niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 8

- Zostały nam tylko dwie godziny! – krzyczałam, gdy biegliśmy do samochodu.
- Przynajmniej o 18:30 musimy wyruszyć!
- Zdążymy coś wybrać, prawda?!
- Tak! Oczywiście, że mam w szafie idealny porządek i wszystko jest wyprasowane!
Spojrzeliśmy po sobie.
- Mam w szafie okropny bałagan!!
Super. Jeśli się wyrobimy to będzie jakiś cud. Dobiegliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
- Masz numer Toma? – zapytał – Jeśli nie, weź moją komórkę i napisz mu, żeby wybrali dla mnie jakieś normalne ciuchy. Czasami oni wiedzą lepiej ode mnie, co mam włożyć.
Zrobiłam, co kazał. Przy okazji przepisałam sobie numery pozostałych. Tak, na wszelki wypadek. Dojechaliśmy. Jak torpedy wystrzeliliśmy z samochodu i wbiegliśmy do domu.
- Idę się odświeżyć! – krzyknął.
- A ja lecę pomóc chłopakom! Tylko gdzie jest twój…
- Schody, pierwsze po lewej!
- Dzięki!
Pobiegłam na górę. Drzwi jego pokoju były otwarte i słychać było namiętne rozmowy.
- Hej! – przywitałam się dysząc.
- Hej!
Gdy zobaczyłam Jay'a przypomniał mi się dzisiejszy poranek, na co moje policzki zrobiły się różowe.
- Co ty taka czerwona? – zapytał Max.
„Przestań się czerwienić. Przestań się czerwienić!”
- Biegliśmy i… Wybraliście coś?
Szybka, niezauważalna zmiana tematu? Najlepszy sposób.
- Coś – uśmiechnął się Nath patrząc na łóżko.
Podeszłam bliżej i zobaczyłam prosty zestaw. Biały T-shit, do tego czarna marynarka, beżowe spodnie i buty tego samego koloru, co bluzka.
- Świetnie.
- Dziękujemy, prawa autorskie zastrzeżone – powiedział Tom – Czy ty… masz czapkę Jay'a?
Spojrzałam na chłopaka.
- To… długa historia – wyręczył mnie.
- Już 17:00!! – krzyknął Seev stając w drzwiach w samym ręczniku.
- Oouuu, stary. Weź nie świeć tą klatą, bo jeszcze kogoś oślepisz! – powiedział Tom zakrywając oczy.
- Chłopaki, dajmy się mu ubrać.
- Wychodzimy!
- Ta… co robimy? – zapytał Nath, gdy staliśmy na korytarzu.
- Ja wracam do domu.
- NIE!! – krzyknęli chórem – Zooostań.
- Proszę, proszę, proszę, proszę, Proooooszę – błagał Max.
- No… dobrze – zgodziłam się.
- Musisz być okropnie głodna, więc… Ja, Max i Tom przygotujemy kolację!! – oświadczył Nathan i we trójkę udali się na parter.
- Oni w kuchni… Wolę tego nie widzieć – powiedział Jay.
- Aż tak? – śmiałam się.
- Pff… Idziemy do mnie?
Pokiwałam głową i udaliśmy się do jego pokoju.
Gdy weszliśmy moim oczom ukazało się duże, dwuosobowe łóżko. Ściany były w kolorze jasnej zieleni. Podłoga wykonana była z ciemnego drewna, a wszystkie meble z jasnego. Na jednej z szafek zauważyłam puste akwarium. Podeszłam do niego i zajrzałam do środka. Nagle poczułam, jak coś powoli pełznie mi po nodze. Zdrętwiałam. Boże. On ma węża, który właśnie po mnie łazi. Powoli spojrzałam w dół i poczułam ogromną ulgę.
- Masz jaszczurkę?
- Tak, tylko… nie mogę jej znaleźć.
- Taka średniej wielkości, szarozielona?
- Dokładnie!
- Znalazłam! – krzyknęłam i chłopak wyszedł ze swojej garderoby.
- Gdzie ty ją… Neytiri!! – przeraził się na widok gada na mojej nodze – Tylko nie krzycz, już ją zabieram.
- Haha, Jay. Spokojnie, może nie umrę – powiedziałam biorąc jaszczurkę na ręce.
Chłopak patrzył na mnie z otwartą buzią.
- Przepraszam. Nie powinnam jej dotykać, ja… już ją odkładam.
- Nie! To… nie o to chodzi, po prostu… Pierwszy raz widzę, żeby dziewczyna nie brzydziła, a co więcej nie bała się jaszczurki.
- Przecież nie ma się czego bać, może mnie nie zje – uśmiechnęłam się i włożyłam zwierzę do terrarium.
Szczerze? Czułam się dziwnie. Nie chodzi mi tu o jaszczurkę, tylko o… niego. Czułam się przy nim swobodnie, a jednocześnie bałam się, by nie palnąć czegoś głupiego. Nawet nie chciałam myśleć, że się…, że ja… NIE!!!
