środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 10

                  Promienie słoneczne, przedzierające się przez zasłonę raziły moje oczy. Przetarłam je i przewróciłam się na drugi bok. Niestety, moje łóżko nie posiada dziesięciu metrów szerokości i ten nieszczęsny obrót zakończył się upadkiem.
- Ała – jęknęłam pod nosem – Dobry początek.
Podniosłam się i w piżamach zeszłam na dół.
- Aaaach – ziewnęłam przytykając buzię – Dzień dobry babciu.
- Dzień dobry – uśmiechnęła się – Dziś jest jakiś wyjątkowy dzień? Pierwszy raz zeszłaś na śniadanie w takim stanie.
Spojrzałam po sobie. Rzeczywiście; w piżamach, poczochrana, nieumyta. Zawsze, zanim zjawiłam się w kuchni, doprowadzałam się do porządku, a dzisiaj? Dziwne, dziwne…
Wyciągnęłam miskę do której nasypałam sobie płatków i nalałam mleka.
- Zmieniłaś się – powiedziała babcia bacznie mi się przyglądając.
- Ja? – zapytałam zdziwiona.
- Masz znajomych.
- Aa… No tak. Miałaś rację babciu – dodałam po chwili – Nie powinnam była unikać ludzi.
- Kolacja się udała? – pani Lena zmieniła temat.
Zapewne wiedziała, że ciężko jest mi przyznawać komuś rację, po tym, jak zarzekałam się i twardo broniłam swojego zdania. Skoro o tym mowa, to z wybaczeniem komuś czegoś, co mnie uraziło, było jeszcze gorzej. Trudno było mi dać komuś drugą szansę.
- Tak. Oh, babciu, żebyś ty tylko widziała, jak Nareesha… Może zacznę od początku – powiedziałam kończąc śniadanie.
Opowiedziałam babci wszystko. Jak poznałam Seev'a, o przygotowaniu kolacji, o chłopcach… Poczułam nieznaczną ulgę. To było dla mnie coś nowego, coś… czego bałam się zrobić. A teraz podzieliłam się z babcią wszystkimi moimi uczuciami.
- Cieszę się, że masz przyjaciół. Lecz widzę, że coś cię niepokoi. Chodzi o odrzucenie tych zasad?
- Nie…, to nie to… Zaraz. Ale mnie nic nie martwi.
- Więc czemu odpowiedziałaś „to nie to”?
- Ymm… Bo…
- Chodzi o tego chłopca? – uśmiechnęła się.
- Nie! O żadnego chłopaka. Nic z tych rzeczy, Jay… to tylko i wyłącznie przyjaciel.
- Kochanie, skąd wiesz, że to jego miałam na myśli? Nie powiedziałam, iż to Jay.
Wkopałam się. Chwila! W nic się wkopać nie mogłam, bo on wcale mnie nie martwi! Koniec, kropka.
- Ja… Pójdę się przebrać – powiedziałam wkładają miskę do zlewu i udałam się do pokoju. Umyłam twarz i rozczesałam włosy. Następnie otworzyłam na oścież drzwi balkonu, by przewietrzyć pokój. Słońce znajdujące się wysoko na niebie wskazywało godzinę 12:00. Włożyłam beżowe szorty i granatową bokserkę. Czapka obowiązkowo. Do kieszeni włożyłam moje LG i ponownie zeszłam na dół.
- Babciu, idę na zakupy.
- Właśnie miałam cię o to poprosić – uśmiechnęła się promiennie – Proszę. Tutaj jest lista – podała mi kartkę – Pieniądze są w jadalni na stole.
Zabrałam je i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i udałam się do sklepu, w którym zawsze robię zakupy.
Gdy wszystkie pozycje z listy znajdowały się w siatce, postanowiłam zajrzeć do galerii. Nie miałam przy sobie żadnych oszczędności, ale oglądanie nie kosztuje. Zastanawiałam się właśnie nad kupnem jasnoniebieskiej letniej sukienki, gdy zjawię się tu następnym razem, aż ktoś na mnie wpadł.
- Ał…
- Przepraszam, zagapi… Ania?
- Nath?
- Co ty tu robisz? – zapytaliśmy równocześnie.
- Ja przymierzam czapki – uśmiechnął się.
- A ja byłam na zakupach – podniosłam reklamówkę – Wybrałeś już jakąś?
- W tym problem, że nie wiem, którą wziąć. Najchętniej, to kupiłbym wszystkie.
- Haha, nie ma tak łatwo. Hmm… może, ta… żółta?
Chłopak przymierzył wskazaną przeze mnie czapkę.
- Zawsze myślałem, że ten kolor nie będzie mi pasował, a tu proszę – uśmiechnął się – A ty?
- Co ja?
- Przyglądałaś się tamtej sukience.
- Jest ładna, ale to nie mój kolor. Uwielbiam niebieski, ale… nie.
- Ekhem. Ktoś tu myślał tak samo o żółtym – powiedział melodyjnym głosem, uśmiechając się nieziemsko.
- Ale to… no dobrze…
Weszliśmy do sklepu i poprosiłam sprzedawczynię o ściągnięcie sukienki z manekina.
- Sukienka ładna, ale o sobie tego powiedzieć nie mogę. Inna dziewczyna wyglądałaby w niej lepiej – odezwałam się z wnętrza kabiny.
- No pokaż się!
- Nie!
- Mam tam wejść?
- NIE!
- A więc…?
- …Nie.
- Wchodzę.
