- Co tam? – usłyszałam radosny głos chłopaka.
- Seev, mam problem. Spałam z Jay'em i…
- Co robiłaś?! – dopiero teraz do mnie doszło, jak to
zabrzmiało.
- Nie! To znaczy nie tak, jak myślisz. Wczoraj
oglądaliśmy film i zasnęliśmy. Mam go obudzić? – szeptałam.
- Lepiej nie. Wstawanie nie jest jego mocną stroną. A co
on tak właściwie robi u ciebie?
- Później ci opowiem, ok? Muszę się przebrać i zaraz będę
u ciebie.
- Czekam.
- Narazie.
Rozłączyłam się i zeszłam na dół, by skorzystać z drugiej
łazienki. Zajęło mi to 10 minut. Następnie udałam się, by zjeść najważniejszy
posiłek dnia.
- Nie śpisz już? – zapytała babcia.
- Dzisiaj Siva, mój znajomy ma randkę i właśnie w tym mam
mu pomóc.
Nie wierzę, że powiedziałam znajomy. Jest ze mną coraz gorzej.
- Znajomy…? Wrócisz na noc?
- Oczywiście, że tak.
- Jeśliby do tego nie doszło, będę wiedzieć, gdzie jesteś
– uśmiechnęła się.
- Na sto procent wrócę.
- Dobrze.
- Babciu, na górze śpi Jay…
- Jego babcia też została na
noc. Nie martw się, zajmiemy się nim.
- Zostawię mu tylko jakąś
kartkę i lecę.
- Zrobię ci jakieś kanapki.
Pobiegłam na górę i cichutko
weszłam do pokoju. Nawet gdy śpi jest przy… Ymm… Przykładny?! Muszę wziąć się w
garść. Sięgnęłam po kartkę i długopis. "Wstałam
wcześnie, bo Seev ma dziś randkę i muszę mu pomóc. Twoja babcia też zatrzymała
się u nas na noc. Gdy się obudzisz, zejdź na dół. Ania ;)". Przyczepiłam
karteczkę na poduszce i wróciłam do babci.
- Lecę!
- Weź chociaż kanapkę!
Zabrałam najmniejszą, która
zaraz znalazła się w moim żołądku, ubrałam czapkę i wyszłam. Schodząc po
schodach ubierałam buty i zaliczyłam glebę. Super. Podniosłam się i zobaczyłam
dziewczynę wpatrującą się we mnie.
- Odczep się od mojego
chłopaka! – powiedziała, a raczej krzyknęła.
- Słucham? To chyba pomyłka,
ja…
- O nie! Kocham go i żadna
panna nie będzie mi podrywać Sivy!
- Aaa. To ty jesteś… Nari?
- Dla ciebie Nareesha!
- Posłuchaj. Po pierwsze, nie
krzycz na mnie. Po drugie nie mam zamiaru odbijać ci chłopaka i niszczyć
twojego szczęścia. Taka nie jestem. Siva to mój… przyjaciel. Jedyny jakiego
mam…
- Zobaczymy – syknęła i
poszła.
Wzruszyłam ramionami i
pobiegłam do chłopaka.
- Hej. Wchodź – Nath otworzył
mi drzwi.
Weszłam do środka. W powietrzu
unosił się zapach pieczonego chleba. Na samą myśl o jedzeniu zaczęło mi burczeć
w brzuchu.
- Cześć – uśmiechnął się Siva – Kto nie jadł śniadania?
Złapałam się za brzuch, gdyż
znów moje narządy zaczęły wygrywać preludia.
- To… idziemy? – zapytałam.
- Najpierw coś zjesz.
- Ale…
- Chodź! – mulat złapał mnie
za rękę i pociągnął za sobą do kuchni – Siadaj i mów, jak doszło do tego, że
spałaś z Jay'em.
- Wczoraj do mojej babci
przyjechała przyjaciółka. Zabrała ze sobą wnuka i jak się okazało jest nim Jay.
Poszliśmy do mnie… oglądaliśmy film i zasnęliśmy.
- I z tego wszystkiego wzięłaś
jego czapkę? – zapytał przysuwając mi talerz z tostami.
Złapałam się za głowę. Nawet
nie wiedziałam, że wzięłam akurat ją.