- Ania wróciła do… Oo! – Seev przestraszony wpadł do pokoju – Jak dobrze, że jesteś.
- Co się stało?
- Powiedz, jak wyglądam.
- Jak… Najprzystojniejszy na świecie chłopak, który zabiera swoją dziewczynę na wymarzoną randkę.
- Naprawdę…?
- No idź już – uśmiechnęłam się i wyprowadziłam go na korytarz – Chyba nie chcesz się spóźnić?
- No, nie. Wiesz, masz ładny uśmiech.
- Seev!
- Idę, idę – powiedział i pobiegł na dół.
- Koolaacjaaa!!! – wydarł się Max.
- Mam się bać…? – zapytałam patrząc na Jay'a.
- Cóż… raz kozie śmierć – odpowiedział i zeszliśmy do kuchni.
- Mmm… Co tak pięknie pachnie?
- Bułeczki! – oświadczył Nath.
- Ale takie… normalne? Nic nie przypaliliście? – dziwił się Loczek.
- O co ty nas posądzasz? – oburzył się Tom.
- Ja…
- On nie może wyjść z podziwu, że w tak krótkim czasie przygotowaliście tyle smacznych bułeczek – uśmiechnęłam się.
- Aaa, chyba że. To siadajcie.
- Dzięki – szepną mi na ucho Jay.
Zjadłam chyba z dziesięć drożdżówek.
- Nie wiem, jak wy, ale ja idę się położyć. To pieczenie mnie wykańcza – powiedział Nath masując się po brzuchu.
- Wezmę z ciebie przykład – odparł Max i chłopcy udali się do swoich pokoi.
- Ja tego sprzątać nie będę, więc… Dobranoc!
- Tom!
Zaczęłam się śmiać.
- Chce ci się spać? – zapytał Jay.
- A wiesz, że nie?
- A wiesz, że mi też nie?
- Pochwal się o ile przegrałeś zakład.
- No to chodź – uśmiechnął się i poszliśmy do jego pokoju.
- Uuu… Tylko pół pudła – pokręciłam głową.
- No co – spuścił głowę.
- Oj, nie płacz – pogłaskałam go.
- Już mi przeszło – wyszczerzył się.
- Pff… To, co robimy?
- O tej porze…
- … film? – dokończyłam.
Kurczę. Teraz to palnęłam, jak dzik w sosnę. A co, jeśli „oglądanie filmu” skończy się tak, jak ostatnio? Sama tego chciałam…
Chłopak zaczął szukać czegoś w laptopie.
- Może… Street Dance 2?
Pokiwałam głową. Jay usiadł na łóżku z laptopem na kolanach. Super. Czemu to nie mogła być sofa? Albo nawet podłoga?
- Siadaj – wskazał miejsce obok siebie.
Zaje… Khmm, po prostu cudnie. Usiadłam obok niego i zaczęliśmy film. Podobał mi się; lubiłam taniec. Ja sama tego nie praktykowałam, ale uwielbiałam obserwować, jak ktoś to robi. Cały czas mówiłam sobie, żeby przypadkiem nie zasnąć. „Nie zaśnij… Nie zaśnij… Nie… zaśnij… Nie… zaś… nij…”.
                 „Zasnęłaś!!!”. Otworzyłam oczy. Fuck, zasnęłam. Zerknęłam na zegarek. 10:11. Pięknie! Chciałam wstać, lecz coś mi nie pozwoliło. Poczułam uścisk w talii… Jay mnie obejmował. Spojrzałam na niego i… serce mi zmiękło. Te jego loczki… Każde spojrzenie… STOP! Opanuj się! Wyślizgnęłam się i wyszłam z pokoju. Po cichu zamknęłam drzwi. Cofając się, powoli po omacku szukałam schodów, aż w końcu w kogoś wpadłam. Ze strachu aż podskoczyłam.
- Czemu uciekasz? – zapytaj uśmiechnięty Nath.
- Chcesz, żebym zawału dostała? Uff…
- Masz coś na sumieniu? – podniósł jedną brew.
- Coś ty. Ja… muszę już wracać.
- A śniadanie? Jay śpi? Czemu się skradałaś? – Nathan uporczywie zadawał pytania.
- Uh. Zjem w domu, tak śpi i… nieważne. Pójdę już.
Zbiegłam po schodach i wyszłam z domu. Muszę odpocząć i powoli sobie to wszystko przemyśleć. Poczułam chłód. Zimno coś dzisiaj. Podniosłam ręce i chciałam bardziej naciągnąć czapkę, lecz zorientowałam się, że wcale nie mam jej na głowie! Musiała zostać w pokoju Jay'a… Teraz tam nie wrócę. O nie. Skręciłam do domu.
- Jestem!
- Jak się spało? – zapytała uśmiechnięta babcia.
Nie wiem czemu, ale przytuliłam ją z całej siły.
- Słońce, co się stało?
- Kocham cię babciu.
- Ja ciebie też skarbie.