- NIE!! Stój, już… już idę. Uhh… - westchnęłam i powoli odsunęłam kotarę spuszczając wzrok.
- Uśmiech – powiedział i gdy podniosłam głowę zrobił mi zdjęcie.
- Nathan!!
- No cio. Zaraz dostaniesz opinię czterech ekspertów.
- Ehh… Pójdę się przebrać – odparłam zrezygnowana.
Gdy wyszłam, Nath zaprezentował chyba najszerszy uśmiech na świecie. Podeszłam do niego.
- Na pytanie: „Co sądzicie?” uzyskałem następujące odpowiedzi. Max: Czemu nie chciałem jechać na te zakupy? Ania wygląda super!, Seev: MOJA przyjaciółka jest urocza! A sukienka super!, – nie wiem czemu, ale najbardziej czekałam na opinię Jay'a… - Tom: Ona musi być moją żoną! I Jay: Jest… Piękna ;). Czyli kupujemy.
- My? Ja zapłacę tylko będę musiała wrócić po pieniądze.
- Ale wtedy już jej nie będzie! Na pewno ktoś ją kupi! Ja zapłacę.
- O nie, nie, nie. Co to, to nie. Nie wyrażam zgody!
- Wyrażasz, wyrażasz. Tylko o tym nie wiesz. To… będzie na urodziny – uśmiechnął się chytrze.
- Ale… Nath!
Chłopak zignorował mnie, zabrał sukienkę jakby nigdy nic i poszedł zapłacić.
- Proszę – wręczył mi zapakowany ciuch.
- Nathan… Oddam ci pieniądze.
- Nie! Pieniędzy nie, ale napisałem chłopakom, że każdemu z nas dasz buziaka w policzek, za szczerą, płynącą prosto z serca opinię eksperta.
- Buziak, za sukienkę…? Na pewno nie chcesz pienię…
- Nie. Khm – powiedział przytykając sobie palec do policzka.
Przewróciłam oczami śmiejąc się i dałam mu tego całusa. Obydwoje, zadowoleni wyszliśmy z centrum.
- Wpadniesz dzisiaj do nas?
- Dzisiaj?
- Mhm. Coś tam wykombinujemy.
- No… Dobrze – uśmiechnęłam się.
- To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Wsiedliśmy do swoich samochodów i odjechaliśmy.
- Jestem!
- Czekałaś na dostawę towaru? – śmiała się pani Lena.
- Przepraszam. Spotkałam Nathan'a i on wybierał czapkę i ja mu pomogłam i on kupił mi sukienkę…
- Ooo.
- …i zaprosił mnie do siebie. Mogłabym…
- Oczywiście! Daj to – wzięła zakupy – Ja je rozpakuję, a ty już leć!
- Wrócę o…
- Kiedy chcesz. Wiem, gdzie i z kim będziesz – posłała mi ciepły uśmiech.
Przytuliłam ją i wybiegłam. Dotarłam w niecałe 10 minut.
- Ania!! – krzyknął Max otwierając mi drzwi.
- Też się cieszę – uśmiechnęłam się.
- Wchodź – zaprosił mnie do środka – Przyszły nasze buziaki!!!
Nie zdążyłam zdjąć butów, a przede mną stało trzech chłopaków nadstawiających swoje policzki.
- Najpierw ja – Max nachylił się, a ja dałam mu obiecanego buziaka.
Tak samo postąpił Tom i Seev.
- A ja? – zapytał Nath.
- Ty już dostałeś – uśmiechnęłam się – A gdzie Jay?
- Poszedł nakarmić Neytiri.
- To ja… Pójdę do niego – powiedziałam i ruszyłam na górę.
Zapukałam i gdy chłopak mnie zaprosił weszłam do środka.
- Hej.
- O, Hej – uśmiechnął się.
Jak ja uwielbiam ten uśmiech…
- Jak sukienka?
- Emm…
- Nie. Tylko mi nie mów, że jej nie wzięłaś.
- Nie, nie. Wzięłam, to znaczy… Nath mi ją kupił, bo… nic przy sobie nie miałam.
- Mądry chłopak. No, ale ja gorszy nie jestem i za opinię eksperta coś się należy – uniósł prawą brew.
- Oczywiście – uśmiechnęłam się.
Podeszłam i chciałam ustami musnąć jego policzek, gdy nagle ktoś zapukał. Chłopak gwałtownie odwrócił głowę i o mały włos się nie pocałowaliśmy. Zrobiłam krok w tył.
- Khmm, proszę!
Boże… to był milimetr… nanometr… tak mało brakowało…!!!
- Ania?
- Yyy, tak?
- Wszystko okej? – zapytał Tom.
- Tak, tak. Zamyśliłam się. Mówiłeś coś?
- Pytałem, czy do ciasta na babeczki trzeba dodać soli, bo Max mówi, że nie.
- Moja babcia zawsze sypnie, ale troszeczkę!
- A nie mówiłem? Dzięki! – uśmiechnął się i wyszedł.
- Mam złe przeczucia, co do tych ich wypieków – powiedziałam.
- Też czarno to widzę. A tego buziaka to dostanę, czy nie?
Pokręciłam głową śmiejąc się. Tym razem zrobiłam to szybko.
- Już? Nawet nie poczułem! – oburzył się.
- Ale ja poczułam – śmiałam się.
- O nie! To się nie liczy. Jeszcze raz.
- Jay, już dostałeś.
- Ale nie poczułem!
- Mam cię opluć, żebyś poczuł? – nie przestawałam się śmiać.
- To ja się wysilam… - czułam, że to będzie monolog; zaczął się do mnie zbliżać, a ja cofałam się do drzwi - …daję ci najszczerszą opinię eksperta, jaką mogę wydać, na jaką mogę się zebrać i dostaję całusa, którego nawet nie poczułem?! Tak mi się odwdzięczasz?!