- Ym, nie. Jay przegrał zakład
i od teraz jest moja.
- Masz ich więcej od niego?
Nieźle.
- Jak to.
- Jay zwykle zakłada się z
innymi, że to on ma ich najwięcej, a tu proszę – uśmiechnął się.
Zjadłam posiłek i poszliśmy
wybrać zdjęcia. Skopiowaliśmy je i zabraliśmy się za serca. Chłopak rysował, a
ja wycinałam.
- No – zaczął – trochę tego
jest.
- Trochę.
- To jak, jedziemy?
- A mamy wszystko, co trzeba?
- Nóż, spinacze, zdjęcia… -
mówił wskazując na poszczególne przedmioty.
- …papierowe serca, sznurek,
światełka, radio, gitara… To chyba wszystko.
- No i jeszcze koc.
- A… do czego podepniesz lampki?
- Nie bój nic. Wszystko
zaplanowałem.
- No to jedziemy.
Wsiedliśmy do auta i udaliśmy
się na miejsce.
- Stolik, krzesła i jedzenie
zamówiłem w jej ulubionej restauracji. Dostarczą wszystko za godzinę –
powiedział, gdy już dotarliśmy.
- A ta tratwa, czy coś…
- Chłopaki obiecali, że się
tym zajmą. Wiesz, wolę, żebyś to ty mi pomogła tutaj, niż oni. Jeszcze któryś z
nich wpadłby na jakiś „genialny” pomysł i nie skończylibyśmy tego do jutra.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przypinaliśmy zdjęcia do porozwieszanych wcześniej sznurków i rozmawialiśmy o
sobie. W pewnej chwili na polanę zajechała ciężarówka i mężczyźni zaczęli
rozkładać tratwę.
- Ymm… Istnieje takie coś, jak
wypożyczalnia tratew? – zapytałam zdziwiona.
- Pytaj chłopaków – śmiał się
Seev.
Podeszliśmy bliżej i gdy
chłopak załatwiał sprawy formalne, ja przyglądałam się pracy nurków, którzy
solidnie przytwierdzali przedmiot do dna stawu. Po chwili pojawili się przedstawiciele
restauracji „De Luxe” i przygotowywali stolik. Seev o czymś z nimi porozmawiał
i podszedł do mnie.
- Oni zajmą się wyglądem
tratwy, a my zróbmy próbę światełek.
Posłusznie poszłam z
chłopakiem. Za jednym z drzew schowane były akumulatory.
- Główka pracuje –
uśmiechnęłam się.
- Jak mogłoby być inaczej.
Połączył te wszystkie kabelki
i poszliśmy ocenić efekt końcowy.
- Łał…
- Ty to masz pomysły –
powiedział.
Wszystko wyglądało cudownie.
Jeśli w dzień lampki tak jasno świecą, to co dopiero będzie wieczorem.
Podświetlone zdjęcia będą przywoływać im wspólnie spędzone chwile, a te wycięte serca o tym, że się kochają.
- Dziękuję ci – szepnął –
Dziękuję, że wtedy w parku zgodziłaś się pomóc.
- Nie ma za co, Seev. To ja
dziękuję, że mam ciebie
Przytuliliśmy się.
- Co z twoimi zasadami? –
zapytał, gdy spacerowaliśmy po lesie.
- Ehh – westchnęłam – Złamałam
już prawie wszystkie.
- Prawie?
- 0 chłopców…
- No tak…
- Powoli zaczynam rozumieć,
że… prędzej, czy później i tak musiałabym z kimś porozmawiać.
- Chwila… Ktoś ci się podoba?
- Yyy… nie, a… czemu tak…
sądzisz…?
- Powiedziałaś, że złamałaś
już prawie wszystkie… Masz zamiar zrobić to z trzecią?
- Emm…
Nikt mi się nie podoba!
- Już 16:00? – zmieniłam
temat.
- O żesz ty! Jeszcze tylko
trzy godziny!
- Seev, spokojnie. Wdech,
wydech.
- Ale ja nie mam stroju!
- Ta jasne, a ja nie jestem
wnuczką mojej babci – palnęłam bez namysłu i skarciłam się za to w duchu, gdy
dotarło do mnie znaczenie tych słów.