- Skąd wiedziałaś, że nie wrócę na noc? – zapytałam jedząc naleśniki.
- W tym wieku wiele rzeczy się wie. A ten chłopiec… Jay. Nie wiedziałam, że znaliście się przed spotkaniem z Suzanne.
- Ja też nie.
- Lubisz go?
- Jest miły, ma ład… A co to ma do rzeczy? – opamiętałam się w ostatniej chwili.
- A ten, który cię odwiózł?
- Seev?
- To jemu pomagałaś?
- Tak. Jesteśmy… przyjaciółmi.
- Opowiedz mi coś o nim.
- No… Jest miły…, ma dziewczynę…, wysoki, jego oczy są… chyba brązowe… Tak myślę…
- A Jay?
- Jest zabawny. Tak, jak ja lubi czapki, świetnie gra na gitarze, ma uroczy uśmiech, niebieskie, cudowne oczy. Lubię, gdy się śmieje…
- Ekhem – babcia przerwała tę niekończącą się listę.
- Yyy… To tyle.
- Podoba ci się?
- Nie! Oczywiście, że nie. Ma 22 lata…
- Wiek, to tylko liczba.
- On mi się w żadnym wypadku nie podoba.
- Więc czemu wspomniałaś o wieku? – uśmiechnęła się podejrzliwie – Sivę znasz jeden dzień dłużej, spędzasz z nim więcej czasu i mało o nim wiesz, a Jay? Mogłabyś o nim mówić w nieskończoność, a tak krótko się z nim widziałaś…
- On mi się nie podoba. Babciu, ja zdania nie zmienię – uśmiechnęłam się i poszłam do siebie.
Wzięłam prysznic, umyłam ząbki i włożyłam krótkie beżowe spodenki oraz biały T-shirt. Usiadłam na parapecie i zaczęłam rozmyślać. Od kilku lat przestrzegłam… kurczowo trzymałam się tych trzech zasad… Robiłam wszystko, by ich nie złamać… Nie odzywałam się do nikogo… Przebywałam w domu… Unikałam obcych… Nie myślałam o rozrywce… Wspólnych wypadach na zakupy… O tym, co mnie omija… Gdy wtedy w parku zdecydowałam się mu pomóc, dziwnie się czułam…, ale teraz… cieszę się, że ich poznałam…, że mogę się z nimi śmiać…, żartować…, wygłupiać… Cieszę się, że się zmieniłam. I może dopiero zacznę to pokazywać…, ale jestem dumna, że przełamałam te reguły. A co do tej trzeciej… Nie! Nie, nie, nie! Jay mi się nie podoba. Ani trochę…

