- Przynajmniej o 18:30 musimy
wyruszyć!
- Zdążymy coś wybrać, prawda?!
- Tak! Oczywiście, że mam w
szafie idealny porządek i wszystko jest wyprasowane!
Spojrzeliśmy po sobie.
- Mam w szafie okropny
bałagan!!
Super. Jeśli się wyrobimy to
będzie jakiś cud. Dobiegliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
- Masz numer Toma? – zapytał –
Jeśli nie, weź moją komórkę i napisz mu, żeby wybrali dla mnie jakieś normalne
ciuchy. Czasami oni wiedzą lepiej ode mnie, co mam włożyć.
Zrobiłam, co kazał. Przy
okazji przepisałam sobie numery pozostałych. Tak, na wszelki wypadek.
Dojechaliśmy. Jak torpedy wystrzeliliśmy z samochodu i wbiegliśmy do domu.
- Idę się odświeżyć! –
krzyknął.
- A ja lecę pomóc chłopakom!
Tylko gdzie jest twój…
- Schody, pierwsze po lewej!
- Dzięki!
Pobiegłam na górę. Drzwi jego
pokoju były otwarte i słychać było namiętne rozmowy.
- Hej! – przywitałam się
dysząc.
- Hej!
Gdy zobaczyłam Jay'a
przypomniał mi się dzisiejszy poranek, na co moje policzki zrobiły się różowe.
- Co ty taka czerwona? –
zapytał Max.
„Przestań się czerwienić.
Przestań się czerwienić!”
- Biegliśmy i… Wybraliście
coś?
Szybka, niezauważalna zmiana
tematu? Najlepszy sposób.
- Coś – uśmiechnął się Nath
patrząc na łóżko.
Podeszłam bliżej i zobaczyłam
prosty zestaw. Biały T-shit, do tego czarna marynarka, beżowe spodnie i buty
tego samego koloru, co bluzka.
- Świetnie.
- Dziękujemy, prawa autorskie
zastrzeżone – powiedział Tom – Czy ty… masz czapkę Jay'a?
Spojrzałam na chłopaka.
- To… długa historia –
wyręczył mnie.
- Już 17:00!! – krzyknął Seev
stając w drzwiach w samym ręczniku.
- Oouuu, stary. Weź nie świeć
tą klatą, bo jeszcze kogoś oślepisz! – powiedział Tom zakrywając oczy.
- Chłopaki, dajmy się mu
ubrać.
- Wychodzimy!
- Ta… co robimy? – zapytał
Nath, gdy staliśmy na korytarzu.
- Ja wracam do domu.
- NIE!! – krzyknęli chórem –
Zooostań.
- Proszę, proszę, proszę,
proszę, Proooooszę – błagał Max.
- No… dobrze – zgodziłam się.
- Musisz być okropnie głodna,
więc… Ja, Max i Tom przygotujemy kolację!! – oświadczył Nathan i we trójkę
udali się na parter.
- Oni w kuchni… Wolę tego nie
widzieć – powiedział Jay.
- Aż tak? – śmiałam się.
- Pff… Idziemy do mnie?
Pokiwałam głową i udaliśmy się
do jego pokoju.
Gdy weszliśmy moim oczom
ukazało się duże, dwuosobowe łóżko. Ściany były w kolorze jasnej zieleni.
Podłoga wykonana była z ciemnego drewna, a wszystkie meble z jasnego. Na
jednej z szafek zauważyłam puste akwarium. Podeszłam do niego i zajrzałam do
środka. Nagle poczułam, jak coś powoli pełznie mi po nodze. Zdrętwiałam. Boże.
On ma węża, który właśnie po mnie łazi. Powoli spojrzałam w dół i poczułam
ogromną ulgę.
- Masz jaszczurkę?
- Tak, tylko… nie mogę jej
znaleźć.
- Taka średniej wielkości,
szarozielona?
- Dokładnie!
- Znalazłam! – krzyknęłam i
chłopak wyszedł ze swojej garderoby.
- Gdzie ty ją… Neytiri!! –
przeraził się na widok gada na mojej nodze – Tylko nie krzycz, już ją zabieram.
