- Możesz dać mi żyć?!
- Ale ja chciałem przeprosić, że o mało nie dostałaś
przeze mnie w głowę i zaprosić na kawę.
Westchnęłam i chciałam ich obejść z lewej strony, lecz
oni zagrodzili mi drogę. Dobraa…
- Masz coś z głową? Mówię nie! A nie znaczy NIE!! – spróbowałam ich obejść z prawej strony,
lecz na marne.
- Oj, no prooooszę – zamrugał… Tom – Jedna kawa…?
- Yhh… Jeden raz prosiłam, żebyś się odczepił, a ty
swoje. Myślisz, że po jednej kawie dasz mi spokój?... Nie!
Tym razem wepchałam się między nich i skutecznie
wyminęłam.
- Poza tym nie piję kawy!! – krzyknęłam i pobiegłam do
domu.
- Jestem! – oświadczyłam i zdjęłam buty.
- Tak szybko? – zapytała zdziwiona babcia.
- Eee… Tak wyszło – odpowiedziałam i poszłam do pokoju.
Rzuciłam się na łóżko i zdjęłam czapkę. Co to niby miało
być? Czy ktokolwiek jeszcze rozumie dzisiaj słowo „NIE”? Przyczepi się taki do
ciebie i żyć nie daje.
- Dała ci kosza – śmiał się Nath klepiąc kolegę po
plecach.
- I to w pięknym stylu – dodał Max.
- Mhm, dziękuję za pocieszenie – mruknął Tom – Zrobiłem
coś nie tak?
- Byłeś nachalny, nie słuchałeś jej, za wszelką ce… -
liczył na palcach Siva.
- Dobra. Wystarczy.
- Wiecie, co? – zaczął – Jedno mnie dziwi.
- Zacznijmy od tego, co cię nie dziwi. Będzie
szybciej – zaśmiał się Nathan.
Tom rzucił mu karcące spojrzenie.
- Zrozumiałbym, jeśli byłaby to zima. Ale mamy wiosnę.
Robi się coraz cieplej. A ona chodzi w czapce?
- To samo, co Jay.
Wszyscy spojrzeli na Loczka.
- Psst. A jemu co? – zapytał szeptem mulat patrząc na
zamyślonego chłopaka.
- Jaaay!
- Yyy… Co?!
- A, no nic. Pytałem tylko, czy mogę zrobić sushi z
twojej jaszczurki, a ty pokiwałeś głową, więc… tylko się upewniam – uśmiechnął
się niewinnie Sykes.
Chłopcy wybuchli śmiechem na widok poker face’a Jay'a.
- Spróbuj ją tknąć, to wszystkie twoje czapki wylądują w
koszu.
- Nie! – krzyknął Nath – A tak serio, to coś ty się tak
zamyślił?
- Ja? Tak sobie…
Chłopaki wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Zakochałeś się? – krzyknęli.
- Wiosenne słońce was tak przygrzało, czy zjedliście coś
nieświeżego? Mnie i moim loczkom nikogo do szczęścia nie potrzeba.
Byłam zła. Okropnie zła. Jeśli dzisiaj wydarzy się jeszcze coś, to
wybuchnę. Nie potrafiłam uleżeć, więc ponownie wybrałam się na spacer.
Poinformowałam o tym Panią Lenę i wyszłam z domu. Tym razem skręciłam w prawo.
Założyłam słuchawki i powoli udałam się do drugiego miejsca w Londynie, w
którym przesiadywanie godzinami nigdy mi się nie znudzi. „A teraz The Wanted i
Glad You Came!” – zapowiedział spiker dzisiaj już po raz setny. Natychmiast
wyciągnęłam komórkę i zmieniłam kanał.
- Nienawidzę, nie znoszę, nie cierpię The Wanted –
mruknęłam pod nosem chowając moje LG, gdy ktoś na mnie wpadł.
Miałam powiedzieć „przepraszam” i iść dalej, lecz to, co
usłyszałam sprawiło, że wybuchłam.
- Ej! Jak chodzisz! – krzyknął chłopak w czapce, spod
której wylewała się burza loków.
Jednym ruchem wyciągnęłam słuchawki.
