynuował akcentując końcowe słowa – Natknąłem się na nią , podczas żywej rozmowy z Jay’em. Wyglądało to trochę dziwnie, bo byli na zewnątrz i on jakby… No po prostu zaczęli się troszkę szarpać.
- Szarpać?! – krzyknął zdenerwowany Zayn.
- Dobra, źle to ująłem. Po prostu nagle chwycił ją za rękę i zaczął prosić o drugą szansę… - przerwał zastanawiając się nad czymś.
- Co jest? – zapytał podejrzliwie Harry patrząc na przyjaciela i wkładając sobie do ust kolejnego naleśnika.
- Opowiadając wam o tym czuję się jak szpieg. Zresztą, nieważne. Powiedziałem, co widziałem. Jeśli macie pytania – dodał szybko widząc, jak Zayn otwiera usta – zapytajcie o to ją – wzruszył ramionami i świecącymi oczami spojrzał na drugi talerz śniadania.
- Mhm – mruknął Malik wychodząc z kuchni.
- Ej, a co to za okazja? Takie pyszne śniadanie, to do ciebie nie podobne!
Louis niestety nie otrzymał odpowiedzi. Zamyślony chłopak stanął przy schodach i zaczął szukać czegoś w telefonie. Pospiesznie nacisnął zieloną słuchawkę i nerwowo stukał palcami o drewnianą poręcz. Po szóstym sygnale rozłączył się i pobiegł na górę.

- Nie wiecie co go naszło na takie śniadanie? – zapytał Tomlinson popijając kawę.
- Mówił, że to Ania miała się tym zająć, lecz coś jej wypadło – powiedział Niall przeciągając się na krześle.
- Swoją drogą, dalej nie mogę w to uwierzyć, że jest siostrą naszego Liam’a – zaczął Harry – Owszem, jestem w mniejszym szoku, niż wczoraj, ale…
- To był niezły szok – śmiał się Horan na widok miny Loczka.
- Chłopaki, ja wychodzę – zakomunikował Zayn wpadając do kuchni i zabierając naleśnika.
- Gdzie tak pędzisz? – zapytał Louis, gdy ten już opuszczał pomieszczenie.
- Nic ważnego! – krzyknął i pożegnał ich trzaśnięciem drzwiami.
Przyjaciele spojrzeli po sobie i wrócili do picia kawy.
- A tego gdzie tak wywiało? – w drzwiach kuchni pojawił się ostatni członek zespołu.
- Sam słyszałeś – odparł blondyn – Wyspany?
- Można tak powiedzieć – odpowiedział i uśmiechnął się na widok śniadania – Widzę, że Ania nie próżnuje – powiedział biorąc gryza.
- To nie Ania – cmoknął aktorsko Harry.
- To Zayn – wyjaśnił Lou – Tak, też się zdziwiliśmy – dodał, gdy zobaczył wyraz twarzy przyjaciela.
- Co?? Może jest chory? Albo czegoś chce? Pewnie potrzebuje kasy…
- Nic z tych rzeczy – pokręcił głową Niall.
- Czyli, że co… - zaczął Payne siadając obok Styles’a – dorósł?
- Na to wygląda – uśmiechnął się Louis.
- Widzicie, co dziewczyna może zrobić z facetem? – powiedział Horan unosząc brwi – Strzeżcie się – dodał, po czym zaczęli się śmiać.
- A… gdzie jest Ania? – zapytał Liam.
- Coś jej wypadło – odpowiedzieli chórem.