- Haha, Jay. Spokojnie, może
nie umrę – powiedziałam biorąc jaszczurkę na ręce.
Chłopak patrzył na mnie z
otwartą buzią.
- Przepraszam. Nie powinnam
jej dotykać, ja… już ją odkładam.
- Nie! To… nie o to chodzi, po
prostu… Pierwszy raz widzę, żeby dziewczyna nie brzydziła, a co więcej nie bała
się jaszczurki.
- Przecież nie ma się czego
bać, może mnie nie zje – uśmiechnęłam się i włożyłam zwierzę do terrarium.
Szczerze? Czułam się dziwnie. Nie
chodzi mi tu o jaszczurkę, tylko o… niego. Czułam się przy nim swobodnie, a
jednocześnie bałam się, by nie palnąć czegoś głupiego. Nawet nie chciałam
myśleć, że się…, że ja… NIE!!!
- Ania wróciła do… Oo! – Seev
przestraszony wpadł do pokoju – Jak dobrze, że jesteś.
- Co się stało?
- Powiedz, jak wyglądam.
- Jak… Najprzystojniejszy na
świecie chłopak, który zabiera swoją dziewczynę na wymarzoną randkę.
- Naprawdę…?
- No idź już – uśmiechnęłam
się i wyprowadziłam go na korytarz – Chyba nie chcesz się spóźnić?
- No, nie. Wiesz, masz ładny
uśmiech.
- Seev!
- Idę, idę – powiedział i
pobiegł na dół.
- Koolaacjaaa!!! – wydarł się
Max.
- Mam się bać…? – zapytałam
patrząc na Jay'a.
- Cóż… raz kozie śmierć –
odpowiedział i zeszliśmy do kuchni.
- Mmm… Co tak pięknie pachnie?
- Bułeczki! – oświadczył Nath.
- Ale takie… normalne? Nic nie
przypaliliście? – dziwił się Loczek.
- O co ty nas posądzasz? –
oburzył się Tom.
- Ja…
- On nie może wyjść z podziwu,
że w tak krótkim czasie przygotowaliście tyle smacznych bułeczek – uśmiechnęłam
się.
- Aaa, chyba że. To siadajcie.
- Dzięki – szepną mi na ucho
Jay.
Zjadłam chyba z dziesięć
drożdżówek.
- Nie wiem, jak wy, ale ja idę
się położyć. To pieczenie mnie wykańcza – powiedział Nath masując się po
brzuchu.
- Wezmę z ciebie przykład –
odparł Max i chłopcy udali się do swoich pokoi.
- Ja tego sprzątać nie będę,
więc… Dobranoc!
- Tom!
Zaczęłam się śmiać.
- Chce ci się spać? – zapytał
Jay.
- A wiesz, że nie?
- A wiesz, że mi też nie?
- Pochwal się o ile przegrałeś
zakład.
- No to chodź – uśmiechnął się
i poszliśmy do jego pokoju.
- Uuu… Tylko pół pudła –
pokręciłam głową.
- No co – spuścił głowę.
- Oj, nie płacz – pogłaskałam
go.
- Już mi przeszło –
wyszczerzył się.
- Pff… To, co robimy?
- O tej porze…
- … film? – dokończyłam.
Kurczę. Teraz to palnęłam, jak
dzik w sosnę. A co, jeśli „oglądanie filmu” skończy się tak, jak ostatnio? Sama
tego chciałam…
Chłopak zaczął szukać czegoś w
laptopie.
- Może… Street Dance 2?
Pokiwałam głową. Jay usiadł na
łóżku z laptopem na kolanach. Super. Czemu to nie mogła być sofa? Albo nawet
podłoga?
- Siadaj – wskazał miejsce
obok siebie.
Zaje… Khmm, po prostu cudnie.
Usiadłam obok niego i zaczęliśmy film. Podobał mi się; lubiłam taniec. Ja sama
tego nie praktykowałam, ale uwielbiałam obserwować, jak ktoś to robi. Cały czas
mówiłam sobie, żeby przypadkiem nie zasnąć. „Nie zaśnij… Nie zaśnij… Nie…
zaśnij… Nie… zaś… nij…”.
„Zasnęłaś!!!”.