- Słucham? Jak JA chodzę?! Przede wszystkim prosto i
przed siebie!!
- No wybacz, tak się panoszysz po tym chodniku, że
przejść nie można!!
- Jeśli nie mieścisz się na półtora metrowym przejściu,
to twój problem!!
- Mnie raczej dieta się nie przyda!!
Przesadził. Nie byłam gruba, a to, co
przed chwilą powiedział było tylko i wyłącznie brakiem argumentu. Co nie
zmienia faktu, że podniósł mi ciśnienie.
- Ha! Nie jestem gruba i nie mam fioła na punkcie swojej
wagi, jak inne dziewczyny! Myślałeś, że mnie to zaboli? Oj… Najwyraźniej się
pomyliłeś!! I radzę udać się do psychologa, bo twojego myślenia, to logiką
nazwać nie można!!! – wściekła wykrzyczałam mu to prosto w twarz i
kontynuowałam spacer.
Wybuchłam. To było nieuniknione. Ten dzisiejszy dzień
jest mega dziwny. I coś mi mówi, że już gdzieś widziałam tego chłopaka… W
połowie drogi wyszłam poza chodnik i skręciłam w prawo. Szłam dokładnie 8
minut. Gdy dotarłam, odetchnęłam z ulgą. Żeby tu trafić należało wejść między
dwa domy na obrzeżach Londynu, iść prosto i pokonać około 10 metrów gęstych
zarośli. Wtedy ukaże się gęsta zielona polana, na środku której położone było
piękne szmaragdowe jezioro. Trafiłam tu przypadkiem. Miałam wtedy te
nieszczęsne osiem lat, gdy Pani Lena musiała biegać za mną po całym mieście, bo
ja miałam nieodpartą ochotę poznać stolicę. Usiadłam na brzegu i
zahipnotyzowana wpatrywałam się w taflę wody.
- Jay! Masz te zakupy? – zapytał Tom na widok przybyłej
1/5 zespołu.
- Co? Jakie… Fuck.
- No nie gadaj, że zapomniałeś?
- Jak można iść na zakupy i o nich zapomnieć? – dziwił
się Max.
- Jak widać, można – odparł Loczek.
- Dobrze się czujesz? – pytał Nath przykładając dłoń do
jego czoła.
- Nawet bardzo dobrze. Poczuję się jeszcze lepiej, kiedy
zabierzesz tę rękę.
- No co! Martwimy się o ciebie.
- Idę do siebie – powiedział i pobiegł do swojego pokoju.
- Gorączki nie ma – stwierdził Sykes.
- Może ma okres?
- Prędzej spodziewałbym się tego po tobie Tom, niż po nim
– śmiał się Max.
- Ej!
- Jadę po te zakupy – powiedział i wyszedł.
Zaczęło się ściemniać. Poza tym ochłodziło się, więc postanowiłam
wracać. Naciągnęłam czapkę, a ręce schowałam do kieszeni bluzy. Nie wiem czemu,
ale zaczęłam myśleć o rodzicach. Szkoda, że mama nigdy mnie nie przytuliła…,
tata nie nauczył mnie jeździć na rowerze… Takich rodziców nigdy mieć nie będę,
a moi nie zasługują na to, żebym za nimi tęskniła. Dotarłam do domu. Nie
świeciło się ani jedno światło. Pani Lena pewnie już śpi, w końcu jest… 22:00. To
się zasiedziałam. Po cichu zamknęłam drzwi i poszłam na górę. Wzięłam kąpiel i
wskoczyłam w piżamy. Wdrapałam się na parapet okna, które znajdowało się nad
moim łóżkiem. Rozsiadłam się na miękkim materacu pokrytym aksamitnym materiałem
na stałe przymocowanym do parapetu. Wpatrywałam się w księżyc i słuchałam
radia. „Zaczynamy naszą nocną audycję 'Powiedz,
co czujesz'. Do kogo dodzwoniłem się tym razem? – Mary, Dobry wieczór –
Dobry wieczór. Powiedz nam, co ci leży na sercu – Ja… zakochałam się w chłopaku.
Byłam szczęśliwa, bo jak się później okazało z wzajemnością. Chodziliśmy trzy
miesiące, a dzisiaj… przyłapałam go na zdradzie!” – wykrzyczała i rozpłakała
się. I tego właśnie ja chcę uniknąć.