               Szybkim krokiem zmierzał w tylko sobie znanym kierunku. Nie miał co do tego pewności, ale na pewno nie pozwoli na to, by ktoś stanął mu na drodze do szczęścia. Nie chciał zachowywać się jak taran, który niszczy wszystko, by osiągnąć cel. Po prostu chciał załatwić to polubownie. Zero przemocy. Oczywiście, w najgorszym wypadku…
Według niego Jay nie zasługiwał na żadną drugą szansę. Z tego, co mówiła mu Ania zaczął zachowywać się, jak rozkapryszone dziecko. Coś się zepsuło, więc rzuca to w kąt i zajmuje się czymś innym. Na samą myśl o nim przypomniał sobie dzień, kiedy wpadł do ich mieszkania i zaczęli się bić. Wtedy był w niej zakochany. Ale nie obchodziło go to, teraz nadeszła jego szansa.
Włożył ręce w kieszenie ciemnych spodenek i zwolnił trochę krok. Bez paniki, to nikomu nie pomoże. Może… po prostu jakaś przyjaciółka chciała się zobaczyć, pogadać.
- Pisało, że to ważne spotkanie – mruknął sam do siebie odpychając domysły.
Chciał myśleć, że to coś innego, ale po tym, co powiedział Lou… Wszystko na to wskazywało. Spojrzał na kamień, do którego się zbliżał i z całej siły w niego kopnął.
- A ty co taki przybity? – usłyszał głos, na dźwięk którego podniósł gwałtownie głowę.
Dziewczyna stała przed nim uśmiechając się promiennie. W oczach wciąż miała te szalone iskierki, które przeskakiwały radośnie. Miał nadzieję, że działo się tak z powodu jego widoku.
- Ania… Gdzie byłaś? – zapytał najspokojniej jak się dało.
- Zostawiłam ci chyba wiadomość na poduszce… - powiedziała marszcząc delikatnie brwi.
- Tak! Tak, przeczytałem…
- Zayn. Wszystko w porządku?
- Po prostu… Daj, pomogę ci – odparł wymijająco i zabrał z rąk dziewczyny siatkę z zakupami.
- Dziękuję – odpowiedziała uśmiechając się – Wybacz, że nie było mnie tak długo, siostra Nathan’a chciała ze mną porozmawiać.
- Rozumiem – uśmiechnął się z wyraźną ulgą – Babskie pogaduszki.
- Ej! To była ważna sprawa – śmiała się dając mu kuksańca między żebra – Czemu byłeś taki spięty?
- A co to za ważna sprawa?
- Nieładnie jest odpowiadać pytaniem na pytanie – powiedziała unosząc głowę i pokazując mu teatralnie wskazujący palec – No dobrze, już ci wszystko wyjaśniam – uśmiechnęła się.
- Nie naciskam, tylko…
- Przecież widzę, że coś cię dręczy – przerwała mu patrząc głęboko w oczy. Nie wiedziała, skąd ma w sobie tyle odwagi na takie zachowanie i dlaczego tak swobodnie to robi. Być może to zasługa tej rozmowy z Jess – Spotkałam się z nią, bo o to poprosiła. Jakoś nigdy się nie lubiłyśmy. To znaczy ona za mną nie przepadała, ja czułam tę niechęć i nie starałam się jej poznać… Ona i Jay od zawsze się przyjaźnili, a kiedy pojawiłam się ja, on przestał zwracać na nią uwagę i dbać o ich relacje. Była o mnie okropnie zazdrosna, robiła wszystko, żebyśmy się rozstali. Posunęła się nawet do podrobienia wyników DNA moich i Jay’a po tym, jak całkiem przypadkiem zaproponowała na konferencji prasowej, by je przeprowadzić – mówiła starając się nie ominąć żadnego szczegółu. Czuła, że jeśli chcą z Zayn’em coś zacząć, to muszą dużo rozmawiać i wiedzieć o sobie wiele rzeczy – Okazało się, że jestem siostrą Jay’a. To rozdzieliłoby nas na zawsze, ale Nathan znalazł w jej pokoju prawdziwe wyniki i wszystko wydało się po kilku godzinach. Wiem, to okropne i powinnam ją nienawidzić. Ale dzisiaj porozmawiałyśmy szczerze. Ona jest chora, ale wie o tym, akceptuje to i się leczy. Doszłyśmy także do wniosku, że to Jay sam nie wie czego chce. Co nie zmienia faktu, że z nim też chce porozmawiać i go przeprosić.
- Naprawdę tyle się wydarzyło? I do tego Liam? – zapytał, a dziewczyna pokiwała ochoczo głową – No nieźle – westchnął głęboko.
- Obiecuje, że pogadamy o tym, kiedy tylko znajdzie się wolna chwila – zapewniła gestykulując rękami.
- Dobrze – uśmiechnął się do niej i zastanowił nad czymś.
- A ty? Odpowiesz na moje pytanie? – spojrzała na niego wyczekująco – Dlaczego byłeś taki spięty i przybity?
- Nie wiedziałem gdzie poszłaś – powiedział obojętnie – Tak, zostawiłaś wiadomość – dodał widząc jej minę – Ale kiedy Louis zaczął mówić przy śniadaniu o twoim spotkaniu z Jay’em i w jaki sposób rozmawialiście… Przestraszyłem się! Że to on chciał się z tobą zobaczyć i będzie próbował cię odzyskać… A ja nie chce cię… stracić – powiedział cicho i poprawił włosy, by nie dać po sobie poznać, że się martwił.
- Zayn… - szepnęła chwytając go za ramię – To urocze – powiedziała stając naprzeciw niego i patrząc mu w oczy – Ale musisz mi zaufać. Nie zerwałam z nim, bo taki miałam kaprys i jestem gotowa wrócić do niego w każdej chwili. Zrobiłam to, bo przestałam się czuć kochana i szczęśliwa.
- Wybacz, to był impuls – odpowiedział przybliżając się do niej. Spojrzał jej głęboko w oczy. Uwielbiał to robić, bo wiedział, że to ją peszy. Miała wtedy te urocze rumieńce… I próbowała ukryć zakłopotanie, co wywoływało na jego twarzy uśmiech. Rozchylił usta i zdawało się, że chce jej coś powiedzieć, lecz uśmiechnął się tylko i chwycił ją za rękę.
- Chodźmy.
- Zrobiłeś śniadanie? – zapytała jakby nigdy nic. Sytuacja sprzed chwili wydała jej się nieco dziwna, lecz przyzwyczaiła się do tego, w końcu ma do czynienia z Zayn’em.
- Nie wiedziałem, kiedy wrócisz, więc… Chłopaki jeszcze spali, no i…
- Czy ty właśnie czujesz się zawstydzony? – uśmiechnęła się szeroko. Chłopak spojrzał na nią i wystawił jej język.
- Może trochę. Gwiazdom nie przystoi okazywać zbyt dużo emocji – odparł udając próżnego.
- Ale ty nie jesteś gwiazdą – śmiała się z zachowania chłopaka i wyrazu twarzy, jaki w tym momencie zrobił.
- Oh, czepiasz się!