Otworzyłam oczy. Fuck, zasnęłam. Zerknęłam na zegarek. 10:11. Pięknie! Chciałam
wstać, lecz coś mi nie pozwoliło. Poczułam uścisk w talii… Jay mnie obejmował.
Spojrzałam na niego i… serce mi zmiękło. Te jego loczki… Każde spojrzenie…
STOP! Opanuj się! Wyślizgnęłam się i wyszłam z pokoju. Po cichu zamknęłam
drzwi. Cofając się, powoli po omacku szukałam schodów, aż w końcu w kogoś wpadłam.
Ze strachu aż podskoczyłam.
- Czemu uciekasz? – zapytaj
uśmiechnięty Nath.
- Chcesz, żebym zawału
dostała? Uff…
- Masz coś na sumieniu? –
podniósł jedną brew.
- Coś ty. Ja… muszę już
wracać.
- A śniadanie? Jay śpi? Czemu
się skradałaś? – Nathan uporczywie zadawał pytania.
- Uh. Zjem w domu, tak śpi i…
nieważne. Pójdę już.
Zbiegłam po schodach i wyszłam
z domu. Muszę odpocząć i powoli sobie to wszystko przemyśleć. Poczułam chłód.
Zimno coś dzisiaj. Podniosłam ręce i chciałam bardziej naciągnąć czapkę, lecz
zorientowałam się, że wcale nie mam jej na głowie! Musiała zostać w pokoju Jay'a…
Teraz tam nie wrócę. O nie. Skręciłam do domu.
- Jestem!
- Jak się spało? – zapytała
uśmiechnięta babcia.
Nie wiem czemu, ale
przytuliłam ją z całej siły.
- Słońce, co się stało?
- Kocham cię babciu.
- Ja ciebie też skarbie.
- Skąd wiedziałaś, że nie
wrócę na noc? – zapytałam jedząc naleśniki.
- W tym wieku wiele rzeczy się
wie. A ten chłopiec… Jay. Nie wiedziałam, że znaliście się przed spotkaniem z
Suzanne.
- Ja też nie.
- Lubisz go?
- Jest miły, ma ład… A co to
ma do rzeczy? – opamiętałam się w ostatniej chwili.
- A ten, który cię odwiózł?
- Seev?
- To jemu pomagałaś?
- Tak. Jesteśmy… przyjaciółmi.
- Opowiedz mi coś o nim.
- No… Jest miły…, ma
dziewczynę…, wysoki, jego oczy są… chyba brązowe… Tak myślę…
- A Jay?
- Jest zabawny. Tak, jak ja
lubi czapki, świetnie gra na gitarze, ma uroczy uśmiech, niebieskie, cudowne
oczy. Lubię, gdy się śmieje…
- Ekhem – babcia przerwała tę
niekończącą się listę.
- Yyy… To tyle.
- Podoba ci się?
- Nie! Oczywiście, że nie. Ma
22 lata…
- Wiek, to tylko liczba.
- On mi się w żadnym wypadku
nie podoba.
- Więc czemu wspomniałaś o
wieku? – uśmiechnęła się podejrzliwie – Sivę znasz jeden dzień dłużej, spędzasz
z nim więcej czasu i mało o nim wiesz, a Jay? Mogłabyś o nim mówić w
nieskończoność, a tak krótko się z nim widziałaś…
- On mi się nie podoba.
Babciu, ja zdania nie zmienię – uśmiechnęłam się i poszłam do siebie.
Wzięłam prysznic, umyłam ząbki
i włożyłam krótkie beżowe spodenki oraz biały T-shirt. Usiadłam na parapecie i zaczęłam rozmyślać.