Wymusiłam sztuczny uśmiech.
- Ale ja naprawdę nie mam się
w co ubrać…?
- A pani Lena to moja babcia…?
__________
Jest! Udało mi się go dodać ;). Wybaczcie za tak długie przerwy, ale korzystam z końcówki wakacji i to w nadmiarze xD. Dziękuję wszystkim, którzy TO coś czytają ;). Mam nadzieję, że się spodoba ;).
Dedykuję:
Anku ;D - Co ja bym bez Ciebie zrobiła!! Mój ty Kardiologu kochany! Twoje
komentarze zawsze wywołują ogromnego banana na mym pyszczku ;** Rozdział
dla Ciebie, za to, że po prostu jesteś ;). Że zaszczycasz mnie rozmowami z Twoją zacną osobą na GG ;)) Kocham Cię!! ;** <33
♥♥♥
Wow. Jakie 'TO coś'? Przecież całe opowiadanie, jak i każdy rozdział z osobna są genialne!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. :)
Rozdział jest bombowo cudowny! ;D
OdpowiedzUsuńFantastyczny! Wspaniały!
Jak czytałam "- Seev, mam problem. Spałam z Jayem i…" to naprawdę ze śmiechu o mały włos nie spadłam z krzesła (serio. na moim krześle nie ma oparcia, bo się rozregulowało, więc naprawdę bym spadła) ;D
Cieszę się, że korzystasz z tej końcówki wakacji. I wiesz, ja chyba też wykorzystam (jeszcze) wakacje i wpadnę do Ciebie, by osobiści Ci powiedzieć, że tego cudownego, fantastycznego, wspaniałego, świetnego, szałowego, genialnego, bombowego, boskiego, nieziemskiego opowiadanie nigdy, ale to przenigdy żebyś nie nazywała cosiem (od wyrazu "coś") jak to zrobiłaś powyżej używając słów "TO coś"!
A teraz dodam, że już się nie mogę doczekać następnego rozdziału!
Weny kochana!
Boskie :D
OdpowiedzUsuńczekam na next ;D weny ;*
Zapraszam na drugiego bloga :
wakacyjnamiloscopowiadanie.blogspot.com :D
Genialne
OdpowiedzUsuń"Seev, mam problem. Spałam z Jayem" do teraz mam uśmiech na twarzy.
Słońce czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
Weny.
aah . Ideał .
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać tej randki , to wszystko takie magiczne jest . XD
to "Seev, mam problem. Spałam z Jayem" było genialne . XD wybuchłam śmiechem normalnie . :D
Czekam na next . xd
♥
I właśnie To coś jest takie zajebiste <3
OdpowiedzUsuń"Spałam z Jayem" Najlepsze :3
Smiałam się w niebo-głosy :]
Pisz szybko następny :*
CUDO Miśku *.*
OdpowiedzUsuńZachwycam sie tym od dobrych 10 minut i nie mam zamiarau przestać :] <3
Gdyż iż ponieważ coś tak... pięknego? tak pięknego nie zdarza się od tak :>
Do takich rzeczy trzeba mieć talent, który ty masz i dobrze.
Wykorzystujesz go w całości :]
Mam nadzieję, że będziesz pisała aż ci się to nie znudzi
Czytaj zawsze ^^
Rozdział rewelacyjny *o*
Chcę więcej ! <3
Już się nie mogę doczekać kolejnych :*
Weny Kochanie ^.^
Kocham Cię <3 :***
Oj raczej to Ty jesteś moim Kochanym Kardiologiem :) Ja to jestem cholerykiem ze słabym sercem :D
OdpowiedzUsuńAle ponowne czytanie tego oto rozdziału sprawiło mi niezmierną radość :)
To dzięki Twoim CUDOWNYM rozdziałom i rozmowom na GG zacny Kardiologu mój moje serducho się jeszcze jako tako trzyma :P Ale sama przy każdym kolejnym REWELACYJNYM rozdziale przyczyniasz się do pogorszenia jego stanu :D Więc musisz o nie dbać :D A robisz to wspaniale :) A ten rozdział jest tego dowodem :* Bo jest niesamowity!!!!!
Kocham Cię Geniuszu mój :****
I czekam na więcej :D