__________
Się wzięłam zebrałam i napisałam ;). Prawdopodobnie dodałabym go jutro, ale że dwie wspaniałe osoby, z którymi prowadziłam prze interesujące konwersacje na GG, a mianowicie willow oraz LiNkA przyspieszyły to pisanie i dodawanie pojawił się dzisiaj ;) I przez nie wyszedł aż taki długo matko jedyna o.O xD Kocham Was dziewczyny ;**
Dziękuję WSZYSTKIM czytaczom, że są ze mną aż do 10 rozdziału. O.O. Szok. Uwielbiam Was, no ;***
Dedykuję go wspaniałej osobie której bloga oczywiście polecam i znajdziecie go TUTAJ, a mianowicie:
unusual. - Dziękuję za komentarz ;). Na Twojego bloga zaglądam często, gdyż iż zawsze znajdę na nim najnowsze newsy na temat naszych idoli. Jesteś wielka! ;) POLECAM!!!
oraz anonimowej osobie, która złożyła komentarz pod poprzednim rozdziałem ;) Dziękuję za miłe słowa ;**
Mam prośbę czy anonimowi czytacze moglibyście się podpisywać? Chciałabym Wam dedykować niektóre rozdziały. Z góry dziękuję ;**

♥♥♥

6 komentarzy:

  1. chciałabym mieć taki talent :) na serio, mówię to szczerze :) mam wrażenie, że przez te dni na turnieju, zapomniałam, jak się pisze... jutro powinnam dodać nowy, beznadziejny, fatalny, dupny rozdział. ale przynajmniej będzie! :)
    aww prawie się pocałowali ♥
    next proszę :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, to trzeba wystawić opinię o tym Pierwszym Cudzie Świata ;D
    A więc opinia jest taka: FANTASTYCZNY! Rozdział jest fantastyczny.
    Milimetr... nanometr... Tak mało brakowali, że na prawdę mogli się już pocałować.
    Bo już czekam i czekam i czekam i doczekać się nie mogę ich całusa.
    A szczerze, to na tego całusa czekam od chwili, gdy wyjawiło się, ze Anię i Jay'a do siebie przyciąga.
    A teraz mam pytanie; DLACZEGO SKOŃCZYŁAŚ W TAKIM MOMENCIE? no już normalnie nie mogę sie doczekać nastepnego rozdziału!
    Odpowiedzi [na pytanie o sukienkę] Toma i Maxa najbardziej mi się podobały!
    Przyszły buziaki!!! - nie ma to jak powitanie od TW :D
    Weny kochana

    OdpowiedzUsuń
  3. prawie się pocałowali , już w mojej głowie była dalsza historia...a tu masz:(
    no ja zaraz zawał będę mieć
    wybacz mi moja Aniu że komci nie pisałam , ale brak czasu:(
    jednak ogarnęłam się i przeczytałam poprzednie i świetne!!!!!!!! cudowne , wow , bomba , mega itd...
    czekam z niecierpliwością na next , bo przerywać w takim momencie :D
    pisz bo nawiedzę cię!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już nie wiem co mam ci pisać w tych komentarzach !
    To przechodzi ludzkie pojęcie *o*
    Twój talent to coś wspaniałego !
    Jestem zakochana <3
    Więeecej !
    Chcę więcej, potrzebuję wiecej <3 :*
    Weny Kochanie <3 :***

    OdpowiedzUsuń
  5. oj kochana , dziękuje ci bardzo ;** ♥.
    a co do rozdziału to brak mi słów po prostu ;3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahahhahah sikam ze smiechu Buziaki przyszly dobre ale najlepsze to jest " Mam cie opluc zebys poczuł"heheheh
    Ogólnie boskie opowiadanie lykam je normalnie jak powietrze!! Zakochalam sie w twym opowiadaniu
    Judith Parker

    OdpowiedzUsuń

Neva Bajkowe Szablony