Od kilku lat przestrzegłam… kurczowo trzymałam się tych trzech zasad… Robiłam
wszystko, by ich nie złamać… Nie odzywałam się do nikogo… Przebywałam w domu…
Unikałam obcych… Nie myślałam o rozrywce… Wspólnych wypadach na zakupy… O tym,
co mnie omija… Gdy wtedy w parku zdecydowałam się mu pomóc, dziwnie się
czułam…, ale teraz… cieszę się, że ich poznałam…, że mogę się z nimi śmiać…,
żartować…, wygłupiać… Cieszę się, że się zmieniłam. I może dopiero zacznę to
pokazywać…, ale jestem dumna, że przełamałam te reguły. A co do tej trzeciej…
Nie! Nie, nie, nie! Jay mi się nie podoba. Ani trochę…
__________
Czy ja wiem... Lepiej będę siedzieć cicho i tego o tu ^ powyżej nie skomentuję xD. Dziękuję za 8 komentarzy!! Zaskakujecie mnie za każdym razem ;). Z tego tu miejsca przepraszam, że tak późno komentuję Wasze zacne blogi, ale mam coś mało czasu ostatnio... Ale nadrabiam! ;).
Specjalna dedykacja dla:
LiNkA - Kochane Ty moje Słoneczko!! Dziękuję za tyle miłych słów na GG ;). Sprawiają mi one ogromną radość tym samym wywołując buraczka na twarzy xD. Takie komplementy to wiesz, nie do mnie kieruj ;**. Ży czę Ci dużo, dużo, duuużo weny!! I dziękuję za przemiłe komentarze ;**
♥♥♥
Wow ! Podoba mi się strasznie ! Świetniee ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://give-me-love-baby.blogspot.com/ pojawił się 4 r. ;D
awwww, dawaj nexta. :D
OdpowiedzUsuńWspaniały i nie mam nic więcej do dodania
OdpowiedzUsuńOjacie nie mogę, jakie to wspaniałe, aż mi normalnie słów zabrakło. (:
OdpowiedzUsuńWoooohooo, a Ani podoba się Jay, a Ani podoba się Jay... Tylko czemu ten skurczybyk przed samą sobą nie chce się do tego przyznać....
Ja chcę nextaaa! ♥
No tak więc, ten tego...
OdpowiedzUsuńTakiego banana na twarzy to Ty mi zafundowałaś ;) No uwielbiam Cię za to :* Ja nie pojmuję tego, jak możesz narzekać na swoje rozdziały, które są niesamowicie wspaniałe :) Żaden z nich mnie w najmniejszym stopniu nie zawiódł, a szczególnie ten o to powyżej!!!! Tak wielką radość sprawia mi czytanie Twojego opowiadanie, za co Ci bardzo dziękuję :) Potrafisz sprawić, że wraz z główną bohaterką, ja także się czerwienie i jest mi niezręcznie a moje serce przyspiesza (co w moim stanie jest niebezpieczne), jak czytam pewne sceny :P A to jest Genialne :)
Kocham Cię Serducho Ty moje :*
I czekam na więcej :)
No no ^^ Swietne ;D I juz niech Anka, tak nie zaprzecza ze jej sie Jay podoba, bo my i tak wiemy swoje xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny, genialny, niesamowity, cudowny (tylko mi nie zaprzeczaj xD) rozdzial :D
Weny ;*
A właśnie, że te komplementy powinny być kierowane do Ciebie, bo na nie zasługujesz! I ten fantastyczny rozdział jest tego dowodem!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ania się zmienia, bo widać, że to zmiana na lepsze. Mam nadzieję, że w końcu uświadomi sobie, że kocha Jaya, bo z całego serca im kibicuje i mam nadzieję, że już niedługo będą razem!
Popłakałam się czytając słowa "specjalna dedykacja dla: LiNkA". Nawet nie wiem co ja takiego zrobiłam, że ta dedykacja jest specjalna.
Także Ci dziękuję z całego serca za te cudowne rozmowy z Tobą na GG i przepiękne komentarze.
I Tobie również życzę duuuuuuuuuuuuużo weeeeeeeeeeeeeeeeny kochana
także tego, jestem :D
OdpowiedzUsuńjak mi tego brakowało! tych opowiadań! ♥
rozdział jest extra, nie mogę doczekać się następnego :D
Zajebiste *.*
OdpowiedzUsuńPisz szybko !
Koncze bo pisze swój rozdział :P
woow boski blog ;*
OdpowiedzUsuńświetne opowiadania ;]
i wielkie dzięki za dodanie mojego bloga do gadżetu obok ;**
+ oczywiście obserwuję ♥.