__________
Czy ja wiem... Lepiej będę siedzieć cicho i tego o tu ^ powyżej nie skomentuję xD. Dziękuję za 8 komentarzy!! Zaskakujecie mnie za każdym razem ;). Z tego tu miejsca przepraszam, że tak późno komentuję Wasze zacne blogi, ale mam coś mało czasu ostatnio... Ale nadrabiam! ;).
Specjalna dedykacja dla:
LiNkA - Kochane Ty moje Słoneczko!! Dziękuję za tyle miłych słów na GG ;). Sprawiają mi one ogromną radość tym samym wywołując buraczka na twarzy xD. Takie komplementy to wiesz, nie do mnie kieruj ;**. Ży czę Ci dużo, dużo, duuużo weny!! I dziękuję za przemiłe komentarze ;**


♥♥♥

10 komentarzy:

  1. Wow ! Podoba mi się strasznie ! Świetniee ;D
    Zapraszam na http://give-me-love-baby.blogspot.com/ pojawił się 4 r. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały i nie mam nic więcej do dodania

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojacie nie mogę, jakie to wspaniałe, aż mi normalnie słów zabrakło. (:
    Woooohooo, a Ani podoba się Jay, a Ani podoba się Jay... Tylko czemu ten skurczybyk przed samą sobą nie chce się do tego przyznać....
    Ja chcę nextaaa! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak więc, ten tego...
    Takiego banana na twarzy to Ty mi zafundowałaś ;) No uwielbiam Cię za to :* Ja nie pojmuję tego, jak możesz narzekać na swoje rozdziały, które są niesamowicie wspaniałe :) Żaden z nich mnie w najmniejszym stopniu nie zawiódł, a szczególnie ten o to powyżej!!!! Tak wielką radość sprawia mi czytanie Twojego opowiadanie, za co Ci bardzo dziękuję :) Potrafisz sprawić, że wraz z główną bohaterką, ja także się czerwienie i jest mi niezręcznie a moje serce przyspiesza (co w moim stanie jest niebezpieczne), jak czytam pewne sceny :P A to jest Genialne :)
    Kocham Cię Serducho Ty moje :*
    I czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No no ^^ Swietne ;D I juz niech Anka, tak nie zaprzecza ze jej sie Jay podoba, bo my i tak wiemy swoje xD
    Czekam na nastepny, genialny, niesamowity, cudowny (tylko mi nie zaprzeczaj xD) rozdzial :D
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. A właśnie, że te komplementy powinny być kierowane do Ciebie, bo na nie zasługujesz! I ten fantastyczny rozdział jest tego dowodem!
    Cieszę się, że Ania się zmienia, bo widać, że to zmiana na lepsze. Mam nadzieję, że w końcu uświadomi sobie, że kocha Jaya, bo z całego serca im kibicuje i mam nadzieję, że już niedługo będą razem!
    Popłakałam się czytając słowa "specjalna dedykacja dla: LiNkA". Nawet nie wiem co ja takiego zrobiłam, że ta dedykacja jest specjalna.
    Także Ci dziękuję z całego serca za te cudowne rozmowy z Tobą na GG i przepiękne komentarze.
    I Tobie również życzę duuuuuuuuuuuuużo weeeeeeeeeeeeeeeeny kochana

    OdpowiedzUsuń
  7. także tego, jestem :D
    jak mi tego brakowało! tych opowiadań! ♥
    rozdział jest extra, nie mogę doczekać się następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiste *.*
    Pisz szybko !
    Koncze bo pisze swój rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  9. woow boski blog ;*
    świetne opowiadania ;]
    i wielkie dzięki za dodanie mojego bloga do gadżetu obok ;**
    + oczywiście obserwuję ♥.

    OdpowiedzUsuń

Neva Bajkowe Szablony