- Cześć wszystkim – dziewczyna przywitała się wchodząc do salonu.
- Nareszcie wróciłaś! – krzyknął Harry i rzucił się na nią z uściskami – Jak się czujesz w skórze siostry Liam’a?
- Nie jest źle – uśmiechnęła się do niego – Słyszałam, że mieliście pyszne śniadanie – powiedziała teatralnie unosząc brwi.
- Lepiej skończmy ten temat, bo nigdy więcej tego nie zrobi – szepnął Lou patrząc na Zayn’a rozpakowującego zakupy w kuchni.
- Jesteś okropny – szturchnęła go śmiejąc się – Po prostu… zmienił się – dodała patrząc na mulata.
- Khmm – chrząknął blondyn – Czy my o czymś nie wiemy?
- Znowu? – dodał Styles
- Em, nie! Jeśli będzie coś na rzeczy to wam o tym powiemy – odpowiedziała odwracając się w ich kierunku – Jestem siostrą Liam’a z czego się bardzo cieszę i myślę, że to wydarzenie mi na razie wystarczy. Ostatnio dzieje się odrobinkę za dużo – powiedziała przybliżając do siebie dwa palce.
- Gotowa? – usłyszała za sobą i odwróciła się gwałtownie. Na widok brata uśmiechnęła się ciepło i przytuliła go z całej siły.
- Pomyślelibyście? Że ta dziewczyna i Liam… - zaczął Niall krzyżując ręce na piersi.
- W życiu! Chociaż nos mają podobny – stwierdził Louis przechylając głowę.
- Idziemy? – zapytał uśmiechnięty Payne.
- Tak. Włożę coś odpowiedniejszego i możemy iść – powiedziała i pobiegła na górę.
Włożyła rurki i ziewną koszulkę. Przeczesywała włosy, gdy ktoś wszedł do pokoju.
- Wychodzisz? – zapytał Malik.
- Tak, idziemy powtórzyć badania do szpitala. Wiesz, upewnić się, że na pewno jesteśmy rodzeństwem – odparła i spojrzała na kołtun włosów marszcząc brwi.
- Czyli dzisiaj nie będziesz wolna? – zapytał siadając na łóżku.
- A o co chodzi? – stanęła naprzeciw niego wyczekując odpowiedzi.
- Tajemnica – uśmiechnął się zadziornie – Za to jutro zabieram cię… gdzieś.
- Em, okej – odpowiedziała nieco zaskoczona.
- Chcę na ciebie zasłużyć. Chcę się o ciebie starać… - podszedł do niej i chwycił jej dłonie – Chcę…
Zbliżył się do jej twarzy i musnął subtelnie jej usta. Odsunął się odrobinę i patrzył na nią rozmarzonym wzrokiem.
- Zayn… - szepnęła – Jesteś nieobliczalny – uśmiechnęła się zwycięsko, poczochrała mu włosy i zbiegła na dół, rzucając mu krótkie spojrzenie przez ramię.
- To przez ciebie się tak zachowuję – powiedział, lecz bardziej do siebie.