- No i po co ci to wszystko? Trzeba było się zakochiwać?
– powiedziałam do siebie podchodząc do radia.
Wyłączyłam je i zasłoniłam okno, po czym położyłam się do
łóżka. „No i brawo! Obroniłaś się dzisiaj przed złamaniem dwóch zasad” –
odezwał się głos w mojej głowie. W sumie, to racja. Wzięłam gitarę, opartą o
szafkę stojącą przy łóżku i po cichu zaczęłam coś brzdąkać. Od zawsze marzyłam,
by nauczyć się grać na tym instrumencie. I spełniłam to. Po 30 minutach
odłożyłam przedmiot na miejsce i wtuliłam się w poduszkę. Nie wiedziałam, że
czekająca mnie noc będzie taka okropna.
__________
Rozdział miał być jutro, ale przed sekundą dowiedziałam się, że cały poniedziałek nie ma mnie w domu. Od 6:00 - 23:00. O.o. Masakra. No ale cóż poradzę ;) Wasze blogi nadrobię we wtorek. Dziękuję za 12 komentarzy ;**
Dedykuję:
LiNkA - Dziękuję Ci Kochana za rozmowę na GG ;**. Podniosłaś moją samoocenę i nie tylko ;D. Obiecałam Ci coś i dopóki nie umrę mam zamiar to spełnić!! Prędzej czy później!! ( pssst płakałam jak prosiłam mamę ;). Jestem wdzięczna za wszystko, za każe Twoje miłe słowo pozostawione pod rozdziałem!!
Piszesz niesamowite opowiadania które wprost uwielbiam. Mogę śmiało opowiedzieć że piszesz najlepsze opowiadania jakie kiedykolwiek czytałam.
OdpowiedzUsuńGenialny :D
OdpowiedzUsuńa z Jayem co? :o xd
pisz next ;-)
Weny ;*
Loczek?
OdpowiedzUsuńHmm... To będzie loczek!
Wiem, nie wiesz o co mi chodzi. Ale już wyjaśniam, wszystkie opowiadanie, które czytam mają jeden schemat Nathan+główna bohaterka. A tu zamiast Nathana w głównej bohaterce chyba zakochał się Jay. Ale mi to, pierwszy raz w życiu, nie przeszkadza. Bo piszesz takie cudowne opowiadanie, że musiałabym być totalną idiotką, by przestać czytać. A loczka też uwielbiam.
Tekst Sykesa:"Pytałem tylko, czy mogę zrobić sushi z twojej jaszczurki, a ty pokiwałeś głową, więc… tylko się upewniam" mnie rozwalił totalnie! Śmiałam się jak głupia czytając go!
Rozdział jest cudowny!
Już nie mogę się doczekać następnego!
Pamiętasz naszą rozmowę na gg. Jak miło :* Też mam nadzieję, że ta obietnica się spełni
Dzięki za dedyk
Weny kochana
Muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest tak cudowne i przemyślane, w które wkładasz tyle serca, i wydaje mi się że piszesz je z taką łatwością i świeżością, które nadają Twojemu opowiadaniu to "COŚ" co sprawia, że chcę do niego wracać :***
Masz WSPANIAŁY TALENT!!!!!!
Kocham Cię Robaczku mój najwspanialszy :***
I czekam na więcej :D
nie. potrafię. opisać. słowami. twojego. talentu. PO PROSTU!
OdpowiedzUsuńrozdział prześwietny, pewnymi momentami i się uśmiałam, i wgl :D
tiaa, ja też jutro na zakupy jadę xd tak, znów xd takie tam, przedturniejowe xd
next ♥
cudowny rozdział :**
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze nie skomentowałam poprzedniego, ale nie było mnie w domku. (Dziekuję za dedyka :****)
To opowiadanie już pokochałam i jest BOSKIE *.*
Czekam na następny rozdział Miśku :** <3
świetny rozdział
OdpowiedzUsuńach podoba mi się
kocham to opo chociaż to dopiero drugi rozdział
ale wiem ,że ty kochana zaskoczysz nasz czymś świetnym
tak więc weny kochana