- Co ty taki uśmiechnięty? – zapytała patrząc z uwagą na brata.
- Cieszę się, że mam ciebie siostrzyczko – odparł i mocno ją przytulił.
Byli w połowie drogi do szpitala, postanowili iść na nogach, gdyż był koniec lipca, a takie upalne dni nie zdarzają się tutaj często. Słońce przyjemnie ogrzewało ich twarze, zapewniając dawkę witaminy D.
- Liam… Co myślisz o Zayn’ie? – zapytała patrząc na rozłożyste korony drzew, które dzięki promieniom słonecznym miały jeszcze bardziej intensywny kolor.
- Hmm – zamyślił się – To Zayn, wiesz jaki jest – odpowiedział wzruszając ramionami.
- Wiem, ale… myślisz, że zmienił się na dobre?
- Po dzisiejszym śniadaniu też się nad tym zastanawiam – odparł wkładając dłonie w kieszenie spodni – A czemu pytasz?
- Myślę, że coś między nami jest. To znaczy, na pewno jest, skoro całowaliśmy się wczoraj i… no sam widziałeś.
- Słucham? – zapytał zaskoczony po czym zaczął się uroczo śmiać – Myślałem, że poszłaś spać!
- Bo poszłam! – dziewczynie udzielił się humor brata i również zaczęła się śmiać – Tyle, że nie w swoim łóżku.
- Znowu?! Jesteś niesamowita – kręcił głową i zachodził się ze śmiechu.
- Tak! Mam to po tobie! – odgryzła się i zaczęła go łaskotać.
- Dobra! Dobra, składam broń, biała flaga i tak dalej!
Przedrzeźniali się jeszcze chwilę, gdy w końcu zmęczeni postanowili odpuścić.
- A tak na poważnie – zaczął Payne – to zamierzacie coś z tym zrobić? – spojrzał na nią i wyczekiwał odpowiedzi. Zayn to jego przyjaciel i w głębi czuł, że to, co jest między nimi w końcu przerodzi się w coś głębszego, lecz wolał, żeby oni sami do tego doszli.
- Tak, myślę, że tak – odpowiedziała spokojnym tonem – Skoro powiedział, że nie wyzna mi miłości, dopóki oboje nie będziemy tego pewni… - przerwała, gdy zauważyła, że Liam się zatrzymał.
- Tak ci powiedział? – wydukał zaskoczony, a jego brwi powędrowały do góry.
- Mhm – dziewczyna pokiwała głową, jak mała dziewczynka.

- A więc możesz być spokojna. Zayn w końcu zrozumiał – powiedział obejmując siostrę ramieniem i ruszyli w stronę szpitala.

__________
Dzisiaj piątek, więc rozdział obowiązkowo :)
Jeszcze kilka i je skończę, a później zabieram się za następne ;3
Dziękuję za pięć magicznych komentarzy, które jak zwykle tworzą banana na mojej buźce :)
Rozdział dla Natiś* - cieszę się, że Ci się podoba <3, Neva - jesteś szalona, że przeczytałaś go w jedną noc :o Przeze mnie teraz mam fangirl w głowie :*, Patrycja :* - jesteś zbyt podejrzliwa! :*, Victoria Gotzeus - skaczę z radości, że spodobał Ci się mój blog! Ja pochłaniam powolutku Twój, rozkoszuję się nim i zakochałam się po prostu <3, Ateliee - trzymam kciuki za Twoje opowiadanie no i oczywiście będę motywować na GG :*
Jestem Wam wdzięczna dziewczyny, że czytacie i zostawiacie jak zwykle coś po sobie, to dla mnie bardzo ważne :) A tam po lewej macie button klikajcie dzisiaj o 17:00 zapraszam serdecznie! <3
Życzę Wam trochę ochłody w te upalne dni no i do następnego!
Pozdrawiam <3


♥♥♥

10 komentarzy:

  1. O tak, o tak! Zayn ziomie! Jak myślisz Anka, podzielimy się Zaynem z Anią?
    Dobra, to wyżej brzmi głupio.
    Wiesz dobrze, że liczyłam na seksy w rozdziale 69. No, nie można mieć wszystkiego :c Przynajmniej Zayn jest romantico. Słodki chłopiec. FANGIRL FANGIRL! Przez ciebie zaczęłam ich wszystkich słuchać. Chodzę sobie po domu i mieszam wszystkie piosenki, drąc się na całe gardło. I like it :D
    Cieszę się, że Jess wszystko wytłumaczyła Ani. Może nawet zostaną koleżankami, kto wie?
    Mam ogromną nadzieję, że Jay już się wpierniczy (że tak to ujmę) i będzie sobie siedział sam ze swoim zespołem, którego piosenki nawalają mi po głowie.
    No, chyba wystarczy. Komentarz jest cudnie głupi <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci za to, że dzięki tobie i temu, iż rozdział był świetny, czytałam go z uśmiechem na twarzy :) Jak osoba powyżej, mam nadzieję, że Jay już nie będzie mieszać w życiu Ani. Myślę, że ona i Zayn stworzą piękną parę ;)
    Do następnego Skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie podejrzliwa, wydaje Ci sie :D Święta Jess nie nie cos tu nie pasuje xd Mimo tego ze byla mila i tak jej nie lubie :D Oczekuje nastepnego juz ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj znowu, kochana!
    Zacznę od tego, że cieszę się, że Ania tak trochę "pogodziła się" z Jess. Dobrze, że nie jest mściwa i nie chowa długo urazy, ale na pewno nie wybaczy jej tak łatwo.
    Później narobiłaś mi ochoty na naleśniki. Chyba będę musiała coś z tym zrobić :D
    Ogólnie, Zayn w tym rozdziale, tak jak w poprzednim był naprawdę uroczy i go polubiłam. Mam nadzieję, że niedługo coś więcej będzie pomiędzy nim i Anią ;)
    Jestem ciekawa, jak wypadną te badania, ale chyba na pewno ona jest siostrą Liama. Chyba, że szykujesz dla nas jakąś niespodziankę :)
    Pozdrawiam gorąco i życzę morza weny :*
    Optimist

    OdpowiedzUsuń
  5. Wlasnie zaczynam czytac bloga :) bede miala duzo do nadrobienia....
    Ake czuje ze bedzie super! Wyglad bardzo pasuje :)
    Needlove979@gmail.com - chcialabym sie z toba skontaktowac, jestes moja stala czytelnicxka i bardzo sie ciesze <3 pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Heej.
    Byłam u babci i nie miałam dostępu do internetu. Sorki, ze nie ma komentarzu do ost rozdziału.
    Dobrze, że Jess i Ania się pogodziły.
    A Zayn był taaaaaaaaaaki uroczy ;) I ta jego zazdrość. U la la ‘’będzie, będzie się działo, będzie zabawa”
    Choć liczyłam na małe co nie co. Wiesz co mam na myśli ;) Pamiętaj: Zayn tak, Jay nie.
    Zayn tak, Jay nie. Żadnego Jaya.
    Ciekawa jestem jaka niespodziankę na Zayn.
    Jest zbyt gorąco na pisanie komentarzy. A na dodatek nie mam weny.
    Do nastepnego ;*
    Queen of the Night
    xx

    OdpowiedzUsuń
  7. zostaje na dluzej, musze duzzooooo nadrobic :)
    kocham!!

    OdpowiedzUsuń
  8. jej dawno mnie tu nie było.. przepraszam ;C
    Rozdziały jak zwykle świetne !! :))))
    I az po prostu nie wiem co tu Ci napisać. ;/
    Chyba pozostaje mi powiedziec, ze czekam z niecierpliwością na kolejny i zapraszam do mnie ;) <333

    OdpowiedzUsuń
  9. No nieźle :) Muszę nadrobić zaległości w czytaniu Twoich opowiadań ;) Nie wiedziałem, że dalej piszesz :p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Po krótkiej przerwie wracam do czytania i komentowania.
    Coś mi się wydaję, że Ania już nie wróci do Jaya tylko będzie z Malikiem. Nadal mu nie ufam, bo człowiek nie może od tak się zmienić. No, ale teraz z innej beczki; cieszę się, że Ania postanowiła spotkać się z Jess i z nią porozmawiać. Czekam jeszcze tylko na spotkanie Ani i The Wanted.
    Nie muszę ci chyba pisać, że rozdział super i w ogóle, bo chyba dobrze o tym wiesz. To ja lecę do następnego.

    OdpowiedzUsuń

Neva Bajkowe Szablony